piątek, 3 października 2014

Rozdział 5: Mała J

Z dedykacją dla Juli Verdas




       Budzę się we wspaniałym nastroju. Podnoszę się do pozycji siedzącej i przeciągam. Biorę do ręki swój telefon i spoglądam na wyświetlacz. Jest po ósmej. Zapowiada się kolejny wspaniały dzień na Upper East Side.
       Odkładam telefon i wstaję z łóżka. Narzucam na siebie szlafrok i podchodzę do lustra. Przyglądam się swojemu odbiciu. Po chwili stwierdzam, że wyglądam dobrze, jak zwykle. 
       Wychodzę z sypialni i idę do łazienki, gdzie wykonuję poranne czynności. Po tym wszystkim wracam do swojego pokoju, wybieram ubrania, które na siebie zakładam i schodzę na dół.





       Równo o jedenastej przychodzi do mnie Lu. Umówiłyśmy się dzisiaj na babski dzień. Zakupy, kawa i tak dalej. Całe popołudnie spędzone z Ferro. 
       Tegoroczna jesień w Nowym Jorku jest na prawdę piękna. Ciepło, dużo Słońca, złote liście na drzewach... Uwielbiam to. 
       Kierujemy się w stronę naszego ulubionego sklepu obuwniczego. Po drodze dużo się śmiejemy, oraz rozmawiamy na temat czasów liceum. 
- A pamiętasz tą dziewczynę, która była o dwa lata młodsza? - Zadaje mi nagle pytanie Ferro. Spoglądam na nią. - Strasznie się gryzłyście. 
- Jak mogłabym zapomnieć o tym blond diable? - Odpowiadam pytaniem na pytanie. - Cieszę się, że nie widziałam ją od tamtych czasów. Ta cała Juliet była okropna. - Krzywię się podczas wypowiadania jej imienia. - I wiesz co? Do dzisiejszego dnia jej nie trawię. 
- V, przesadzasz. Juliet była fajna. 
- Tak, bardzo fajna. - Odpowiadam zła. - Nie pamiętasz, jak wykorzystała plotkę, która była o tym, że zaliczyłam dwóch gości w jednym tygodniu? Nienawidzę jej. Jak słyszę to imię, zbiera mnie na wymioty. - Burczę niezadowolona i krzyżuję ręce na piersiach. - Dobra, zmieńmy temat. - Proszę po chwili. 
- Ty i Verdas - o nie - opowiadaj. Jak było? Chce znać wszystkie szczegóły. 
       Cicho wzdycham. Poprawiam swoją spódnicę. Zaczyna się przesłuchanie Ludmiły Ferro. 
- Jaki on był? - Pyta mnie zaciekawiona. 
- Uprzejmy, pełen emocji, błyskotliwy... - Zastanawiam się przez chwilę nad moją odpowiedzią. - Zabawny... - Ponownie zawieszam głos. - Oraz niesamowicie przystojny.
       Cholera, czy ja to na prawdę powiedziałam?! Castillo, ty idiotko! Miałaś przecież ukrywać to, zwłaszcza przed Ludmiłą. 
       Blondynka łapie mnie za nadgarstek i odciąga szybko na bok. Zdenerwowana przełykam głośno ślinę. Zaraz się zacznie jazda. 
- Co? - Postanawiam udawać zdezorientowaną. Może tym sposobem uda mi się przenieść rozmowę o Verdasie na potem. 
- Ty się mnie jeszcze pytasz? - W jej głosie słyszę zdenerwowanie. Cholera, nie lubię tego, jak Ludmiła jest w takim stanie. 
- Dobra, spokojnie. - Próbuję uspokoić ją, jednak to nic mi nie daje. Ferro zaczyna się coraz bardziej denerwować. 
- Jak mogłaś być taka głupia i się w nim zakochać?! - Podnosi głos. 
- Ja się w nim nie zakochałam! - Krzyczę, jestem wkurzona. - Poza tym nawet jeśli, to nie mam na to wpływu. Lu, cholera... On jest moim ideałem. - Szepczę. 
- Ta, ideałem prawie każdej kobiety w Nowym Jorku. - Odpowiada blondynka i wywraca oczami. - Cholera Castillo, on przeleciał moją kuzynkę! 
       Wait, co?! 
- Wczoraj rozmawiałam z nią przez telefon. Wspomniała o Verdasie i powiedziała mi o tym, jak ją potraktował dwa lata temu. - Kontynuuje, a ja nie jestem w stanie wydobyć z siebie ani jedno słowo. Odbiera mi mowę, dosłownie. Wiedziałam, że na świecie nie ma idealnego faceta. - Zbliżył do niej, zrobił mętlik w głowie. Potem wykorzystał w odpowiedniej chwili i zostawił. - Czuję ból w sercu. - Violu - blondynka spogląda mi głęboko w oczy - ja tylko nie chcę, żebyś została tak samo zraniona, jak ona. Troszczę się o Ciebie, bo jesteś moją przyjaciółką. Więc proszę Cię. Zapomnij o nim póki jeszcze możesz. 
      Staram się powstrzymać napływające łzy. Na szczęście udaje mi się to. Nie chce, aby blondynka widziała, jak moje serce cierpi, jak boli mnie to, że on jest taki. 
- Liczyłaś na to, że będę z nim chodzić? - Zadaję jej pytanie poważniejszym głosem. Ludmiła kiwa twierdząco głową. - W takim razie się pomyliłaś. A teraz chodźmy. Nie mam zamiaru stać po środku ulicy. - Oznajmiam i ciągnę ją za rękę do najbliższego sklepu. 


