Z dedykacją dla Oliwii Blanco
Wspaniale jest być atrakcyjną kobietą dla innych mężczyzn. Uwielbiam to, kiedy przechodzę ulicami słonecznego Manhattanu i czuję, jak faceci spoglądają na mnie. Niektórzy z większym pożądaniem, inni z mniejszym... I tak to lubię, kiedy odpowiadam im swoim uroczym uśmiechem, albo czasami ignoruję ich sztuczki uwodzenia. Każdy facet jest taki sam, nie ma ideału. Albo może? Jestem ciekawa, jaki jest Jamie. Tak. Teraz to on mnie interesuje i tylko o n.
Z doświadczenia pochodzi wiedza. - Podpowiada mi moja podświadomość. Kiwam głową z aprobatą i delikatnym uśmiechem. Przecież to idea baroku, a nie XXI wieku. Chociaż? Warto zaryzykować.
Aktualnie zjeżdżam windą na trzydzieste piętro, gdzie ma się odbyć sesja zdjęciowa do mojej pierwszej kolekcji dla mężczyzn. Po wielkich walkach, postanowiłam poprzeć ideę mojej pracowniczki Julii i zgodzić się na jej pomysł. Chyba dam jej podwyżkę. Zasługuje na to.
Moja prawa ręka, Annie obiecała, że załatwi jakiegoś modela, któremu dzisiaj będziemy robić zdjęcia. Uparłam się, aby był to sławny i niezwykle seksowny Matt Bomer. Ponoć się zgodził, więc nie mogę się doczekać, aby zobaczyć go w ubraniach Castillo Design.
Kiedy drzwi otwierają się, odrywam swój wzrok od iPhone'a i szybko odpisuję Jamiemu na SMS-a, którego przysłał mi parę sekund temu, po czym wychodzę z windy. Kieruję się przez korytarze do odpowiedniego pomieszczenia, gdzie ma się odbyć sesja zdjęciowa.
- Jak tam Annie, wszystko jest przygotowane? - Zadaję pytanie blondynce, którą nagle doganiam na korytarzu. Kobieta spogląda na mnie delikatnym uśmiechem i przytakuje głową.
- Tylko mamy pewien problem. Model uległ zmianie. - Odpowiada drżącym głosem.
- Och nie. - Wzdycham głośno, zatrzymując się na korytarzu. Krzyżuję ręce na piersiach. - Jak to? Dlaczego?
- Okazało się, że Matt musi się pojawić dzisiaj w Good Morning America, aby promować swój najnowszy film. Wie pani, jak to jest... Producenci ustalają plan, wobec którego aktorzy muszą się ściśle trzymać. Nie przestrzeganie go grozi karą grzywny.
- No tak. - Mówię ciszej.
- Ale znalazłam kogoś na zastępstwo. - Słysząc te słowa, mój uśmiech momentalnie się poprawia.
Podnoszę zdumiona brwi do góry i kiwam głową z aprobatą.
Podnoszę zdumiona brwi do góry i kiwam głową z aprobatą.
Brawo Annie, jesteś wielka. - Mówi mi moja podświadomość.
- Serio? - Zadaję jej pytanie dla pewności. Blondynka przytakuje głową. - Jaki on jest? Opowiedz w skrócie.
- Okej, a więc jest przystojny, seksowny, znany na całym świecie, niezwykle wysportowany... Ogólnie posiada wszystko to, co Matt Bomer, tylko ma inny wygląd.
- Brzmi ciekawie. - Komentuję zaciekawiona.
Ponownie zaczynamy iść w stronę sali.
Ponownie zaczynamy iść w stronę sali.
- Mam nadzieję, że będzie pani zadowolona. - Odpowiada Annie, kiedy stajemy przed drewnianymi drzwiami.
- Na pewno. - Zapewniam ją z uśmiechem i otwieram drzwi, po czym obie wchodzimy do środka.
Jak zwykle za obiektywem stanie mój przyjaciel, Michael, któremu powierzam każdą sesję zdjęciową promującą ubrania Castillo Design. To właśnie on zawsze robi zdjęcia, które następnie są udostępniane na stronie internetowej, w różnych prestiżowych czasopismach oraz w sklepach.
- Hej. - Mówi na nasz widok, kiedy podchodzi do nas w ręce z aparatem Canon PowerShot SX60 HS, który jest dla niego największym istniejącym skarbem na świecie. Brunet uśmiecha się delikatnie w moją stronę. - Model już się przebiera. Na początku zajmiemy się garniturami.
- W porządku. Ty jesteś głównym dowodzącym na planie zdjęciowym, ja tylko będę się grzecznie przyglądać z boku. - Odpowiadam.
- Będzie dobrze. - Zapewnia mnie, po czym ustawia coś w swoim aparacie. - Dobra, idę jeszcze parę rzeczy poustawiać i myślę, że za jakieś pięć minut zaczniemy.
- Jasne. - Mówię, po czym zajmuję miejsce na białej skórzanej sofie wraz z Annie.
Szybko odpisuję kolejnego SMS-a Jamie'mu i chowam telefon do kieszeni swojej sukienki.
Zaczynam rozmawiać z Annie na temat zbliżającego się New York Fashion Week. Jest to niesamowita okazja, aby pokazać swoje projekty przed wielkimi sławami.
Zaczynam rozmawiać z Annie na temat zbliżającego się New York Fashion Week. Jest to niesamowita okazja, aby pokazać swoje projekty przed wielkimi sławami.
Drzwi nagle otwierają się. Do środka wchodzi makijażystka, za nią z tyłu Julia oraz model, na widok którego moje serce zaczyna bić w podwojonym tempie.
León Verdas ubrany w czarny smoking, z włosami ułożonymi do góry na żelu, jak zwykle prezentuje się niesamowicie. Co on tutaj do jasnej cholery robi? Proszę, aby on nie był tym niezwykle przystojnym, seksownym, znanym na całym świecie, wysportowanym facetem.
