Z dedykacją dla Wiktorii Blanco
Popierdolony psychol. Jak można mieć aż tak nie równo pod sufitem, aby mnie śledzić! Okej, doskonale rozumiem to, że ta cała sprawa z tym pozwem działa mu na nerwy, ale to jest już przesada!
Mocniej zaciskam swoje ręce na kierownicy i ciężko wzdycham. Obmyślam dokładnie plan swojej trasy, kiedy zatrzymuję się na kolejnych światłach. Muszę go jakoś zgubić, a wyjechanie z miasta jest najlepszym sposobem na to.
Światła zmieniają swój kolor na zielony i zaczynam ponownie szybko jechać. Spoglądam na lusterko i widzę, że nadal nie odpuszcza. No tak, w końcu León Verdas to cholernie upierdliwy facet, który myśli, że zdobędzie wszystko. Prawda jest zupełnie inna. Stracił mnie raz na zawsze.
Kiedy wyjeżdżam z Upper Manhattan, zjeżdżam z St Nicolas Pl, po czym od razu wjeżdżam na I-95 S. Wsłuchuję się bardziej w piosenkę Beyonce Haunted. Szczerze? Jestem przerażona. Aż drżę na myśl, że ten palant jedzie za mną. Czego ode mnie chce?
Cicho wzdycham, spoglądając na niego przez lusterko boczne. Palant. Z wielką chęcią zatrzymałabym teraz swoje Audi i podeszła do niego, po czym walnęła z całą siłą w jego kroczę.
Dobra Castillo, nie rozpędzaj się tak bardzo z tymi zamiarami. Każdy wie, że myślisz o jednym, a robisz drugie. - Podpowiada mi moja podświadomość. Kręcę głową z aprobatą, przyznając jej rację. Co jak co, ale Verdasa chyba nigdy nie uderzę. Chociaż? Nie wiem, teraz jestem na niego tak wkurzona, że nie wiem. Jeżeli wrócę na Manhattan, obiecuję schować się do szafy i już nigdy z jej nie wychodzić.
Na kolejnych światłach postanawiam wykorzystać moment. Wyjmuje telefon i wybieram do niego numer. Odbiera już po paru sygnałach.
- Przestan mnie śledzić! - Mówię wściekła.
- Przecież cię nie śledzę, Violetta. - Odpowiada z rozbawieniem. Spoglądam na niego poprzez lusterko boczne i cicho wzdycham. Palant. Idiota. Kretyn.
Rozłączam się szybko i ponownie włączam do ruchu drogowego.
Po 6,6 milach, wjeżdżam na Harlem River Dr i zaczynam tutaj przyśpieszać, kiedy nadarzy mi się taka okazja. Wyprzedzam różne samochody, które wręcz zjeżdżają mi z drogi. Mam tylko taką cichą nadzieję, że przynajmniej nie złapie mnie policja. Pomijam już ten fakt, że przekroczyłam i to zacznie prędkość, ale co innego mam zrobić, gdy śledzi mnie psychiczny facet?!
Po 6,6 milach, wjeżdżam na Harlem River Dr i zaczynam tutaj przyśpieszać, kiedy nadarzy mi się taka okazja. Wyprzedzam różne samochody, które wręcz zjeżdżają mi z drogi. Mam tylko taką cichą nadzieję, że przynajmniej nie złapie mnie policja. Pomijam już ten fakt, że przekroczyłam i to zacznie prędkość, ale co innego mam zrobić, gdy śledzi mnie psychiczny facet?!
Chociaż w sumie jednak lepsza byłaby już policja. Zawsze jest ich łatwiej zbajerować, niż tego dwudziesto ośmiolatka, któremu ostatnio odwala!
Zwalniam dopiero przy zjeździe 24 na I-95 S/Geo Washington Bridge i spoglądam na boczne lusterko. Cholera, nadal nici z ucieczki. Przyczepił się mnie, niczym jakaś pijawka.
Głośno wzdycham i przyśpieszam. Jadę lewym pasem z prędkością dziewięćdziesięciu kilometrów na godzinę. Kręcę niezadowolona głową i postanawiam łamać przepisy. Jadę aktualnie z prędkością stu dwudziestu kilometrów na godzinę.
- Cholera, złaź mi z drogi. - Syczę cicho do siebie, spoglądając na białą Hondę NSX-R, widocznie która postanowiła nie być aż tak łaskawa i zjechać z drogi. - Palant.
Po zamruganiu parokrotnie, oburzony właściciel zjeżdża na pas obok i pokazuje mi środkowy palec. Nie przejmuję się tym, tylko jeszcze bardziej zwiększam prędkość do stu czterdziestu kilometrów na godzinę z nadzieją, że ten dupek się ode mnie odczepi.
Na rozwidleniu trzymam się lewej strony i podążam za znakami Interstate 95 S/US 1 S/ George Washington Bridge, po czym wjeżdżam na I-95S. Z wielką nadzieją spoglądam do tyłu, jednak nadal nic. Verdas jak jakaś przylepa nadal jedzie za mną.
