Z dedykacją dla Van Van
Mam problem z jedzeniem. Następnego dnia podczas lunchu z wielkim trudem wmuszam w siebie jogurt. To moja pierwsza strawa od wczoraj.
Tak na prawdę, nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. León, León i jeszcze raz León. Siedzi mi w głowie. Nie wiem, jak mam to wszystko zrozumieć, tą całą sytuacje z wczoraj. Był jakiś taki inny, dziwny... Jakby nie był sobą. Jeszcze ta wiadomość od kogoś. Kto to? Mała J? Mam nadzieję, że nie. Powinna wiedzieć, że ma zostawić mojego chłopaka w spokoju, inaczej na zawsze ją stąd wyrzucę. Juliet z Constance Billard doskonale wiedziała, że nie warto ze mną zadzierać, a ta? To zupełnie inna Shanon. Silniejsza, pewniejsza siebie... Czyżby mogła stworzyć dla mnie zagrożenie w najbliższym czasie? Oby nie. Nie chciałabym tego. Ostatnią rzeczą której potrzebuję to wojna z tym blond diabłem.
Jedno jest pewne - tak być dalej nie może. Muszę coś zrobić, aby jakoś odzyskać Leóna i to uczucie, które pomiędzy nami było jeszcze wczoraj.
Siedząca za biurkiem młoda Annabeth, uśmiecha się w moją stronę delikatnie, kiedy staję przed jej biurkiem. Jak zwykle ma na sobie grafitową marynarkę i białą koszulę. Jej włosy zostały spięte w koka.
- Pan Verdas aktualnie ma spotkanie. - Wyprzedza moje pytanie.
Ma spotkanie. Ciekawe z kim. Mam nadzieję, że nie z tym blond czymś.
- Spokojnie. Poczekam. Mam czas. - Odpowiadam.
- No dobrze.
Uśmiecha się do mnie szerzej, jakby była rozbawiona.
- Panno Castillo, zechce pani zaczekać tutaj. - Gestem ręki wskazuje kilka krzeseł obitych białą skórą.
- Tak, oczywiście. - Odpowiadam.
- Kiedy pan Verdas będzie gotowy, zawołam panią.
- Dobrze.
Wygodnie się rozsiadam i spoglądam w stronę okien, które swoimi rozmiarami sięgają od podłogi do sufitu z przepięknym widokiem na Manhattan. Pamiętam swoją poprzednią wizytę tutaj, kiedy to przyszłam i oskarżałam go o te popieprzone prezenty od Wayna. Nie znałam jeszcze wtedy aż tak dobrze Leóna, byłam święcie przekonana, że to wszystko jego pomysł. Dopiero z czasem odkryłam, jaki jest na prawdę. Jest idealnym mężczyzną, który jest w stanie spełnić każde pragnienie kobiety. Każde.
Wyciągam z torebki telefon i wybieram szybko numer do swojej najlepszej przyjaciółki. Mam nadzieję, że chociaż krótka rozmowa z nią poprawi mi humor.
Już po paru sygnałach słyszę jej głos.
- Halo? Violu, wszystko okej? - Pyta.
- Tak. Przepraszam, że przeszkadzam ci. Ta rozmowa nie zajmie dużo czasu. Wiem, że pewnie jesteś teraz z Federico, a ja idiotka do ciebie dzwonię, ale po prostu chciałam poplotkować.
- Federico? - Słyszę jej śmiech. - Spokojnie, możemy rozmawiać. Właśnie wychodzę z Anthony's Cheesecake. Jestem z nim umówiona za piętnaście minut. Ale mów, słucham cię. - W tle słyszę szum pochodzący z nowojorskich ulic. - Wszystko w porządku? Twój głos nie brzmi najlepiej.
- Mam parę problemów. - Cicho wzdycham i zaczynam mówić ciszej, aby nikt inny nie usłyszał. - Chodzi do Leóna. Ostatnio zrobił się trochę dziwny.
- Ostatnio? - Dopytuje się. - Pamiętam, jak wczoraj jeszcze pisałaś mi, że zabiera cię do Daniela.
- No tak, ale potem... Nie mam pojęcia co się stało. W jednej chwili to wszystko minęło. Nie wiem co to oznacza. Może na prawdę zbliża się koniec?
- Violu, przestań. Ty i León pasujecie się do siebie idealnie. Nie wierzę w to, że mielibyście się rozstać w najbliższym czasie. Może po prostu miał gorszy dzień? Pomyśl o tym. Nie zakładaj od razu najgorszej wersji.
Może na prawdę powinnam wyluzować? Może Ludmiła ma rację? Może nie powinnam się tym wszystkim przejmować i na spokojnie porozmawiać z Leónem?
- Wierzę w was i to uczucie, które jest pomiędzy wami. - Dodaje po chwili. - Porozmawiaj z nim na spokojnie. Wyjaśnijcie sobie to wszystko i już. Zobaczysz.
- Masz racje. - Mruczę po chwili i skupiam wzrok na białych kafelkach.
- Panna Castillo? - Słyszę nagle swoje nazwisko za plecami.
Odwracam się. Dostrzegam przed sobą jakąś inną blondynkę. Odczytuję szybko z jej identyfikatora imię. Olivia.
- Dzięki, muszę kończyć. - Rzucam szybko w stronę telefonu i rozłączam się.
- Tak. - Odpowiadam po schowaniu telefonu do torebki.
- Pan Verdas za chwilę się z panią spotka. Może chciałaby pani się czegoś napić?
Napić? Dzięki, siedzę tutaj już z dziesięć minut, a ty dopiero teraz ogarnęłaś to. Brawo. Jesteś bardzo spostrzegawcza.
- Nie, dziękuję. - Uśmiecham się delikatnie w jej stronę.
Drzwi od gabinetu Leóna otwierają się nagle. Ze środka wychodzi jakiś czarnoskóry mężczyzna z lekkim uśmiechem. Ma na sobie garnitur. Odwraca się w stronę Leóna, który w dalszym ciągu znajduje się w środku.