Szatyn spogląda na mnie z tym swoim lubieżnym uśmiechem, mówiącym: Widzisz? Ostrzegałem cię.
- Jest idealny do tego. - Słyszę nagle głos Annie, która mówi do mnie ciszej.
- Nie byłabym tego taka pewna. - Odpowiadam lodowatym głosem.
Wstaję z sofy i podchodzę do Michaela, który wydaje Verdasowi wskazówki dotyczące tego, w jakiej pozycji ma się ustawić. Ignoruję wzrok Leóna na sobie, który czuję przez ten cały czas. Niech się pieprzy.
Wstaję z sofy i podchodzę do Michaela, który wydaje Verdasowi wskazówki dotyczące tego, w jakiej pozycji ma się ustawić. Ignoruję wzrok Leóna na sobie, który czuję przez ten cały czas. Niech się pieprzy.
Staję za brunetem i krzyżuję ręce na piersiach, spoglądając na swojego byłego. Zrobił to specjalnie, aby mnie wkurzyć, aby być bliżej mnie, kiedy ja pragnę się od niego odizolować!
- No dobrze, zaczynamy. - Mówi nagle Michael i nakierowuje swój aparat na Leóna.
Przyglądam mu się, gdy stoi. Mogłabym patrzeć na niego całymi dniami... Jest taki przystojny, szczupły, a to w jaki sposób spodnie opinają mu biodra... Cholera. Kiedy przeczesuje jeden raz, potem drugi i trzeci swoje włosy, pozostawia je w lekkim nieładzie. Przygryzam delikatnie wargę z podniecenia i wzrok odwracam w drugą stronę. On źle na mnie wpływa.
Kiedy nasze spojrzenia krzyżują się, czuję przyjemne uczucie w okolicach podbrzusza. To pożądanie.
Nie, nie i jeszcze raz nie! - Krzyczy na mnie moja podświadomość.
Szybko odwracam wzrok w drugą stronę. Dostrzegam wchodzącą w tym momencie do środka Lily. Uśmiecham się szeroko na widok blondynki, która podchodzi do mnie szybkim krokiem. Przytulamy się na powitanie.
- Tak jak prosiłaś, jestem. - Mówi.
- Mhm. - Odpowiadam, czując na sobie wzrok Verdasa. Spoglądam kątem oka na niego.
- Verdas? - Pyta zdziwiona na widok Leóna. - Przecież miał być Matt.
- Nie mógł, ponoć dzisiaj ma wywiad w Good Morning America. - Przenoszę na nią swój wzrok.
- Verdas w sumie też jest dobry. - Komentuje, kiedy spogląda na niego. Robię to samo i swój wzrok przenoszę na Leóna, który w dalszym ciągu pozuje przed obiektywem w czarnym smokingu.
- Mhm. - Mruczę zadowolona.
- Cały czas na ciebie spogląda. Wręcz cię rozbiera swoim spojrzeniem. - Słyszę nagle, jak szepcze mi do ucha. Spoglądam na nią zdziwionym wzrokiem oraz z rumieńcami na twarzy.
- Przesadzasz. - Mówię, chociaż dobrze wiem, że taka jest prawda. Lily ma rację.
- Nie przesadzam, tylko mówię samą prawdę. - Uśmiecha się do mnie przekonującym uśmiechem.
- Dobra, zróbmy przerwę. - Ratuje mnie przed udzieleniem odpowiedzi głos Michaela.
Oddycham z ulgą i zaczynam szybko myśleć nad odpowiednią wymówką. Chcę chwile pobyć sama.
Oddycham z ulgą i zaczynam szybko myśleć nad odpowiednią wymówką. Chcę chwile pobyć sama.
- Muszę do kogoś zadzwonić. - Kłamię nagle, po czym szybko opuszczam pokój.
Wchodzę do drugiego pomieszczenia, w którym na szczęście nie ma nikogo. Cicho wzdycham, kiedy podchodzę do stołu, na którym zostało rozłożone jedzenie kateringowe. Waham się przez dłuższy czas nad butelką wody oraz soku pomarańczowego. Wybieram jednak po dość długich perypetiach pierwszą opcję. Nie chcę przecież niszczyć sobie szkliwa. O nie!
- Fajnie jest się ponownie spotkać, co? - Słysząc jego głos, podskakuję aż przestraszona. Z moich rąk wypada butelka wody. Cholera, idiotka.
Spoglądam na niego i widzę, jak z wielkim rozbawieniem patrzy na mnie. Egh, normalnie takie śmieszne, że nie mogę się powstrzymać.
- Boisz się mnie? - Zadaje pytanie swoim mrocznym głosem.
- Ciebie? - Udaję, że nie obchodzi mnie to wszystko. Szybko się schylam i podnoszę butelkę wody. - Mam cię gdzieś. Rób sobie, co chcesz.
- Właśnie mam taki zamiar. - Bierze sprawnym ruchem do ręki jabłko i opiera się plecami o stół. - Widziałem, jak na mnie patrzyłaś podczas sesji. Jest między nami nadal chemia.
- Chemii pomiędzy nami nigdy nie było, pogódź się z tym. - Syczę przez zęby, kiedy mój oddech się uspokaja. - Jak tam kwestia z pozwem? Jesteś przygotowany na siedzenie za kratkami?
Szatyn spogląda na mnie poważniejszym wzrokiem, krzyżując wcześniej ręce na piersiach.
Szatyn spogląda na mnie poważniejszym wzrokiem, krzyżując wcześniej ręce na piersiach.
- Kochanie, jeżeli moim prawnikiem jest najlepszy adwokat na całym Manhattanie, mogą sobie pomarzyć. Gabriel Foss robi wszystko, aby mnie nie zatrzymali i wiesz co? Póki co idzie mu świetnie.
- Super. - Odpowiadam z wymuszonym uśmiechem.
- Wróciłaś już na zawsze na Manhattan? - Postanawia zmienić temat.
- Co cię to obchodzi? Nie jesteśmy razem, nie muszę ci się spowiadać.
