Panie Grey, to dla Ciebie ;*
Zmierzam powolnym krokiem w stronę firmy Verdas Company, gdzie umówiłam się z Leónem. Mój ukochany musiał dzisiaj pilnie załatwić parę spraw w firmie, dlatego rano rozstaliśmy się. Nie mam mu tego za złe, całkowicie rozumiem to. Wiem doskonale co to znaczy stać na czele i wszystkiego pilnować.
Dochodzę do siedzimy Verdas Company i zamieram. Na jej widok zbiera mnie na wymioty. Co ona tutaj do cholery jasnej robi i to jeszcze z nim?!
Juliet oficjalnie na nowo rozpętała wojnę pomiędzy mną a nią. Podrywa mojego Leóna!
- Spokojnie Castillo, zaraz zrobisz jej łomot. - Mówię cicho do siebie.
Prawą ręką ściągam swoje czarne okulary przeciwsłoneczne Chanel i chowam do granatowej torebki Prady. Wydymam usta i przyspieszam krok. Przepycham się przez tłum, dzięki czemu dość szybko dochodzę do nich.
Juliet ubrana w czarny długi płaszcz, opiera się plecami o limuzynę Leóna. Mój ukochany stoi obok niej w tej samej pozycji i delikatnie się uśmiecha. Jego wzrok jednak skupiony jest na chodniku.
Cholera jasna, co ona sobie myśli? Skoro sama nie chce się ze mną kłócić, dlaczego prowokuje i zaczyna?
Na mój widok blondynka spogląda na mnie swoimi błękitnymi oczami. W jej oczach widzę niepokój i dobrze. Niech stąd spada i to jak najdalej.
- Violetta. - Mówi ciszej do siebie.
León słysząc to, spogląda na mnie. Ja jednak nie odwzajemniam tego. Mój wzrok skupiony jest na niej.
- Juliet, chcesz mnie zdenerwować? - Zadaję jej pytanie i krzyżuję ręce na piersiach.
- Violetta. - Moje imię wypowiada León, jednak ignoruję go.
- Niby czym? Rozmawiam sobie ze znajomym, wrzuć na luz. - Odpowiada Shanon.
- Tak się składa, że ten znajomy, to mój chłopak, więc masz się do niego nie zbliżać, rozumiesz?
- Sorry, nie wiedziałam, że to twój chłopak. - Spogląda na niego zalotnie, a następnie na mnie.
- Juliet Shanon, doskonale wiedziałaś, że jestem związana z Leónem Verdasem. Nie uwierzę w to, że nie czytasz tabloidów i nic nie wiesz o naszym związku. - Zawieszam na chwilkę głos, zastanawiając się, co dalej powiedzieć. - A teraz zabieraj tą swoją klasycznie prostą amerykańską urodę i idź stąd, póki jeszcze jesteś żywa. - Podnoszę głos.
Blondynka wyciąga z torebki czerwoną paczkę Malboroo wraz z zapalniczką. Zamyka ją i ponownie spogląda na mnie.
- Jesteś szurnięta. - Jej wzrok przenosi się na Leóna. - Cześć. - Rzuca i odchodzi.
- To ty jesteś szurnięta, Shanon! - Krzyczę za nią, jednak ona mnie nie słyszy.
Spoglądam na Leóna i dostrzegam, że robi to samo. Jestem ciekawa, jak zaczęła się ich rozmowa, oraz dlaczego mała J wybrała Leóna. Chce wojny, ma już ją zagwarantowaną.
- Wytłumacz mi to. - Mówię poważniejszym głosem i krzyżuję ręce na piersiach. - Dlaczego rozmawiałeś z nią?
- Kochanie... - Jego głos jest aksamitny, jak zawsze.
Cicho wzdycham i spoglądam niego pytającym wzrokiem.
- Nie wiedziałem, że aż tak bardzo nie przepadasz za Juliet.
Cicho wzdycham i spoglądam niego pytającym wzrokiem.
- Nie wiedziałem, że aż tak bardzo nie przepadasz za Juliet.
- A właśnie, że wiedziałeś! - Wybucham nagle. - Powiedziałam ci o tym, jak byliśmy poza miastem. Mówiłam ci, że nienawidzę tego wcielenia diabła. Ona zawsze zrobi wszystko, aby mi dokopać. - Przypominam mu.
- Dobrze, przepraszam.
Wyciąga prawą rękę w moją stronę, jednak ja ją odtrącam. Mimo tego, że to była jedna pieprzona rozmowa, zranił mnie tym, cholernie.
- Co jest? Chodź, zjemy coś.
Wyciąga prawą rękę w moją stronę, jednak ja ją odtrącam. Mimo tego, że to była jedna pieprzona rozmowa, zranił mnie tym, cholernie.
- Co jest? Chodź, zjemy coś.
- Nie jestem głodna. - Odpowiadam i z trudem przełykam ślinę.
- Kochanie, przepraszam.
- Chcę pobyć sama. Przepraszam. - Mówię szybko i odchodzę.