- Dzięki. Zobaczymy. - Dodaje i spogląda na mnie, następnie na dwie blondynki. - Do widzenia, paniom. - Mówi i po chwili znika za drzwiami.
- Pan Verdas czeka na panią w środku. - Mówi do mnie Olivia.
Wstaję z krzesła i poprawiam szybko swoje włosy. Okej, a więc czas na rozmowę. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.
Wchodzę do jego gabinetu i spoglądam w stronę biurka, za którym siedzi mój chłopak - o ile jeszcze tak mogę go nazywać. Zamykam za sobą drzwi. Wtedy nasze spojrzenia się spotykają. Robię nieśmiały krok do przodu, starając wyczytać jego emocje. Jest zły? Zdziwiony? Zaskoczony moją obecnością? Czy może po prostu zmęczony?
- Hej. - Odzywa się nagle i przeczesuje szybko prawą ręką swoje włosy.
- Hej. - Odpowiadam.
León wstaje z krzesła i zapina swoją granatową marynarkę. Podchodzi do mnie i spogląda w moją stronę.
- Co ty tutaj robisz? - Pyta zdziwiony.
- Tak się składa, że cię kocham i się martwię o ciebie. - Spoglądam uważniej w jego szmaragdy. - Wszystko okej? Nie wiem, co takiego się stało, wczoraj, ale martwię się. Rozumiesz? Martwię się.
- To miło, że się martwisz o mnie, jednak nie musisz. Jestem dorosłym mężczyzną.
Czyli co? Nie jesteśmy razem? Bo ja już nic nie rozumiem.
- Co się z tobą dzieje? - Postanawiam od razu przejść do konkretów i nie owijać tego wszystkiego dłużej w bawełnę. - Coś złego powiedziałam wczoraj? Powiedz mi.
- Nic się nie dzieje. - Cicho wzdycha. - Po prostu mam masę pracy, szykuje się nowa inwestycja, to wszystko. - Wyznaje nagle. - Mam multum pracy.
A, czyli wszystko pomiędzy nami jest tak, jak dawniej?
- To dobrze. - Pozwalam sobie na delikatny uśmiech. - Już myślałam, że coś się poważnego stało.
- Nie, wszystko jest okej. Chcesz może się czegoś napić? - Kręcę przecząco głową. - Poczekaj chwilkę, zaraz przyjdę. - Mówi i wchodzi do łazienki, która bezpośrednio graniczy z jego gabinetem.
Dziwne. Jest jakiś inny dzisiaj.
Zdezorientowana głośno wzdycham i kładę swoją torebkę na jego dużym biurku. Postanawiam przez chwilę oddać się przyjemności i usiąść w jego krześle.
Zajmuję wygodnie miejsce i przymykam na chwilkę oczy. Wygodnie, miękko, dobrze... Jest tak, jak powinno być.
Ludmiła miała rację. Wszystko pomiędzy nami jest w porządku. A ja idiotka martwiłam się niepotrzebnie.
Zajmuję wygodnie miejsce i przymykam na chwilkę oczy. Wygodnie, miękko, dobrze... Jest tak, jak powinno być.
Ludmiła miała rację. Wszystko pomiędzy nami jest w porządku. A ja idiotka martwiłam się niepotrzebnie.
Słyszę nagle dźwięk pochodzący z jego Mac'a. Dość szybko powracam do rzeczywistości. Nie wiem, czy powinnam... Może nie?
Nie mogę się powstrzymać, wchodzę naciskam Enter i komputer się nagle włącza. Jestem aktualnie zalogowana na jego poczcie i widzę, że otrzymał dokładnie minutę temu nowego maila od niejakiej Elizabeth. Cholera, nie powinnam była tego robić, to jego prywatne sprawy z kim pisze oraz dlaczego. Nie mam zamiaru odczytywać jego maile, no bez przesady.
Nie mogę się powstrzymać, wchodzę naciskam Enter i komputer się nagle włącza. Jestem aktualnie zalogowana na jego poczcie i widzę, że otrzymał dokładnie minutę temu nowego maila od niejakiej Elizabeth. Cholera, nie powinnam była tego robić, to jego prywatne sprawy z kim pisze oraz dlaczego. Nie mam zamiaru odczytywać jego maile, no bez przesady.
- Co robisz? - Słyszę nagle jego głos.
Dostrzegam Leóna, jak stoi na przeciwko biurka. Cholera, widocznie przez dłuższą chwilę mi się przyglądał.
Dostrzegam Leóna, jak stoi na przeciwko biurka. Cholera, widocznie przez dłuższą chwilę mi się przyglądał.
- Eee yy, przepraszam. - Odpowiadam zawstydzona i szybko wstaję. - Po prostu przyszedł ci mail i tyle. Nawet nie czytałam go.
- W porządku, nie mam ci tego za złe. - Uspokaja mnie.
Staję za fotelem, na którym siada szatyn. Spoglądam na monitor i widzę, jak León otwiera wiadomość od niejakiej Elizabeth.
Staję za fotelem, na którym siada szatyn. Spoglądam na monitor i widzę, jak León otwiera wiadomość od niejakiej Elizabeth.
- Co to? - Pyta zdziwiony.
- Pokaż. - Przybliżam się do niego i spoglądam na wiadomość.
Faktycznie, dziwnie to wygląda. Jakoś tak znajomo i to bardzo.
- Jest zaszyfrowana. - Mówię po chwili. - Popatrz tutaj na kombinacje... - Wskazuję na odpowiednie miejsce. - Ktoś użył kodu.
Faktycznie, dziwnie to wygląda. Jakoś tak znajomo i to bardzo.
- Jest zaszyfrowana. - Mówię po chwili. - Popatrz tutaj na kombinacje... - Wskazuję na odpowiednie miejsce. - Ktoś użył kodu.