- Odpowiedz. - Nalega.
Wywracam oczami i cicho wzdycham.
- Nie wiem na ile. - Mówię nagle. - Mam nadzieję, że na zawsze.
- No, to doskonale. - Uśmiecha się delikatnie w moją stronę. - Jutro lecimy do Vegas i się pobieramy.
- Pierdol się. - Syczę do niego przez zaciśnięte zęby. - Nie mam zamiaru mieć takiego męża, jak ty. Poza tym ty nie umiesz się ustatkować. Największą wartość dla ciebie pełnią dziwki, które sobie pieprzysz. - Mówię i uśmiecham się chytrze. - Potrzebujesz pomocy. Musisz się umówić na terapię z psychologiem, León.
- Nie mów mi, co mam robić! - Podnosi na mnie głos.
Przerażona przyciskam mocniej butelkę z wodą do klatki piersiowej. Jej, nigdy nie widziałam jeszcze aż tak wkurzonego Verdasa.
- Jestem dorosłym mężczyzną, który sam podejmuje decyzje.
Przerażona przyciskam mocniej butelkę z wodą do klatki piersiowej. Jej, nigdy nie widziałam jeszcze aż tak wkurzonego Verdasa.
- Jestem dorosłym mężczyzną, który sam podejmuje decyzje.
- I jeszcze dodatkowo molestuje swoje pracownice. - Dodaję ciszej. Dopiero po chwili dociera do mnie, że powiedziałam to na głos. O cholera, mam problemy.
Verdas spogląda na mnie z poważnym wzrokiem i robi krok w moją stronę. Zdenerwowana przełykam głośno ślinę i zaczynam wycofywać się do tyłu.
- Zawsze marzyłem o takim porządnym pieprzeniu się z tobą. - Wyznaje nagle, spoglądając na mnie miażdżącym wzrokiem.
Dobra... Krótko mówiąc mam poważne problemy.
- Możemy to zrobić tu i teraz, dla mnie to nie ma problemu. - Poluźnia lewą ręką krawat, który w dalszym ciągu jest zawiązany na szyi. Boże, co za nienormalny psychol.
Dobra... Krótko mówiąc mam poważne problemy.
- Możemy to zrobić tu i teraz, dla mnie to nie ma problemu. - Poluźnia lewą ręką krawat, który w dalszym ciągu jest zawiązany na szyi. Boże, co za nienormalny psychol.
Czuję, jak serce podchodzi mi do gardła, a kolana zaczynają mięknąć. Cholera...
- Ee yyy... - Próbuję coś powiedzieć. W ostatniej chwili ratuje mnie Lily, która pojawia się nagle w pomieszczeniu.
- Wszystko okej? - Pyta.
Kiwam twierdząco głową i bez słowa opuszczam pomieszczenie. Muszę się trzymać jak najdalej Leóna Verdasa.
Przez następne dwie godziny praktycznie nie spoglądam na niego. Mam go gdzieś, niech to w końcu dotrze do tego pustego łba, że Violetta Castillo nie chce mieć nic wspólnego z Leónem Verdasem!
Po wpisaniu kolejnych danych do arkusza kalkulacyjnego, upijam łyk kawy i na chwilę spoglądam w stronę Lily, która obserwuje z uwagą Leóna, pozującego tym razem w komplecie w odcieniu szarego. Gdyby nie fakt, że blondynka spotyka się z Domingezem, zarzuciłabym jej to, że podoba jej się Verdas. Ale w sumie komu niby nie? Ten mężczyzna posiada wszystko, co kobieta od niego pragnie, z wyjątkiem podłego charakteru.
- Michael cię woła. - Mówi nagle do mnie.
Powracam do rzeczywistości i spoglądam na nią. Szybko odkładam laptop na bok i wstaję z sofy, po czym podchodzę do mężczyzny.
- Co jest? - Pytam i spoglądam kątem oka na Leóna. Czuję na sobie jego wzrok.
Widzę, jak Verdas przesuwa kciukiem po swojej górnej wardze. Dość często tak robił po namiętnych pocałunkach, które składał na moich wargach. Kiedy wspominam ten moment, przez moje ciało przechodzi dreszcz podniecenia. Serce zaczyna szybciej bić, a nogi momentalnie miękną, jak wata. Szalenie seksowny León Verdas ponownie zawładnął nad moim umysłem.
Odwracam szybko wzrok w drugą stronę. Nie mogę patrzeć na niego, to jest zbyt rozpraszające.
- Julia gdzieś zniknęła. Moim zdaniem trzeba poprawić mu krawat. - Wskazuje na Verdasa.
Nie spoglądam nawet na niego, tylko krzyżuję ręce na piersiach.
Nie spoglądam nawet na niego, tylko krzyżuję ręce na piersiach.
- No to popraw. - Odpowiadam.
- Violetta. - Michael spogląda na mnie poważniejszym wzrokiem. - Jestem fotografem, a poza tym facetem. Nie mam zamiaru tego zrobić.
- Ale ja jestem twoją szefową. - Syczę do niego przez zaciśnięte zęby.
- Nie zapominaj o tym, że jesteś też moją przyjaciółka. A więc teraz grzecznie cię proszę, jako przyjaciółkę, abyś poprawiła mu krawat. Gdyby była tutaj Julia, zleciłbym jej tą robotę.
- Dobra. - Burczę niezadowolona po chwili. - Jeżeli Julia nie zjawi się tutaj w ciągu pięciu minut, pożegna się z tą pracą. - Rzucam krótko, po czym spoglądam na czekającego Verdasa.
Specjalnie aby wiedział, że mi nie zależy, wywracam oczami i podchodzę do niego, aby poprawić mu krawat. Gdyby sam nie umiał tego zrobić! Dwudziestoośmioletni mężczyzna, milioner, właściciel najdroższych posiadłości na Manhattanie i nie potrafi sobie poprawić krawat. Żenada.