Dlaczego mnie to aż tak boli? Za każdym razem, kiedy wspominam ten dzień, w którym Ona odebrała mi Christiana, serce rozrywa mi się na małe kawałeczki. Zabrała mi chłopaka, który za czasów Constance Billard był dla mnie tak naprawdę najważniejszy. Pomimo wielu jego wad, pokochałam go, a potem straciłam przez Shanon.
Gdybym miała siedemnaście lat, usiadłabym na ławce w Central Parku i wyciągnęłabym z torebki ulubioną paczkę swoich papierosów oraz zapalniczkę. Wyjęłabym jeden z nich, a po chwili zapaliłabym i zaciągnęła się parę razy. Miałabym założone czarne okulary przeciwsłoneczne od Chanel, które zakrywałyby moją ciemniejszą karnację. Moje niesforne loki musiałabym odgarniać co jakiś czas z powodu lekkiego podmuchu wiatru, który powiewałby od wschodniej strony.
Jego dotyk sprawia, że myślami powracam do rzeczywistości. Stoi przede mną ósmy cud świata, a w jego oczach dostrzegam zmartwienie. Och mój kochany, dlaczego cię tak potraktowałam? Zachowałam się jak jakaś totalna idiotka, która nie ufa swojemu chłopakowi.
- Przepraszam. - Mówi szybko i przytula mnie do siebie mocno tak, jakby miał mnie już nigdy więcej nie zobaczyć.
Bez żadnego oporu odwzajemniam uścisk i przytulam się do niego jeszcze mocniej. Idiotka - karcę się w myślach.
- Nie chcę cię stracić. - Słyszę nagle.
Uśmiecham się delikatnie.
Uśmiecham się delikatnie.
- I nie stracisz... Uwierz mi.
- Chodź, zjemy coś w twojej ulubionej restauracji.
- Daniel? - Uśmiecham się szerzej.
- Tak. - Odrywa się ode mnie i płata nasze palce razem.
- Przyznaj się do tego, że podczas balu absolwentów miałaś jakiś plan. - Mówi nagle mój ukochany, podczas jedzenia wspaniałego Ratatouille.
Podnoszę wzrok spod talerza i spoglądam na niego pytającym wzrokiem.
- Te twoje koleżanki... Miałaś ustalony jakiś plan z nimi, tak? - Wyjaśnia i zadaje mi inaczej pytanie.
- Oczywiście. - Uśmiecham się delikatnie. - Zawsze mam jakiś plan, szczególnie na Christiana Wayna.
- A więc zdradź co zaplanowałaś wtedy na ten cudowny wieczór.
- Prosta piłka. Miały trzymać Wayna jak najdalej ode mnie. Aby bardziej zachęcić je do rywalizacji, podniosłam stawkę. Ta, jako pierwsza na moich oczach pocałuje Christiana, wybierze sobie suknie z mojej szafy. Udało się. Wygrała Penelópez.
- Takie proste, a zarazem perfekcyjne. - Komentuje León.
- No widzisz. - Obdarzam go swoim delikatnym uśmiechem i powracam do jedzenia wspaniałego Ratatouille.
W trakcie posiłku wielokrotnie wymieniamy się zalotnymi spojrzeniami.
W trakcie posiłku wielokrotnie wymieniamy się zalotnymi spojrzeniami.
Myślami próbuję powrócić do czasów Constance Billard. Jestem ciekawa, czy pamiętam Leóna, który cholernie seksownie wyglądał w mundurku. Na pewno dużo dziewczyn uganiało się za nim, przez co był prawie najpopularniejszy w całej szkole.
- Jak się poznałeś z Diego? - Zadaję mu po chwili pytanie zaciekawiona. Doskonale sobie przypominam, że zna Domingueza.
- Pewnego dnia za murami szkoły paliłem.
On palił?
- W pewnej chwili dołączył do mnie Dominguez i tak jakoś poszło.
On palił?
- W pewnej chwili dołączył do mnie Dominguez i tak jakoś poszło.
- Paliłeś? - Pytam dla pewności.
- Tak, ale to było kiedyś. Dzisiaj nie potrafię zaciągnąć, obiecałem sobie, że nigdy już tego nie zrobię. - Wyjaśnia. - A ty? Jakoś nie przypominam sobie ciebie z papierosem w ręku.
- Choćby dlatego, że dość dawno z tym skończyłam... A tak w ogóle to chodziłam palić do Central Parku. To miejsce było dla mnie najlepsze. Mogłam się tam uspokoić i znaleźć rozwiązanie w trudnej sytuacji.
- Ile lat już nie palisz?
- Osiem. A ty?
- Dziesięć. - Uśmiecha się delikatnie. - Wychodzi na to samo. - Przytakuję.
Nasze talerze w dość szybki tempie zostają puste po wspaniałym Ratatouille. Moje podniebienia jest zachwycone daniem, który zjadłam w towarzystwie najwspanialszego faceta na Ziemi.