- Cholera! - Krzyczę na siebie i nie wytrzymuję już tego. Niech on się ode mnie do jasnej cholery wreszcie odwali. Mam go dosyć!
Nie wytrzymuję. Zwalniam trochę, po czym otwieram szybę i pokazuję mu środkowy palec z nadzieją, że chociaż to mi pomoże. Niestety na marne. Dostrzegam jego delikatny uśmiech w ramach odpowiedzi.
Kiedy znajduję się na terenie New Jersey, zjeżdżam NJ-4/I-95 S Hackensack/I-80/New Jersey Turnpike. Z radością po chwili odkrywam, że nie widzę Verdasa, podczas gdy spoglądam na lusterko boczne. Uśmiecham się szeroko. Kolejne zwycięstwo, spieprzaj Verdas.
Postanawiam zwolnić.
Opieram się plecami o swój samochód i próbuję to sobie wszystko poukładać w głowie. Dlaczego? Czemu to robi? Po co? W jakim celu? Chciałabym znać odpowiedzi na te pytania, jednak nie mam zamiaru zbliżać się do niego. To zbyt niebezpieczne, szczególnie teraz, kiedy ma jeszcze na głowie pozew o molestowanie swoich pracowniczek.
To nie jest ten León, którego pokochałam. Ten mężczyzna się zmienił, stał się przeciwieństwem mojego ukochanego, który skradł moje serce. Nie mam pojęcia jak go odzyskać. Czasami tęsknię za naszymi wspólnymi chwilami, które spędziliśmy jako para. Tymi cudownymi porankami i wieczorami... Za tym wszystkim.
Cicho wzdycham, przed pociągnięciem kolejnego łyku z kubka, w którym znajduje się cafe latte z syropem waniliowym i krzyżuję ręce na piersiach, zastanawiając się nad swoim dalszym postępowaniem. Wrócę teraz na Manhattan i zobaczę się z Jamie'im. Tak, to jest najlepszy pomysł, na jaki mogę teraz wpaść w tym momencie. Ponownie mam ochotę na porządny wycisk, który może mi tylko on zaoferować.
Muszę dać o swoją sprawność fizyczną. Podczas mojego pobytu w Paryżu, zaniedbałam ją i to bardzo. Nie ćwiczyłam, nie biegałam, przez co moje umiejętności znacznie spadły. W poprawie ich ma mi pomóc młodszy brat Leóna, za co jestem mu bardzo wdzięczna.
- O kurwa. - Szepczę do siebie, kiedy widzę samochód skręcający w stronę stacji benzynowej. Od razu rozpoznaję numery rejestracyjne i mam pewność, że to on.
Co mam robić?! Nie chcę z nim rozmawiać, ani nawet spoglądać na niego. To by było stanowczo za wiele.. Cholera.. Myśl Castillo, myśl!
Pociągam ostatni łyk, po czym wyrzucam w stronę trawnika kubek, w którym nadal znajduje się kawa. Wsiadam szybko do samochodu, po czym zapinam pasy. Odpalam silnik, wcześniej mocniej zaciskając ręce na kierownicy i zaczynam jechać przed siebie. Kurde, czy on zostawi mnie w spokoju?! Mam dosyć tego jego upierdliwego sposobu prowadzenia życia.
Szybko włączam się do ruchu i zaczynam mknąć po autostradzie z prędkością stu pięćdziesięciu kilometrów na godzinę. Mam gdzieś wszystkich kierowców, niech się pieprzą. Muszę od niego uciec, pragnę, aby zostawił mnie w końcu w spokoju.
Na zmianę przecinam wszystkie pasy w prawo, a potem w lewo. Dostrzegam przez lusterko boczne, że Verdas robi dokładnie to samo. Kurde!
Po przejechaniu kolejnego odcinka 4,5 mil, postanawiam zakończyć tą bajkę na zawsze. Nie mam zamiaru spędzić tak dzisiaj całego dnia na uciekaniu przed nim. Trzeba w końcu stanąć na przeciwko bestii i powiedzieć jej to, co się sądzi na ten temat.
Zjeżdżam z I-95S i w odpowiednim miejscu, zatrzymuję się na poboczu. Po chwili obok mojego samochodu staje auto Leóna. Wzdrygam się na myśl, że zaraz ponownie się z nim zobaczę, no ale cóż... Jak mus, to mus.
Poprawiam włosy, odpinam szybko pas i wysiadam z samochodu. Zamykam drzwi i ponownie opieram się o swoje auto plecami. Krzyżuję dodatkowo ręce na piersiach i czekam na swojego ex chłopaka.
Wysiada nagle z samochodu, ubrany tym razem w błękitną koszulę oraz jeansy. Postanawiam się nie przyglądać za bardzo temu, jak cudownie wygląda, nie interesuje mnie to. Mam gdzieś go, oraz to, co planuje mi teraz powiedzieć. Chcę to wszystko jak najszybciej zakończyć i jak najmniej boleśnie.
- Violetta.. - Zaczyna mówić, kiedy staje na przeciwko mnie.