- Widzę, że przyciągam do siebie panią, panno Castillo. - Odzywa się nagle z tym swoim uwodzicielskim głosem.
Nie odpowiadam, tylko robię swoje. Poprawiam starannie ten przepiękny szary krawat i wygładzam go, dotykając umięśnionego torsu, znajdującego się pod białą lnianą koszulą.
- Przepraszam. - Mówię speszona. Nie chcę, aby sobie przez przypadek pomyślał, że zrobiłam to specjalnie.
- Panno Castillo, spokojnie. Wiem, że nie może się pani oprzeć, ja to rozumiem.
W ramach odpowiedzi kręcę głową z dezaprobatą i spoglądam na niego.
- Jedyną osobą, która nie może się oprzeć, jesteś ty.
Zdejmuję szybko swoje ręce, zanim pożałuję, że tego nie zrobiłam. Odwracam głowę do tyłu i widzę, że każdy z członków ekipy jest zajęty czymś innym. Michael rozmawia ze swoim pomocnikiem i ogląda zdjęcia zrobione na komputerze, Lily gdzieś zniknęła, a Annie pracuje na laptopie. Reszta zapewne urwała się na lunch. W końcu i tak przerwa ma się zacząć za jakieś parę minut.
Zdejmuję szybko swoje ręce, zanim pożałuję, że tego nie zrobiłam. Odwracam głowę do tyłu i widzę, że każdy z członków ekipy jest zajęty czymś innym. Michael rozmawia ze swoim pomocnikiem i ogląda zdjęcia zrobione na komputerze, Lily gdzieś zniknęła, a Annie pracuje na laptopie. Reszta zapewne urwała się na lunch. W końcu i tak przerwa ma się zacząć za jakieś parę minut.
- W sumie masz rację. - Odpowiada nagle, robi krok w moją stronę i wypycha biodra do przodu. Dzięki temu czuję na sobie jego wzwód. - Panna Castillo jak zawsze jest bezpośrednia. Właśnie to w pani kocham.
- Spieprzaj. - Syczę i wyrywam się z jego objęć. - Jesteś nienormalny.
- Z miłości do ciebie. - Komentuje z uśmiechem.
- Pomiędzy nami nigdy nie było miłości. Zapamiętaj to sobie raz na zawsze. - Dodaję i odchodzę szybko.
Cztery godziny godziny później, kieruję się w stronę swojego samochodu, który zaparkowałam na parkingu podziemnym Castillo Design.
Na szczęście podczas drugiej części sesji zdjęciowej, nie miałam problemów z Verdasem. Nie spoglądałam na niego, tylko uzupełniałam ważne dokumenty w swoim laptopie. Z komentarzy Lily wiem, że dość dobrze mu poszło. Mam nadzieję, że jutro Michael pokaże mi zdjęcia, które zachwycą mnie.
Wyciągam ze swojej torebki klucze do mojego białego Audi. Nagle tuż przed zajęciem swojego miejsca, ktoś jedną ręką zakrywa mi usta, po czym odciąga na bok. Wiję się, Krzyczę z nadzieją, że ktoś mi z nadzieją pomoże, jednak nic z tego. Co mam robić?!
Zostaję wepchnięta do środka czarnej limuzyny. Opadam na tylne siedzenie i próbuję zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. To porwanie?
Obok mnie nagle zajmuje miejsce seksowny milioner, którego mam serdecznie dosyć. Przesadził, teraz przegiął pałę.
- Arthurze, jedź. - Mówi nagle, po czym spogląda na mnie. Uśmiecha się delikatnie, przez co po moim ciele przechodzi fala podniecenia. - Nic ci nie zrobię.
Daję za wygraną bo doskonale wiem, że nie ucieknę mu. Bieganie w szpilkach jest cholernie trudne, tym bardziej, jeżeli ma się uciekać przed Leónem Verdasem, który codziennie ma treningi ze swoim prywatnym trenerem.
Nie odzywam się, tylko wzrok odwracam w drugą stronę. Krzyżuję ręce na piersiach i obserwuję Manhattan, przez który przejeżdżamy. Po paru minutach zatrzymujemy się przed najlepszą cukiernią w całym mieście. Per Se? Co my tutaj robimy i po jaką cholerę?
- Napijemy się czegoś. - Mówi León.
Problem polega na tym, że ja nie mam przyjemności z tobą pić. Nawet kawy.
- Napijemy się czegoś. - Mówi León.
Problem polega na tym, że ja nie mam przyjemności z tobą pić. Nawet kawy.
Po złożeniu zamówienia, wzrok przenoszę na swoje splecione dłonie, które spoczywają na moich kolanach. Cicho wzdycham i nie odzywam się. Niby dlaczego miałabym to robić? Porwał mnie, do jakiejś pieprzonej cukierni w jakim celu? Rozmawiać, prosić o wybaczenie, czy zastraszać?
Kiedy przed nami kelnerka stawia nasze zamówienia, León dziękuje jej swoim uwodzicielskim uśmiechem, na widok którego miękną brunetce kolana.
Wywracam oczami widząc tą całą szopkę i ignoruję. Pewnie za parę godzin tutaj wróci i zaproponuje jej gorącą noc w swoim towarzystwie.
Wywracam oczami widząc tą całą szopkę i ignoruję. Pewnie za parę godzin tutaj wróci i zaproponuje jej gorącą noc w swoim towarzystwie.
Podczas picia kaw nie odzywamy się do siebie. Można powiedzieć, że nawet nie spoglądam na niego. Mój wzrok skupiony jest na bogatym wystroju wnętrz lokalu. Liczne obrazy przedstawiające martwą naturę, są na prawdę przepiękne.
W dość szybkim tempie wypijam swoją kawę, którą postawił mi Verdas i cicho wzdycham. Nie ogarniam jednej rzeczy. Porwał mnie tylko po to, aby zaciągnąć do najdroższej cukierni na Manhattanie? Szczerze... Jego zachowanie jest żałosne. Prawdziwy facet nie zachowałby się tak. No ale cóż zrobić, skoro León Verdas to tak naprawdę w dalszym ciągu nastolatek.
