piątek, 6 marca 2015

Rozdział 29: Wy Francuzi

    Z dedykacją dla Katariny Verdas 



     Przeznaczenie jest dla frajerów. To tylko nędzna wymówka, żeby pozwolić, aby sprawy same się toczyły, zamiast wziąć je we własne ręce.
     Po równych czterech miesiącach nieobecności na Manhattanie, powracam dzisiaj do swojego rodzinnego miasta. W moim życiu zniknęła reputacja zdradzonej dziewczyny. Można powiedzieć, że przez ten czas dość dużo się zmieniło, na lepsze. 
     Od dwóch miesięcy jestem oficjalną właścicielką Castillo Design. Do końca życia zapamiętam ten wieczór, w którym to wszystko się wydarzyło. Paryż, mnóstwo znanych osobistości, dużo paparazzi, wspaniale modelki oraz ja, moi bliscy i mój przyjaciel Jean Pierre. Wszystko wyszło perfekcyjnie. Nie mam pojęcia co bym zrobiła, gdyby nie pomoc przystojnego francuza o błękitnych oczach. Zapewne siedziałabym w czarnej, głębokiej dziurze zalana łzami po utracie Leóna Verdasa. 
   



     Zmieniłam się, już nie jestem tą samą Violettą Castillo, co wcześniej. Miłość dla mnie nie istnieje. Jest to jedna z najgorszych cnót. Po mojej ostatniej nocy na Manhattanie, stwierdziłam, że nie mogę. Sama myśl, że jest On obok mnie, była dla mnie okropna, dlatego postanowiłam uciec do Paryża. Pod okiem Jeana Pierre'a spędziłam tam najlepsze cztery miesiące swojego życia, bez miłości, problemów.. Tylko ja i moja firma, Castillo Design
     Spoglądam w stronę okna i dostrzegam pochmurną panoramę Nowego Jorku. Do lądowania pozostało jeszcze parę minut, a już się bardzo denerwuję. Nareszcie spotkam się z rodzicami, ponownie będę się delektować wspaniałą kuchnią angielską Grace i spotkam swoich najlepszych przyjaciół, za którymi bardzo się stęskniłam. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że zupełnie straciłam z nimi kontakt. Nie mam pojęcia, jak układają się ich sprawy miłosne. Kto wie, może akurat jest wszystko w jak najlepszym porządku? 
- Ej maleńka, wracaj na Ziemię. Już wylądowaliśmy. - Do rzeczywistości przywołuje mnie głos Jeana, który jak zwykle mówi z tym swoim francuskim akcentem.
     Spoglądam na niego i delikatnie się uśmiecham.
- Wszystko okej? - Przytakuję. - Pewnie cieszysz się z powrotu do Nowego Jorku.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - Odpowiadam krótko i odpinam pasy. - A jak go spotkam, to będę normalnie w siódmym niebie. - Dodaję szybko. Biorę do ręki swoją czarną torebkę od Prady.
- Wiesz... Cieszę się, że mogę być teraz tutaj z Tobą. - Jego słowa sprawiają, że uśmiecham się delikatnie.
- Ach wy Francuzi, to przez waz zawsze z wielką chęcią wracam do Paryża. - Mówię zarumieniona i wstaję z fotela.
- Co teraz planujesz robić? - Zadaje mi pytanie, stojąc tuż za mną.
- Dokładnie to co trzeba. Musimy ustawić więcej spotkań z kupcami, przejrzeć ostatnie szkice, skontaktować się z krawcami oraz sprawdzić, czy mogą przyśpieszyć produkcję.
- Jej, trochę dużo. - Odwracam się w jego stronę.
- Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. - Mówię z szerszym uśmiechem i zaczynam się kierować w stronę wyjścia.