       Uśmiecham się drwiąco do niej i podaję jej kieliszek z Martini. Jestem ciekawa, czy podejmie wyznawanie. Stawka w końcu jest wysoka. Nikt inny nie ma takiej szansy, jak ona, mała J. 
- Wypij. - Mówię i poprawiam swoje loki. - Jeżeli tego nie zrobisz, będziesz musiała wrócić metrem do domu. 
- Dawaj, mała J. - Dopinguje ją Penelópez. - Pamiętaj o stawce. 
       Blondynka lekko przytakuje i bierze niepewnie ode mnie drink. Przybliża kieliszek z Martini do swoich ust i po chwili delektuje się tym wspaniałym smakiem alkoholu. W dość szybkim tempie wypija wszystko. Szczerze mówiąc, to jestem tym zdziwiona, nie sądziłam, że podejmie to wyzwanie. 
- Brawo, mała J. - Mówię, kiedy widzę jej delikatny uśmiech. - Ale nie ciesz się aż tak bardzo. Droga na szczyt jest kręta, nawet nie wiesz jak. 
       Biorę do ręki swój kieliszek z Martini i upijam łyk. Po chwili przychodzi mi wspaniały pomysł do głowy. Odkładam kieliszek na bok. Poprawiam swoją spódnice. 
- Patrz i ucz się. - Mówię do Juliet i kieruję się w stronę tłumu. 
       Dostrzegam jakaś grupkę mężczyzn. Każdy, ubrany z garnitur. Rozmawiają i piją drinki. Tak, to będzie to. 
      Podchodzę do blondyna i dotykam jego ramienia. Mężczyzna odkłada kieliszek na bok i spogląda na mnie. Ja jednak nie tracę czasu. Chwytam go za krawat i przyciągam do siebie. Całuję go namiętnie. W tle słyszę brawa, oraz krzyki pozostałych. Odrywam się od nieznajomego, kiedy czuję, jak chce dołączyć do gry swój język. Jeszcze czego, to za dużo. 
- Ostra. - Mówi do mnie, na co ja wywracam oczami. 
- Bree nie będzie zadowolona. - Odzywa się inny. Spoglądam na przystojnego szatyna. Całkiem niezły.
- Kto to Bree? - Zadaję pytanie zaciekawiona. 
- Jego narzeczona. - Kiedy słyszę to, Uśmiecham się do siebie chytrze. 
- Okej, dzięki. - Burczę i znikam szybko w tłumie. 
      Wracam do dziewczyn, które stoją nadal w tym samym miejscu. Widzę po Juliet, że jest tym wszystkim zszokowana i zaskoczona jednocześnie. Wywracam oczami i ponownie upijam łyk wcześniej zamówionego Martini. 
- Tak to się robi. - Komentuję. Wyciągam z kieszeni czarnego BlackBerry, którego właścicielem jest mężczyzna. Wyjęłam mu telefon z kieszeni podczas naszego pocałunku. To taki stary numer. 
- To jego. - Dodaje Penelóp, na co przytakuję. 
- Jjak tty... - Słyszę, jak jej się język plącze. 
- Normalnie. Praktyka. - Odpowiadam krótko i wkładam telefon do jej rąk. - Teraz masz szansę, mała J. Pokaż na co Cię stać. Jakaś Bree to jego narzeczona. Zadzwonisz do niej. - Wręczam jej telefon. 
- Cco mam powiedzieć? - Pyta zdezorientowana. Postanawiam nie ułatwiać jej zadania. 
- Zadzwoń. - Powtarzam. - A co do reszty... Improwizuj. To kolejna rzecz, nad którą musisz popracować. 
- Ddobra. - Burczy i wybiera odpowiedni numer z listy kontaktowej. 
- Mała J. - Przerywam jej nagle. Dziewczyna spogląda na mnie. - Następnym razem kłamstwo nie ujdzie Ci na sucho. Jeżeli znowu okłamiesz nas i powiesz, że założyłaś suknie od światowej sławy projektanta, możesz pożegnać się z tym wszystkim. - Grożę jej. - Wiesz, że mogę zrobić wszystko i ja zawsze dostaję to, co chcę. 
       Wracam do rzeczywistości. Jestem w kawiarni razem z Ludmiłą i obie pijemy wcześniej zamówione latte. Niestety na chwilę odpłynęłam i powróciłam myślami do czasów liceum. 
- Tęsknisz za swoją starą wersją? - Zadaję nagle pytanie blondynce i upijam łyk waniliowego latte. 
- To znaczy? 
- Czy tęsknisz za Ludmiłą z czasów liceum? - Wyjaśniam. W odpowiedzi blondynka wzrusza ramionami. 
       Nie otrzymuję od niej jasnej odpowiedzi. Postanawiam odpuścić temat. Widzę po niej, że nie chce odpowiedzieć. 
       Nagle jej oczy skupiają się na drzwiach wyjściowych. 
- Nie odwracaj się do tyłu. - Prosi mnie. Ja jednak nie wypełniam jej prośby. Spoglądam do tyłu i dostrzegam ją - kobietę, na widok której robi mi się od razu nie dobrze. Co ona tutaj do jasnej cholery robi? Myślałam, że nigdy jej nie zobaczę, a tu co? Ona, na Manhattanie, na Upper East Side.
- V, odpuść. - Prosi mnie blondynka.
- To ty odpuść. - Odpowiadam i wstaję z krzesła.
      Podchodzę do blondynki, która akurat w tym momencie szuka czegoś w swojej brązowej torebce. Postanawiam wykorzystać odpowiedni moment i głośno odchrząkuję. Kobieta spogląda na mnie.
Widzę w jej oczach strach?
- Mała J. - Zaczynam i uśmiecham się chytrze. - Co Cię sprowadza na Manhattan?
- Violetta. - Głośno wzdycha. - Odpuść sobie. Nasz topór wojenny został zakopany wiele lat temu.
- Wiele lat temu byłaś zwykłą dziewczyną i to ja zrobiłam z Ciebie kogoś godnego uwagi.
- Violetta, proszę Cię. Jeżeli chcesz się kłócić, to nie tu i nie teraz. - Odpowiada i wyjmuje ze swojego portfela pięć dolarów, które podaje brunetce stojącej za ladą.
- Zmieniłaś się. - Komentuję. - Po raz pierwszy widzę małą J, która nie chce skoczyć mi do gardła. - Mówię. Obserwuję, jak bierze do ręki papierowy kubek z kawą na wynos.
- Ludzie się zmieniają. - Mówi i wychodzi z lokalu. 