Spoglądam na niego i widzę, jak spogląda na mnie badawczym wzrokiem. Nie mam zamiaru dopytywaś się, co chodzi mu teraz po głowie, jednak mogę się domyślić. Zapewne wspomina sobie niektóre chwile z naszego byłego związku, albo obmyśla plan, jak by mnie zaciągnąć do łóżka.
- Nie grasz fair. - Mówię nagle.
- Jeżeli grałbym fair, świat byłby nudny. Poza tym każdy popełnia jakieś grzechy w swoim życiu.
- Za które potem odpowiada. - Dopowiadam.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - Zadaje pytanie zdziwiony.
- Dlaczego próbujesz mnie zmienić? - Odpowiadam mu pytaniem na pytanie. Najlepszy sposób na obronę - atak.
- Nie próbuję. Po prostu lubię dbać o szczegóły.
- Lubisz? Śledząc mnie i nękając psychicznie. - Stwierdzam nagle.
Verdas spogląda na mnie, lecz nie odzywa się. Po chwili wstaje z krzesła i zapina swoją szarą marynarkę. Zaraz, uraziłam go tym?
- Obiecuję ci, że tym razem będzie zupełnie inaczej. - Mówi. O co mu chodzi? - Prosta piłka. Albo tak, albo nie. Muszę wiedzieć na czym stoję.
Po chwili zdaję sobie sprawę o co mu tak naprawdę chodzi. Verdas ma na myśli relacje, które są pomiędzy nami. Czyżby właśnie chce mi przez to pokazać, że chciałby odbudować sytuacje w naszym byłym związku?
- Więc... - Postanawiam coś powiedzieć, nie mam zamiaru milczeć przez cały czas. - Co się stanie, jeżeli powiem tak? - Pytam nagle.
León w ramach odpowiedzi wyciąga prawą rękę w moją stronę. Spoglądam na niego i nie wiem, co mam robić. Cholera.
Szczerze? Rozdziału miało dzisiaj nie być, z powodu małej liczby komentarzy, która jeszcze wczoraj wynosiła około 45. Dlatego 32 dodaję jednak DZISIAJ o tak późnej porze.. Sorry..
Kiedy pojawi się 33? Sama nie wiem. To wszystko tak na prawdę zależy od WAS. Wiem tylko tyle, że w czwartek wyjeżdżam na Święta do rodziny i nie będę siedzieć przy komputerze... Wybaczcie. Dlatego.. Jeżeli do czwartku pojawi się pod tym rozdziałem minimum 50 komentarzy, next opublikuję przed swoim wyjazdem. Jeżeli nie.. Dopiero po, czyli 10 kwietnia ;)
A więc miśki wszystko zależy od was ;)
Rozdział 33 = min. 50 komentarzy
xAdusiax
Zajęte,
OdpowiedzUsuńChristian Grey, prezes Grey Enterprises Holdings Inc.
Sheila
OdpowiedzUsuńRosalie
OdpowiedzUsuńHejka, hejka :)
UsuńNie mogłabym nie wrócić, spóźniona ale jestem.
Najpierw skomentuję ten rozdział a zaraz potem idę pod następny.
Więc tak, rozdział.
Ajajajajaj geeeeeenialny!
Prześladowanie według Leona Verdasa ciąg dalszy - kocham to!
Nawet został modelem hahaha <3
Musiała poprawić mu krawat wow, jejku Violetta, nie oszukujmy się, chciałabyś poprawiać temu facetowi każdego ranka eh, no.
Wiedziałam, że on na tym nie poprzestanie! Jak przeczytałam, że ktoś zakrył jej usta to już wiedziałam że Leosiek coś szykuje jeszcze :3
A tu proszę, na kawkę ją zaprosił hahaha :D
Aż mi się kawy zachciało lolcz.
W ogóle to co ten Jamie? Nie, nie, nie. Jedyny facet jakiego akceptuje u bogu Violetty Castillo to Leon Verdas. Tak.
Dobra, kończę i lecę czytać następny rozdział bo jestem ciekawa co Leon odpowiedział Castillo, o
Więc pa <3
Kocham :*
- Rosalie
My
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWiktoria Blanco
OdpowiedzUsuńHeeej :*
UsuńWracam dziś wcześniej skarbie z komentarzem mam nadzieję długim (z góry przepraszam za błędy) :*
Wiem że mało komentarzy ale ty jesteś tak wspaniała i dobraa że postanowiłaś dodać 32 wcześniej :*
Właśnie to jest przykład dziewczyny któraa mimo sprzeciwności losu się poświęca :* . D.Z.I.Ę.K.U.J.E.M.Y słonko <33
Nie ważne co się stanie jaa zawszee będę się starała cię zmotywować i pocieszyć, będę z tobą pamiętaj :*
Dziękuję ci stokrotko że zajęłaś mi miejsce pod rozdziałem , i proszę żebyś dalej to robiła :* .. dziękuję Adi :* ...
Przejdę do jakże wspaniałego rozdziału który napisałaś ty (również niesamowita ^.^) .
Rozdział perło jest niesamowity pełen emocji,wzruszeń, i grozy ale jest fenomenalny i to się liczy :*
Hyhy :* .
Nasz najprzystojniejszy Leon Verdas jako model *.* #ja bym chyba zemdlała na jego widok# . :*
Fiolka nie denerwuj się tak .spokojnie ;/ .
Każdy wie że podnieciłaś się na jego widok i dlatego go nie chcesz tam widzieć ale spokojnie nie bulwersuj się xd..