- Nie zbliżaj się do mnie, albo inaczej zaraz zadzwonię na policję i będziesz miał dodatkowy pozew o molestowanie. Chcesz spędzić swoje całe życie za kratkami? Szkoda by było. Niegdyś León Verdas, milioner, władca kobiet w XXI wieku, a teraz? - Lustruję go wzrokiem. - Zboczeniec i chory psychicznie człowiek.
- Kurde, daj mi to wszystko wyjaśnić. - Odzywa się.
- Wyjaśnić co? To, jak włamałeś się do mojego gabinetu i obsypałeś je naszymi zdjęciami podczas seksu? Człowieku, weź się lecz! Skąd ty je wziąłeś?! - Zaczynam się denerwować. Mój głos z seksownej chrypki zmienia się na jeszcze bardziej stanowczy i jestem z tego zadowolona.
Nie doczekuję się jego odpowiedzi przez dłuższy czas, więc postanawiam kontynuować:
- Nie będę wspominać już o tej akcji, która miała właśnie miejsce przed chwilą. Nie mam prywatności w samochodzie? Doczepiłeś się do mnie, jak jakaś pijawka. Mam cię serdecznie dość! Kurde, zapisz się do jakiegoś psychiatry, może on ci pomoże... - Ponownie lustruję go wzrokiem od stóp aż do głowy. - Ale chyba tobie jednak nikt już nie pomoże. - Oceniam. - Jesteś wrakiem. - Mimo tego, że może nie powinnam, pozwalam sobie na delikatny uśmiech. - A teraz żegnaj, nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.
Pociągam za uchwyt, jednak tuż przed ponownym zajęciem swojego miejsca, zatrzymuje mnie jego dotyk na moim ramieniu. Przez nasze ciała przechodzi przyjemny prąd elektryczny, który kiedyś był pomiędzy nami.
- Zabieraj te łapska. - Syczę przez zaciśnięte zęby.
Verdas uśmiecha się lubieżnie, po czym przybliża jeszcze bardziej do mnie. Nie mam jak się cofnąć, przylegam plecami do swojego Audi.
Nie spoglądam na niego, wręcz przeciwnie. Odwracam wzrok w drugą stronę i skupiam go na widok przed sobą. Próbuję się jakoś jemu wyrwać, lecz na marne. On jest za silny. Tym bardziej, kiedy jego prawa dłoń trzyma moje w mocnym uścisku, a lewa mój podbródek. Nakierowuje go na siebie i zmusza tym sposobem, abym spojrzała na niego.
- Pierdol się. - Syczę wściekła. León jednak nie bierze sobie do sercach tych słów.
- Nie złość się. - Mówi tym swoim uwodzicielskim głosem, za pomocą którego kiedyś ze mną rozmawiał. - Złość piękności szkodzi. Jeszcze wyskoczą ci jakieś zmarszczki, z czego raczej nie byłabyś zadowolona.
- Wolę być cała pomarszczona, niż ponownie się z tobą związać. - Odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Jeżeli myślisz sobie, że tak łatwo pozwolę ci o mnie zapomnieć, mylisz się. - Składa pocałunek na mojej skroni. Przymykam oczy i cicho pojękuję. - Zobaczysz jeszcze na co mnie stać. - Powtarza swój poprzedni ruch sprawiając, że popadam w szał krótko mówiąc. - Wspomnisz jeszcze moje słowa. - Dodaje, po czym po raz ostatni składa pocałunek na mojej skroni i rozluźnia uścisk.
Wykorzystuję moment i wyrywam się bez problemu z jego uścisku. Wsiadam do samochodu, szybko zapinam pasy i odjeżdżam jak najszybciej w stronę Manhattanu.
Cholera, o co mu chodzi?
Tradycyjnie w piątek kolejny rozdzialik, a w nim?
Pościg ciąg dalszy. León ostrzega Violettę, co ma na myśli? Co z tego wyniknie? Jak to wszystko dalej się potoczy?
Nie zdradzę ;)
Wybaczcie, że tak krótko, ale idę się cieszyć swoim rozpoczynającym się weekendem (ten tydzień był cholernie ciężki -.-)
Zwalniam dopiero przy zjeździe 24 na I-95 S/Geo Washington Bridge i spoglądam na boczne lusterko. Cholera, nadal nici z ucieczki. Przyczepił się mnie, niczym jakaś pijawka.
Głośno wzdycham i przyśpieszam. Jadę lewym pasem z prędkością dziewięćdziesięciu kilometrów na godzinę. Kręcę niezadowolona głową i postanawiam łamać przepisy. Jadę aktualnie z prędkością stu dwudziestu kilometrów na godzinę.
- Cholera, złaź mi z drogi. - Syczę cicho do siebie, spoglądając na białą Hondę NSX-R, widocznie która postanowiła nie być aż tak łaskawa i zjechać z drogi. - Palant.
Po zamruganiu parokrotnie, oburzony właściciel zjeżdża na pas obok i pokazuje mi środkowy palec. Nie przejmuję się tym, tylko jeszcze bardziej zwiększam prędkość do stu czterdziestu kilometrów na godzinę z nadzieją, że ten dupek się ode mnie odczepi.