        Wieczorem siedzę na łóżku i zastanawiam się nad tym wszystkim. León. Myślałam, że to ten wyjątkowy, jedyny... Jednak się pomyliłam. Przypominam sobie dokładnie, jak mnie podrywał podczas ostatniego spotkania. Teraz już doskonale wiem, że widzi we mnie panienkę tylko na jedną noc. 
        Moje okna są zasłonięte, więc mam pewność, że ten debil mnie nie będzie podglądać. Jak można być takim idiotą, no jak?! A ja głupia miałam skrytą nadzieję, że między nami do czegoś dojdzie. Owszem, chciałam odgrywać niedostępną, ale dobrze wiem, że nie wytrzymałabym za długo. 
       Będę go olewać, ignorować. Zrobię wszystko, aby w końcu się ode mnie odczepił. 
       Słyszę nagle dzwonek pochodzący z mojego IPhone'a. Biorę go do ręki i spoglądam na wyświetlacz. Verdas. Ta, ciekawe co tym razem sobie wymyślił. Co mam zrobić? Odebrać, zignorować?
       ,, Odbierz ". - Mówi moja podświadomość. 
       Cicho wzdycham i naciskam zieloną słuchawkę, którą następnie przykładam do ucha. 
- Tak? - Odzywam się jako pierwsza. Mój głos jest zimny oraz ochrypły. 
- Hej, wszystko okej? - Zadaje mi pytanie swoim troskliwym głosem. Już się na niego nie nabiorę. 
- Tak, wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Kłamię. Wszystko jest do dupy tak naprawdę. 
- Serio? Twój głos nie brzmi zbyt przekonująco. - Wywracam oczami. 
- Oh, przestań zgrywać tego troskliwego. - Burczę i wstaję z łóżka. 
- Co? - Pyta zdezorientowany. - O co Ci chodzi? Co ja zrobiłem?
- Posłuchaj, mam do Ciebie jedną, wielką prośbę. Nie dzwoń do mnie, nie pisz SMS-ów, nie śledź mnie i nie podglądaj. To tyle. A i jeszcze jedno... Zapomnij o Violettcie Castillo. - Syczę i szybko się rozłączam. Wyłączam telefon i chowam go do szuflady, a sama rzucam się na łóżko i zaczynam płakać. 
        Cholera, czemu ja płaczę? Czyżbym aż tak była cholernie zakochana w Verdasie? Nie, to nie jest możliwe. On i ja to definitywny koniec. Już nigdy się nie spotkamy, więc zapomnij o tym draniu, Castillo. Zapomnij. Nie warto.