Już myślałam że w tym pokoju to seks będzie a tu lipa :/ ;*
Wiadome że Verdas chce ją przelecieć i z nią być boo ją kocha :*
I te jego słowa # z miłości do cb # jeju nasz kochany słodziak :*
Porwanie w środku nocy przez Verdasa , zapowiada się ciekawie Adi :*
Wyjazd do cukierni i cisza a tu nagle jak grom z jasnego niebo * Lajon chce wrócić do Fiolki*
Będzie # Leonetta,będzie Leonetta# . :* ^.^
Wiem że jesteś słońce na tyle wspaniałaa że pewnie niedługo ich razem połączysz (liczę na to) :*
Fiolka ty się masz zgodzić rozumiesz ? ...
Boo inaczej sobie rozmawiamy :*
Wiemy że go kochasz a on cb dlatego będzie #happy end# ...:*
Adii słońce dziękuję za miejscówkę jeszcze raz i proszę o zajmowanje *___*
Rozdział kolejna perełka i jak zwykle fenomen :##
Kochana będę trzymać kciuki naa 50 komentarzy bo już nie mogę się doczekać kolejnego :* ...
Pozdrawiam naszą wspaniałą Adii :*
Twoja wielką fanka .. Blanco *_* :*
my
OdpowiedzUsuńMoje.
OdpowiedzUsuńŚwietny. !
OdpowiedzUsuńMoje
OdpowiedzUsuńJestem od razu.... bo potem nie napiszę komentarza pod perełką. ..
UsuńMam tylko 1 pytanie.... ten rozdział jest dedykowany komu? Bo przeglądałam komentarze pod poprzednimi rozdziałami i nie widziałam żadnej Oliwii Blanco
Chyba że już oślepłam ( co jest bardzo możliwe duża wada wzroku )
A jeśli to dla mnie to bardzo bardzo dziękuję. .. nie wiesz jak się cieszę , że blogerka która ma ponad 7 000 czytelników wybrała mnie jako do zadedykowania rozdziału. ... i to jeszcze takiej perełki w której rozgrywa się punkt kulminacyjny wow!!!!
Dobra a teraz ROZDZIAŁ .
Cudo....
Miał być Matt ( jakiś tam ) a jest Verdas. ... wiesz nawet się pomyliłam i myślałam że to opowiadanie LMLYD i zastanawiałam się jaki związek wcześniejszy. ... i wtedy do mnie dotarło. . To NSAL..... i wszystko się wyjaśniło.... eh. .. głupia ja....
Leon psychologa mam ci znaleźć ????
Pozowałeś do zdjęć.... musiałeś pięknie wyglądać xD. ..
I porwanie. ... najlepsza kawiarnia... ja bym się tam cieszyła... że ktoś stara się o mnie... ale Viola to Viola......
Jamie... czekaj kto to Jamie ??? Ten yyy.... współpracownik czy coś takiego nie? Tam było z tą Violi matką nie????
Dobra kończę bo nie myślę o tej godzinie " trzeźwo"
Pozdrawiam
Oliwia
Julia Blanco
OdpowiedzUsuńMoje!
OdpowiedzUsuńMoje!
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, fenomenalny i nie wiem co jeszcze XD Jednym słowem suuuuuuuuuuuuuuuper! Oj ten Verdas....Najlepszy moment pod koniec rozdziału :D Czy Vilu się zgodzi? Sama bym nie wiedziała co zrobić ;) Coś tak czułam że tym modelem będzie pan León Verdas XXDD Widzę że chłopak nie daje za wygraną :) Taaaa Maja + kreatywne komentarze= niemożliwe ....Ale jestem ciekawa nexta....To życzę dużo WENKI i na następny rozdział ^^ Z WIELKĄ niecierpliwością czekam, czekam....Nie chcę czekać! No ale muszę..... I am WAITING!!!!! Sory jak coś źle napisałam <33333
Usuń~~Majcia~~
Genialny czekam na next :*
OdpowiedzUsuńMajne :D
OdpowiedzUsuńHeeej :)
UsuńNawet sb nie wyobrażasz,jak czekam na każdy piątek.
Jestem taka okrutna,że czekałam aż Violcia poddusi Verdasa tym krawatem :D
'porwał mnie do cukierni'
najlepsze
Teraz ją gdzieś wywiezie,a biała Audica została...Tak,ja tylko tym się martwię xD
Czy nasz jakże seksowny model jednak nie ma zaburzeń psch?
Jamie wyolbrzymia...
No chyba że modelas ją serio teraz porwie i schowa w skrzyni w starym domku na opuszczonej plaży hen hen daleko ? Również obstawiam tę wersję :D
No nic,tylko czekać,aż dobijemy tą 50
Wesołego Jajka :D
Już chyba można życzyć :)
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńJeden z najpiękniejszych rozdziałów jakie kiedykolwiek czytałam!
Na prawdę, świetny!
Ah, tyle się dzieje!
Leon, jako model... nie spodziewałam się xd
Violka udaje, że go już nie kocha i że jest jej obojętny...
Tyle się dzieje !
I ta końcówka...
Brak słów, b e a u t i f u l !
Jest ciekawa, jak to wszystko się potoczy ;**
Z niecierpliwością czekam na nexta.
Sprawisz, że każdy piątek jest dla mnie wspaniały!
Aaa ! Kocham ! <3
Nie przedłużam, kończę...
Gorąco pozdrawiam xd and Wesołych Świąt !
Buziaki , Kendall x
Moje :*
OdpowiedzUsuńExtra ;*
OdpowiedzUsuńRozdzial cudo *o* wroce.:D Blake xoxo
OdpowiedzUsuńBoski rozdział jak zawsze zresztą...
OdpowiedzUsuńSesja zdjęciowa Boskiego Leona... Mmm...
Jego erekcja... Hahaha...
Porwanie... Nie powiem, zaciekawiłaś mnie tym.
Ale nie tylko tym...
Propozycja Leona... O co mu chodzi?
Czekam na nexta, mam nadzieję, że pojawi się przed Twoim wyjazdem...
Przepraszam nie będę się rozpisywać... Jestem leniwa... Ugh...