Na rozwidleniu trzymam się lewej strony i podążam za znakami Interstate 95 S/US 1 S/ George Washington Bridge, po czym wjeżdżam na I-95S. Z wielką nadzieją spoglądam do tyłu, jednak nadal nic. Verdas jak jakaś przylepa nadal jedzie za mną.
- Cholera! - Krzyczę na siebie i nie wytrzymuję już tego. Niech on się ode mnie do jasnej cholery wreszcie odwali. Mam go dosyć!
Nie wytrzymuję. Zwalniam trochę, po czym otwieram szybę i pokazuję mu środkowy palec z nadzieją, że chociaż to mi pomoże. Niestety na marne. Dostrzegam jego delikatny uśmiech w ramach odpowiedzi.
Kiedy znajduję się na terenie New Jersey, zjeżdżam NJ-4/I-95 S Hackensack/I-80/New Jersey Turnpike. Z radością po chwili odkrywam, że nie widzę Verdasa, podczas gdy spoglądam na lusterko boczne. Uśmiecham się szeroko. Kolejne zwycięstwo, spieprzaj Verdas.
Postanawiam zwolnić.
Opieram się plecami o swój samochód i próbuję to sobie wszystko poukładać w głowie. Dlaczego? Czemu to robi? Po co? W jakim celu? Chciałabym znać odpowiedzi na te pytania, jednak nie mam zamiaru zbliżać się do niego. To zbyt niebezpieczne, szczególnie teraz, kiedy ma jeszcze na głowie pozew o molestowanie swoich pracowniczek.
To nie jest ten León, którego pokochałam. Ten mężczyzna się zmienił, stał się przeciwieństwem mojego ukochanego, który skradł moje serce. Nie mam pojęcia jak go odzyskać. Czasami tęsknię za naszymi wspólnymi chwilami, które spędziliśmy jako para. Tymi cudownymi porankami i wieczorami... Za tym wszystkim.
Cicho wzdycham, przed pociągnięciem kolejnego łyku z kubka, w którym znajduje się cafe latte z syropem waniliowym i krzyżuję ręce na piersiach, zastanawiając się nad swoim dalszym postępowaniem. Wrócę teraz na Manhattan i zobaczę się z Jamie'im. Tak, to jest najlepszy pomysł, na jaki mogę teraz wpaść w tym momencie. Ponownie mam ochotę na porządny wycisk, który może mi tylko on zaoferować.
Muszę dać o swoją sprawność fizyczną. Podczas mojego pobytu w Paryżu, zaniedbałam ją i to bardzo. Nie ćwiczyłam, nie biegałam, przez co moje umiejętności znacznie spadły. W poprawie ich ma mi pomóc młodszy brat Leóna, za co jestem mu bardzo wdzięczna.
- O kurwa. - Szepczę do siebie, kiedy widzę samochód skręcający w stronę stacji benzynowej. Od razu rozpoznaję numery rejestracyjne i mam pewność, że to on.
Co mam robić?! Nie chcę z nim rozmawiać, ani nawet spoglądać na niego. To by było stanowczo za wiele.. Cholera.. Myśl Castillo, myśl!
Pociągam ostatni łyk, po czym wyrzucam w stronę trawnika kubek, w którym nadal znajduje się kawa. Wsiadam szybko do samochodu, po czym zapinam pasy. Odpalam silnik, wcześniej mocniej zaciskając ręce na kierownicy i zaczynam jechać przed siebie. Kurde, czy on zostawi mnie w spokoju?! Mam dosyć tego jego upierdliwego sposobu prowadzenia życia.
Szybko włączam się do ruchu i zaczynam mknąć po autostradzie z prędkością stu pięćdziesięciu kilometrów na godzinę. Mam gdzieś wszystkich kierowców, niech się pieprzą. Muszę od niego uciec, pragnę, aby zostawił mnie w końcu w spokoju.
Na zmianę przecinam wszystkie pasy w prawo, a potem w lewo. Dostrzegam przez lusterko boczne, że Verdas robi dokładnie to samo. Kurde!
Po przejechaniu kolejnego odcinka 4,5 mil, postanawiam zakończyć tą bajkę na zawsze. Nie mam zamiaru spędzić tak dzisiaj całego dnia na uciekaniu przed nim. Trzeba w końcu stanąć na przeciwko bestii i powiedzieć jej to, co się sądzi na ten temat.
Zjeżdżam z I-95S i w odpowiednim miejscu, zatrzymuję się na poboczu. Po chwili obok mojego samochodu staje auto Leóna. Wzdrygam się na myśl, że zaraz ponownie się z nim zobaczę, no ale cóż... Jak mus, to mus.
Poprawiam włosy, odpinam szybko pas i wysiadam z samochodu. Zamykam drzwi i ponownie opieram się o swoje auto plecami. Krzyżuję dodatkowo ręce na piersiach i czekam na swojego ex chłopaka.
Wysiada nagle z samochodu, ubrany tym razem w błękitną koszulę oraz jeansy. Postanawiam się nie przyglądać za bardzo temu, jak cudownie wygląda, nie interesuje mnie to. Mam gdzieś go, oraz to, co planuje mi teraz powiedzieć. Chcę to wszystko jak najszybciej zakończyć i jak najmniej boleśnie.