Tak się prezentuje kolejne kolejny rozdział. Macie tutaj wspomnienie z dawnych czasów (tak, taka właśnie była Violetta) xD Troszkę inna, nie? xD

Jak myślicie, co będzie z naszym Leósiem? Czy Violettcie uda się od niego odciąć i uciec od niego? A może jednak nie? Nie zdradzę, sami się dowiecie ;)

Nie wierzę, że nareszcie weekend <33

Dziękuję za taką dużą ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem, jesteście wspaniali ;*

Rozdział 6 = Odpowiednia ilość komentarzy ;)


Czekam na wasze opinie, 

xAdusiax 

46 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wyjątkowo wcześnie wracam!
      Więc standardowo - cel to rozdział 8)

      Ludmiła *o* Jeju, chyba twoje opowiadanie było pierwsze, wcześniej w żadnym nie podobała mi się jej postać.
      Viola.. Szczerze powiedziawszy, spodobała mi się jej wcześniejsza wersja xD
      León, wiedziałam że on coś ukrywa. Ale sądzę że to dopiero kropla prawdy. Nie mogę się doczekać aż dowiem się, co ciekawego wymyśliłaś :)
      Mam nadzieję, że jakoś to sobie wszystko poukładają. Ale wybiegam zbyt daleko.. xD
      Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! :3

      Btw - Nie pamiętam czy wspominałam - a nie chce mi się sprawdzać - ale masz mega śliczny szablon! :)
      - Jestem druga! (możecie gratulować xD)

      Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
      Marcela :*

      Usuń
  2. Wspaniały *,*
    Oj Leon, Leon szkoda że tak się to potoczyło :/
    Mam nadzieję że tak łatwo on nie odpuści :D
    Czekam na next :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super
    mega
    omg! ♥
    Leonetta ma być, i koniec! -,-
    Czekam na next'a ;pp
    Całusyy ;*
    Nati