- Dziwne, nie sądziłem, że Elizabeth zna jakieś kody. - Odpowiada zdziwiony.
- Kto to Elizabeth? - Nie mogę się powstrzymać przed zadaniem tego pytania.
- Potem ci wyjaśnię... Da się do jakoś złamać? Chciałbym wiedzieć o co jej chodzi.
- Oczywiście, że się da. - Spoglądam na niego. - Mogę złamać ten kod, tylko muszę wrócić do domu.
- W takim razie jedziemy. - Wstaje z fotelu.
Zakłada na siebie swój czarny płaszcz, po czym splata nasze dłonie razem. Na reszcie, tak długo na to czekałam.
Opuszczamy jego gabinet.
Zakłada na siebie swój czarny płaszcz, po czym splata nasze dłonie razem. Na reszcie, tak długo na to czekałam.
Opuszczamy jego gabinet.
- Wychodzi już pan, panie Verdas? - Słyszymy głos Annabeth, która na widok Leóna wstała z krzesła.
- Tak, wychodzę. - Odpowiada. - Prześlij mi te dokumenty o które cię wcześniej poprosiłem.
- Właśnie kończę je edytować.
- Spokojnie, nie spiesz się. Miłego dnia ci życzę, cześć.
- Do widzenia. - Słyszymy.
Jedziemy w stronę mojego domu czarną limuzyną należącą do Leóna. W środku panuje cisza, nikt z nas się nie odzywa.
Jestem bardzo ciekawa kim jest ta cała Elizabeth oraz co chce od Leóna. Dziwi mnie to, dlaczego napisała maila do mojego ukochanego w postaci kodu. Co mu chciała przez to powiedzieć?
Jest godzina siedemnasta, stoimy w wielkim korku. Godzina szczytu na Piątej Alei to codzienność. Postanawiam wykorzystać odpowiedni moment i dowiedzieć się czegoś o nieznajomej kobiecie.
- Powiesz mi, kim jest ta cała Elizabeth? - Przerywam krępującą ciszę.
León spogląda na mnie.
León spogląda na mnie.
- Już ci mówiłem, to moja znajoma. - Odpowiada krótko i odwraca wzrok w drugą stronę.
Cholera, nie podoba mi się to, jak mnie dzisiaj traktuje. Jeszcze chwila, a zwariuje.
Cholera, nie podoba mi się to, jak mnie dzisiaj traktuje. Jeszcze chwila, a zwariuje.
- A mógłbyś zdradzić troszkę więcej? Wiesz, to może mi pomóc w złamaniu kodu. - Szatyn cicho wzdycha i ponownie na mnie patrzy.
- Pochodzi z Londynu, ma swoją własną firmę, czasami robimy interesy. - Dodaje.
- A nazwisko? - Dopytuję się, podczas wyciągania IPhone'a z torebki.
- Elizabeth Husley. To tyle? Już?
- Ta, to wszystko. - Odpowiadam krótko, po czym piszę po kryjomu SMS-a do Grace.
Schodzę na dół przebrana w krótką granatową sukienkę od Chanel. Chciałam wczuć się w tą całą brytyjską bizneswoman. To dziwne, że jak na czterdziestoletnią kobietę nadal nosi takie sukienki. No ale cóż... Kto bogatemu zabroni?
Kiedy jestem już w salonie, wzrok Leóna wędruje na mnie, a dokładniej na mój biust. Nie przejmuję się tym, jestem na niego wściekła za to, że ostatnio mnie tak dziwnie traktuje.
- Przepraszam, że tak długo. - Mówię pierwsza. - Ale moja pierwsza zasada w łamaniu kodu. Jeżeli mam myśleć jak jakaś kobieta, muszę się nią stać. W tym wypadku, jeżeli mam myśleć, jak Elizabeth Husley, muszę wyglądać, jak Elizabeth Husley.
- Wyglądasz wspaniale. - Komentuje mój wygląd, jednak ja odpowiadam mu zimnym spojrzeniem.
Siadam wygodnie na sofie, kładąc obok siebie notatnik, moje ulubione pióro oraz łamacz kodów.
Siadam wygodnie na sofie, kładąc obok siebie notatnik, moje ulubione pióro oraz łamacz kodów.
- Pokaż mi jeszcze raz tego maila. - Mówię do niego.
Szatyn podaje mi mojego MacBook'a, na którym znajduje się mail od kobiety. Cicho wzdycham i biorę do ręki łamacz kodów, otwierając wcześniej notatnik.
Szatyn podaje mi mojego MacBook'a, na którym znajduje się mail od kobiety. Cicho wzdycham i biorę do ręki łamacz kodów, otwierając wcześniej notatnik.
- Co to jest? - Pyta ciekawy.
Spoglądam na niego.
Spoglądam na niego.
- Łamacz kodów. Nie masz takiego? - Pytam zdziwiona. - Jak chodziłam do Constance Billard myślałam, że moja mama czyta mój pamiętnik, dlatego postanowiłam zainwestować w łamacz kodów i zacząć pisać szyfrem Cesarza. - Wyjaśniam i ponownie spoglądam na laptop. - Okej, a więc El nie użyła szyfru Cesarza. Tak samo nie jest to Vinegre'a...
- Uda ci się?
- Oczywiście. - Uśmiecham się delikatnie. - Jestem mistrzynią w tym, więc nie wyszłam z wprawy.
- Z wprawy. - Powtarza ciszej szatyn.
Spoglądam na niego poważniejszym wzrokiem.
Spoglądam na niego poważniejszym wzrokiem.
- Masz jakiś do jasnej cholery problem? Jesteś jakiś inny dzisiaj, zimny w stosunku do mnie. Ciesz się, że w ogóle wyraziłam zgodę na pomoc. Równocześnie mogłam wszystko olać.
- Przepraszam, kochanie. - Odpowiada zawstydzony, a ja ponownie spoglądam na ekran.