- Violetta.. - Zaczyna mówić, kiedy staje na przeciwko mnie.
- Nie zbliżaj się do mnie, albo inaczej zaraz zadzwonię na policję i będziesz miał dodatkowy pozew o molestowanie. Chcesz spędzić swoje całe życie za kratkami? Szkoda by było. Niegdyś León Verdas, milioner, władca kobiet w XXI wieku, a teraz? - Lustruję go wzrokiem. - Zboczeniec i chory psychicznie człowiek.
- Kurde, daj mi to wszystko wyjaśnić. - Odzywa się.
- Wyjaśnić co? To, jak włamałeś się do mojego gabinetu i obsypałeś je naszymi zdjęciami podczas seksu? Człowieku, weź się lecz! Skąd ty je wziąłeś?! - Zaczynam się denerwować. Mój głos z seksownej chrypki zmienia się na jeszcze bardziej stanowczy i jestem z tego zadowolona.
Nie doczekuję się jego odpowiedzi przez dłuższy czas, więc postanawiam kontynuować:
- Nie będę wspominać już o tej akcji, która miała właśnie miejsce przed chwilą. Nie mam prywatności w samochodzie? Doczepiłeś się do mnie, jak jakaś pijawka. Mam cię serdecznie dość! Kurde, zapisz się do jakiegoś psychiatry, może on ci pomoże... - Ponownie lustruję go wzrokiem od stóp aż do głowy. - Ale chyba tobie jednak nikt już nie pomoże. - Oceniam. - Jesteś wrakiem. - Mimo tego, że może nie powinnam, pozwalam sobie na delikatny uśmiech. - A teraz żegnaj, nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.
Pociągam za uchwyt, jednak tuż przed ponownym zajęciem swojego miejsca, zatrzymuje mnie jego dotyk na moim ramieniu. Przez nasze ciała przechodzi przyjemny prąd elektryczny, który kiedyś był pomiędzy nami.
- Zabieraj te łapska. - Syczę przez zaciśnięte zęby.
Verdas uśmiecha się lubieżnie, po czym przybliża jeszcze bardziej do mnie. Nie mam jak się cofnąć, przylegam plecami do swojego Audi.
Nie spoglądam na niego, wręcz przeciwnie. Odwracam wzrok w drugą stronę i skupiam go na widok przed sobą. Próbuję się jakoś jemu wyrwać, lecz na marne. On jest za silny. Tym bardziej, kiedy jego prawa dłoń trzyma moje w mocnym uścisku, a lewa mój podbródek. Nakierowuje go na siebie i zmusza tym sposobem, abym spojrzała na niego.
- Pierdol się. - Syczę wściekła. León jednak nie bierze sobie do sercach tych słów.
- Nie złość się. - Mówi tym swoim uwodzicielskim głosem, za pomocą którego kiedyś ze mną rozmawiał. - Złość piękności szkodzi. Jeszcze wyskoczą ci jakieś zmarszczki, z czego raczej nie byłabyś zadowolona.
- Wolę być cała pomarszczona, niż ponownie się z tobą związać. - Odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Jeżeli myślisz sobie, że tak łatwo pozwolę ci o mnie zapomnieć, mylisz się. - Składa pocałunek na mojej skroni. Przymykam oczy i cicho pojękuję. - Zobaczysz jeszcze na co mnie stać. - Powtarza swój poprzedni ruch sprawiając, że popadam w szał krótko mówiąc. - Wspomnisz jeszcze moje słowa. - Dodaje, po czym po raz ostatni składa pocałunek na mojej skroni i rozluźnia uścisk.
Wykorzystuję moment i wyrywam się bez problemu z jego uścisku. Wsiadam do samochodu, szybko zapinam pasy i odjeżdżam jak najszybciej w stronę Manhattanu.
Cholera, o co mu chodzi?
Tradycyjnie w piątek kolejny rozdzialik, a w nim?
Pościg ciąg dalszy. León ostrzega Violettę, co ma na myśli? Co z tego wyniknie? Jak to wszystko dalej się potoczy?
Nie zdradzę ;)
Wybaczcie, że tak krótko, ale idę się cieszyć swoim rozpoczynającym się weekendem (ten tydzień był cholernie ciężki -.-)
Rozdział 32 = min. 50 komentarzy
xAdusiax
Zajęte,
OdpowiedzUsuńChristian Grey, prezes Grey Enterprises Holdings Inc.
Dear Anastasia,
UsuńDzisiejszy rozdział wywołał we mnie wiele emocji (pozytywnych, U know!) . A wręcz zmotywował mnie do napisania komentarza już teraz (no i również do oglądnięcia Fast Five)! ^^
Kochanie, powyższa perełka (perła, perłunia *Natalii odbija po wypiciu jakiegoś dziwnego niebieskiego napoju gazowanego z pierdonki!*) jest z a j e b i s t a. Skromnie mówiąc, Natalia uwielbia pościgi! <3
Nju Dżersi? Aż przypomniała mi się ekipa z owego miasta! xDDD Co jak co, ale nasze bff Kardashianki są lepsze, a już wracają w niedzielę! *przypominaj mi o odcinkach, ok?*
Ah, Verdas, Verdas. Jesteś debilem, naprawdę! Z czystym sumieniem no piszę!