     Przy wjeździe na Manhattan powracają moje wszystkie wspomnienia związane z tamtą nocą, którą zapamiętam do końca swojego życia. Moja nienawiść do Juliet wzrosła jeszcze bardziej. Po raz drugi zrobiła mi to samo, zaciągnęła mojego chłopaka do łóżka, by doprowadzić tym sposobem do naszego rozstania. I cóż.... Udało jej się. Nigdy już nie spojrzę Leónowi Verdasowi prosto w oczy, nie zniosłabym tego widoku.
     Wiosna już na dobre zawitała na Manhattanie, co sprawia, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Czas wyciągnąć z szafy szpilki od Christiana Louboutina, przeróżne topy, sukienki od Prady i Chanel i zacząć podbijać nowojorskie ulice cudownymi ubraniami od najdroższych domów mody.
- Plany na dziś? - Zadaje mi nagle pytanie Jean. Odwracam głowę i spoglądam na niego w jego błękitne oczy.
- Planowałam pójść do siłowni. Muszę troszkę poćwiczyć, ostatnio moja kondycja spadła przez obowiązki związane z Castillo Design. - Odpowiadam.
- Nie jesteś zmęczona?
- W żadnym wypadku. Mam pełno wigoru oraz energii, a wyczerpujący trening to kolejna rzecz, jaką potrzebuję. Mam nadzieję, że uda mi się wytropić jakiegoś przystojniaka tam, który da mi niezły wycisk.
- Ciekawe. - Komentuje z uśmiechem blondyn.
- Bardzo. Spotkamy się dopiero jutro rano, dobrze?
- Świetnie. Proponuję jakoś jedenastą. Postaram się doprowadzić twoje biuro do ładu oraz umówić się na spotkania z krawcami.
- Perfekcyjnie. - Komentuję.
     Po paru minutach podjeżdżamy pod odpowiedni wieżowiec, w którym mieszkam. Cicho wzdycham, po czym wysiadam z samochodu.
     Z pomocą Toma oraz Jeana, wyjmuję wszystkie walizki z bagażnika, po czym kieruję się w stronę drzwi wejściowych. Otwiera mi je portier, który wita mnie z szerokim i ciepłym uśmiechem. Odpowiadam mu delikatnym skinięciem głowy i kieruję się w stronę windy.
- Merci. - Mówię do blondyna tuż przed wejściem do windy. - W takim razie do jutra. Śpij dobrze.
- Ty też, maleńka. - Uśmiecha się i odchodzi.
     Wywracam oczami, po czym naciskam odpowiedni guzik. Drzwi zamykają się i zaczynam jechać do góry. Po chwili znajduję się już na odpowiednim piętrze. Drzwi otwierają się i dostrzegam swoich rodziców wraz z Grace.Wszyscy z szerokimi uśmiechami witają mnie i mocno przytulają do siebie.
- Jak to dobrze, że już jesteś. - Słyszę głos mojego taty, kiedy mnie obejmuje.
- Też się cieszę. Wszędzie dobrze, lecz w Nowym Jorku najlepiej. - Odpowiadam z wymuszonym uśmiechem. Przyznam szczerze, lepiej mi się mieszkało w Paryżu. Miałam wtedy pewność, że Verdas znajduje się na zupełnie innym kontynencie. Teraz możliwość zobaczenia się z nim praktycznie codziennie jest dla mnie nie do zniesienia.
- Opowiadaj, jak minęła ci podróż. Francuzi są przyjaźni. - Mówi z entuzjazmem moja mama.
- Wspaniale. Szybko i przyjemnie. Mam wam dużo do opowiedzenia.