- I jak? - Pyta, kiedy widzi mój zadowolony uśmiech.
- Wspaniale. - Mruczę zadowolona. - Mam ochotę pójść do kuchni i paść przez Danielem na kolana, prosząc, aby został moim mężem.
- Nawet nie próbuj. - Ostrzega mnie lodowatym głosem.
- Jej, przecież żartuję. Spokojnie, uspokój się.
W przeciągu następnych paru minut opuszczamy restaurację. Wsiadamy do czarnej limuzyny, za kierownicą której siedzi Arthur i zaczynamy jechać przed siebie. Jestem ciekawa gdzie, do mnie, do niego, czy może w zupełnie innym kierunku.
Trochę się wściekł na mnie za to, co powiedziałam o Danielu, ale przecież tylko żartowałam. Co, nie mam już prawa nawet pożartować?
Odwracam nagle wzrok i spoglądam na niego. Siedzi i obserwuje z wielką uwagą wieżowce. Niepokoi mnie strasznie ta cisza - na prawdę aż tak go to zabolało? No bez przesady.
- León. - Odzywam się nagle, kiedy kładę rękę na jego dłoni. - Jesteś na mnie zły, tak? - Dopytuję się dla pewności.
- Nie, nie jestem. - Spogląda na mnie swoimi szmaragdowymi oczami. - Przepraszam. Mam po prostu mętlik w głowie, to wszystko.
Mętlik? Jaki znowu mętlik?
- O co chodzi? - Pytam.
Przybliżam się bardziej do niego z nadzieją, że opowie mi wszystko. Jednak to jest León Verdas, on nigdy mi o niczym nie powie. Będzie ukrywać wszystkie sekrety wewnątrz siebie. To jest ta jego chora, porąbana logika.
- Nie ważne. - Odpowiada po chwili cichszym głosem.
Samochód nagle zatrzymuje się. Nie rozglądam się dookoła, tylko patrzę na niego z nadzieją, że zacznie do mnie mówić. Niestety. Nic z tego.
- Panno Castillo. - Słyszę głos Arthura ze swojej lewej strony.
Odwracam głowę i patrzę na niego. Otworzył mi drzwi, co oznacza, że muszę wysiąść. Dziwne. To wszystko jest tak dziwnie popieprzone, że zaczynam się aż bać. Co się stało? Kto ma wpływ na to, że kolorowa, przepiękna bajka przemieniła się nagle w okropną szarą rzeczywistość? Juliet? Moja wypowiedź na temat Daniela? Czy może to, że uciekłam do Central Parku?
Spoglądam po raz ostatni na Leóna, który nic nie mówi, tylko na mnie patrzy. No co? Powiesz mi o co tutaj chodzi, czy nie? Ta twoja tajemniczość dobija mnie dzisiaj i to bardzo.
- Dzięki za odpowiedź. - Burczę niezadowolona.
Szybko wysiadam z limuzyny i kieruję się w stronę wejścia. Tuż przed wejściem do środka, staje nagle przede mną León. Do jasnej cholery, odsuń się, jestem teraz na ciebie wściekła!
- Violetta zrozum, ja.. - Próbuje coś powiedzieć, jednak mu przerywam.
- Nie obchodzi mnie twoje wytłumaczenie, rozumiesz? Nie chcesz mi mówić, to nie mów. Tylko to jest dziwne, powinieneś mieć do mnie zaufanie, przecież jestem twoją dziewczyną.
- Wiem o tym. - Kładzie swoją prawą rękę na moim lewym ramieniu. - Przepraszam. Okej, zachowa...
Nie kończy. Słyszymy nagle dźwięk pochodzący z jego IPhone'a. Niezadowolony wyjmuje go z kieszeni i spogląda na wyświetlacz. Otwiera szerzej oczy, podczas czytania wiadomości tekstowej.
- Co jest? - Pytam zaniepokojona.
Przenosi wzrok na mnie i patrzy tym swoim tajemniczym spojrzeniem. Nie no, mam już dość tych jego humorków. Albo zacznie mi mówić o co chodzi, albo..
- Muszę już iść. - Dodaje szybko i zostawia mnie po środku zatłoczonej ulicy.
Dzisiaj nie będę się rozpisywać, jestem chora i nie myślę totalnie..
Zgodnie z moją wcześniejszą zapowiedzią, szczęśliwa Leónetta się skończyła/kończy. Coś z naszym Leónem jest nie tak. Pytanie tylko kto ma taki wpływ na niego? Juliet, czy może jednak ktoś inny?
Nie zdradzę ;*
- I jak? - Pyta, kiedy widzi mój zadowolony uśmiech.
- Wspaniale. - Mruczę zadowolona. - Mam ochotę pójść do kuchni i paść przez Danielem na kolana, prosząc, aby został moim mężem.
- Nawet nie próbuj. - Ostrzega mnie lodowatym głosem.
- Jej, przecież żartuję. Spokojnie, uspokój się.
