Z dedykacją dla Alison
To koniec. Koniec mojego związku z Leonem. Koniec z tymi wspaniałymi wieczorami. Koniec ze wspólnymi chwilami. Koniec ze wszystkim. K o n i e c.
Cholera, kiedy ja tak ostatnio cierpiałam po rozstaniu z jakimś gościem? Nie pamiętam. Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek poczuję to, co teraz. Ból. Jest on okropny.
Gdybym została tam jakąś minutę dłużej, na pewno rzuciłabym się na niego. Jeżeli planował tak dalej mnie traktować, jak jakiś papier toaletowy, to proszę bardzo. Śmiało! Nie mam zamiaru jednak tego akceptować. Prawdziwy związek nie może tak wyglądać.
Zazdroszczę jednak Lu. Pomimo tego, że spotyka się z tym słynnym McCain'em, jest jednak szczęśliwa. A ja? Miałam niby milionera, obiekt westchnień każdej kobiety i co? Spędziliśmy ze sobą parę na prawdę cudownych chwil. Czasami na prawdę sądziłam, to właśnie On - ten, na którego czeka każda kobieta, jej przyszły mąż. Trudno. Widocznie moim mężem zostanie zupełnie inny mężczyzna. Pytanie tylko kto?
Spoglądam na zegarek. Dwie minuty po dziesiątej. Czy ta Penelóp na prawdę nie rozumie, że każda minuta spóźnienia sprawia, że znajduje się bliżej grobu? Jestem umówiona, mam zaplanowany dzisiejszy dzień i nie będę tolerować jej spóźnień. Pierwsza zasada: jeżeli prosisz mnie o spotkanie, nie spóźniaj się.
Do salonu jak na zawołanie wchodzi Hiszpanka. Jest zdyszana. Pewnie biegła tutaj. No trudno. Najważniejsze, że już jest.
- Prze... Przepraszam. - Odzywa się jako pierwsza.
- Dwie i pół minuty spóźnienia. Wiesz chyba co sądzę na ten temat. - Odpowiadam lodowatym głosem i krzyżuję ręce na piersiach. - Lepiej streszczaj się i mów, co masz mówić. Mam już plany.
- Okej, okej. - Bierze głęboki wdech i wychodzi z pomieszczenia. Wraca po chwili w towarzystwie jakiejś młodej dziewczyny. Zdziwiona widokiem blondynki o piwnych oczach unoszę brwi do góry. O co tutaj chodzi? Co, mam rozdawać autografy?
- Penelóp czekam na wyjaśnienia.
- Już tłumaczę. - Spogląda szybko na nieznajomą, po czym na mnie. - To jest Diana. Moja koleżanka.
I? Po co tutaj przylazłaś z nią?
- Jest dziennikarką. Studiowała na Harwardzie. Jest dobra w te klocki.
- To znaczy? Nie rozumiem za bardzo o co ci chodzi. Nie załatwię jej pracy w Castillo Design. - Mówię.
- Nie o to nam chodzi. - Wtrąca się blondynka. Spoglądam na nią. - Po pierwsze hej. Po drugie Penelóp opowiedziała mi w skrócie o co w tym wszystkim chodzi. Czytałam ten fragment w The New York Times. Znam Gulianne i mogę ci pomóc w zniszczeniu jej.
W zniszczeniu? Dziewczyna dobrze gada i do rzeczy.
- Według moich informacji aktualnie Gulianne szuka kogoś na posadę swojej asystentki. Pomyślałam sobie, że mogłabym ja tam pójść i się zgłosić. Jeżeli zostanę wybrana, będę sumiennie wykonywać swoją pracę oraz...
Oraz co?
- Oraz kasować wszelkie materiały, które znajdą się na twój temat w jej komputerze. Zastanów się nad tym. Obie skorzystamy. Ja będę miała okazje pisać w takiej znanej gazecie, a ty będziesz miała spokój z plotkami na swój temat.
Ten pomysł całkiem mi się podoba. Póki co mam G. mam z głowy. Pytanie tylko, jak długo to potrwa?
- W porządku. - Mówię zadowolona po chwili. Dostrzegam pojawiający się uśmiech na twarzy blondynki oraz Penelóp.
Zjeżdżam windą na dół w dość szybkim tempie. Tuż przed opuszczeniem budynku, żegna mnie Ted, ochroniarz z delikatnym uśmiechem, który mu odwzajemniam.
Opuszczam Castillo Design i rozglądam się w celu odnalezienia limuzyny, w której czeka na mnie Tom. Po dłuższych poszukiwaniach udaje mi się, odnajduję go.
Podchodzę i otwieram drzwi. Wsiadam do środka i wygodne rozsiadam się na tylnym siedzeniu.
- Dokąd, panno Castillo? - Słyszę nagle jego głos.
- Do domu. - Odpowiadam po chwili namysłu.
Wyjmuję z torebki swojego białego IPhone'a i spoglądam na wyświetlacz. Połączenie przechodzące od Verdasa. Odebrać, czy też nie? Z jednej strony cholernie mnie wkurzył, mam go dosyć, zaś z drugiej zależy mi na nim. Chcę, aby nasz związek nadal istniał, zależy mi na tym.
Wyjmuję z torebki swojego białego IPhone'a i spoglądam na wyświetlacz. Połączenie przechodzące od Verdasa. Odebrać, czy też nie? Z jednej strony cholernie mnie wkurzył, mam go dosyć, zaś z drugiej zależy mi na nim. Chcę, aby nasz związek nadal istniał, zależy mi na tym.
I tak już wiele błędów popełniłam w swoim życiu. Postanawiam odebrać. Może w końcu poznam prawdę, na której mi tak bardzo zależy.
- Violetta... - Słyszę jego głos, który brzmi normalnie. - Proszę cię, nie przerywaj mi. Wiem, jak ostatnio było pomiędzy nami, wszystko schrzaniłem delikatnie mówiąc. Nie dbałem o ciebie, o nasz związek, tylko o siebie i swoje interesy. Byłem bardzo zajęty swoimi obowiązkami, do domu wracałem w nocy i nie miałem okazji się z Tobą zobaczyć. Kochanie, uwierz mi... Na prawdę zależy mi na nas, chcę być z Tobą... Dlatego jeżeli mnie kochasz, spotkaj się ze mną za godzinę przy głównym wejściu do Central Parku. Chciałbym chociaż w jakimś stopniu naprawić wszystkie szkody, które ci wyrządziłem. - Słyszę, jak głośno wzdycha. - Natomiast jeżeli się nie pojawisz, będzie to dla mnie znakiem, że już mnie nie kochasz i wszystko między nami skończone. Dlatego proszę cię, przemyśl to wszystko. Masz godzinę na podjęcie decyzji, czy chcesz ze mną być, czy też zakończyć nasz związek. - Mówi i rozłącza się.
Oczywiście, że chcę być z nim. Kocham go i zależy mi na naszym związku, więc muszę się tam zjawić.