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale cudo ♥
    Boski, wspaniały, genialny rozdział ^^
    Violka była kiedyś ostra ^^
    Podoba mi się w takim wydaniu ^^
    Leoś taki troskliwy ♥
    Tylko czy naprawdę? ;?
    Ludmiła taka dobra przyjaciółka ^^
    Mała J nie sprawia wrażenia złej ;)
    Ciekawe jak to się wszystko potoczy ^^
    Czekam na nexcika ♥
    Buziaki ;*
    Katarina
    P.S. Piszesz to opowiadanie na podstawie jakiejś książki albo coś? Czy tak po prostu? ^^ ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc opowiadanie nie wzoruję się na niczym ;) Po prostu takie mam pomysły i już xD

      Usuń
    2. + lekka wena od "Plotkary"? XDD Uwielbiam ten serial i zaczęłam go oglądać od niedawna i strasznie mi się spodobał. Cieszę się, że włączasz od niego pomysły, jak ten co był w serialu z Blair i Małą J :D

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Dotarłam! :D
      Heh lubię Violkę w wersji innej. Gdy jest wredna, podrywa innych itp. xd Ale z druuugiej strony to Leona też takiego lubię. I gdy podrywa Castillo, a ona nic to normalnie kocham =^.^= xD
      Hmmmm mała J. Całkiem fajna xd
      Verdas! Przeskrobałeś sobie! Masz migiem wszystko wyjaśnić!
      Rozdział...kochana cudowny! :*
      A kiedy mogę się spodziewać kolejnego? xd
      Fallen ;*

      Usuń
  6. Wspaniały rozdział. Świetny pomysł z tym momentem z dawnych czasów, pomysłowo. Violetta zerwała kontakt z Leon'em, ciekawe... W sumie nie dziwię jej się, lepiej w tą stronę, niż potem cierpieć. Ludmiła to świetna przyjaciółka, troszczy się o nią. Bezczelność Verdas'a też jest w sumie niezła. Dzisiaj ukazał swoje troskliwe oblicze ale czy tak jest na prawdę.? Pewnie wkrótce się dowiemy. Rozdział zasługuje na pochwałę, bo jest boski. Ostra Viola ^^ To jest to. Życzę weny i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. super nie moge się doczekać kiedy violetta i leon przeżyją swoją pierwszą noc :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski <3
    Zapraszam do mnie: leonettaforleos.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne ;D Uwielbiam taką Violę, serio ;* Czekam na następny, pozdrawiam ;)
    Vanil.

    OdpowiedzUsuń
  10. Extra! Leon! Ty idioto!!! Walcz o nią!!! Argh......
    Super roz! Czekam na next ;**
    amor-grande-todo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jak zwykle cudny ♥
    Leon pokaż Violi , że się myli co do niego !

    PS. Szybki komentarz i wg xD
    A właśnie !
    Kiedy epilog dawnej historii ??

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny !
    Viola taka zadowolona z ich spotkania :)
    Całe popołudnie z Lu no i czego się dowiaduje? No, że Leon przeleciał jej kuzynkę i zostawił :( Szkoda, że tak się stało, ale tak widocznie musiało być xD Leon nie wie o co chodzi i niedługo może się dowie. Viola płacze :( Zakochała się w nim i to bardzo ;) Czekam na kolejny rozdział ;*
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudo :*
    Biedna Viola :( Jestem ciekawa co będzie dalej.
    Weny życzę i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow, ale wspaniały rozdział, jesteś genialna!
    Czekam z niecierpliwością na następny! <33

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniały rozdział, już nie mogę się doczekać, co będzie dalej pomiędzy Violettą a Leónem :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Chcę już next! <333

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział ;D
    ZAPRASZAM DO :leonetta-paraidealna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziękujesz za spam od anonimów?