W przeciągu następnych paru minut opuszczamy restaurację. Wsiadamy do czarnej limuzyny, za kierownicą której siedzi Arthur i zaczynamy jechać przed siebie. Jestem ciekawa gdzie, do mnie, do niego, czy może w zupełnie innym kierunku.
Trochę się wściekł na mnie za to, co powiedziałam o Danielu, ale przecież tylko żartowałam. Co, nie mam już prawa nawet pożartować?
Odwracam nagle wzrok i spoglądam na niego. Siedzi i obserwuje z wielką uwagą wieżowce. Niepokoi mnie strasznie ta cisza - na prawdę aż tak go to zabolało? No bez przesady.
- León. - Odzywam się nagle, kiedy kładę rękę na jego dłoni. - Jesteś na mnie zły, tak? - Dopytuję się dla pewności.
- Nie, nie jestem. - Spogląda na mnie swoimi szmaragdowymi oczami. - Przepraszam. Mam po prostu mętlik w głowie, to wszystko.
Mętlik? Jaki znowu mętlik?
- O co chodzi? - Pytam.
Przybliżam się bardziej do niego z nadzieją, że opowie mi wszystko. Jednak to jest León Verdas, on nigdy mi o niczym nie powie. Będzie ukrywać wszystkie sekrety wewnątrz siebie. To jest ta jego chora, porąbana logika.
- Nie ważne. - Odpowiada po chwili cichszym głosem.
Samochód nagle zatrzymuje się. Nie rozglądam się dookoła, tylko patrzę na niego z nadzieją, że zacznie do mnie mówić. Niestety. Nic z tego.
- Panno Castillo. - Słyszę głos Arthura ze swojej lewej strony.
Odwracam głowę i patrzę na niego. Otworzył mi drzwi, co oznacza, że muszę wysiąść. Dziwne. To wszystko jest tak dziwnie popieprzone, że zaczynam się aż bać. Co się stało? Kto ma wpływ na to, że kolorowa, przepiękna bajka przemieniła się nagle w okropną szarą rzeczywistość? Juliet? Moja wypowiedź na temat Daniela? Czy może to, że uciekłam do Central Parku?
Spoglądam po raz ostatni na Leóna, który nic nie mówi, tylko na mnie patrzy. No co? Powiesz mi o co tutaj chodzi, czy nie? Ta twoja tajemniczość dobija mnie dzisiaj i to bardzo.
- Dzięki za odpowiedź. - Burczę niezadowolona.
Szybko wysiadam z limuzyny i kieruję się w stronę wejścia. Tuż przed wejściem do środka, staje nagle przede mną León. Do jasnej cholery, odsuń się, jestem teraz na ciebie wściekła!
- Violetta zrozum, ja.. - Próbuje coś powiedzieć, jednak mu przerywam.
- Nie obchodzi mnie twoje wytłumaczenie, rozumiesz? Nie chcesz mi mówić, to nie mów. Tylko to jest dziwne, powinieneś mieć do mnie zaufanie, przecież jestem twoją dziewczyną.
- Wiem o tym. - Kładzie swoją prawą rękę na moim lewym ramieniu. - Przepraszam. Okej, zachowa...
Nie kończy. Słyszymy nagle dźwięk pochodzący z jego IPhone'a. Niezadowolony wyjmuje go z kieszeni i spogląda na wyświetlacz. Otwiera szerzej oczy, podczas czytania wiadomości tekstowej.
- Co jest? - Pytam zaniepokojona.
Przenosi wzrok na mnie i patrzy tym swoim tajemniczym spojrzeniem. Nie no, mam już dość tych jego humorków. Albo zacznie mi mówić o co chodzi, albo..
- Muszę już iść. - Dodaje szybko i zostawia mnie po środku zatłoczonej ulicy.
Dzisiaj nie będę się rozpisywać, jestem chora i nie myślę totalnie..
Zgodnie z moją wcześniejszą zapowiedzią, szczęśliwa Leónetta się skończyła/kończy. Coś z naszym Leónem jest nie tak. Pytanie tylko kto ma taki wpływ na niego? Juliet, czy może jednak ktoś inny?
Nie zdradzę ;*
Rozdział 25 = Odpowiednia ilość komentarzy (min.50)
xAdusiax
Zajęte,
OdpowiedzUsuńChristian Grey, prezes Grey Enterprises Holdings Inc.
Pan Grey, wraca po tym jak w łazience rozpierdzielił swój puder. :( xD
UsuńA to wszystko dlatego, że zaspałam! :((( A to piszę, akurat podczas śniadanka...
Pani Grey, przepraszam, że dziś rano się nie odezwałam. Ale jak już wspomniałam, zaspałam. :/
Z całego serca dziękuję za dedykację, Pani Grey :*
Kocie, u w i e l b i a m.
Leoś i ta mała wstrętna niewypowiemjejimienia. Co dlaczego krzywdzisz mnie? :(
Lajon jest tylko i wyłącznie Violetty ^^
Violka taka zazdrosna o ta małą dziwkę, hihi. To akurat jest zarąbiste!