     Po dość ciężkim dniu postanawiam nie odpuścić sobie porządnego treningu w siłowni. Potrzebuję powera do dalszej pracy, a to mi w tym pomoże.
     Jest już osiemnasta, a ja dopiero zaparkowałam samochód na parkingu. Tak, Violetta Castillo ma prawo jazdy, jednak prawie go nie używa, skoro ma Toma i przepiękną czarną limuzynę w posiadaniu. Niekiedy jednak, kiedy chcę oderwać się od rzeczywistości, zakładam na siebie moje czarne okulary przeciwsłoneczne, kaptur na głowę i siadam za kółkiem. Jadę, gdzie mi się podoba, aby uciec od problemów, bólu, przykrości.
     Wchodzę do środka siłowni. Od razu wita mnie urocza blondynka, siedząca za ladą. Obdarza mnie uśmiechem i prosi o mój identyfikator. Szukam go w swojej sportowej torbie od Nike. Kiedy odnajduję, wyciągam i podaję go jej. Kobieta pospiesznie coś wpisuje do komputera, po czym oddaje mi mój identyfikator.
- Życzę miłego treningu, panno Castillo. - Mówi.
- Dziękuję. - Odpowiadam z lekkim uśmiechem i przechodzę przez barierki.
     Będąc w szatni, ściągam z siebie niepotrzebne ubrania. Moje włosy związuje w luźnego kucyka. Niesforne kosmyki opadają mi na policzki, jednak się tym nie przejmuję. Przed wyjściem z pomieszczenia, wydymam usta, po czym jestem już gotowa.
     Zaczynam od bieżni. Początkowo idzie mi trudno, lecz z czasem przyzwyczajam się do rytmu i z wielką łatwością pokonuję następne kilometry. Przypomina mi się dokładnie dzień, w którym biegałam razem z Leónem po Central Parku. Doskonale pamiętam jego błękitny podkoszulek, który przylegał idealnie do spoconego, umięśnionego torsu. Ułożone wcześniej włosy opadły na czoło, przez co jeszcze bardziej wyglądał podniecająco.
     Przymykam na chwilę oczy i schodzę z bieżni. Oddycham dość szybko, a nawet bardzo. Nakręciłam w końcu z piętnaście kilometrów. To dużo jak na mnie, lecz nie najlepiej.
- Przestań o nim myśleć. - Mówię ciszej do siebie i poprawiam niesforne kosmyki włosów, które zakładam za ucho. - Verdas i ty to przeszłość. 
     Kiedy uspokajam się, zaczynam zastanawiać nad dalszą moją częścią treningu. Nie wiem, na co powinnam teraz pójść. Może podnoszenie ciężarów? Nie, lepiej nie. Po dłuższej chwili zastanawiania się, decyduję ponownie wejść na bieżnię i nakręcić pięć kilometrów. 
- Dobrze ci idzie. - Słyszę męski głos po swojej prawej stronie. Zdyszana schodzę z bieżni i spoglądam na mężczyznę. Dobrze umięśniony brunet o błękitnych oczach spogląda na mnie. Znam go, lecz nie pamiętam do końca, jak ma na imię. Po chwili przypominam sobie plakietkę, która wystawała z jego kieszeni marynarki. 
- Cześć Jamie. - Mówię z uśmiechem. - Jak tam? Dawno się nie widzieliśmy. 
- No właśnie, z parę dobrych miesięcy temu. Dokładniej to pięć. - Uśmiecha się uwodzicielsko. - Co cię sprowadza w progi mojej skromnej siłowni? 
- Żeby była aż taka skromna to nie powiem. - Cicho się śmiejemy. - Po prostu potrzebuję powera do pracy i już. - Wzruszam ramionami, po czym biorę do ręki biały ręcznik, za pomocą którego ścieram widoczny pot z czoła, ramion i okolic biustu. - Miałam nadzieję, że uda mi się spotkać tu jakiegoś przystojnego trenera, który z chęcią by się mną zajął, no ale trudno. Widocznie mam pecha. 
- To, że jestem właścicielem tej siłowni nie oznacza, że nie znam się na sporcie. - Uśmiecha się uwodzicielsko. - Trenerzy pracują tutaj codziennie do godziny siedemnastej. 
- Przyszłam godzinę później, dlatego nie miałam pojęcia. - Komentuję ciszej. - Ale tak, czy siak wielkie dzięki. - Klepię go prawą ręką po umięśnionym ramieniu. - Jej, ale jesteś napakowany. 
- Chcesz zobaczyć mnie w całości? - Pyta uwodzicielskim głosem. Spoglądam na niego poważnym wzrokiem. 
- Sorry Jamie, faceci to świnie. Już nigdy nie pójdę z nikim do łóżka. 
- Okej, okej. - Brunet podnosi ręce do góry w geście obronnym. Wygląda niezwykle uroczo, nie będę się okłamywać. 
- Spoko, nie mam zamiaru cię bić. - Zaczynam się śmiać razem z nim. 
- Nie miałbym żadnych szans przeciwko Violettcie Castillo. 
- Coś byś tam wykombinował. - Szepczę uroczym głosem. 
- No na pewno. 
- Chodź, chciałabym abyś dał mi niezły wycisk. - Chwytam go za lewą rękę, splatając nasze palce razem. - Taki porządny, abym jutro była cała obolała. 
- Da się zrobić. - Uśmiecha się uwodzicielsko i zaczyna prowadzić w odpowiednią stronę. 