- Potrzebuję więcej czasu. - Mówię po chwili. - Kod jest do złamania, jednak muszę wiedzieć który to. Możesz wrócić do pracy, czy gdzie chcesz. Jak będę znała odpowiedź, zadzwonię do ciebie.
Nie otrzymuję od niego odpowiedzi. León zajmuje miejsce tuż obok mnie i obejmuje ramieniem.
- Przepraszam, kochanie. To nie było celowo, nie chciałem. Po prostu chce wiedzieć co chce ode mnie Elizabeth, to wszystko.
- Okej. - Odpowiadam po chwili. - Ale to i tak nie zmienia faktu, że nie muszę tego robić. - Zamykam laptop i biorę swoje rzeczy do ręki. - Pójdę lepiej do siebie. - Dodaję i szybko wstaję z sofy. - Londyn, seksowne sukienki podkreślające biust, mnóstwo pieniędzy i przyjaźń z Leónem Verdasem. - Mówię z brytyjskim akcentem, udając Elizabeth. - Jej, całkiem mi się to podoba. Brytyjski akcent brzmi o wiele lepiej w porównaniu z naszym, amerykańskim. Chyba zacznę mówić jak British people.
- British people nie są tak bardzo seksowni i piękni, jak ty.
- Przestań mnie podrywać, tylko skup się. Potrzebuję czasu. Nie wiem, ile mi to dokładnie zajmie, ale wiem na pewno, że nie pięć minut. - Odpowiadam.
- Rozpraszasz mnie. - Mówię do szatyna, który siedzi tuż obok mnie na łóżku.
Postanowił nie opuszczać mojego apartamentu, tylko zostać i przeszkadzać mi w odszyfrowaniu wiadomości.
- Ja? - Udaje zdezorientowanego.
- Tak, ty. - Odpowiadam i biorę do ręki łamacz kodów. Niestety nagle z ręki wyrywa mi go Verdas. - Ej, oddaj.
- Oddam za buziaka. - Upiera się.
- Jesteś jakimś małym dzieckiem? Przestań się tak zachowywać i pozwól mi się skupić. Przecież zależy nam na odszyfrowaniu tej wiadomości, więc proszę cię... Daj mi chwilkę.
- Nie dam. - Przybliża się do mnie i zaczyna całować moją szyję.
Początkowo przymykam oczy z rozkoszy, jednak po chwili postanawiam skupić się i nie oddać mu tak łatwo. Niech poczeka.
- Możesz mnie całować, ale to i tak ci nic nie da. - Staram się wypowiedzieć to w miarę poważnym głosem.
Kątem oka spoglądam na Grace, która przygląda się tej całej sytuacji z boku. Egh, trochę głupia sytuacja. Kobieta jednak uśmiecha się delikatnie i wychodzi szybko z pokoju, za co jestem jej wdzięczna.
Ponownie mój wzrok przenoszę na ekran laptopa, na którym znajduje się mail od czterdziestoletniej kobiety. Staram się odgadnąć jakim sposobem napisała wiadomość. Po chwili doznaję olśnienia. Jak mogłam tego nie pamiętać!
- Vinegre'a! - Krzyczę szczęśliwa i klaszczę w ręce.
- Co? - Pyta zdezorientowany León, który odrywa się nagle od mojej szyi.
- Szyfr Vinegre'a. - Odpowiadam. - Wcześniej wydawało mi się, że jest to zupełnie inna kombinacja, jednak dopiero teraz doznałam olśnienia. Twoja koleżanka użyła banalnego szyfru, więc w dość szybkim tempie poznamy odpowiedź.
- A potem zajmiemy się sobą. - Jego prawa ręka nagle znajduje się na moim lewym udzie, zmierzając powoli do góry.
- Ty jak zwykle tylko o jednym. - Wywracam oczami.
W ramach odpowiedzi mruczy coś tuż przed moich wargami, które następnie całuje namiętnie.
- Widzę, że teraz pracuje ci się lepiej. - Mruczy tuż przy moim uchu, składając wcześniej pocałunek na lewym policzku.
- Weź przestań. - Delikatnie się rumienię i odpycham go od siebie.
- British people nie są tak bardzo seksowni i piękni, jak ty.
- Przestań mnie podrywać, tylko skup się. Potrzebuję czasu. Nie wiem, ile mi to dokładnie zajmie, ale wiem na pewno, że nie pięć minut. - Odpowiadam.
- Rozpraszasz mnie. - Mówię do szatyna, który siedzi tuż obok mnie na łóżku.
Postanowił nie opuszczać mojego apartamentu, tylko zostać i przeszkadzać mi w odszyfrowaniu wiadomości.
- Ja? - Udaje zdezorientowanego.
- Tak, ty. - Odpowiadam i biorę do ręki łamacz kodów. Niestety nagle z ręki wyrywa mi go Verdas. - Ej, oddaj.
- Oddam za buziaka. - Upiera się.
- Jesteś jakimś małym dzieckiem? Przestań się tak zachowywać i pozwól mi się skupić. Przecież zależy nam na odszyfrowaniu tej wiadomości, więc proszę cię... Daj mi chwilkę.
- Nie dam. - Przybliża się do mnie i zaczyna całować moją szyję.
Początkowo przymykam oczy z rozkoszy, jednak po chwili postanawiam skupić się i nie oddać mu tak łatwo. Niech poczeka.
- Możesz mnie całować, ale to i tak ci nic nie da. - Staram się wypowiedzieć to w miarę poważnym głosem.
Kątem oka spoglądam na Grace, która przygląda się tej całej sytuacji z boku. Egh, trochę głupia sytuacja. Kobieta jednak uśmiecha się delikatnie i wychodzi szybko z pokoju, za co jestem jej wdzięczna.
Ponownie mój wzrok przenoszę na ekran laptopa, na którym znajduje się mail od czterdziestoletniej kobiety. Staram się odgadnąć jakim sposobem napisała wiadomość. Po chwili doznaję olśnienia. Jak mogłam tego nie pamiętać!