Chociaż w sumie... Małajakjejtam ma spierniczać! Może to być Ocean Atlantycki, zatonie i nikt jej nie znajdzie ^^
Chora porąbana logika Leona Verdasa. Proponuję tabletki na to! Hue hue.
Końcówka, kurde... Nie mam pojęcia o co mu chodzi. :(
A kazał wysiąść?! D E B I L. Damy się tak nie traktuje!
Tajemniczy sms? No, kuźwa nie! Ja chcę wiedzieć co tam jest!
Natalia ma porąbane myśli, ale to już powinnaś wiedzieć, hihi. Nawet z rana, a jak ma iść do szkoły to jeszcze bardziej!
Po wczorajszym shoppingu z mamą, nie chcę wracać do galerii!!! Nigdy nie pozwalaj mi tam z nią jeździć!
Kocie, wiesz o której kończę, so zaraz po lekcjach napiszę do Ciebie :*
Nie kupiłam biletów na fsog... Nie byłam w tej galerii co trzeba... Dziś kupuję na stronie ^^ Ta, że ja wcześniej an to nie wpadłam... Kupować można, a rezerwować nie. Logika Natalii!
Kończę tą bezsensowną notkę ode mnie (napisałabym więcej, ale szkoła...), ale muszę lecieć na niemiecki.
Pisałam Ci co sądzę o tym języku, hihi.
Christian Grey, prezes Grey Enterprises Holdings Inc.
Moje
OdpowiedzUsuńO nieeee odświeżam bloga patrze post 0 komentarzy! !! Myślę o nie 1 jest moj publikuje tu jest komentarz smutna ale wesoła ja bo nie jestem pierwsza ale wesoła bo jestem druga ;***
UsuńMówisz ze koniec Leonetty?? OH
co ty Leon wyprawiasz??? Najpierw Juliet. Mówisz ze nie chcesz vilu stracić a tu takie cos odwalasz. .. Co TY ROBISZ? ?? szkoda słów
Oj kochana rozdział cudny... powiedz czego to takie nie sprawiedliwe ze jestem 2 ?? ; ( TERAZ mam ferie to będę pierwsza zobaczysz kochana no chyba że Christian Grey będzie pierwszy... zobaczymy :))
oj jesteś cudowna....
jakie książki możesz polecić do czytania.???
Ci ci tu powiedzieć jeszcze... weny żeby dłuższe rozdziały były ale rozumiem ze jestes chora i no nie masz siły
No zdrówka życzę... chociaż nie... wyzdrowiej w pierwszy dzień ferii. Nie wiem kiedy masz bo Oliwka zawsze must zapomnieć :O
Kończę zdrówka życzę pozdrawiam
Oliwka
PS. czego nie chodzi zakładka kontakt?? A i mogłabyś zakładkę zapytaj bohatera wprowadzić? ?
Zajęte dla Julii Blanco
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOj Oliwka :* Dziękuję kochana za zajęcie
Usuńmiejscówki ;** Koocham ;***
W moje urodziny Ada dodała rozdział xD Ale
supcio ^^ Cieszę się ;)
Oliwka gdyby nie Ty to byłabym 18 ;PPP
Tak sobie myślę... 30 stycznia... piątek...
moje urodziny... blog Ady...
O cholera! Ada!
Przecież Ada dzisiaj dodaje rozdział ;ooo
Szybko biorę telefon [oczywiście mi spadł xd]
i wpisuje adres do bloga. Patrzę, Nowy rozdział
,liczba komentarzy, 17... FUCK!
No i szybciutko
wpisuję komentarz pod rozdziałem.
I myślę... Może zobaczę, czy przypadkiem
Oliwka jeszcze nie napisała komentarza. A
kit, sprawdzę. No i patrzę, OK. Jest Oliwka xD
No i zjeżdżam w dół i widzę! "Zajęte dla Julii
Blanco"
O cholera... :o Oliwciu Koooocham Cię! ;***
I serdecznie dziękuję ;***
No dobra...
Co do rozdziału...
To koniec LEONETTY?!? What?!?
Ej no, ale przecież oni nie mogą być cały czas
razem! To by było truszkę chore... xD
Przez co León jest taki... dziwny? Przez Juliet?
Przez ten tekst o Danielu? No co? Takiego
męża mieć to zajebiście xD Ale to i tak był
tylko głupi żart.
Och... Grey... Christian Grey... To tak cudnie
brzmi... ;) Wpuszczą mnie do tej cholernie sali
nawet jeśli wezwą ochronę! Oj tak... Będzie się
działo xD
Nie no żartuję ;)... Taaa... Jasne?
León kiedyś pali? Phi... Co się dziwić? Faceci
tak mają. Violetta też kiedyś paliła? Tego bym
się nie spodziewała xD
Ale rozdział ŚWIETNY!!!