Oczywiście, że chcę być z nim. Kocham go i zależy mi na naszym związku, więc muszę się tam zjawić.
- Tom, jednak zmieniamy trasę. Zawieź mnie do Central Parku. - Mówię do mężczyzny, który spogląda na mnie za pomocą lusterka i delikatnie przytakuje głową.
- Mogą być korki. Godzina szczytu.
Spoglądam na wyświetlacz swojego telefonu. Jest siedemnasta, czyli w Nowym Jorku tworzą się ogromne korki, ciągnące się kilometrami.
- Będzie dobrze. - Mówię z nadzieją, chociaż doskonale pamiętam mój wczorajszy powrót do domu. Ponad półtorej godziny jechałam! Jeżeli tak będzie dzisiaj, to się zabiję.
- Możemy nie zdążyć. - Wskazuje na ogromny sznur samochodów, ciągnący się przed nami.
Głośno przełykam ślinę i zmuszam swoje szare komórki do pobudki. Cholera, no to mam problem.
Głośno przełykam ślinę i zmuszam swoje szare komórki do pobudki. Cholera, no to mam problem.
- Na nogach jest kawałek, metro też odpada z powodu ogromnego tłoku... Normalnie wspaniale. - Macham rękami zdenerwowana.
Wpadam nagle na pomysł, żeby zadzwonić do Leóna i poprosić go o przesunięcie spotkania o jakieś trzydzieści minut. Wtedy byłaby większa szansa, że udałoby mi się zdążyć. Niestety tuż przed wybraniem do niego numeru, mój telefon nagle wyłącza.
- Cholerny iPhone! - Krzyczę wściekła i chowam rozładowany telefon do swojej torebki. - Dobra Violetta, spokojnie... Zdążysz na spotkanie, pomiędzy Tobą a Leónem będzie wszystko dobrze...
Na miejsce dojeżdżam z piętnastominutowym opóźnieniem. Nie zdążyłam. Brak Leóna świadczy o tym, że poszedł sobie. Biedny. Myśli z pewnością, że go nie kocham, chociaż prawda jest zupełnie inna. Gdyby nie mój rozładowany telefon, zadzwoniłabym do niego i powiedziała mu o moim spóźnieniu, jednak nie mogłam.
Załamana chwytam się za głowę. Dostrzegam nagle leżący bukiet czerwonych róż na chodniku. Biorę go do ręki i dostrzegam kremową karteczkę, doczepioną do niego. Czytam ją. Na mojej twarzy pojawia się delikatny uśmiech, który jednak szybko znika. Jeżeli bukiet leżał na chodniku może to świadczyć i tym, że León był tu całkiem niedawno i mam okazję go odnaleźć.
Z nadzieją zaczynam się jeszcze bardziej rozglądać. Niestety po dłuższych poszukiwaniach poddaję się. Nie ma go, zawaliłam sprawę, oraz zniszczyłam nasz wspaniały związek.
Muszę go znaleźć, jak najszybciej. Mam gdzieś to, że jestem zmęczona po ciężkim dniu, a moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Mam gdzieś również coraz bardziej poszerzający się głód. Muszę go odnaleźć i koniec.
Zaczynam się kierować w stronę jego apartamentu, który znajduje się trzy przecznice stąd. Po drodze słyszę wiele komplementów ze strony męskiej na temat mojego wyglądu, jednak ignoruję to. Moim najważniejszym zadaniem jest odnalezienie Verdasa jak najszybciej.
Wsiadam do windy i naciskam guzik z numerem ostatniego piętra. Jestem wykończona. Jedyna rzecz o której teraz marzę to gorąca kąpiel razem z Leónem Verdasem. Aby osiągnąć to, muszę na początku się z nim spotkać i wytłumaczyć to całe nieporozumienie.
W lewej ręce trzymam bukiet czerwonych róż, które miał mi wręczyć León. Chciałabym mu tym sposobem potwierdzić to, że byłam pod głównym wejściem do Central Parku, tylko się spóźniłam.
Drzwi otwierają się nagle, wychodzę z nich. Przemierzam korytarz, kierując się w stronę apartamentu Leóna. Kiedy wreszcie znajduję się pod odpowiednimi drzwiami, cicho wzdycham i prawą ręką naciskam dzwonek. Od razu otwiera mi je Pani Rose. Na mój widok jest trochę zdziwiona. Kobieta odwraca na chwilę głowę do tyłu, po czym ponownie jej wzrok przenosi się na mnie.
- Dobry wieczór panno Castillo. - Odzywa się wreszcie. - Coś się stało?
- Dobry wieczór.. Jest może León? - Od razu postanawiam przejść do konkretów.
- Tak, Pan Verdas jest w środku. A teraz przepraszam, śpieszę się. - Przepuszczam ją w drzwiach. - Do widzenia.
- Do widzenia. - Odpowiadam zdziwiona i wchodzę do środka.
- Dobry wieczór panno Castillo. - Odzywa się wreszcie. - Coś się stało?
- Dobry wieczór.. Jest może León? - Od razu postanawiam przejść do konkretów.
- Tak, Pan Verdas jest w środku. A teraz przepraszam, śpieszę się. - Przepuszczam ją w drzwiach. - Do widzenia.
- Do widzenia. - Odpowiadam zdziwiona i wchodzę do środka.
Zamykam za sobą drzwi. Okej, gdzie on może być?
- León! - Krzyczę nagle, kiedy jestem w salonie.
Kładę swoją torebkę na podłodze i zaczynam się coraz bardziej denerwować.
Kładę swoją torebkę na podłodze i zaczynam się coraz bardziej denerwować.
- Co ty tu robisz? - Słyszę nagle jego głos za swoimi plecami.
Odwracam się do niego i dostrzegam jego granatowy szlafrok, który ma na sobie.
Odwracam się do niego i dostrzegam jego granatowy szlafrok, który ma na sobie.
Nic nie mówię, w odpowiedzi podnoszę do góry bukiet czerwonych róż. Ten gest sprawia, że na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
- A więc jednak byłaś. - Mówi.
- Oczywiście, że tak. - Odpowiadam i robię krok w jego stronę. - Była godzina szczytu, ogromne korki... Chciałam ci powiedzieć, że się spóźnię, jednak telefon mi się rozładował i nie miałam jak. Kiedy zjawiłam się na miejscu, ciebie już nie było.
- Pomyślałem sobie wtedy, że taka jest twoja odpowiedź, nie chcesz być ze mną.
- Oczywiście, że chcę. - Pozwalam sobie na delikatny uśmiech. - Serce, całe moje ciało chce należeć do ciebie i być z Tobą.
- To dobrze. - Uśmiecha się uwodzicielsko i splata nasze dłonie razem. Całuje wierzch mojej dłoni. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę.
- Uwierz mi, ja też. - Odpowiadam szczęśliwa i wtulam się w jego tors. - Dlaczego jesteś w szlafroku? - Postanawiam zmienić nagle temat.