     Jest już grubo po dwudziestej drugiej, a ja dopiero teraz opuszczam siłownię Jamiego. Dał mi straszny wycisk. Nie zdziwię się, jeżeli jutro będę miała problemy z normalnym funkcjonowaniem. Ale w końcu sama o to poprosiłam, więc jedyną osobą do której będę miała pretensje, to ja. 
- Gorąca kąpiel powinna załatwić wszystko. - Mówi do mnie brunet z uśmiechem. 
- Mam nadzieję. - Odpowiadam podczas wkładania torby do bagażnika.
     Kiedy zamykam go, odwracam się w stronę Verdasa, który spogląda na mnie z zainteresowaniem. - Jeszcze raz dzięki. 
- Nie ma za co. Jakbyś potrzebowała jeszcze raz zaliczyć porządną porcję ćwiczeń, zadzwoń do mnie. - Puszcza w moją stronę oczko. - Świetnie się bawiłem. 
- Uwierz mi, ja też. - Odpowiadam zgodnie z prawdą. 
- To trzymaj się. - Mówi do mnie, po czym przybliża i całuje w policzek. 
- Dzięki, ty też. 
     Kiedy Jamie odchodzi, przez dłuższą chwilę stoję w miejscu, jak jakaś totalna idiotka. Owszem podrywał mnie wielokrotnie podczas naszego dzisiejszego treningu, jednak olewałam to. Przez najbliższy okres chciałabym nie mieć żadnego faceta, odpocząć od tych chodzących na dwóch nogach świń. 
     Na Jego widok nie wiem, co mam robić. Co on tu do jasnej cholery robi? Wygląda zupełnie inaczej, zmienił się. Po jego ubiorze wnioskuję, że był na motorze, aby się odstresować. Pomimo tego, że mnie zdradził, tęskniłam za nim, jednak nie będę tego okazywać. Razem z Juliet zniszczyli wszystko, czego potrzebowałam do szczęścia. 
     Robię krok do tyłu, powoli wycofując się. Widzę, jak León robi dokładnie to samo, tylko w moją stronę. Przestań, zakazuję ci się do mnie zbliżać. 
- Violetta. - Wypowiada nagle moje imię. Słyszę w jego głosie ból i cierpienie. - Wróciłaś. 
- Mój powrót na Manhattan nie oznacza, że zrobiłam to dla ciebie. - Odpowiadam zgodnie z prawdą. - Musiałam wrócić do rodziny i przyjaciół. Ty nie należysz do żadnej z tych grup. 
- Tak, wiem. - Swoje obie ręce chowa w kieszeniach potarganych jeansów. 
- Wybacz mi, nie mam ochoty patrzeć na ciebie i rozmawiać na jakikolwiek temat. To, że założyłeś na siebie potargane jeansy, biały podkoszulek i czarną skórzaną kurtkę, nie znaczy, że zmieniłeś się. Zawsze będziesz Leónem Verdasem, który mnie zranił. Cześć. 
      Wsiadam szybko do swojego sportowego czarnego Audi. Zapinam pasy, po czym zdejmuję z głowy czarny kaptur. Po raz ostatni spoglądam na jego smutną twarz i odjeżdżam, zanim tego pożałuję. 



No i mamy 29. Większość z was myślała, że zrobię płaczącą Violettę Castillo, a tu co? Ha, coś innego! 
Castillo wraca z miasta miłości do przepięknego NY, z nadzieję, że uda jej się zacząć nowe życie, a tymczasem co? León Verdas ponownie staje jej na drodze. Pytanie tylko w jakim stopniu tym razem? Czy to wszystko pewnego dnia przekroczy granice? Zobaczycie ;* Coś tam dla was zaplanowałam, pytanie tylko co? Hah, coś fajnego ;*

Czekam na wasze opinie, 

Rozdział 30 = Odpowiednia ilość komentarzy (min.50)

xAdusiax 

52 komentarze:

  1. Zajęte,

    Christian Grey, prezes Grey Enterprises Holdings Inc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajęte, Sheila!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha 8) To ja 8) Wracam 8) Jestem obecna 8)
      Jak na mnie, jestem szybko... Zaskakujące
      Ale muszę spiąć dupę i skomentować rozdział w końcu szybciej, niż zwykle! Gratuluje sobie samej. Chociaż kuźwa nie ma czego gratulować....

      Na sam początek - wow ;o tak daleko w przyszłość?! :D
      Ale to chyba dobrze. Tak. Zdecydowanie dobrze.