Ada, życzę powrotu do zdrówka ;) Cudnie
napisałaś ten rozdział ;*
I nie wiem jak Wy, ale ja już zaczęłam ferie
Zimowe! ^^ Nareszcie ;PP
Więc zajmę się moim blogiem ;) Jakiś szablon
zrobię itp.
Jeszcze raz dziękuję za zajęcie miejsca, Oliwcia ;***
Lovciam i pozdrawiam,
Juliaa ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie ma za co Julia i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin !! Spełnienia marzeń, zdrowia ,usmiechu,dobrych ocen w szkole ;-) i czego sobie zapragniesz
Usuń:-D:-D
PS. Tez zaczynam ferie ;-);-)
Dziękuję! Mamy ferie razem. Super ;**
UsuńZajęte dla Sheili!
OdpowiedzUsuńDobra, oficjalnie stwierdzam że z Panem Verdasem jest coś nie tak...
UsuńCoś ukrywa, i mam wrażenie, że Juliet jest w to wplątana.
Tylko o co chodzi?
Ugh.. Chcę już wiedzieć!
Taa, musiałam od tego zacząć. xD
Przepraszam za to, że komentuję dopiero teraz. Pieprzona szkoła..
No nic, nie rozczulajmy się. xD
Rozdział, jak zwykle, perełka, cud miód. ^^
Violka, jakie wahania nastroju. xD Typowa kobieta. ^^
Mała J mnie wkurzyła.. Ją i Verdasa musi coś łączyć. No bo co.. Verdas zaczął się dziwnie zachowywać, akurat wtedy, gdy pojawiła się Juliet? Phi..
Tylko co oni knują?
Cokolwiek to będzie, V nie będzie zadowolona. xD Biedactwo XD
Lajonetta się kończy [*] smutek żal i te sprawy :(
Ale nie na długo, cnie? :D
I widzę, że to ma kolejny związek z J -.- To pewnie przez to Violka zerwie z Leoniastym.
Chociaż, już nic mnie nie zdziwi. xD Tak jak 81 odcinek V3 XDDD
Jutro next, prawda?
Nie mogę się doczekać ♥
Na milion procent będzie cudo :3
Będzie coś o Ludmile? Bo już nie wiem co tam u niej :D
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ♥
Następny komentarz będzie kreatywniejszy. ^^
Dziękuję za zajęcie miejsca :*
"Wracaj do zdrowia" będzie już chyba za późne. xD
Pozdrawiam, całuję,
Sheila :*
Zajmuje
OdpowiedzUsuńCudowny
UsuńCzekam na next
Moje
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Ja nie mogę. Nie cierpię jak ktoś kończy w takim momencie. Ale i tak boski. ♥
OdpowiedzUsuńLeon tajemniczy... Jak zawsze...
Nie mogę się doczekać następnego.
♥♥♥
Zajmuję!
OdpowiedzUsuńBtw. Dlaczego nie skomentowałam poprzedniego ;_;
Wrócę pod wieczór.
Moje!
OdpowiedzUsuńNa wstępie chciałabym Ci podziękować,
Usuńże piszesz takie długie rozdziały ♥
Nigdy nie zwracałam na to większej uwagi, ale teraz to zrobiłam.
Jeśli się nie mylę, ze wszystkich blogów, które czytam, ty masz najdłuższe rozdziały, a mimo to, zawsze, kiedy kończę czytać, czuję niedosyt. Jak Ty to robisz, że ja chcę więcej i więcej?
I jeszcze jedna sprawa, zanim przejdę do rozdziału.
Rozmyślałam trochę i doszłam do wniosku, że jednak chcę rozstania Leónetty ( nie bijcie, proszę XD).
Zapewne jak już się rozstaną, to będę oczekiwała ich
ponownego zejścia się, ale cóż, taka już jestem xD.
Rozdział jak zawsze rewelacyjny ♥
Pojawiła się Juliet, ot tak. Coś czuję, że to grubsza sprawa. Ale ja tam się cieszę xD (znowu polecą hejty). Mimo wszystko lubię ją, wprowadza zawsze zamieszanie i sprzeczki.
Tylko to, że darze ją sympatią nie oznacza, że chcę Leoliet.
Za żadne skarby świata, nie zgodzę się, aby ona z nim była.
Po prostu NIE! Trochę chaosu nie zaszkodzi, ale niech trzyma swoje łapska z dala od Verdasa. Mam nadzieję, że wyraziłam się jasno i posłucha ona moich zaleceń.
To ostatnie chwile szczęśliwej Leonetty, tak?
Końcówka nie wróży nic dobrego na przyszły rozdział.
O co może chodzić Leonowi i kto do niego, do cholery, dzwonił?
Czemu nie chcę nic zdradzić Violettcie?
To nie ma związku z Juliet, a tak przynajmniej myślę.
A ta wypowiedź na temat Daniel'a, oj, ktoś tu chyba jest zazdrosny.
Zazdrość, zazdrością, ale nie powinien tak ostro reagować, to było w formie żartu, ale Pan Verdas bierze wszystko na poważnie. Strzelam, iż to nie powód dla którego wyszedł i nie chciał jej nic powiedzieć.