    OdpowiedzUsuń
  19. Super...ciekawie sie rozkreca ta historia
    Powodzenia w pisaniu
    Pozdrawiam
    Jula

    OdpowiedzUsuń
  20. Super!!!!Ostra V.
    Mała J-rozwiniesz wątek,może Viola znowu stanie się taka jak wcześniej?
    Co z Leonem?Może to co o nim powiedziała Lu to kłamstwa?Jej kuzynka ją oszukała, albo Ludmiła to zmyśliła?
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  21. Jesteś najlepszą blogerką ever!!!!!!!!!!
    Kocham twojego bloga i juz nie mogę się doczekać nexta ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Supcio czekam na kolejny rozdział! :*
    Lovciam ten blogg <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  23. KIEDY NEXT??? :*
    CIEKAWE JAK POTĄCZĄ SIĘ DALSZE LOST ??? :)
    KOCHAM CIĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  24. super rozdział <333
    czekam na next :**
    zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. http://leonetta-violetta-y-leon.blogspot.com/

    Zapraszam do mnie < 333333

    OdpowiedzUsuń
  26. Suuper rozdział <3 vzekam na next xd

    OdpowiedzUsuń
  27. Swietny rozdział :) zresztą jak zawsze xd czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  28. Już jestem :D
    Rozdział wspaniały *.*
    Dawna Violetta. Mam mieszane uczucia co do niej. Z jednej strony brzydzi mnie jej zachowanie, a z drugiej jednak mi się podoba.
    Co do Juliet. Mam przeczucie, że ta postać jeszcze nie raz się pojawi. Moje podejrzenie jest takie, że to ona może stanąć na drodze naszej kochanej Leonetty. Albo wszystkich nas zaskoczysz i sprawisz, że staną się one przyjaciółkami :D
    Uważam, że Leon tak łatwo się nie podda. Violettcie na początku będzie się udawało unikanie go, ale na dłuższą metę to nie wypali. W końcu oni są dla siebie stworzeni :3
    Szkoda mi jej. Verdas to kobieciarz, a ona w nim beznadziejnie zakochana. Ale jak powiedziałam mała J. "Ludzie się zmieniają"
    Czekam na kolejny ;**

    OdpowiedzUsuń
  29. kocham leona !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! mam na imię ncol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też go kocham twoja sąsiadka martinssa

      Usuń
  30. On jest genialny uwielbiam wszystkie twoje rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  31. Hej!!! :)
    Bardzo przepraszam za to, że dopiero teraz piszę komentarz, ale miała problemy z internetem, tak jak teraz z tym, że nie mogę odpowiedzieć na swoje "Zajmuję". :(

    Bardzo, bardzo dziękuję za dedyk :D
    Nawet nie wiesz jak zaczęłam skakać z radości, że aż mama przyszła zobaczyć co sié stało XD. Ale po głowie chodzi mo ciągle jedno pytanie: za co???

    Co do rozdziału: CUDO
    Jestem tylko ciekawa, czy to co mówiła Lu, jest prawdą. Leon tak szybko nie odpuści, przecież wiemy, jaki jest :).
    Ale po co Lu miałaby robić takie rzeczy? Nie rozumiem (ja to ja xq)
    Vilu się popłakała... No, kocha go, no! Xq
    Myślę, że jak już będą razem to Leon się przez nią zmieni, ale to już twoja decyzja, która jak zawsze będzie słuszna. :)

    Zajrzysz do mnie? - newleonetta.blogspot.com
    Przyda mi się Twoja opinia :).
    Mam nadzieję, że wpadniesz. :)

    Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję :)
    PS. Za błędy przepraszam. Ta... Phone..

    Julia Verdas
    Buźki:
    :)
    :)
    :)
    :)
    Uwielbiam BUŹKI
    :)
    :)
    :)
    :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Znów mnie zaskoczyłaś kochana :P
    Dawna Violetta - strasznie ciekawiła mnie przeszłość Castill xD
    Mam nadzieję że kiedyś tam może Mała J i Violetta się pogodzą :)
    Wracając...
    To co Ludmiła powiedziała było okropne , to o Leonie ;(
    Wolałabym żeby to nie było prawdą ;(
    czekam na next
    ~~Vera~~

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

ARCHIWUM

Obserwatorzy