- A wiesz... Eee... Tak jakoś. Jesteś może głodna? - Przytakuję głową. - W takim razie pójdę się przebrać i zaraz coś wykombinujemy. Przyniosę iPada, posłuchamy sobie trochę muzyki, aby wprowadzić bardziej romantyczniejszy klimat.
- I to mi się podoba. - Uśmiecham się szeroko.
Opuszczamy luksusowy wieżowiec, w którym znajduje się apartament mojego ukochanego i z uśmiechem kierujemy się w stronę jego limuzyny. Myślałam, że między nami jest już wszystko skończone, lecz na szczęście moje przypuszczenia okazały się być błędne. Jesteśmy razem i układa nam się wspaniale.
- Ta noc jest perfekcyjna. - Odzywam się pierwsza zauroczona wieczorną panoramą Manhattanu.
- Zgadza się, ale może być jeszcze piękniejsza. - Odpowiada León.
Zatrzymujemy się. Spoglądam na niego z lekkim uśmiechem, a zarazem pytającym wzrokiem. Jestem ciekawa co ma na myśli. Romantyczna kolacja, wieczór, wypad za miasto? Odpowiada mi każda opcja ważne, żeby tylko mój ukochany był tuż obok mnie. Wiem, że to może jeszcze za wcześnie na takie poważne kroki, ale chciałabym spędzić z nim resztę swojego życia. To by było coś niesamowitego.
- Jak zwykle jesteś tajemniczy. - Zauważam.
- Tak jest lepiej. - Odpowiada z uwodzicielskim uśmiechem i wyjmuje coś z kieszeni swojego płaszcza. Głośno wzdycha i spogląda na mnie zupełnie innym wyrazem twarzy. Jest zdenerwowany, widzę to po nim. - Kochanie moje, kocham cię najmocniej na całym świecie, jesteś dla mnie najważniejszą kobietą i dlatego, Violetto... Nie chciałabyś... - Nie kończy. Tą przepiękną i romantyczną chwilę przerywa nagle Josh, który podbiega do Leóna i uderza go mocno w twarz.
- Shanon, co ty do jasnej cholery wyprawiasz?! - Krzyczę na blondyna i podchodzę szybko do swojego ukochanego, który lewą rękę trzyma przy obolałym miejscu.
- Sam jej powiedz. - Odpowiada Josh, wskazując wcześniej na szatyna.
Za Joshem pojawia się nagle nie wiadomo skąd blond diablica, której nienawidzę. Dostrzegam jej okropny widok. Jest cała załzawiona, włosy ma z nieładzie i makijaż rozmazany. Cholera jasna, co się takiego stało, ktoś mi powie? Zaczynam się denerwować i to bardzo.
Nie otrzymuję od nikogo odpowiedzi. Spoglądam na Leóna, który ściągnął lewą rękę z obolałego wcześniej miejsca. Jego wzrok skupiony jest na chodniku. Coś przede mną ukrywa, lecz nie chce mi powiedzieć co.
Potargane rajstopy małej J wystające spod jej płaszcza, dają mi po chwili odpowiedź. Na samą myśl zbiera mnie na wymioty, chcę krzyczeć, zabić się, skoczyć z najwyższego wieżowca i zginąć marnie.
- Nie zrobiłeś tego, prawda? - Pytam go ze łzami w oczach, wcześniej przełykając ciężko ślinę.
- Violetta.. - Wypowiada moje imię zdenerwowanym głosem.
- A jednak zrobiłeś. - Odpowiadam zszokowana i spoglądam na blondynkę, której wzrok skupiony jest na chodniku. - Ty. - Mój głos brzmi niezwykle groźnie. Shanon podnosi głowę i patrzy na mnie. W jej oczach widzę strach. Trudno, nie obchodzi mnie to. Zapłaci za wszystko, co zrobiła. - Wynoś się stąd. - Syczę przez zęby. - Blondynka robi krok w tył. - Ale nie tylko stąd. - Zatrzymuje ją mój głos. - Lecz z tej wyspy. Wynoś się i nigdy nie wracaj. Jeżeli twoja noga ponownie stanie na Manhattanie, dowiem się i wtedy zniszczę cię.
- Vvvio... - Słyszę, jak chce coś powiedzieć na swoją obronę, jednak mnie to nie interesuje.
- Nie odzywaj się do mnie! - Krzyczę nagle głośno, skupiając uwagę wszystkich przechodniów na nas. Mam to teraz gdzieś. - Wynoś się. - Powtarzam ciszej.
Blondynka nie odzywa się. Posyła mi swoje smutne spojrzenie, po czym wraz z Joshem znika szybko w tłumie. Cholerna dziewczyna, nienawidzę jej.
- Violetta... - Słyszę głos Leóna.
Odwracam się i spoglądam na niego. Wiem, że wyglądam pewnie teraz okropnie, ale jaka mam być? Szczęśliwa, że właśnie dowiedziałam się o zdradzie mojego chłopaka z dziewczyną, która od wieków była moim wrogiem?
- Myślałem, że mnie nie kochasz... Juliet...
- Nie wypowiadaj jej imienia! - Ponownie podnoszę głos, a po moich policzkach zaczyna spływać coraz więcej łez. - Nie odzywaj się do mnie. - Prawą ręką ścieram mokre policzki. - Ta noc nie wydarzyła się. To koniec.
No i jest rozstanie Leonetty... Co będzie teraz? Jak dla mnie ciekawe rzeczy (powinno się wam spodobać to, co zaplanowałam) xD
Nie ma to, jak się rozchorować :// Gorączka, katar, kaszel i ból gardła w ostatnie dni ferii - SUPER -.-
Egh, nie mam weny na rozpisywanie się dzisiaj... Przepraszam :(
Czekam na wasze opinie,
Rozdział 29 = Odpowiednia ilość komentarzy (min.50)
xAdusiax
Zajęte,
OdpowiedzUsuńChristian Grey, prezes Grey Enterprises Holdings Inc.
Dear Anastasia,
UsuńU know, że już myślałam, że mnie zjechałaś w notce za podwójne budzenie dzisiaj. Poranne o 8 i (chyba popołudniowe już) jakoś po 12 (hihi, matmę miałam, baba się wydarła, że pisałam z kimś ^^ A to byłaś Ty xD) ^^
Na początek, huehuecoyotl kończysz ferie. Huhu, w poniedziałeczek do szkoły. Haha, tak śmiałaś się kiedy ja kończyłam, to teraz ja śmieję się z Ciebie <: Ale pamiętaj, aj loff ju ;*
To koniec? To koniec. To koniec!
Leonetty nie ma, sia la la la.
To już jest koniec, nie ma już nic... Nie ma Leonetty, i ból dupy mam. ^^
Pewnie polecisz mi zaraz po przeczytaniu w sms'ie albo na hangouts, maść na ból tyłka. xD
Mała J, kocico płacząca. Dlaczego uległaś Verdasowi i oddałaś swój (nie)seksi tyłeczek w rączki. Puknął ją, zaliczył, zamooooooooooczył! ^^
Nie no, zachował się chamsko! Miał Violkę nie pukał jej kiedy trzeba było, a puknął zaraz po "myśleniu" (którego go autentycznie boli!), że go nie kocha dziwkę z końcówką J! <: U know, Natalia lubić taki Verdas.