To będzie jakaś poważniejsza sprawa, czuje to w kościach, a Juliet jest tu dla zmyłki, albo rzeczywiście będzie miała swój udział.
Czekam NIECIERPLIWIE na kolejne cudeńko ♥
Robi się coraz ciekawiej ^-^
Całuję,
Katie :)
Zajmuję :D
OdpowiedzUsuńA więc wracam dzień przed, wcześnie nie? :D
UsuńBędzie tak krótko xd
Rozdział jak zwykle boski <333
"Perfekcyjną figurę" aawww Fiolka taka skromna xd
JULIET GRRRR!
LEON GRRRR!
RAZEM GRRRRx100000000000000000000!!!!!
WRRRRR!!!
JAK ONA MOŻE GO POODRYWAĆ?! WRRRR!
I jak on głupi jej nie odrzuca? Wrr... xd
Nosz niech tylko ją dorwę, a stłukę ją na kwaśne jabłko!
I dobrze, że się Fiolka wkurzyła! No, Verdas powinien dostać za swoje! Co ja daję? ;___;
Aczkolwiek cieszę się, że się pogodzili ♥
och co za opowiastki z przeszłości *-* Leon palił? ;o
Uuu a Leon taki obrażony xd
Co on skrywa, rany.. xd
Jak to koniec Leonetty? :( No wiesz co.. ;c
Życzę powrotu do zdrowia (choć pewnie już jesteś zdrowa xd)
Przepraszam, że tak krótko ;x
Czekam na next ^^
Julson
ja nie wierzę super rozdział :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Juliet grrr -.-
OdpowiedzUsuńNienawidzę tego pustaka :<
Leonetta--- smutam :<
Ogólnie smutny ten rozdział :c
Ale i tak jest cudny :)
Tak, Natalia stawia miliony emotikonek..
Czm mówię o sobie w 3. osobie?! O.o
Czyżby Juliet rozwaliła Leonettę? :/
Kto chce mi pomóc ją zabić?
Lepiej utopić, czy zadźgać? ;-;
Nie lubię, jak kończysz w takich momentach.. XD
Oj, Leon, Leon..
Mówisz, że nie chcesz jej stracić anajpierw Juliet a potem.. TO?!
Czymkolwiek to jest...
Troszkę taki bałagan w tym moim komentarzu...
Ale tak jest u mnie praktycznie zawsze :D
Bo piszę o jednym i przypomina mi się drugie i przerywam, bo piszę o jeszcze czymś innym i tak ciągle o.o
Życzę Ci, abyś wyzdrowiała :)
I żeby rozdziały były dłuższe i częściej ^^
Ale to już moje marzenie :D
Ale rozumiem, że możesz nie mieć weny i czasu :<
Ale nie zaszkodzi napisać, że chcę dłuższe, nie? *_*
A teraz pytanie dnia:
UWAGA, UWAGA!
Czemu nie masz zakładki "Zapytaj bohatera" ? :c
Mogłabyś ją zrobić?
a jak nie, to sorki XD
Żegnam :*
Czudowne! :*
OdpowiedzUsuńZajęte
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWow
OdpowiedzUsuńświetny ;33 jak zawsze ;D
OdpowiedzUsuńGrrr Juliet! Zabić poćwiartować i dać smokowi!
OdpowiedzUsuńMała suka! Popieprzona mała J!
N I E Z B L I Ż A J S I Ę D O L E O N A!
Słyszysz, bo my z Violą ci coś zrobimy!
Leon, nie zadawaj się z małą J!
I powiedz o co chodzi!
Chyba jej nie zdradziłeś z Juliet!?
Jak tak to ci coś zrobię!
Daawaj szybko next<3!
PS. Szybkiego powrotu do zdrowia!
xxAlex
wrócę niedługo :*
OdpowiedzUsuńHej A :*
UsuńObiecałam że teraz pod każdym rozdziałem zostawię coś po sobie i mam zamiar dotrzymać obietnicy.
A więc od czego tu zacząć? Najpierw oczywiście muszę Ci powiedzieć banał czyli że rozdział jest genialny, jak zawsze oczywiście.
Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę.. Juliet chyba naprawdę chce ponownej wojny z Violettą.. Nie radzę jej.
Castillo tak to zdenerwowało i jednocześnie zabolało że na chwilę chciała się odciąć i zostać sama.
Ale kochany, wspaniały, idealny i nieziemsko przystojny Leon Verdas który potrzebuje jej do życia pobiegł za nią i przeprosił co było bardzo bardzo słodziutkie <3
Mało tego, powiedział jeszcze parę cudownych słów o tym że nie chce jej stracić. Pozostaje tylko zazdrościć Violettcie v:
Potem poszli do ulubionej restauracji Vilu i zjedli kolację :3
Osobiście nie rozumiem zachowania Verdasa - co go tak nagle odmieniło? To że powiedziała o Danielu?