      Ej, Fiolka jest z tym całym Francuzem? ;> Chyba nie... Ja i moje czytanie ze zrozumieniem...
      Ale wiem na 100%, że Lajon Verdas będzie max zazdrosny! I dobrze! Ciekawe, jak odkupi swoje winy... "Tinka chodź napić się trochę winka" czy coś w ten deseń ;>

      O W DUSZĘ
      Coś ze mną nie tak chyba. Podoba mi się ten Jamie! Pewnie dlatego że kocham Dornana i już mam go w głowie...
      I widać, że Jamie ma ochotę na Violkę ;> Może iść z nim do łóżka. Będę zachwycona. ^^ (Udaję że moja opinia Cię obchodzi XD)
      Ale bym się jarała ♥ Bardziej niż Lajonetto ♥
      I szli za rączkę. Kasia lubi. ^^ I chce jej dać wycisk! I ona ma nie chodzić drugiego dnia! No ja już mam jedno w głowie... Jestem za. Może jej dać taki wycisk :D

      I Verdasik... No tego się nie spodziewałam..
      I jakiś taki... Inny? Albo mi się wydaję.
      Smutno mi w sumie z powodu Lajona... Ale nie. Jednak nie jest mi smutno. Ostatnio ten pedał (bez urazy ludziska) mnie wkurwia wszędzie xD Cokolwiek by robił. (To wszystko przez to co pieprzy do Roxy w V3....... Tępa pała)
      Już się zraziłam do niego mocno... Ale opowiadania dalej będę czytać :D

      Czekam na następny rozdział *o*
      #Cukierek_30 no nie mogę się doczekać :333
      Już w piątek po rekolekcjach. ^^

      Śliczne dzięki za miejscówkę ;*

      Pozdrawiam! <33

      Sheila :*

      Usuń
  3. Van Van zajmuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, tak, Rosalie wraca po czterech dniach i tak wiem, nie popisałam się.
      Ale cóż, to robi z człowiekiem pierwsza klasa technikum. Trzeba to jakoś przeżyć a przedewszystkim sobie poradzić. Mniejsza.
      Dziękuję za miejsce i z góry uprzedzam, ten komentarz nie powali Cię na kolana bo nie mam siły się rozpisywać, mam nadzieję, że wybaczysz. Jeśli mogę, zajmuj mi dalej miejsca bo wtedy pamiętam, że muszę wrócić i czuję się zobowiązana, tymbardziej że gdy mi zajmujesz jestem bliżej początku niż końca hihihi, więc no.
      Rozdział jest standartowo przegenialny, czy Ty kiedykolwiek napiszesz coś co nie będzie się podobać, chyba nie. Nie ogarniam, jak można mieć taki talent, takie cudowne i oryginalne pomysły a przedewszystkim pisać tak lekko, czyli tak, że tak fajnie i z ciekawością się to czyta! Oddaj trochę tego talentu cholercia, o
      Cieszę się, że ominęłaś ten okres "nędzy" Castillo, kolejny oryginalny pomysł! Bo wymyśliła go Adusia, rzecz jasna, no oczywiście.
      Mamy równe cztery miesiące po niezręcznym incydencie.
      Violetta wraca, spotyka Jamiego ale co lepsze, spotyka Leona.
      No cóż, nie będę ukrywać, że zżera mnie ciekawość co ty tam wymyśliłaś i nie mogę się doczekać kiedy udostępnisz nam ten pomysł.
      Więc z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

      Nareszcie google plus pozwoliło mi zmienić nazwę, nie ma Van, jest Rosalie. Tak ma być :)

      Do następnego, kocham,
      Rosalie ♥

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Na początek chciałbym Cię przeprosić z całego serce ( O ile je mam ;D xd), że obiecałam, że wrócę i nie dotrzymywałam słowa :(. Niestety mój jakże szanowny komp odmawiał jakiegokolwiek posłuszeństwa. No co za grat do cholery ;/...