Fjolka teraz będzie tak zraniona, że poleci w ramiona jakiegoś Francuza czy innego gogusia. I'm sooo sorry, bitch.
Verdas nie wiem czy jestem tępa (Ada, jestem tępa?), ale chyba chciał jej się oświadczyć(?). E N I G M A. (Huehuecoyotl, i teraz przypomina mi się moja reakcja na powrót Caffrey'a z Atlantis: Neal mokro mi *naughty*
Cóż mogę więcej dodać, fragment końcowy jest najlepszą perełką i majstersztykiem. To chyba moja ulubiona akcja w tym opowiadaniu! Nie pogardziłabym jakąś scena +18, które czytam non stop w Bared to You <:
Nie no, Mała J mnie rozwaliła rajstopki podarły się same, prawda? Oh, pieprzyć logikę. Leosiek je rozszarpał, bo chłopina chciał lepszy dostęp, hihi.
Za dużo seks Natalia, za dużo. xD
Muszę Ci się przyznać, przestraszyłam się jak DWIE GODZINY nie odpisywałaś mi o swoim życiu/nie życiu! A Ty w najlepsze spałaś! xDDD
Christian Grey, prezes Grey Interprises Holdings Inc.
Zajęte dla Sheili!
OdpowiedzUsuńBoże, dlaczego Ty mi w końcu nie wpierdzielisz? Masz mówić jasno: Kaśka, kurwa, komentuj mi rozdział!
UsuńA nie, nie odezwiesz się, a ja głupia zapominam....... Moja inteligencja.
I chciałam zrobić to w niedzielę. I oczywiście zapomniałam... To przez te egzaminy :(
Przepraszam Cię bardzo. Jeśli 29 nie skomentuję do niedzieli masz mi spuścić gruby wpiernicz.
Amen :D
Przejdę do tego cudeńka.
Szczerze przyznam - myślałam że jednak zmieniłaś plany.. ;>
Ale jak widzę, pomyliłam się. Mocno.
Jezu.. Myślałam że to żarcik :( A tu co? Verdas taka tępa pała!
Jak przeczytałam, nie wiedziałam co robić. Śmiać się czy płakać? Może jedno i drugie? On jest taki tępy. xD
Jeszcze z małą J. Myślałam, że może w 28
I bardzo dobrze! Niech się stara!
Zdenerwował mnie.
I jeszcze nie chcesz powiedzieć, ile będą osobno. Kurka wodna...
Ale do egzaminów wrócą, co? *prosi na kolanach* Ewentualnie jeszcze szybciej! Nikt nie pogardzi!
Ale ciekawi mnie co wymyśliłaś. Tajemnicza Ada nie chce niczego zdradzać. Wytrzymam. Jestem cierpliwą osobą. BARDZO XD
Nie, serio, nie mogę się doczekać jutra.
Wrócę sobie po 6 lekcjach +omnibusie i będzie rozdział <3333333
Mam taką nadzieję przynajmniej. Tak sądzę.
I ślicznie dziękuję za miejsce <3333
Nie trzeba się martwić że będę daleko w sinej dali.
Jestem ci bardzo wdzięczna. ^^ (Tylko teraz, jak ja Ci się odwdzięczę? ;> Dawaj pomysły! ;()
Leonetta. Teraz już León i Violetta.
Jestem ciekawa. Bardzo. Mocno.
Czekam na następny rozdział.
#Perełka #29 (jak na insta czy co) xD
Zdrówka (co z tego, że pewnie jesteś już zdrowa xD)
Całuję,
Sheila <3
*Myślałam że może w 29 okaże się, że to pomyłka*
UsuńZJADAM TEKST, PRZEPRASZAM :(
Miejsce dla Van Van!
OdpowiedzUsuńCześć <3
UsuńAww, dziękuję że pamiętałaś o miejscu dla mnie :*
Matko już taka wkurzona byłam bo wiedziałam że miejsce na mnie czeka i to w dodatku ty mi zajęłaś a tu nie miałam czasu żeby wrócić bo rozdział, rzecz jasna przeczytałam odrazu.. Ale nie.. No przecież, skomentuję jutro a potem znowu a tam, skomentuję jutro. I tak się to jutro wydłużyło, ale ważne jest, że zdążyłam na szczęście uhh :D
A i zapomniałabym, oczywiście proszę o miejsce pod kolejnym rozdziałem :*
Rozdział jest genialny!
Na początku ten telefon Verdasa, pośpiech Violki tak właściwie to ja jakbym się spieszyła do chłopaka i byłyby korki to pewnie pobiegłabym na nogach ahahaha xd
Ale dobra, te róże *.*
Biedaczek sobie pomyślał, że go wystawiła a ona pobiegła do jego apartamentu a tam bum! Leonek w szlafroku - i ja już takie.. oj, coś będzie. I proszę - mała J.
Grrr -.- Ja wiedziałam że ona jeszcze coś namiesza! Sucza.
Ale wiesz co? Ze względu na to, jak Leon się zachował i jak szybko się pocieszył, cieszę się z ich rozstania. Niewiem jak, co, dlaczego, gdzie ani po co ale od polowy tego rozdziału solidaryzuję się z Castillo. Tak.
I to co Ty tam wymyśliłaś, że napewno nam się spodoba <3
Huhuhuhu już się nie mogę doczekać :D
No cóż, już Cię nie zanudzam :3
Czekam z niecierpliwością na kolejną perełkę ♥
Buziaki, Rosalie
!
OdpowiedzUsuńCześć i czołem ;D
UsuńWracam, nawet dość szybko jak na mnie ^-^
Ale dzięki skomentowaniu mogę choć na chwilę oderwać się
od bardzo interesujących roślinek -.-
Cudeńko! ♥
Przyznam szczerze, że w trakcie czytania po trochu już zwątpiłam.
Najpierw mówione jest, że to koniec, definitywny, a potem ten telefon od Verdasa.
Nie wiem, jak Viola, ale mnie kupił tymi pięknymi słowami *-* xD
Tak sobie czytam i mówię : "O cholera, przecież mieli się rozstać".
No, ale nic, wodzę wzrokiem dalej i czekam na dalszy rozwój ;D
Wspólne spotkanie, na które V się spóźnia.
Przeczuwałam to, kiedy Tom uprzedzał Castillo o korkach.
No i se myślę, bum, dupa, nie będzie Leonetty xD
No sory, takie życie ;D (miałam na to zwis, bo ja od dawna chciałam ich rozstanie, ale to już wiesz xD)
Ale nie, proszę, odnajduje kwiaty i leci do Leosia z wyjaśnieniami.
I takie, what? Co on robi w szlafroku i od razu przyszła mi myśl, żę gdzieś coś podobnego już widziałam, ale w sumie odsunęłam ją od razu na bok.