Kocham Cię, bardzo!
Nie nie możemy być razem!
Unikam Cię!
Zostawiasz mnie!
Przeleciałem Małą Dżej!
Teraz jestem psychopatą czychajacym na to co masz pod spódnicą!
*Natalia chciała zabawić się w pewną scenę z NASZEGO ULUBIONEGO FILMU, chyba wiesz o którą chodzi 8)*
Violetta pije wanilię? Czuję podtekst 8)
Pominę fakt, że w Starsie zawsze biorę wanilię, no ale okay xDDD
Pije na lajcie kawunię przed stacja benzynową. Dobrze, że nie pod latarnią! (Natalia widziała własną panią jak stała pod latarnia (w dzień) i jadła loda, Natalia ma teraz złe myśli związane z byłą wychowawczynią ok)
Verdas podjeżdża, ta spiernicza. Zabawa w kotka i myszkę ^^
Ta odjeżdza w oka mgnieniu, ale ten ją ściga.
Stają i Verdas pokazuje na co go stań w stopniu #10, bo do stopnia #1 daleka droga no nie? XD
Brakuje mi tu garniturka od Armaniego, nosz kurde, no :(
Co do dzisiejszych plejsów z chłopakami. MYŚLAŁAM, ŻE UMRĘ. Oni nie znają umiaru, nawet jak grają z dziewczynami, no :(((
Raz dostałam w piszczel, później drugi, trzeci, a za czwartym już miałam ochotę przywalić jednemu z nich w jaja! Natalia taka zła 8)
Kończą, całuję ;*
Twój Christian Grey, prezes Grey Enterprises Holdnigs Inc.
Sheila
OdpowiedzUsuńCzas na mnie! Znowu komentuję dzień przed dodaniem rozdziału.. BOŻE. Nie, nic. Szkoda co się na ten temat odzywać - wiem.
UsuńPrzejdę do tego cuda tam wyżej. *o*
Normalnie jeden z moich najulubieńszych rozdziałów ;o Lubię Verdasa psychola :C To chyba źle, że go takiego lubię, co? Ale co mi tam. ^^
A Violka jak się boi. 8) (sama wcale bym się nie bała :C tak jak wcale nie boję się chodzić sama gdy jest ciemno :C)
Odnoszę wrażenie, że do Lajonetty jeszcze długa droga, ale jakoś wcale mi to nie przeszkadza.
Verdas musi mieć naprawdę dobre wytłumaczenie, jeśli ona takie dziadostwo mu wybaczy.. Ciekawa jestem..
Ale jak dla mnie, na razie może spotykać się z Jamiem :33 (dobrze zapamiętałam imię?)
I nie czekam za specjalnie na Leónettę. 8)
Jestem ciekawa tego, co będzie się dalej działo. ^^ I już jutro rozdział #32.... Już 32 tygodnie z tym opowiadaniem ;o A pamiętam, jak Violka była pijana na święto dziękczynienia. 8))
A tu do takiego stopnia akcja się rozwinęła *o*
No żyć nie umierać. 8)
Kurde, chcę już jutrzejszy rozdział :C
W domu siedzę, nudzę się, możesz napisać mi na han o której będzie rozdział to wejdę i od razu skomentuję, żeby zaległości nie mieć 8)
Czekam na kolejny świetny rozdział ♥
Wielkie dzięki za miejsce ♥
Pozdrawiam,
Sheila :*
Rosaline
OdpowiedzUsuńJejujejujeju, tak bardzo Cię przepraszam, że nie wróciłam pod poprzedni - będę szczera - zapomniałam na śmierć, bo w ogóle to było tak, że skomentowałam w tygodniu ale coś mi się wcisnęło i dupa, komentarz szlag trafił i się wkurzyłam i dobra, skomentuję póżniej, a póżniej zapomniałam.
UsuńTa, szkoda gadać. Jeszcze raz - bardzo, bardzo, bardzo przepraszam i postaram się żeby się to więcej nie powtórzyło okej? Okej, O
Rozdział perełka, tak samo jak poprzedni <3 I jak mam być szczera to zaczyna mi się podobać to zachowanie Leona - z pozoru zachowuje się jakby był jakiś nienormalny i jakby miał jakąś obsesję na punkcie Violetty huehue, ale ten, nie sądzę żeby postradał rozum - raczej wie, jak podejść Castillo. Wystarczy, że pocałował ją w skroń a ta już pojękuje.
Ścigał ją i ścigał aż w końcu z nim pogadała. No Castillo, nie oszukujmy się - przed miłością i Verdasem nie uciekniesz tymbardziej, że on nie zamierza rezygnować i good hihi :D
Jezu, gadam do postaci z opowiadania.
