piątek, 27 marca 2015

Rozdział 32: Boisz się mnie?


Z dedykacją dla Oliwii Blanco 



     Wspaniale jest być atrakcyjną kobietą dla innych mężczyzn. Uwielbiam to, kiedy przechodzę ulicami słonecznego Manhattanu i czuję, jak faceci spoglądają na mnie. Niektórzy z większym pożądaniem, inni z mniejszym... I tak to lubię, kiedy odpowiadam im swoim uroczym uśmiechem, albo czasami ignoruję ich sztuczki uwodzenia. Każdy facet jest taki sam, nie ma ideału. Albo może? Jestem ciekawa, jaki jest Jamie. Tak. Teraz to on mnie interesuje i tylko o n.
     Z doświadczenia pochodzi wiedza. - Podpowiada mi moja podświadomość. Kiwam głową z aprobatą i delikatnym uśmiechem. Przecież to idea baroku, a nie XXI wieku. Chociaż? Warto zaryzykować.


piątek, 20 marca 2015

Rozdział 31: Tylko ty i ja

Z dedykacją dla Wiktorii Blanco 



     Popierdolony psychol. Jak można mieć aż tak nie równo pod sufitem, aby mnie śledzić! Okej, doskonale rozumiem to, że ta cała sprawa z tym pozwem działa mu na nerwy, ale to jest już przesada!
     Mocniej zaciskam swoje ręce na kierownicy i ciężko wzdycham. Obmyślam dokładnie plan swojej trasy, kiedy zatrzymuję się na kolejnych światłach. Muszę go jakoś zgubić, a wyjechanie z miasta jest najlepszym sposobem na to.
     Światła zmieniają swój kolor na zielony i zaczynam ponownie szybko jechać. Spoglądam na lusterko i widzę, że nadal nie odpuszcza. No tak, w końcu León Verdas to cholernie upierdliwy facet, który myśli, że zdobędzie wszystko. Prawda jest zupełnie inna. Stracił mnie raz na zawsze.


piątek, 13 marca 2015

Rozdział 30: Pamiętasz to jeszcze?

Z dedykacją dla Sheili ;)



      Au.. Jestem cała obolała. Mam zakwasy praktycznie wszędzie! Jamie miał racje. Powinnam była udać się wczoraj do wanny i zrelaksować się w gorącej wodzie, popijając kieliszek schłodzonego szampana.
     Wysiadam z windy na odpowiednim piętrze i zaczynam się kierować w stronę mojego gabinetu. Po drodze witam Annie, moją sekretarkę, która odpowiada mi szerokim uśmiechem, wstając wcześniej z krzesła.
- Dzień dobry pani Castillo, zrobić może kawę? - Zadaje mi pytanie. 
- Tak, po proszę. - Odpowiadam i wymuszam na swojej twarzy uśmiech, który mi wychodzi, pomimo ogromnego bólu. 
- Ta, co zawsze? 
- Dokładnie. - Przytakuję. - Idę do siebie. 
- Dobrze, za chwilkę przyniosę kawę. 
- Nie spiesz się, spokojnie. - Mówię, po czym zaczynam kierować się w strone swojego gabinetu.
      Po drodze mijam dość dużo moich pracowników, którzy witają mnie z uśmiechami. Odpowiadam im tym samym. 
      Kiedy dochodzę do drzwi, cicho wzdycham, po czym za pomocą klucza otwieram je i wchodzę do środka. Zamieram. Zamykam szybko za sobą drzwi.


piątek, 6 marca 2015

Rozdział 29: Wy Francuzi

    Z dedykacją dla Katariny Verdas 



     Przeznaczenie jest dla frajerów. To tylko nędzna wymówka, żeby pozwolić, aby sprawy same się toczyły, zamiast wziąć je we własne ręce.
     Po równych czterech miesiącach nieobecności na Manhattanie, powracam dzisiaj do swojego rodzinnego miasta. W moim życiu zniknęła reputacja zdradzonej dziewczyny. Można powiedzieć, że przez ten czas dość dużo się zmieniło, na lepsze. 
     Od dwóch miesięcy jestem oficjalną właścicielką Castillo Design. Do końca życia zapamiętam ten wieczór, w którym to wszystko się wydarzyło. Paryż, mnóstwo znanych osobistości, dużo paparazzi, wspaniale modelki oraz ja, moi bliscy i mój przyjaciel Jean Pierre. Wszystko wyszło perfekcyjnie. Nie mam pojęcia co bym zrobiła, gdyby nie pomoc przystojnego francuza o błękitnych oczach. Zapewne siedziałabym w czarnej, głębokiej dziurze zalana łzami po utracie Leóna Verdasa. 
   

ARCHIWUM

Obserwatorzy