A tu BIM, BAM, BOM ;oo
Leóś oświadcza się Violettcie :O
Josh daje Verdasowi z lewego sierpowego ^-^
Mała J tuż za nim w opłakanym stanie xd
DAM, DAM, DAM i wszystko stało się jasne..
Tylko zastanawia mnie fakt, jakim cudem i dlaczego już po tak krótkim czasie załatwił sobie towarzystwo i przeleciał je ;O
Ja wszystko rozumiem, ale żeby tak od razu?
I TO JĄ, jest tyle kobiet, a on wybrał akurat JĄ?
WHY LEON, WHY? xD
Ale ja wiedziałam, ja czułam, że będzie wmieszana w to Mała J i, ha, kto tu jest mistrzem? ;D
Trochę żal mi Castillo, no ale w jakiś sposób musiał zakończyć się ich związek. Ale myślę, że skoro L znalazł JUŻ sobie pocieszenie to V nie zostanie w tyle. (If you know, what I mean 8) )
Może powróci jej "stara wersja"?
To nie byłoby takie złe, a wręcz interesujące ^-^
Czekam niecierpliwe na rozwój wydarzeń!
Tym razem nie mam wątpliwości, że chcę, aby piątek nadszedł jak najszybciej (hehe, szybciej do weekend'u )
Całuję,
Katie ♥
#MiejsceDlaTeddy xD
OdpowiedzUsuńHihi, wróciłam xD Nieśmieszne, wiem.Ogólnie przepraszam, że zajęłam w piątek i wracam dopiero w niedzielę, ale tak już wyszło :D
UsuńOgólnie lubię myśli Violetty np.:
I? Po co tutaj przylazłaś z nią?
Dobra, a do rzeczy xD:
Ochroniarz TED. Przypadek? Nie sądzę :D Jestem w opowiadaniu!!!!!!!!!! No, prawie.
xD
Leon, geniusz, nie pomyślał o korkach. Violetta i jej iPhone - skojarzyło mi się z blogiem Love me like you do xD V. i jej Apple, jej iPhony, może jednak Samsung lepszy, V.? :D
Leon, geniusz, za szybko się pocieszył Juliet xD
I koniec Leonetty :/
"Ciekawe rzeczy" - nie wiem co o tym myśleć, coś z G.? CO BD Z SAMOTNYM VERDAS'EM? :D Tak, to on jest poszkodowany w tym wszystkim. Dobra, no. Violetta... :D
Miałam napisać normalny komentarz, a wyszło jak zawsze :D
Czekam na 29. ^-^
Teddy Nutella Verdas
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Zajmuję <333
OdpowiedzUsuńKuźwa... Długo mnie tu nie było ;/ Przepraszam ;* Przydałoby się poprawić, ale nie wiem, kochana, co z tego wyjdzie o.o
UsuńRozdział oczywiście wspaniały ^^ Uwielbiam czytać wszystkie Twoje prace c; Czyta się je bardzo szybko i przyjemnie <333 Mam nadzieję przeczytać ich jeszcze mnóstwo, mnóstwo, mnóstwo... ^^
Violka na początku taka ostra ^^ Dobrze, że laska się nie daje c; Jak Leosiek się zachowuje jak ćwok, no to... Co poradzi? ;o
A potem już myślałam, że się pogodzą <333 No i w sumie było tak na pół godziny? Czy przesadziłam ;c Na początku myślałam, że V w ogóle go nie znajdzie, albo będzie na nią jakiś strasznie wściekły ;/
Ale tego, co się stało, w ogóle się nie spodziewałam! Verdas z Małą J?! ;o Że co, kurwa?! Jaki z niego frajer -.- Zastanawiam się tylko, czy jak V do niego przyszła i był w szlafroczku, to Mała J jeszcze u niego była, a on tylko szybko przyszedł do V, czy też był już po seksie z Juliet... o.O A może szybko kazał się wynosić Małej J, albo kazał jej poczekać? Jak wrócę, to skończymy, a jak nie to się wynoś! Grr... Jestem Pan Świata Leon Verdas -.-
Kuźwa! Naprawdę nie wiem, jak on mógł się tak zachować >_< Myślałam, że już wszystko będzie okey - choć szczerze wiedziałam, że przecież rozstanie ma być jakoś teraz (według Twoich zapowiedzi), ale nadzieję jednak miałam - a tu co? Pan Verdas odwala taką szopkę -.-
I dobrze! Niech Violetta go teraz zostawi! Znając życie jeszcze ona będzie cierpieć, a on się szybko pocieszy, albo go to nie ruszy (lub będzie udawał, że tak jest) -.- Niech V się szybko pozbiera i też się pokaże z drapieżnej strony ^^ Może nawet być z jakimś chłopakiem <333 Może tym, co miał pomagać w tym pokazie? Z tym Francuzem c; W sumie... Nawet bym tego chciała ^^ Mam nadzieję, że szybko się pozbiera <333
Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia ;* Choroba w ferie to masakra ;/ Mi też ferie się kończą i strasznie rozpaczam ;( Niedługo bierzmowanie, a potem już miesiąc i egzamin >_< Boże... Na samą myśl o nim truchleję... ;(
Życzę Ci weny, czasu i chęci do pisania oraz szybkiego powrotu do zdrowia <333 Czekam na rozdział na blogu Twoim i Nath (Hmmm.... Z jednej strony przez Was chcę sobotę, a z drugiej wtedy bliżej do szkoły... Zatrzymamy czas?) ^^
Pozdrawiam i całuję ;*
Katarina xoxo
PS. Jestem mega ciekawa, co zaplanowałaś na następne rozdziały <333 Mam nadzieję, że V pokaże, na co ją stać ^^
zajęte :D
OdpowiedzUsuńWitam :D Tutaj Blake :3
UsuńTeraz już postaram się regularnie komentować rozdziały :D Oł je :D
Ja też mam ferie :D Niestety już piątek :x to takie smutne....
No, ale rozdział ... hmmm? Rozdział jak zwykle świetny <3
Mieli się spotkać w Central Parku :D Ale Violka się spoźniła i rzucił bukiet i poszedł do domu...
Czekaj, czekaj czy ja dobrze zrozumiałam? Wtedy kiedy Violetta się spóźniła on pieprzył tą małą J? :o I dlatego był w szlafroku? Omg, jak on mógł? :c
No nie ważne, ta Juliet to zołza!
Rozdział boski <3
Czekam na next <3
Pozdrawiam, Blake xoxo
My!
OdpowiedzUsuńO.O.O
OdpowiedzUsuńDiana naszym wybawieniem!
Nie żyjesz Gulianne.
Wszystko kolorowe mają do siebie wrócić i co?
BUM! Musi się zjebać!
Ty pierdolony sukinsynie!
CZY TY PRZESPAŁEŚ SIĘ Z MAŁĄ J?!
Masz przejebane, to ta suka J a jakby inaczej.
I teraz co taka skrzywdzona i biedna...
A to wszystko twoja wina Julliet!