- Vinegre'a! - Krzyczę szczęśliwa i klaszczę w ręce.
- Co? - Pyta zdezorientowany León, który odrywa się nagle od mojej szyi.
- Szyfr Vinegre'a. - Odpowiadam. - Wcześniej wydawało mi się, że jest to zupełnie inna kombinacja, jednak dopiero teraz doznałam olśnienia. Twoja koleżanka użyła banalnego szyfru, więc w dość szybkim tempie poznamy odpowiedź.
- A potem zajmiemy się sobą. - Jego prawa ręka nagle znajduje się na moim lewym udzie, zmierzając powoli do góry.
- Ty jak zwykle tylko o jednym. - Wywracam oczami.
W ramach odpowiedzi mruczy coś tuż przed moich wargami, które następnie całuje namiętnie.
- Widzę, że teraz pracuje ci się lepiej. - Mruczy tuż przy moim uchu, składając wcześniej pocałunek na lewym policzku.
- Weź przestań. - Delikatnie się rumienię i odpycham go od siebie.
- Teraz idzie ci o wiele szybciej. - Zauważa nagle. - Jednak León Verdas potrafi zdziałać cuda.
- Dobra, przestań. - Burczę.
Po krótkim przerywniku postanowiłam nie obijać się, tylko od razu zająć tym, co najważniejsze - mailem od Elizabeth. Tak samo, jak Leónowi zależy mi na tym, aby się dowiedzieć, czego ta kobieta od niego chce.
Z każdym słowem, które udaje mi się odszyfrować, czuję się coraz gorzej. Spokojnie Violetta, musisz dotrwać do końca. Dopiero potem z nim porozmawiasz i będziesz żądać od niego wyjaśnienia. Wytrzymaj. Wytrzymaj.
Odkładam bordowe pióro na bok i spoglądam na swojego chłopaka poważniejszym wzrokiem. Czuję się okropnie. Dlaczego mi nie powiedział?
Po krótkim przerywniku postanowiłam nie obijać się, tylko od razu zająć tym, co najważniejsze - mailem od Elizabeth. Tak samo, jak Leónowi zależy mi na tym, aby się dowiedzieć, czego ta kobieta od niego chce.
Z każdym słowem, które udaje mi się odszyfrować, czuję się coraz gorzej. Spokojnie Violetta, musisz dotrwać do końca. Dopiero potem z nim porozmawiasz i będziesz żądać od niego wyjaśnienia. Wytrzymaj. Wytrzymaj.
Odkładam bordowe pióro na bok i spoglądam na swojego chłopaka poważniejszym wzrokiem. Czuję się okropnie. Dlaczego mi nie powiedział?
- Co? - Pyta zdezorientowany.
Cicho wzdycham i ponownie spoglądam na kartkę.
Cicho wzdycham i ponownie spoglądam na kartkę.
- Misiaczku - zaczynam odczytywać wiadomość na głos - nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą tęskniłam. Wracam na parę dni do Nowego Jorku, mam nadzieję, że się spotkamy. Ps, zarezerwuj sobie najbliższą noc z soboty na niedzielę. Całuję, Twoja El.
Przymykam oczy, po czym szybko zgniatam kartkę z notatnika, którą wyrzucam na podłogę. Zaciskam ręce w pięści i czekam na jego wyjaśnienia.
Dzisiaj rozdział trochę dłuższy niż zwykle (mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe).
Leónetta jeszcze jest, ale.. Powoli się kończy xD Zgodnie z obietnicą (ja wiem, że wy wszyscy mnie błagacie o to na kolanach i prosicie, aby ich rozdzielić) powoli zbliżają się do końca xD Czy to rozstanie musi być? MUSI, albowiem mam pewne plany co do niego ^^ Będziecie zadowoleni (tak mi się przynajmniej wydaje) xD
Nowa postać - Elizabeth pojawi się w najbliższym czasie. Ci, co jeszcze nie widzieli zakładki ,,Bohaterowie'' serdecznie zapraszam do zapoznania się z nią. Możecie zobaczyć, jak będzie wyglądać nasza EL.
Jeszcze tylko tydzień... Tydzień tej męki i ... ferie ^^ Już czuję ten zbliżający się klimacik :D
Czy jest tutaj ktoś, kto ma próbne egzaminy w przyszłym tygodniu tak, jak ja? xD
Przymykam oczy, po czym szybko zgniatam kartkę z notatnika, którą wyrzucam na podłogę. Zaciskam ręce w pięści i czekam na jego wyjaśnienia.
Dzisiaj rozdział trochę dłuższy niż zwykle (mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe).
Leónetta jeszcze jest, ale.. Powoli się kończy xD Zgodnie z obietnicą (ja wiem, że wy wszyscy mnie błagacie o to na kolanach i prosicie, aby ich rozdzielić) powoli zbliżają się do końca xD Czy to rozstanie musi być? MUSI, albowiem mam pewne plany co do niego ^^ Będziecie zadowoleni (tak mi się przynajmniej wydaje) xD
Nowa postać - Elizabeth pojawi się w najbliższym czasie. Ci, co jeszcze nie widzieli zakładki ,,Bohaterowie'' serdecznie zapraszam do zapoznania się z nią. Możecie zobaczyć, jak będzie wyglądać nasza EL.
Jeszcze tylko tydzień... Tydzień tej męki i ... ferie ^^ Już czuję ten zbliżający się klimacik :D
Czy jest tutaj ktoś, kto ma próbne egzaminy w przyszłym tygodniu tak, jak ja? xD
Rozdział 26 = Odpowiednia ilość komentarzy (min. 50)
xAdusiax
Zajęte,
OdpowiedzUsuńChristian Grey, prezes Grey Enterprises Holdings Inc.
Na wstępie: Nie przypominaj mi o cholernych egzaminach, które mamy w przyszłym tygodniu!
UsuńKrzywdzisz mnie tym, no!