Nie przedłużam... Czekam i całuję <3
Kocham :*
Super
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Mam nadzieję, że nie długo się pojawi :)
Moje ♥
OdpowiedzUsuńA więc:
Zaczęło się robić gorąco ♥
Debilu - Lajon jest napalony ;*
Oooch Lajon ♥
Vilu zgodzisz się??
Powiedzmy że tak ;D
Wiem. Wiem do dupy ten komentarz, ale ch*j!
Nie rozpisuje się, bo nie umiem ;P
Kochana już GO! ;*
Następnie rozdział piszemy XDD
Ok nie przedłużam...
BAY ;*
czekam na next, przed wyjazdem:)
OdpowiedzUsuń-Lenka:)
Cudowny! Nmg doczekac sie nastepnego ;)
OdpowiedzUsuńCudny
OdpowiedzUsuńLeonetta forever
OdpowiedzUsuńBoskiiiii ������
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Wspaniały :)
OdpowiedzUsuńCudowny czy Violetta wybaczy Leonowi ?
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next 😃
Ja. ;*
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super ☺☺☺☺☺
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
VIKI LOVE �� ������
super rozdział... :)
OdpowiedzUsuńzarąbiście
OdpowiedzUsuńCUDOWNY JAK ZAWSZE <3
OdpowiedzUsuńLEONETTA NADCHODZI ;3
Cudo *-* Rozdział wspaniały :*
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńWybacz, że chyba nigdy nie komentuję, to się zmieni obiecuję
Rozdział... Hmmm...
Jak zwykle cudowny, byłabym wniebowzięta gdybyś jednak dodała za tydzień bo opublikowanie to 5 minut ewentualne poprawki 10 więc byłoby naprawdę świetnie jeśli dodasz
Niecierpliwa i ciągle oczekująca 33 rozdziału
Julia D.
Leoś walczy !! Tak trzymaj :D
OdpowiedzUsuńWspaniały!!
OdpowiedzUsuńLeoś robi za modela ahh
Mój L porywa V
Zastanawiam się i ciekawa jestem propozycji L o co mu chodzi?
Czekam z niecierpliwością na NEXT
Świetny rozdział, zresztą jak zawsze ;) Czytając Twoje opisy, sama miałam wrażenie, że jestem na miejscu Vilu.Wielki plus dla Ciebie za to! ;) Kto nie chciałby mieć takich reakcji, jak Viola, czytając opowiadanie? Miałaś genialny pomysł z tą sesją, a jeszcze lepszy z tym porwaniem! Pierwszy raz komentuję, chociaż czytam opowiadanie od początku, głupio mi. Ale naprawdę zależy mi, żebyś dodała przed 10 kwietnia, bo nie wytrzymam i umrę. Chyba nie chcesz mieć mnie na sumieniu, co? ;)
OdpowiedzUsuńSuper ☺☺☺☺☺
OdpowiedzUsuńGenialny ❤
OdpowiedzUsuńTo ja dzisiaj na szarym końcu xD.
OdpowiedzUsuńJa coś już na początku czułam, że to psychiczny Verdas będzie musiał zastąpić zapewne przystojnego i normalnego Matt'a. No cóż, Leon zrobi wszystko by odzyskać Violettę, jednak jest tak otumaniony, że nie widzi, że poślubiłby jej kartonową podobiznę! Nieszczęśliwa miłość...
Chociaż czy nieszczęśliwa? Vilu jak widzi go to od razu myśli "Ten debil", a czuje, że mogłaby go przytulić. Odpycha ją tylko myśl o jego urojeniu na jej punkcie.
Pan Leon ma takie poważne problemy, że chciał ją zaliczyć wśród kateringu? Niech ogarnie szanowne cztery litery, bo nigdy nie odzyska ukochanej. A ta ma na oku Jamiego.
Czy mi się wydaje, czy to już drugi psychol jako partner V? Najpierw Christian, teraz Leon. Czy ona tak zawraca w głowach facetom, że dostają obsesji?
Jeszcze ją porwał na kawkę. Brak mi słów. Wiedział, że mu odmówi, ale po co od razu porywać? Do cukierni. Od razu do Krainy Waty Cukrowej by polować na jednorożce. Coś za słodkie miejsce jak na zboczeńca Verdasa.
To mam nadzieję, że zbierze się te 50 komów do czwartku ^^.
Super
OdpowiedzUsuńŚwietne
Rób tak dalej
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSorki :( Już ci nigdy nie zajmę...
Usuń52 *-* Nie tak źle ^^ Co do rozdziału to poprostu fantastyczny •~• Czekam z z niecierpliwie niem na 33 <3
OdpowiedzUsuńKisski
~ Gabuu Verdas
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Kurde ...
OdpowiedzUsuńFUUUUUUUUUCK
OdpowiedzUsuńNapisałam komentarz to się nie dodał. Głupie Google.
Cały piątek cztowałam na rozdział bo myślałam że jest sobota i straciłam nadzieje a ty go dodałaś, a ja dowiedziałam się o tym dzisiaj. Głupia ja.
Rozdział cudowny a Leon straszny, chociaż w 3 sezonie Violetty też męczył Roxy.
Czekam na next.
XOXO Nelly
Super rozdział! Uwielbiam ♡
OdpowiedzUsuńSuper ❤
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Chyba będzie wcześniej ;)
Pa :)
Boski<333
OdpowiedzUsuńCzekam na next:D
Justi
Cudny:*
OdpowiedzUsuńSuper!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!
Serio?Porywać do cukierni.
Mmmm,jak sobie wyobrażałam Leona to... (lepiej nie pisać i nie o TO chodzi)
Boski rozdział!
Cięszę się,że dodałaś tak szybko.
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Cudowny :*
OdpowiedzUsuńSkoro mój kom. Jest 62 to 33 rozdział napewno będzie w czwartek! :D Jak ja się jaram!!!
OdpowiedzUsuńUhm. Zajelas mi miejsce u góry, a byłam czwarta -,-.