Ale jak on mógł!
Violetta musisz go zostawić!
Jest ostatnim chujem skoro spał z Julliet!
SZybko next<3!
xxAlex
MASZ PRZEJEBANE VERDAS
OdpowiedzUsuńZACHOWAŁEŚ SIĘ JAK CHUJ I SUKINSYN -.-
;-;!
TAK CI ZALEŻAŁO, ŻE KIEDY VIOLETTA SIĘ ŚPIESZYŁA TY PIEPRZYŁEŚ MAŁĄ J ?!
Wiedziałeś, ze nienawidzą się z Violettą....
Nienawidzę go...
Nie myślałam, że mógłby zrobić coś takiego, ale kiedy przeczytałam, że jest w szlafroku to już przeczuwałam, że coś kręci.. -.-
Boski rozdział
Ale nie rozumiem...
On niby ją kocha a jest popierdolonym ****
A Juliet się należało...
Zołza..
Wiedziała, że to facet V.
A Leon wiedział wszystko i mimo to jeszcze się tłumaczył...
Ja to bym Verdasowi najpierw przywaliła w twarz a potem w krocze -.-
Niech J założy z Verdasem rodzinę i popłyną gdzieś na Titanicu i będzie BUM i ta suka razem z nim zamarzną :D
Fajnie by było :)
Boże...
Jak mnie poniosło o.O
Ale dalej nie wierzę, jak on mógł to zrobić.. :(
Czekam :*
BŁAGAM STAW WCZEŚNIEJ NIŻ ZA TYDZIEŃ :(
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoje
OdpowiedzUsuńCzytałam ten rozdział i było coś takiego:
UsuńO nie rozstali się oh no...
dzwoni Verdas. .. pogodza się o a jeśli nie zdąży.... nie ona nie zdąży:'(:'(
Nie...Leon juz poszedł :'(:'( łeee
Leć violka leć biegnij szybko
Oł yeah pogodzili się
Oo on chce jej się oświadczyc... prawda ????
I mala j o ty jak mogłaś ty podła. ... **** świnio wypadaj do chlewu
Ale rozdział piękny
jak mogłeś Verdas ja cie znajdę... zrób coś romantycznego ii jej się oswiadcz jak to chyba miałeś w planach??
Ja się nie doczekam następnego... czekam z niecierpliwością. ... eh....
Zdrówka życzę....
może dłuższe ferie będziesz mieć CD
Ale za to potem opisywanie nadrabianie ble ble ble nie czytaj tego bo wiem że beznadziejne komy piszę.. cała jestem beznadziejna
nie umiem nic wymyślec... eeh... jednym słowem masakra....
Dobra koniec komentarza oznacza koniec tych wypocin i użalnia się nad sobą
Pozdrawiam
całuje cieplutko
*tule mocno, że Cię duszę *
Oliwcia
Czytałam ten rozdział i było coś takiego:
UsuńO nie rozstali się oh no...
dzwoni Verdas. .. pogodza się o a jeśli nie zdąży.... nie ona nie zdąży:'(:'(
Nie...Leon juz poszedł :'(:'( łeee
Leć violka leć biegnij szybko
Oł yeah pogodzili się
Oo on chce jej się oświadczyc... prawda ????
I mala j o ty jak mogłaś ty podła. ... **** świnio wypadaj do chlewu
Ale rozdział piękny
jak mogłeś Verdas ja cie znajdę... zrób coś romantycznego ii jej się oswiadcz jak to chyba miałeś w planach??
Ja się nie doczekam następnego... czekam z niecierpliwością. ... eh....
Zdrówka życzę....
może dłuższe ferie będziesz mieć CD
Ale za to potem opisywanie nadrabianie ble ble ble nie czytaj tego bo wiem że beznadziejne komy piszę.. cała jestem beznadziejna
nie umiem nic wymyślec... eeh... jednym słowem masakra....
Dobra koniec komentarza oznacza koniec tych wypocin i użalnia się nad sobą
Pozdrawiam
całuje cieplutko
*tule mocno, że Cię duszę *
Oliwcia
Super z niecierpliwością czekam na next :) Jak Leon mógł jej coś takiego zrobić ,co za .........
OdpowiedzUsuńZajmuję
OdpowiedzUsuńMoje !
OdpowiedzUsuńTak czytam te komentarze i widzę same wyzwiska w stronę Leóna i J.
UsuńJak dla mnie za dużo melodramatu robicie - przespał się z nią ? Cóż takie życie.
,, KOKO DŻAMBO I DO PRZODU - to moje hasło dobre nie ? " :D
Violetta wypij sobie meliske, zjedz kanapkę, spakuj plecaczek i zapieprzaj na kopać J. !
Kochana J.
Pisze do ciebie z dobrą radą.
Pakuj walizkę i wypierdalaj - heh przeklnęłam - jestem taka odważna B]
Rozdział fajny - wręcz super, bo León w szlafroku ;*
Iiii koniec Leonetty ! YEACH AHA ! *,*
Pozdrawiam i życzę zdrowia kochana ♥
Weny ! ^^
Maybe no ?
Wrócę!
OdpowiedzUsuńCholera ! Cholera ! Leon ty debilu ! ;C
OdpowiedzUsuńVioletta nie przyszła to już pieprzyłeś inną.
Wiedziałam, że coś kręci jak był w tym swoim " szlafroczku " -,-
Julliet niech się więcej tam nie pokazuje ! Bo ją potne ją na kawałki ^^^
Violetta dobrze zrobiłaś ;33
______o mamciu.....
OdpowiedzUsuń.....ty debilu!!!
- Jak mogłeś??? ....łączymy się w bólu z Violettą
___ a żeby cię zjadło sumienie. <>
Zajmuję.
OdpowiedzUsuńLeón debilek :*
Mam pytanko. On ją zgwałcił, czy co?!
UsuńPo prostu, kiedy Viola nie przyszła to się pieprzył z małą J...
UsuńNie zgwałcić jej chyba :/
Nie....
Boski!!!
OdpowiedzUsuńLeonetta się rozstała :(
Leon jaka świnia z niego !!
Super
OdpowiedzUsuńŚwietny, jestem ciekawa co teraz będzie z leonetta? Z początku myślałam,że leon zgwałcił ta dziewczyne... czekam na next, mam nadzieje ze dodasz teraz szybciej rozdział kiedy jestes chora... zdrowia :)
OdpowiedzUsuńNajlepsza końcówka. Leon ma już coś powiedzieć i takie DUP!! Uwielbiam takie zwroty akcij.hahahahah Czekam na next :**
OdpowiedzUsuńEkstra!!
OdpowiedzUsuńRewelacyjny rozdział!!
Super jest!
Rozstanie Leonetty!!
Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji!