Ale ten, chcę więcej tego psychola Verdasa <3
Mówiłam Ci już, że to moje ulubione opowiadanie? Powinni to wyreżyserować na jakąś telenowelę albo film jeju, to byłoby genialne <3
Serio, piszesz cudnie, idealnie!
Kocham to opowiadanie bardzo!
Dodałaś do mojego nicku n hih :D
Zamiast Rosaline - Rosalie :3
Dobra, lecę oglądać Zostań, jeśli kochasz bo mi się ścięło i wpadłam na tego wspaniałego blodża a teraz już lecę, do następnego <3
Przepraszam jeszcze raz, wybacz :*
Dziękuję, za miejsce i pamiętaj o mnie pod kolejną perełką!
Kocham,
Rosalie ♥
Wiktoria Blanco
OdpowiedzUsuńHeejka ^^... Wiem wróciłam dość późno z komentarzem ale miałam dużo spraw i tak wyszło . Przepraszam cię mam nadzieję ze mi wybaczysz :)) ...
UsuńWchodziłam codziennie sprawdzałam kilka razy czy jest .
A tu wchodzę i widze rozdział i jaram się #a najbardziej# dostałam dedyk <33 ! Aaaaa .*
Dziękuję ci kochana bardzo bardzo ci dziękuję :)
Marzyłam o tym a nidy nie mogłam być pierwsza i poprosić ^^
I dostałam # Moje marzenie się spełniło# ... Jesteś świetna najlepsza piszesz genialnie , mogę ci wymieniać same zalety bo wad nawet nie mam jakich ^.^
Taak się jaram #jestem taka szczęśliwa boże kochany DZIĘKUJĘ :)
I jeszcze zajęłaś mi miejsce jesteś naprawdę Bardzo Miła :-)
Proszę cię żebyś mi zajmowała miejsce pod rozdziałami .. aż grzech się przyznać że mogłabym komentować tak wspaniałego bloga prawie ostatnia *_* ;//
Może już przejdę do rozdziału ...
Woow jeny brak słów *.* *_*
Taaki genialny jak zawsze ale jaa uwielbiam je czytać ^^
Lajon co ci jest ? . Zaczynam się bać naprawdę #too Takie emm dziwne ale zarazem świetne# ..
Bo on się stara żeby Fiolka do niego wróciła ... Ale w ten sposób nic nie wskurasz Verdas tylko ją straszysz :/
Vilu nie martw się on to robi z miłości bo jest szaleńczo zakochany ahh xD !!! ;**
150 jejku daje czadu Hehe xD
Wiem że ich wkrótce pogodzisz i liczę na to ~.~
Rozdział jest taki fenomenalny o jeszcze dostalam dedyk jejku *uwielbiam cię* ..
Mam nadzieję że komentarz wyszedł dość długi i cię zmotywuje ** pisałam wszystko z całego serduha ;##
Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam świetna blogerke ...
Czekam na kolejną perełke z twojej strony :)
Blanco :*
moje
OdpowiedzUsuńMoje <3
OdpowiedzUsuńMoje
OdpowiedzUsuńNie chce mi się czytać drugi raz...
UsuńŚwietny!
Po czo on ją ścigał?!
Verdas, ogarnij cztery litery.
Moje
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńMy
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Moje! ;*
OdpowiedzUsuńWybacz, że nie skomentowałam poprzedniego ;c Miałam problem z internetem, a później mi się zdawało, że skomentowałam xp
Cudny <3
OdpowiedzUsuńZajmuje;))
OdpowiedzUsuńHahaha Leon Verdas nigdy nie odpuszcza ;pp
UsuńW sumie ten przebieg wydarzeń był ciekawy xDD
Szczerze jestem wręcz zdziwiona, że nie złapała
jej policja xD Lajon zmienił się trochę, ale na pewno
nie zmienił tego, że zawsze stawia na swoim i dostaje
zawsze czego chce. Tego jestem pewna :3 Rozdział fajny i ciekawy, ale szkoda, że tylko sam pościg ;p czekam z niecierpliwością na piąteczek :) xoxox~Caroline
Nathy
OdpowiedzUsuńAaaa moje !
OdpowiedzUsuńMatko jedyna !
UsuńTemu Verdasowi coś na serio na mózg padło !
No rozumiem, brak Violetty mu nie służy, ale daj dziewczynie przestrzeń - i niech wie, że jest na mojej liście ( czarnej ) złych charakterów ;-; ;D
Haha, Viola swoim Audi ( R8 ? ;) ) popyla nieźle. Tak się wczoraj zastanawiałam jakby to było samochodem jeździć - wszytskie drzewa moje, ale może bym do domu dojechała ;)
Już miałam taką ( cichą ) nadzieję, że Violetta się rozbije gdzieś i Verdas ( najlepiej bez koszuli ) będzie ją ratował *o*
No ale cóż - może być i tak ;D
Kochana, nie mogę się doczekać dalszych losów moich suodkich ! ♥
Dawaj szybko nexta ( po co to się pisze ? i tak dodasz w piątek ) ;D
Zapraszam zainteresowanych do mnie ;)
bemyhero-leonetta.blogspot.com
Czekam ♥
#ForMeBabe
OdpowiedzUsuńSuper rozdział !!!! Z niecierpliwością czekam na next<:3333
OdpowiedzUsuńWspaniały!!