      Cóż ja mogę napisać o tym wyjątkowym, 29 rozdziale? Oczywiście jedno - Niesamowicie zarąbisty stworzony przez kochaną Ade ♥ ( Tak masz na imię, jeśli się nie mylę ;*)
      Ja wiedziałam. WIEDZIAŁAM. W.i.e.d.z.i.a.ł.a.m, że rozwalisz Leonette ( Zresztą ostrzegałaś). Uuu, Jamie. Czyżby nowy kochaś ;D?! Nie. Nawet tak nie myślę ;D.Nie lubię języka francuskiego. Oni gadają jakby mieli opluć cię bombą xdd ;). Lajon na motorze ♥__♥, zgon na miejscu xd.
      Juliet, sruliet wypierdzielaj z tąd ;>. Jam Cie nie lubić! Ugh...Rzygam Juliettą xdd.
      Juliet taka brzydka jest, Sophie nie lubi jej xd. OH,TRUE ♥
      Czekaj, czekaj ja jestem pierwsza gdyby nie zajmowanie 0.0. OMG my rekord <33333.
      Jutro Poniedziałek i do budy ;(. Grrr ja nie chcę ;'(.
      Kocham, Sophie ♥.

      Usuń
  5. rozdział jest wspaniały, zresztą jak każdy.
    czekam z niecierpliwieniem na next !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział. Kocham twój blog i czytam od początku. Masz do tego talent i oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Kochana, wybaczysz mi, że wcześniej zajmowałam sobie miejsce pod rozdziałami i nie komentowałam?

      Co było tego powodem?

      A otóż, brak czasu. Muszę też przyznać, że lenistwo także, ale można to pominąć.

      Poprzednie rozdziały, były wspaniały, ten również!

      Było w nich dużo akcji. To co lubię.

      Bardzo podoba mi się postać Jamiego. Wydaję mi się, że wzbudza sympatię.

      Jestem jedyna, która aż tak bardzo nie tęskni za Leonettą.

      Naturalnie, że tęsknie, ale nie jakoś bardzo. Mimo, że Leon zawinił, to jego jest mi szkoda. NIE Violetty.

      Ogólnie nie przepadam zbytnio za V, ale kocham czytać opowiadania z udziałem Leonetty, więc cóż się dziwić.

      Jestem cholernie ciekawa, co dla nas przygotowałaś!

      Czekam z wielką niecierpliwością na Twój nowy rozdział.

      Kocham,
      Kylie.


      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. haha ! God jak ja kocham ten rozdział ! ♥
      Masz racje - słabe dziewczyny, które się użalają nad sobą są po prostu lepsze - popieram Cię za to (y)
      Uuu a jakim jest Jamie ! Podoba mi się ten Pan ;)
      Call me baby ;3
      León na motorze ! * zgooon *
      Zabrałby Fjolke na misto i by zmiękła - wiem, to w końcu sama jestem dziewczyną ;)
      Chociaż nie ... najpierw trzeba zabić Juliet , Julianne czy tam Julie a potem pobić Leóna, wrócić do niego i żyć szczęśliwie. ;3
      Taaa - trochę mało fajna przyszłość ;/

      Kocham Cię więc dawaj next *.*

      Maybe no ?

      Zapraszam zainteresowanych do mnie : bemyhero-leonetta.blogspot.com

      ;*

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiedzi
    1. ALE ON JĄ PODRYWA! Violka powinna z nim przeprowadzić porządną rozmowę xd
      Ugh... Dlaczego ona musiała wspomnieć o tej Juliet? -.- Nienawidzę tego babska...
      uuuu... Siłownia. Jej się wgl. chce? xd Matko ;-;
      JESZCZE RAZ ON JĄ NAZWIE MALEŃKA, A ROZWALĘ KLAWIATURĘ! Grr..
      HA! Violka nadal myśli o Leonie! Ha! Czyli o nim nie zapomniała! Ha! (I ta moja spostrzegawczość xd)
      Jeju, niech on ją cały czas przeprasza i wgl... a nie gdzieś jest, nie wiadomo gdzie i nawet o nią nie walczy... Ten facet zaczyna działać mi na nerwy ;-; Ale nie tak jak słowo "Maleńka" wypowiedziane z ust Francuza...
      Yyy... Violu... Mała poprawka: Verdas i ty to przyszłość C: Tak jest o wiele lepiej C:
      No i następny! Ilu ich jeszcze będzie, co? xd Jakiś Jamie kurde!
      NO I KOLEJNY DZIAŁA MI NA NERWY :) Matko niech tam się zjawi Verdas, bo zaraz zejdę.
      Niech ten ktoś sobie za dużo nie myśli...
      Ta... Napakowany... Tam samo powietrze pewnie w środku jest! Już go przejrzałam :3
      No! I bardzo dobrze Castillo powiedziała temu... napakowanemu małpiszonowi. Niech się trzyma od niej z daleka :3
      Ten małpiszon działa mi na nerwy... Jak Francuz... eh... Niech sobie razem polecą do Paryża i niech nie wracają.
      NO I JEST VERDAS ♥ Już myślałam, że się nie pojawi :C
      Uu.. On też się zmienił. Ciekawe czy ma jakąś no... Może dlatego do niej nie dzwonił? A jak jest z Juliet? NIE NIE NIE NIE NIE.
      Nie no, Verdas. Stoi przed Tobą i nie wróciła :"D Jest dalej w Paryżu, wiesz? :"D
      A Violka taka sucha... Pff... Na pewno była zmęczona po ciężkim treningu xdd To dlatego.. Rany ;-; Tracę wiarę w Leonettę ;-;