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Wrócę jutro ;*
OdpowiedzUsuńJednak dzisiaj! :D
UsuńNa początku: Zdrowiej szybciutko! ;*
Verdas ty idioto ;_; Coś ty narobił? Te piętnaście minut Ci ciężko było poczekać? Piętnaście, tak? Czy źle pamiętam? Czytałam to wcześniej xd (Teraz sprawdzam xd)
HA! Nie pomyliłam się! ;p
No, ale on z małą J...ten teges. Nie wyduszę z siebie. ;/
A Vilu mu wybaczyła...;c
Tak btw. To dedyk :D *.* Innej Ali tu nie ma c'nie? o.o Bo jak jest to się fochnę xd Ale tak serio to dziękować ^^
Wracając do rozdziału: Lubię, gdy Violetta jest taka "ostra" ^^ W serialu nie mam nawet na co liczyć, więc chociaż u cb czy Nath taka V. jest xp
A Lion będzie teraz walczył o V.? =^.^= Nawet jeśli to nie zmienia faktu, że jestem na niego wściekła, zawiódł mnie. This is my husband ;c I Violetty chłopak - już były.
Ale spoko, wybaczam ;p Bo Liona też lubię takiego "walecznego" xd Taaaaak, jestem normalna xd (I uzależniona od "xd" i "xp")
Jeszcze raz: zdrowiej szybko! ^^
Alison ;*
Heej . Rozdział rewelacyjny ale końcówka po prostu jest smutna :(( . Nie ma Leonetty nie ma ? Jak to ja nie wytrzymam Bez niej . Boże kochany Leon ty idioto, jak mogłeś ty skończony debilu !! Gdyby to była jakaś jego znajoma przebolała bym to ale mała J ?? *.* *.* jestem po prostu nadzwyczajnie załamana . Biedna Viola następny rozdział pewnie będzie jak ona będzie cierpieć przez niego dniami i nocami prawda ?? Takie mam przeczucie :(( po prostu smutek smutek i nic wiecej . Ona była najgorszym wrogiem a on co chciał jej na złość zrobić czy jak !!!! Nw dlaczego ale od tej oto chwili po prostu jestem mega mega wkurzona na Leona . Cios poniżej pasa . To rozdział a czuje jakby to było naprawdę . Tak wciągneła mnie twoja historia że po prostu ją czuje . Ta cała Juliet zawsze wszystko psuje ;(( jakąś niedojebana kobieta :// nienawidzę jej po prostu . Rozdział jest cudowny mimo tego że nie bedzie mojej ukochanej pary <33 trzymam teraz kcuki za Violke żeby tak dokopała tej J i pokazała Verdasowi co to znaczy cierpieć przez kogoś oczywiście on zrozumie swój błąd będzie się starał niedługo rzecz jasna i BĘDĄ RAZEM ;*** Leon MEGA MEGA ZAWALIŁEŚ . Kończę mój komentarz choć nie spodziewałam sie że Verdas i ta dziewczyna ajjj ... Życzę dużo zdrowia żebyś miała siłę na następny rozdział i dużo weny . Pozdrowionka ;)
OdpowiedzUsuńVerdas ty dupku... Ja na miejscu Vilu powiesiła go za jaja a nawet bym je obcięła. Co do rozdziału to jak zwykle boski.. Pozdro :*
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga, to jak piszesz, całą Ciebie! Masz niesamowity talent !
OdpowiedzUsuńRozdział boski *,* jak zwykle ! I nmg doczekać się następnego ;)
;3
OdpowiedzUsuńGenialne to na gorze *,*
OdpowiedzUsuńWow
OdpowiedzUsuńWow
Wow
Czemu to jest takie genialne?!
Rozdział jak zawsze zajebisty♥♥♥
OdpowiedzUsuńWeź te choróbska -.- wiem sama dopiero sie ogarnęłam...
CZEKAM NA NEXT ♡.♡
Zajęte
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńNo Penelóp zasługujesz na pochwałę, tak samo jak ta dziennikarka ;)
Jakby co spokój z Gulianne, ale jest plan B :)
O ja -.- Verdas! Myślałeś, że ta Cię nie kocha i już postanowiłeś się zabawić z małą J, której Violetta nienawidzi? Brawo, geniuszu. Ty chyba never nie myślisz! W jednym rozdziale się zeszli i rozstali, omg. Tzn. Violetta się z nim rozstała. Ale Verdas! Popierdoliło Cię?! Z tą blondi-szmatą? Brak słów, po prostu brak... Jesteś okropny. O k r o p n y.
Czekam na kolejny, w którym ma ponoć się dużo dziać ;)
Kiedy może się pojawić?
O współczuję choroby, wam zaraz ferie minął, mi ferie minęły przed początkiem waszych... Gimbaza, ale wytrzymuję. Źle nie jest. xd Jeszcze...
Mam ochotę zachorować xd Tak jakoś. xd Bez powodu.
Pozdrawiam,
~Katy<3
Super !
OdpowiedzUsuńCzekam na następne ^^.
supcio
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz :P
OdpowiedzUsuńThe Best ^^
OdpowiedzUsuńczekam na następne !!
OdpowiedzUsuńfajne rozdziały
OdpowiedzUsuńjestem zachwycona :D
OdpowiedzUsuńCudowny :**
OdpowiedzUsuńEhh a ja tez bylam chora ale na poczatku ferii xd
Czekam na next :** A no i szybkiego powrotu do xdrowia życzę :)
sssssssssssssuper
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńDobra, a więc hej.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle boski *-*
A więc jednak to koniec ;/ Egh... nie popieram tego xd Chociaż... Leon zachował się... źle? xd Powinien do niej przynajmniej zadzwonić czy coś, a nie... Egh... To wszystko jego wina! Zły!
TEN JEDYNY. Jeju... Jestem jeszcze bardziej wkurzona na Lajona... Mogliby być małżeństwem i wgl. żyć razem długo i szczęśliwie, a tu.. mógł do niej do cholery dzwonić! MÓGŁ! Przynajmniej na kilka sekund i się spytać czy wszystko dobrze... ZŁY
Jakoś nie wyobrażam sobie Vilu przy boku innego faceta, chociaż... Byłoby by chyba trochę fajnie (jestem odmieńcem, lubię czasami kiedy nie ma Leonetty, a Viola jest z kimś innym i Leon też, chociaż muszą do siebie wrócić. Jak nie wracają to tego nie lubię xD) NAJLEPIEJ BY BYŁO TAK:
Viola z kimś, Leon zazdrosny sam i się o nią stara :D
Albo znajdują sobie kogoś innego, jednak zdają sobie sprawę, że będą szczęśliwi tylko ze sobą i do siebie wracają i taki hepi endzik *-*
Uuuu... Penelop się spóźniła, niedobrze.
No proszę!
TA DIANA JUŻ MI SIĘ PODOBA! BARDZO! Nie lubię tej G.W. Bardzo nie lubię :D Dlatego strasznie mi się podoba to, że chce ją zniszczyć :D
Dziewczyna bardzo dobrze myśli, nazbierała sobie u mnie wiele plusów...
Choć pewnie ta głupia G.W. szybko ją zwolni, bo się pewnie zczai o co cho... Ale w sumie, lepiej ciut niż nic, nie? XD
AJAJAJAJAJAJAJ!