No niewiem.. Pewnie nie długo się dowiemy.
Nie! Nie! Nie! Nie zgadzam się na rozdzielenie leonetty! Nie rób nam tego, są tacy słodcy! Kto może ich rozdzielić?
Ja pozostaję przy bracie Leona ale jak mówiłam, mogę się mylić..
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
Mam nadzieję że będę miała szybszy refleks bo teraz jestem daleko od początku.. Smuteczek :c
Ale dobra!
Buziaki :*
V ♥
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńLEONETTA PRZETRWA WSZYSTKO !
OdpowiedzUsuńLEONETTA
OdpowiedzUsuńCudny!!
OdpowiedzUsuńWrócę :)
OdpowiedzUsuńsuper lubię jak leonetta się rozpada a później zchodzi znowu
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńO chora jesteś:( To źle, zdrowiej szybko ;*
Juliet powróciła i do Leona się przystawia, no nie wierzę w to. Specjalnie to robi czy na prawdę jest taka głupia? Raczej, że specjalnie. Idiotka. Leon zranił ją tym nie wiedząc, że tak ją to zaboli :( Szkoda mi jej było, ale jak przeprosił ją to od razu lepiej. I w restauracji było cudownie tylko ten jej żar i to jego zachowanie jest niepokojące. I później to w limuzynie. Co się z nim dzieje? Leonetta już się skończyła? O nie, nie ja już chcę ich z powrotem! Natychmiast, ale boje się zapytać przez ile rozdziałów ich nie będzie xD Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Cudoooo *o* Kocham tego bloga <3 Rozdział fenomenalny.... Dobrze, że rozdzieliłaś Leonettę choć trochę, bo lubię jak w opowiadaniu coś się dzieję :) <3 Pozdrawiam i czekam na nexta :***
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńMega rozdział!!
Ekstra kłótnia!!
Co on ukrywa?
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Ekstra
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńSuper rzdzial i czekam na next. Jak możesz rozwalić Leonette??? To nie możliwe. A jak ja miałabym Leonka obok to bym mu w d..e p.......ła i leciał by i leciał. Jeżeli tak kocha Vilu to niech jej mówi prawde. Zdrowiej szybko i życze weny.
OdpowiedzUsuńWrócę ♥
OdpowiedzUsuńRozdział jest rewelacyjny ♥
UsuńNie spodziewałam się pojawienia małej J. Jeszcze w dodatku rozmawiała z Leonem. Okej... Zupełnie nie rozumiem czemu gawędził sobie z wrogiem Castillo. Czy to przez nią rozpadnie się Leonetta? Nie wiem, ale jestem pewna, że nas zaskoczysz ;)
Dlaczego Leon zachowuje się tak dziwnie? Kurde, aż nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;*
Pozdrawiam,
Rachel ;*
ssuuper !♥
OdpowiedzUsuńZnowu jestem 8772528 ._.
OdpowiedzUsuńDobra nie ważne xd
sklamalabym pisząc że chce z powrotem Leonette :D
Lubie jak się kłócą ;))
A teraz cóż mogę powiedzieć, rozdział boski ^^
Ostatnio przeczytałam ,, Dotyk Julii " i tak sobie myślę ... dobra nieważne. W każdym razie książka zajebista *,*
Chyba czas się już pożegnać. To co widzimy się w piątek ? ;)
Mr. Grey will see you now ^^
Kurde teraz jestem jeszcze dalej ! Ja i moja inteligencja do naprawy *-*
W sensie że taką szczęśliwą Leonette xd
UsuńSuper
OdpowiedzUsuńCo prawda nie komentuję często, ale czytam ^-^ Tak jak "Bared to you", ale Leon obraził Miśki, więc foch itd.
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o rozdział - czytam sobie początek, a tu Juliet! Jeszcze zniszczy limuzynę Verdas'owi, no :/
Leon taki zamknięty w sobie. Może jakaś Teddy mu zawróciła w głowie? xD Nie? :D
No jak on mógł sobie iść, gdzie on szedł w ogóle, Leon kto do cb pisze, co się dzieje, czekam na 25. ^-^
ssssssssuper
OdpowiedzUsuńRozdział genialny
OdpowiedzUsuńCo się stało z Leonem?
To przez to jak Vilu zaczęła mówić o Danielu?
Czekam na next
Nathalie
Muszę Ci powiedziec, że masz talent! Naprawdę, jeszcze żadne opowiadanie mnie nie wciągnęło tak, jak to! Brak mi słów żeby opisac, każdy rozdział wspaniały!! Jesteś Boska! (Ciekawi mnie co tam u Fedemiły :) )
OdpowiedzUsuń;3
OdpowiedzUsuńMatko jaki cudowny blog.
OdpowiedzUsuńAż głupio że odkryłam go dopiero teraz.
Piszesz niesamowicie , ale to już na pewno wiesz.
Podziwiam naprawdę.
Zapraszam do mnie: http://fedemila-moja-historia.blogspot.com/