Jeszcze dziś, kiedy wszystko mi z rąk wypada, hue hue. Najpierw puder (ale, to wiesz sms'a Ci pisałam xD), później pepsi w butelce szklanej zleciało na kaelki w kuchni (jakoś trzy minuty temu), a teraz to i mi prawie oczy wpadły czytając końcówkę!
Elizabeth, pieprzona dziwka z Londynu!
W sumie to Londyn lubię. Twinings English Breakfast Tea nie tylko kojarzy mi się z Fifty Shades Of Grey , a właśnie ze stolicą Anglii ^^
Zboczyłam z tematu tej bitch z London... powracam do niego!
Hansley, Hinsley czy jaki jej tam Hunsley ma wypierniczać! Lew jest Violetty. Tylko ona może go zaspokajać w łóżku, a on tylko i wyłącznie może zamoczyć swój narząd na pięc liter w niej! A nie w 40-letniej Pieprzonej Brytyjskiej Businesswomen z Mojego Ulubionego Miasta w Europie Elizabeth!
Szyfr? Wt?! Ludzie, ja to usunęłabym taką wiadomość. Olała, hihi. ^^
Zrobiłabym wszystko, ale nie dałabym takiej wiadomości swojemu facetowi!!!
Leon się wygłupił dając to V, hue hue.
Lew nie przemyślał tego, f r a j e r.
Lajon taki tajemniczy i obojętny. Kocham, a zarazem nienawidzę! UGH!!!
Jeszcze tylko tydzień... tydzieniek... do fsog!
Boże, ja już chcę to w domu w trybie now!
Tak jak Kardashianka...
Ada, weź coś zrób. Wykradnij jej z domu, please! :*
Kończę ten bezsensowny komentarz po kawie (ta mi dała kopa po szkole!!!). XD
Christian Grey, prezes Grey Enterprises Holdings Inc.
Zajęte dla Sheili!
OdpowiedzUsuńCzemu mieszkamy w tym samym województwie, tak niedaleko siebie, a ja nie miałam egzaminów? xD
Usuń#Mojaszkołatakadziwna
Tak, ja też nie wiem dlaczego zaczęłam od tego.
Ada, przede wszystkim, przepraszam Cię ;_;
Opuściłam się w komentowaniu i zamiast mnie za to zabić.. Jesteś za dobra. xD
Rozdział.. kurde. I co ja mam napisać?
Jak zwykle perełka ♥
Nie możesz napisać czegoś słabego? xD
A nie, zawsze cuda ♥
LEONETTA ♥
Tak. Jaram się, dopóki są razem. Później będę rozpaczać, przez to, że się rozstali. (Te plany na przyszłość XD)
ALE.
Skoro masz jakieś plany, to musi być ciekawie ;> A Kasia lubi jak jest ciekawie ;> (Kiedy nie jest? -.- xD)
I nie mogę się doczekać. Kurde ;_;
Ale rozdział już jutro! *o*
Czy tylko ja się cieszę?
Na pewno nie tylko ja *o*
Jakaś Elizakurdebeth?
Jest ładna. Ale czego ona chce kurde od Verdasa.
Szkoda, że nie wie, że Pan Verdas jest zajęty przez supi laskę. ^^
Szykuje się ostra kłótnia ;o
Czy ja tego chcę? :(
Ale, skoro ma nam się to podobać, jestem jak najbardziej za. ^^
I nie mogę się doczekać next! *o*
I rozstania Leonetty (czy ja mówię serio?...)
Chociaż są słodcy :'3 Szczególnie Verdas w tym rozdziale. ^^
Ada, Ty też się jarasz?! XD
ZACZYNAMY FERIE!
Znaczy, Ty jutro, a ja już od wczoraj. ^^
ALE ZACZYNAMY!
Jeszcze się nie dowiedziałam kiedy idziesz na Greya i jak twoje samopoczucie. Zua ja ;_;
Do następnej notki ♥
I śliczne dzięki za miejsce :*
Całuję,
Sheila :*
Moje
OdpowiedzUsuńCześć :*
UsuńNa początek chcę Ci podziękować za dedyka, to bardzo miłe i wywołało u mnie ogromny uśmiech, dziękuję :)
Tak fajnie czyta się rozdział, jak wiesz, że jest on dedykowany Tobie. Naprawdę świetnie. Tymbardziej, że jest to takie świetne opowiadanie i w ogóle C:
Co ja mam powiedzieć? No znowu to samo, rozdział jest oczywiście genialny.. Kurde muszę znaleźć jakieś inne słowo :D
Dobra, przejdźmy do tego rozdziału
Hmm.. Violetta martwi się o Leona i chce wszystko z nim wyjaśnić.. Jedzie do niego i czeka na spotkanie.
Dzwoni do Lu która przekonuje ją, że napewno wszystko jest okej, że Leon mógł mieć gorszy dzień, wspaniała przyjaciółka - pocieszyła Vilu.
Leon jakoś dziwnie się zachowuje, nadal niewiadomo od kogo dostał tego sms.. Sprawy pracy? Serio? To przez pracę? Dziwne..
Głupia Elizabeth xd Już jej nie lubię!
Kurde 46 lat i tak pisze do Leona? Co go z nią łączyło? Przecież ona mogłaby być jego matką! Czyżby to miało być na tej zasadzie co Pięćdziesiąt Twarzy Greya? Christian i Elena? A tutaj Leon i Elizabeth? O kurcze xd Nieeee no, nie rozdzielaj ich!