      Kurde... chcę już następny, a tu trzeba do piątku czekać. Może przeżyję xd

      No to czekam ♥

      Pozdrawiam ;*

      Julson

      Usuń
    2. RANY BOSKIE NIE SKOPIOWAŁAM WSZYSTKIEGO Z NOTATNIKA XD (TAM SIĘ LEPIEJ PISZE XDD) A JUŻ SKASOWAŁAM TAMTO ;-;
      Dobra TO JEST PIERWSZA CZĘŚĆ:

      Wracam <33
      Rozdział cudny <3 :3 Jak zawsze <3
      Uuuu... Violka się zmieniła xd Coś tak myślałam, że zmieni poglady, chociaż przeczuwałam, że znajdzie sobie nowego chłoptasia ;/ no cóż... myliłam się xd
      Na cztery miesiące wyjechać... do Paryża. O luju, ja też chce xd
      Uuu... Fiolka właścicielką Castillo Design. Matko, trochę się pozmieniało.
      Czyli Vilu z tym żabojadem są przyjaciółmi? ;/ Eh, on na pewno liczy na coś więcej...
      Wgl... Leon nie dzwonił do Violki, nie chciał jej odwiedzić czy coś przez te czery miesiące? nic, a nic? Ehh..
      "Miłość dla mnie nie istnieje"- Pff... Może miłość z innym mężczyzną... Z Verdasem istnieje... nadal... mam taką nadzieję xd
      Oj niech ona się już tak nie zachwyca tym Francuzem... Coś mi się robi jak o nim wspomina... ygh.. "ojeju. Uratował mnie"
      Stracić kontakt z rodziną? Zupełnie? Rany, jak ona wytrzymała?
      "Maleńka" grrr... Aż mi się katar powiększył czytając te słowa... Gr... Pomimo, że Verdas ją zdradził i tak wolę jego od tego żabojada... xd ja już wiem, że on liczy na coś więcej... Sorry! Violka niedługo będzie z Leonem, bo mu i tak czy siak wybaczy, więc w jej sercu nie ma miejsca dla ciebie. (mam taką nadzieję xd)


      Emm...
      Pozdrawiam xd

      Usuń
  13. Viola na siłowni !!!
    Nie spodziewałam się takiej odmiany Violi
    Leoś smutny :(
    Rozdział Wspaniały !!! ;****

    OdpowiedzUsuń
  14. Viola na siłowni !!!
    Nie spodziewałam się takiej odmiany Violi
    Leoś smutny :(
    Rozdział Wspaniały !!! ;****

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaraz wracam :*
    Candice Verdas

    OdpowiedzUsuń
  16. wow, daj następny!!!!!!!!!
    -Lenka:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej
    Przepraszam że spmuję ale
    Serio mega zachęcam do wejeść
    Na bloga
    Loveisdifficoult.blogspot.com
    DziewcYna ma ogromny talent
    Dziękuję
    I jeszcze raz przepraszam

    OdpowiedzUsuń
  18. Odpowiedzi
    1. Wracam dziś bo wiem że w tygodniu nie będzie czasu...

      Jamie się przystawia do Violki. . Ja to widzę wszytko widzę .... Wiesz co ? Myślisz że jesteś Francuzem i że co wszystkie na ciebie lecą.. bałanie ( tak wiem, ale to przez kuzyna xD)

      A więc Castillo odziedziczyła Castillo Design. .

      Chciała wycisku to pojechała na siłownię... a potem będzie narzekać. . Oj boli mnie kręgosłup xD....

      Spotkała Leona tak ??? Oj.. ja chcę ich pogodzenia.. ale będę musiała czekać :'(..