UsuńSorki :/ Usunę kom. ok? ;)
UsuńOk ;3
UsuńKocham!! Cudowny rozdział ♥♥♥♡.♡♥♥♥
OdpowiedzUsuńcudo*,*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;*
OdpowiedzUsuńLajon stawia na swoim!
OdpowiedzUsuńI tak trzymać *żeby nie było,że jestem po stronie Vils*
Od dziś staję się stałą (i oficjalną) czytelniczką 8)
Brithany ;*
Niesamowityy :3
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tam późno, ale ostatnio nie mam w ogóle czasu :(
No, ale w końcu wzięłam się w garść i zaczęłam nadrabiać rozdziały :D
No proszę wiedziałam, że ten model nie przyjdzie i zastąpi go Leon :P
Na pewno godnie go zastąpił i cały czas się na nią patrzył.
Później ta akcja w tym osobnym pomieszczeniu i poprawianie krawatu xD
Ale jak on na nią działa ^^ Znaczy nadal coś tam gdzieś głęboko do niego czuje.
A on ją porwał tak jakby ;D Ale zapewnił, że nic jej nie zrobi i zabrał ją do cukierni i kawusię piją :D
Ooo on też dalej ją kocha no bo pyta się o to i kto wie może teraz chce wszystko naprawić. Tylko czy ona weźmie go za tą rękę?
Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Cudowna notka ! Dodaj szybko następną !
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny ( z resztą powiedzmy sobie szczerze wszystkie są *-*)
OdpowiedzUsuńNaprawdę jestem strasznie ciekawa co będzie dalej :D
dziś króciutko
życzę weny i czekam na next !!!
*Paula*
Hej,
OdpowiedzUsuńnominowalam cie na LBA:
http://violettaxopowiadanie.blogspot.co.uk/
Ta końcówka Cudowna, piękna, niesamowita <3 ogólnie jak każdy rozdział I jeszcze ta sesja Leona już nie może być lepiej a może będzie pożyjemy zobaczymy a ja czekam na next :) i życzę weny
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDobra, nie wiem po raz który już (na pewno nie pierwszy) zacznę od przeprosin xd
OdpowiedzUsuńA więc przepraszam, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału... Egh. Zrobiłam coś okropnego ;-; Najgorsze jest: Zająć sobie miejsce i nie wrócić.. Przepraszam ;*
Normalnie czytelnik roku ze mnie (y) Jak nie skomentuję, to dzień przed dodaniem :3
Rozdział boski <33 Tak jak zwykle ;D
Jezus i jeszcze ten gif *-* Jamie <3
Ale mi się podoba ta "nowa Violka". Taka postawa: "jestem zajebista" *-* CO JA DAJE? XD
JAMIE?! ŻE WHAT? Pfi.. Ja i tak wiem, ze ona będzie z Leonem, a Jamie może się pieprzyć i nie robić sobie nadziei :D Prawda? Błagam, powiedz że tak xd
Najpierw Jamie, teraz jakiś Matt... Kto jeszcze? ;-;
HA! OD RAZU WIEDZIAŁAM, ŻE TO BĘDZIE VERDAS. NORMALNIE OD RAZU!
No, bo kto niby miałby być takim idealnym modelem? ;>
Ja nie mogę! Jeszcze jakiś Michael! :C
I jest mój Leoś, lalala <3
W sumie... Zaczyna mi się podobać jako taki pscyhol ^^
Lajon w końcu jest Lajonem ;> Taki drapieżny ;>>
Ale on nagle ma coś w sobie z tego słodkiego Leona <3 On u Ciebie jest w sumie taki cudowny <33
A Violka ma taki cięty język... Egh... no cóż xd
Ja nie mogę... Leon jest taki zmienny... Raz się smieje, raz wybucha, raz uwodzi... o matko. I jeszcze taki grożny *-* Fragment z pieprzeniem kompletnie zwalił mnie z nóg *-*
I to mi się podoba, że Violka ma poprawiać krawat Leona :D Julia może częściej znikać :* (Lel, przecież to tylko poprawianie krawatu, a ja się jaram)
Uwodzicielski Leon ♥ Lubię to! Bardzo!
Zachowanie Leona w tym rozdziale strasznie mi się podoba <3 Na serio.
NIE MA TO JAK ZACIĄGAĆ LASKĘ NA KOLACJĘ PORYWAJĄC JĄ :"D DO TAKICH RZECZY JEST ZDOLNY TYLKO VERDAS. No a co tam... xd "A skoro nie chce ze mną rozmawiać, to ją sobie porwę" XD
I CO DO JASNEJ CIASNEJ JEMU VIOLKA ODPOWIE? ;-; Why? Dlaczego w takim momencie? ;-;
Czekam na kolejny rozdział, który pewnie będzie niedługo, ale co tam xd
Pozdrawiam ;*
Julson
ssssssssssssssuper
OdpowiedzUsuńCo minutę wchodzę i sprawdzam czy jest nowy rozdział. Widzisz ci ten blog ze mną robi??! xD
OdpowiedzUsuńWow! Ile się dzieje :D
OdpowiedzUsuńAjajajajajaj xD
Fenomenalny rozdział! ♥ Cuuudo! *.*
Violka chce ruszyć naprzód z innym mężczyzną. Czy w ten sposób chce zapomnieć o Leonie? Bo nie uwierzę, że zupełnie wyrzuciła go ze swojego serca ;)
Leon jako model *.* Uuuhuhu. Ja bym tam mdalała z wrażenia :D hehe ^^
Nie daje Violce o sobie zapomnieć xD
Porwanie, nie chce po dobroci, to trzeba użyć siły xD Violetta się bardzo nie opierała, chyba gdzieś tam w głębi serca, nadal musi mu ufać. Bo jeżeli naprawdę by się bała to... To by wyskoczyła z samochodu xD No ale nic strasznego się nie wydarzyło, porwanie do cukierni. Mniam, mniam xD To znaczy nie... Drżyjmy przed nadmiarem kalorii, hyhy :D
Pozdrawiam,
Rachel ;*