Ale tym, że rozdzielenie ich może nam się podobać to mnie zaskoczyłaś :D i zaintrygowałaś :D
Ciekawe co tam wymyśliłaś :3
A i chciałam jeszcze powiedzieć, że teraz jestem Rosalie.. Mimo nazwy bo google, jest jakiś regulamin i nie mogę narazie formalnie zmienić nazwy ale fajnie by było jakbyś tak na mnie mówiła :3
Ale mogłaś niewiedzieć :)
Jeszcze raz bardzo dziękuję za dedykację <3
Czekam z niecierpliwością na next :*
Kocham <3
Buziaki, Rosalie ツ
Levone ♥
OdpowiedzUsuńMiśku <333
UsuńDziękuje Ci za zajęcie *-*
Piszę z tego konta, bo jestem za granicą, aczkolwiek mogłabym się zalogować na Levone, ale mi się nie chce ^~^
Rozdział przeboski!
Od razu mi się nie podobałaś, El.
Jesu, ja chcę piątek <3333
Moje
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj tak w czołówce to może coś dłuższego napiszę xD.
Usuń(Jak będą pojawiać się wątki z poprzedniego rozdziału przepraszam, bo dopiero przed chwilą miałam okazje go przeczytać).
U mnie taka zima za oknem xD. Jak spadnie śnieg, to chętnie go przyjmę na stok. Już 13 ostatni raz do tej męczarni ^^.
Mała J mogła powiedzieć coś L o V jednak ten może teraz zastanawiać się tylko czy to prawda. Wątpię, czy Leon przejąłby się jej opinią.
Ten spóźniony refleks.
Pracą się argumentuje (zgubiłam słowo :/).
Co on, w łóżku był z 40 - letnią bizneswomen? Mam nadzieję, że nie.
Po co szyfrowała wiadomość?! -Bo mogła [Hah, dobre].
Leon już na Vilu czyha ^^.
Tjak, pomacaj sobie jej ciałko póki możesz.
W sumie, jakbyś nie rozdzieliła Leonetty, to jeszcze przez kilkanaście rozdziałów wymyśliłabyś jakieś wątki, a później trzeba by było kończyć.
Zajmuję
OdpowiedzUsuńMoje <3
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na next
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Genialny :)
OdpowiedzUsuńCO TO ZA BABSZTYL!?
ODPOWIADAJ VERDAS!
Ona chce się z nim przespać...
Oni byli kiedyś razem?!
Verdas zaczyna mnie denerwować :c
Na długo chcesz rozdzielić Leonettę? :<
Zimnego Leona nie lubię :<
Czekam na next'a :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoje ♥
OdpowiedzUsuńOhohoho ! Ale Leoś ma ,, znajomą " !
UsuńGdzie ona mieszka ? Znajdę ją, wrzucę do promu kosmicznego i wyśle na słońce. Będzie się wam podobała taka upieczona ? Mam nadzieje, ze tak :3
A tak serio.
Viola, co ty w efbijaj pracowałaś ? Taka profeska, że ohoho. ;*
Oficjalnie śmieszy mnie słowo ,, strawa " - serio. xddd
kochana Adusiax daje ci oficjalne pozwolenie na rozbicie Leonetty.
Taka jest juz nudna - szczerze.
Miłość tu , miłość tam. A ja wolę jak się kłócą i jak tęsknią za sobą ;*
Czekam na next !
Aaaa wiesz co się zaczyna w piątek ( 13 ) za tydzień ? Grey ! ^^ *,*
Zapraszam także na mojego bloga. Może wpadniecie i wspomożecie mnie ? ;*
Tak ? Dzięki z góry ! ^^
: bemyhero-leonetta.blogspot.com !
Czekam ! ^^
Wrócę ❤
OdpowiedzUsuńMoje!
OdpowiedzUsuńEj laski? Wiecie co mi nie pasuje? Wiek jej ( nie napiszę jej z dużej litery, bo nie mam do niej szacunku) i Jego. To 20 lat różnicy ... Coś to podejrzane. Nie wydaje Wam się? Leon by się nie zadawał z takimi laskami, może to jakaś pomyłka? Do Leona miała wysłać coś o interesach, a do swojego faceta taką wiadomość? Rozdział boski <333 Pisząc to zaczynam wątpić w swoje słowa, ale spoko.
OdpowiedzUsuńMoże będzie tak jak piszę? Pomyłka? Módlmy się moje drogie dziewczynki przez najbliższy czas :/
No i nie pasuje mi to, że gdyby Leon zdradzał Violę to chyba nie dałby jej tej wiadomości, c'nie? Ja mam tylko takie przypuszczenia ...No bo wiadomo od kochanki nie pokazałbyś wiadomości swojej dziewczynie, narzeczonej tym bardziej żonie!
UsuńZarąbisty ;*
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuń(potem skomentuję dłużej :D)
Moje 11
OdpowiedzUsuńUgh, chyba 18
UsuńJa pierdziele!
OdpowiedzUsuńRozwaliłaś mi mózg!
Rozdział super!!
Jest ekstra!!
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Wspaniały !!!
OdpowiedzUsuńElizabeth niech wypiernicza !!
Leoś jest tylko Vilu !!!
Zabij mnie, ale (jeśli dobrze pamiętam) nie skomentowałam poprzedniego rozdziału ;_;
OdpowiedzUsuńW każdym bądż razie przejdę do tego xd
Verdas mnie wkurza -,- Zachowuje się, jakby ją zdradzał, ale raczej by jej wtedy tego maila nie dał, nie? xp A może?
Ugh, ale nie mogę sobie wyobrazić Verdas'a ze starszą.
Vilu łamaczka szyfrów/kodów! =^.^= (kocham tą emotikonkę ^^)
Leonetta mi się rozpada ;_;
Mimo Leonetty i fochniętego na cały świat L. (wybaczam Ci to xp) to rozdział jak zwykle cudowny! :D
Alison ;*
Mimo rozpadu Leonetty* xd
UsuńBoski
OdpowiedzUsuńPs. Ja też mam egzaminy
Moje xddd
OdpowiedzUsuńPam, pam, pammm!
UsuńSwag xdddd
Nosz kurde xD jestem na szarym końcu.
Szloch, szloch xddd Nie no żart ;D
No, bo wchodzę sobie na luzie w blogger' a
i patrzę: jakiś nowy rozdział. Autor:
xAdusiax... ja mówię: What tej fuck?