OdpowiedzUsuńLeoś nie dawał za wygraną i dalej śledził Vilu
Zastanawiam się co Leon miał na myśli ,że tak łatwo nie odpuści .
Vilu wymknęła się Leonowi chociaż jego pocałunki sprawiały jej przyjemność
Wspaniały czekam na next
OdpowiedzUsuńZajęte!
OdpowiedzUsuńBoże Święty co mu odpierdala!
OdpowiedzUsuńSerio?
Jak mogłaś zrobić z kierowcy Hondy taką ciotę?Chyba Ci nie wybaczę.
Naprawdę szybko jechała(weź wyczuj ironię)
Rozdział super!
Szczerze myślałam,że zadzwoni do Jamiego.
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Cudowny!
OdpowiedzUsuńKolejny piątek i kolejny wspaniały rozdział na miłe rozpoczęcie weekendu :D
Haha leć się cieszyć tym swoim weekendem upragnionym ;)
Pościg nadal trwał, a Leon nie dawał za wygraną.
A jak już go zgubiła, a może tylko tam myślała ten znowu się pojawia :P
Wiedziałam, że w końcu się zatrzyma i z nim porozmawia :)
No, ale rozmowa nie była milusia :(
I te słowa Leona, ehh no niech on znowu będzie taki jak kiedyś, albo nawet lepszy xD
Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Super
OdpowiedzUsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! ;*
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz? Czytając Twoje opowiadanie chce się więcej i więcej. Nie jest się w stanie oderwać *.*
Leon wciąż jechał za Violettą, nie dawał za wygraną.
Podążał jej śladem i nie odpuszczał xd
Czy szkoli ją na kierowce rajdowego? ;p hehe ^^
Okej... Nie mam pojęcia co dzieje się z Leonem. Moja wiara w jego dobre intencje jak na razie się wypaliła. Doszukiwałam się jakiegoś spisku, oglądam za dużo seriali? xd
Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej ;)
Czekam na kolejny geniusz ;*
Weny! ♥
Pozdrawiam,
Rachel ;*
Świetne! Jak ja czekałam ma ten rozdział. ! . Leon jest jakiś dziwny! Znielubiłam go! -,- Ale czekam na kolejny rozdział! Zapraszam na mojego bloga leonettaneestoryaboutlove.blogspot.com jeśli wam się spodoba, napiszcie komentarz! :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudo ;*
OdpowiedzUsuńJEZU!
OdpowiedzUsuńPisz mi kolejny rożdział teraz, bo eksploduje!!!
O mój Boże :P
Lajon jest powalony ... MASAKRA!
Vils to co ma znaczyć? Weź nie chowaj się zaraz do szafy. :D
Dwaj idioci, jak słodko <3 xD
Przejdźmy do rzeczy:
Minanowicie... PISZ MI TEN ROŹDZIAŁ kobieto!
Idę się pociąć bo nie ma kolejnego...
Nie no przesada :D
Napewno tego nie zrobię, bo chce czytać dalej.
Ja i moja ukochana zryta bania.
Gdybym jej nie miała, to
szczerze brakowało by mi jej <3
DO ZOBACZENIA! ;* (Wybacz, że dopiero dziś czytam, ale miałam wczoraj mimi impreze i nie miałam jak wejść :( )
Hej zostałaś nominowana do LBA na moim blogu
OdpowiedzUsuńhttp://vilu-i-leon-amor.blogspot.com/
Zapraszam :)
jak zawsze super opowiadanie i czekam na next.
OdpowiedzUsuńssssssssssuper
OdpowiedzUsuńCudo rozdzialik O.O :****
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://leonetta-milosc-ktora-nie-umiera.blogspot.co.uk/
Cudoooownnyyy ! Czekam na nexta xD
OdpowiedzUsuńJuż jutro! O my good! Już chcę jutro!
OdpowiedzUsuńVerdas co ty odwalasz!?
OdpowiedzUsuńCzekam na nnnnnnext
Jak w thrilerze XP
OdpowiedzUsuńPodoba mi się!
to już jutro! <3
OdpowiedzUsuńCzekam! Bo rozdział 32 już dzisiaj!!! :D
OdpowiedzUsuńZbierzcie się ludzie ! Tu ma być 50 kom ! ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny !
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, kiedy dodasz kolejny rozdział? Bo mam lapka wlączonego już od 30 minut :D
OdpowiedzUsuńBoski rozdział nie mogę się doczekać next :)
OdpowiedzUsuńDodasz dziś ?
Jest 19. Kiedy rozdział? ;)
OdpowiedzUsuńAdusiu,
OdpowiedzUsuńkolejna perełka w twoim wykonaniu. ;*
Pościg. Ja takie sceny w i e l b i ę!
Mi lekko odbija, choć to jednak i tak mało powiedziane. Rozdział jednak bardzo mi się podoba. ;*
León psychopata, może niech uda się do psychiatry, bo psycholog Już nie pomoże.
Pozdrawiam, Future.