Leon do niej zadzwonił, a ona odebrała! łuhuhuhuhu!
I ona go dalej kocha <3 łuhuhuhuhuhu! W sumie... Chyba nie da się przestać kocha z dnia na dzień... To był za poważny związek.
(wiem co było dalej, ale piszę jakbym teraz dopiero czytała, no xd)
Na razie jego grzechy zostały odpłacone :D
A niech mnie licho!
ZŁY KOREK!
Gratulacje, zasłużył sobie na miejsce w mojej czarnej liście.
I Iphone Vilu też. Jak to dziadostwo mogło się rozładować? I dlaczego w takim momencie?
Wtedy tak szybko czytałam, że jakaś masakra xd Chciałam wiedzieć co jest dalej... Jak dobrze, że nie skończyłaś w takim momencie... Dostałabym chyba zawału na łóżku xd
I się kurde spóźniła... A ja od razu, że to już koniec, że on jej nie wybaczy.
Ale... dobrze pomyślała z tymi różami *-*
I SĄ RAZEM! ♥ Tylko dziwne, że Leon był w szlafroku xd (wiem o co chodzi, ale dopiero co czytam tak? XD)
Myślałam, że się załamał, przebrał się w szlafrok i oglądał telewizję czy coś.. xd
Co za wspaniała noc ♥
JEZU! ON JEJ SIĘ OŚWIADCZAŁ! A JA JUŻ OD RAZU TANIEC SZCZĘŚCIA, KIEDY POJAWIŁ SIĘ TEN CHŁOPTAŚ I MOMENTALNIE OPADŁAM NA ŁÓŻKO Z TAKIM: WTF?
KURWA MAĆ! CZY LEON... CZY ON... Z... JULIET... On ją wtedy... Kurwa mać! Męska dziwka!
Verdas nie pokazuj mi się na oczy w tym opowiadaniu! Jaki dupek! mam ochotę skopać mu teraz porządnie tyłek, tak żeby nie mógł usiąść do końca jego posranych dni.
TEN CHŁOPAK CO IM PRZERWAŁ BARDZO DOBRZE ZROBIŁ! Chętnie bym mu pomogła.
A niech ta dziwka wyjeżdża daleko stąd... Ona na pewno uwiodła Verdasa...
Wait...
Czyli Leon miał tak jakby do wyboru dwie dziewczyny? No, bo jakby Viola przyszła na to miejsce punktualnie, to by się nie dobrał do Juliet... nie?
Więc musiał coś wcześniej robić z małą J.!! Skoro Viola nie przyszła i się do niej dobrał...
CO ZA DUPEK.
Dopisuję go do czarnej listy.
A Violka może szukać sobie nowego.
I mam nadzieję, że Verdas zgnije... Sam.
Co za emocje.. xDD
Czekam na kolejny ;***
Pozdrawiam
Julson
Rozdział rewelacyjny <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie <3
Piszesz tak niesamowicie,
że czasem mam wrażenie,
że jesteś dużo starsza niż w rzeczywistości.
Podziwiam cię za taki talent ♥
Widzę, że narazie G mamy z głowy.
Tylko czy aby na pewno?
Później pogodzona Leonetta *.*
Tylko szkoda, że na tak krótko ;(
Chociaż spodziewałam się tego.
W końcu tak często pisałaś,
że na pogodzenie ich póki co,
nie ma co liczyć.
Verdas i mała J!?
Tego się nie spodziewałam.
Chociaż, wtedy gdy Violetta zobaczyła go w szlafroku,
krążyły mi po głowie myśli typu:
Przespał się z kimś. Na pewno.
Tylko dlaczego wybrał ją?!
Ale skoro mała J sama chciała,
to niech teraz nie płacze,
posłucha Violetty i zniknie z Manhatanu.
Ale Verdas też się chamsko zachował -,-
"Myślałem, że mnie nie kochasz" -,-
Ale fragment przed tym wszystkim mnie zaciekawił:
"wyjmuje coś z kieszeni swojego płaszcza. [...]
Kochanie moje, kocham cię [...]
Violetto... Nie chciałabyś..."
Nie chciałabyś co? Może "za mnie wyjść"?
Co za Josh -,- Musiał przerwać im w takim momencie.
Ale w sumie to dobrze.
Niech Verdas sobie nie myśli,
że może spać z kim popadnie,
a potem mówić Violettcie, że ją kocha -,-
Co z tego, że myślał, że między nimi wszystko już skończone.
Zachował się podle i tyle -,-
Mam nadzieję, że Violetta mu tak łatwo nie odpuści.
Niech tylko nie znajduje pocieszenia w ramionach innego.
Chociaż... może tylko dla wzbudzenia w Verdasie zazdrości?
Oby tylko nie było to nic poważnego.
Jestem ciekawa co dla nas jeszcze przygotowałaś ^^
Czekam na kolejny rozdział :**
Cudowny!
OdpowiedzUsuńBoże ten rozdział nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się jeszcze lepszy od poprzednich. Widać, że choroba ci służy, ale szkoda, że mam popsute ferie :(
Leon ją nadal kocha i zadzwonił do niej aby się z nim spotkała :) Wiedziałam, że ona się spóźni bo jakby inaczej. I ten bukiet róż :3 Już po zachowaniu tej gosposi czy kogoś tam wiedziałam, że coś jest nie tak, a jak on jeszcze zszedł w szlafroku to już wiedziałam co się dzieje. CO ON CHCIAŁ ZROBIĆ TAM PRZED LIMUZYNĄ? OŚWIADCZYĆ SIĘ JEJ o.O No, ale to było zbyt piękne aby mogło być prawdziwe. Pojawia się tamta i jeszcze Juliet. Czyli Violka się spóźniła, a on już musiał znaleźć sobie inną! Ale ja jestem na niego wściekła, a mogło być tak pięknie debilu! Boże nie wieżę w niego... Violka - mam nadzieję, że nic sobie nie zrobi. Już była taka wesoła, a tu znowu wszystko jej się wali. Biedna, tak mi jej szkoda :(
Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Kocham twoje opowiadanie :*
OdpowiedzUsuńŚwietny! ♥
OdpowiedzUsuńKoniec Leonetty. Smutno, ale jakoś przeżyje xd
Będzie się działo *.*
Ugh, Leon Ty idioto! xd Nie mógł poczekać kilka minut dłużej na Violette? Oczywiście, że nie. Okej, pomyślał sobie, że Violetta go nie kocha, ale czy to powód żeby od razu zapraszać do łóżka inną kobietę? Tak chciał się pocieszyć? Dziwna logika myślenia. Jego wiara w ich miłość była krucha. Nie wiem dlaczego na odreagowanie wybrał akurat małą J, wroga Castillo. Będzie miał, co chciał. Nie wiem czy Violetta kiedykolwiek mu wybaczy...
Czekam na kolejny wspaniały rozdział ;*
Weny ♥
Pozdrawiam,
Rachel ;*