      Była w Paryżu ? Też bym chciała ( a tu taki suchar ( byłam u rodziny wiec nie dziwić się oni są troszkę dziwni i śmieszni ale fajni ) jakie miasto żegna ryż ?? Paryż rozumiecie ??? Pa ryż xD)


      Dobra leci mi na główkę.. pewnie dlatego że 23.00 hihi

      Kończę
      Pozdrawiam cieplutko
      Oliwia

      Usuń
  19. Super!!
    Normalnie zarąbiste!!
    Świetny rozdział!!
    Vilu jest silna!
    Może będzie z Jamiem Verdasem???!
    Dobra,totalny odlot!!
    Rewelka!!
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  20. super ;-) czyżby jakąś większą intryge knujesz? XD czekam na nexta :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudowny!
    Rozdział jak zawsze mi się podoba i nawet nie jestem spóźniona :D
    O no proszę, Violetta wyjechała do Paryża i tam się zmieniła ;) W sumie to tak fajnie bo tak inaczej się to czytało ^^ Ale w końcu musiała wrócić do domu, do przyjaciół, rodziny i Leona chociaż nie chciała go już spotkać. Jednak los (czyli ty) chciał aby było inaczej i akurat na koniec dnia zobaczyli się :P O teraz mi go z jednej strony szkoda bo jak on był taki smutny i w ogóle to aż mi się serce ścisnęło, ale z drugiej jakby wtedy nie przespał się z tą pieprzoną Juliet byłoby wszystko dobrze :/ Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością bo jestem ciekawa co przyszykowałaś dalej ;*
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  22. Czyczyczy!
    Violetty się nie rani!
    Oraz, nie dotyka tego co dotykała Mała J.
    Nexcik<3!


    xxAlex

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj ^^ jejku kolejny świetny rozdzialik cudownie piszesz <33 ... Coo ?? To ona go już nienawidzi ?? Twój blog wywołuje u mnie.dreszcze ale rozdział po prostu łzy w oczach i e ... Jprdl naprawdę nie spodziewałam się tego że napiszesz to parę miesięcy :## leonetta-koniec . W najbliższych rozdziałach wogóle jej nie będzie :(( :// na prawdę ? Wtf ;/// ;? A ja tak się wczytałam myślałam że będzie Leosiek i Violka ale tak kolorowo nie ma wkońcu ... ^-^ mimo tego że rozdzieliłaś moją ulubioną pare to i tak jesteś świetna w pisaniu <33 potrafisz napisać tak że rozluźnia się atmosfera ;ccc Jakiś Jamie ?? niech on się odpierdoli od Violki bo wyląduje na ostrym dyżuże razem z Juliet .. Mała J zniszczyła Violi życie a teraz jeszcze zabrała Leona ??? Ja to bym na miejscu Fiolki ją udusiła własnymi rękoma !!! . Lajon na motorku Mrr ;*** liczę że niedługo ich pogodzisz <33 życzę ci dużo weny i pozdrawiam gorąco ^__^ *__* :) ......... Blanco :))

    OdpowiedzUsuń
  24. hah Świetny! :*
    Już nie mogę się doczekać tego co zaplanowałaś :*
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  25. superrr!!!!;)

    OdpowiedzUsuń
  26. sssssssssuper

    OdpowiedzUsuń
  27. Najlepszy ♡

    OdpowiedzUsuń
  28. Najlepsza Violetta i Jim mraśnie

    OdpowiedzUsuń
  29. Odpowiedzi
    1. Tak tak, miałam dodać komentarz wczoraj, ale jakoś nie wyszło. Ale jestem i mówię głośno, że rozdział ZAJEBISTY!

      Dreszcze i podnieta xD Leonetta - koniec?! WTF!!

      Vilu in Paris! OM! :3 I se do Nju Jorka wróciła. Odmieniona ;p Na pewno nie (chciała) go spotkać. Na pewno <3

      Dej Leonette dobra kobieto! Ale najpierw niech Leoniasty se o Fjoleczke trochę powalczy, bo co tam. Nic za darmo xD

      Jamie się przystawia do Vilu? Mmm. ... coś mi się tu nie podoba. A czekaj. On mi się nie podoba //kocham//

      #takżekończęboczasubrakBEJBE <3

      Fallone

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

ARCHIWUM

Obserwatorzy