Patrzę w kalendarz: piątek... NO NIE!!!
Zapomniałam! Cholera jasna!
Szybko wchodzę na bloga i zjeżdżam w dół
Ugh... 28 komentarzy. No trudno ;)
Jestem 29 xD Zarąbiście, bo do pierwszej
30-stki się załapałam ;PPP A Oliwia
honorowo 30 xdddddddd No co? ;D
No dobra... rozdział! ❤
OBŁĘDNY! Ja normalnie przez cały czas śmiałam się do ekranu jak taka psychopatka! XD Taa... ja i moje dziwactwa.
To niemożliwe! León i ta Elizabeth, która jest jakąś 40-letnią szmatą
są razem? Coo? No nie! Ale... nie!
Przecież
León nie mógłby pozwolić na rozszyfrowanie kody przez Vis!
Jakby wiedział kim ona jest i co od niego
chce to by nie musiał tego kodu rozszyfrować, a tym bardziej przez V...
Niech ta zdzira trzyma się z daleka od L!!
Bo będzie źle!
Ale jestem wkurzona na V, bo zamiast dać
się Leonowi i Leónetta by była dalej!
Chociaż... przez tą wiadomość od El to
można się trochę pomylić.
I tak rozdział CUDOWNY! XD
Czekam na następny :**
Juliaa ^^
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOliwia Verdas ;)
OdpowiedzUsuńPiękne...
UsuńNa początku myślałam że z Leonettą koniec... uf..
Viola od kiedy to się podgląda maile? Vilu łamaczka kodów.. Leon jakiś ty głupi dałeś jej wiadomość w której Elizabeth pisze że tęskni. ..
No ale na logikę jeśli Elizabeth byłaby kochanką Leona to on nie dawały maila Violettcie. .. wiem to jego ex...
Przepraszam że krótko ale nie mam weny na nic mimo że mam ferie... musiało by mi coś chyba porządnego dać kopa
Kończę
Pozdrawiam i całuję ;* <3
Oliwka
Super
OdpowiedzUsuńsuper ;-) ale co ten nasz Leoś kombinuje, nie dziwie się Violci że tak na niego nawrzeszczała. czekam na nexta :-)
OdpowiedzUsuńOj dzieje się!
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział!
El, 40-letnia baba, która coś tego z Leonem?!
Nie, nie, nie!
Viola i rozszyfrowywanie, nieźle ;)
A więc będzie rozstanie?
Przynajmniej znowu zacznie się jakaś akcja ;)
#Aries
napisała bym coś więcej , ale jedno zdanie, a właściwie słowo określa rozdział mianowicie BOSKI *______________________*
OdpowiedzUsuń:DD
OdpowiedzUsuńwow, jak zwykle genialny, nie mogę się doczekać next'a
OdpowiedzUsuń-Lenka:)
PS
Ja mam ferie od tygodnia:)
Zajmuję!
OdpowiedzUsuńJak zwykle jestem spóźniona i pisze bodajże 42 komentarz (?)
UsuńCzytam Twojego bloga już od roku ( miałam inne konto na blogerze) i jestem zakochana w tym blogu! ♥
Leon i ta 40-letnia suka?! Nie, nie, nie!
VERDAS, kurwa ogarnij się! ;-;
Violka, łamaczka szyfrów.
Mam nadzieję, że ta cała Elizabeth, będzie się trzymała z dala od Leona ;-;
Nie mam weny na komentarz, więc dziś taki krótki ;cc
Czekam do piątku, na następny rozdział! ♥
http://love-story-violettaa.blogspot.com <- gdybyś oceniła mój pierwszy rozdział, byłoby mi bardzo miło c;
Pozdrawiam i życzę weny,
Kylie ;*
Jestem na samym końcu. Jak zawsze spóźniona, ale niestety nie mogłam przybyć wcześniej ;*
OdpowiedzUsuńGenialny! ♥
Jestem ciekawa kim dla Leona jest ta cała Elizabeth. Była dziewczyna? Tylko jedno nie pasuje, jej wiek o.O Czyli to jednak ona namiesza między Leonettą.
Wiedziałam, że uda Ci się nas zaskoczyć! ;)
Vilu, łamaczka szyfrów xd
Cudowny ♥
Weny! ;*
Pozdrawiam,
Rachel ;*
Zajebisty <3
OdpowiedzUsuńsssssssssssssssssssuper
OdpowiedzUsuńJak zawsze perfekcyjny rozdział :)
OdpowiedzUsuńViolka pomaga swojemu chłopakowi :) haha jaka z niej łamaczka szyfrów :D- pozory mylą.
No prosze , prosze a tu taka widomość od Elizabeth ( juz nie lubię tej Pani :P )
Jedno jest pewne będzie się działo w kolejnych rozdziałach ( na które czekam z niecierpliwością :)
Udanego tygodnia :)
Cudowny!
OdpowiedzUsuńNo to tak, jako pierwsze to przeprosiny, że tak późno, ale mam ferie i wyjechałam no i tak się złożyło, że nie miałam dostępu do laptopa :/ Tobie ferie się zaczną, a mi jeszcze tydzień niecały i do szkoły O.O A tak dobrze było mi w domu ;D
Rozdział jak zawsze wspaniały, ale to już raczej nie zadziwia ;) Widzę, że moja Leonetta się rozpada i powoli dochodzą do końca :( Jeszcze ten szyfr od tej Elizabeth. Kim ona jest na prawdę i co ją łączy z Leonem? Mam nadzieję, że niedługo się dowiem. Szkoda mi Violi ;( Odczytała ten szyfr i teraz czeka na jego wyjaśnienia tak jak ja. Wiesz nie chcę aby oni się rozstali, ale jak mówisz, że masz plan i spodoba nam się to to zdam się na Ciebie i zaufam :) Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Cudo :*
OdpowiedzUsuń