Z dedykacją dla Levone
Po jakiś czterdziestu minutach jazdy, samochód nagle zatrzymuje się. Rozglądam się. Dostrzegam przed nami ogromną luksusową willę. Od razu przenoszę wzrok na Leóna, który delikatnie przytakuje. Uśmiecham się w ramach odpowiedzi, po czym wysiadam z limuzyny.
Przepiękny dom koloru beżowego mieści się na wzniesieniu z widokiem na Atlantyk. Czuję lekki chłód, który niesie znad Oceanu, jednak to normalne podczas. Za niedługo wszystko co piękne zostanie przykryte białym śniegiem.
- Podoba Ci się? - Zadaje mi pytanie León, który nagle pojawia się tuż obok mnie. Splata swoje palce z moimi i uśmiecha się uwodzicielsko.
- Bardzo. - Mówię zgodnie z prawdą. - To miejsce jest cudowne. Już sobie wyobrażam, jak jest tu w lecie.
- Jeszcze lepiej. - Uśmiecha się.
- A tak właściwie to gdzie jesteśmy? - Zadaję pytanie zdezorientowana. Nie śledziłam drogi, czego teraz bardzo żałuję.
- Hamptons. - Odpowiada z uśmiechem. - Chodź, musisz zobaczyć resztę. - Ciągnie mnie w stronę wejścia.
- A nasze bagaże?
- To działka Arthura.
- A tak właściwie to gdzie jesteśmy? - Zadaję pytanie zdezorientowana. Nie śledziłam drogi, czego teraz bardzo żałuję.
- Hamptons. - Odpowiada z uśmiechem. - Chodź, musisz zobaczyć resztę. - Ciągnie mnie w stronę wejścia.
- A nasze bagaże?
- To działka Arthura.
Cały dom został wykonany w stylu nowoczesnym. Każdy pokój zachwyca mnie swoim wnętrzem i sprawia, że mam ochotę spędzić tu całe swoje życie.
W sumie mogłabym tu nawet zamieszkać. Jest cicho, przyjemnie, spokojnie, tylko czterdzieści minut do Nowego Jorku, nie aż tak daleko. Na pewno jest to świetne miejsce na spędzenie wakacji. Tydzień, pięć dni, albo dwa można spędzić w Hamptons bardzo aktywnie. Pływanie w morzu, korty tenisowe, liczne parki, czy nawet pływanie łódką po jeziorze. W tym mieście jest wszystko.
W sumie mogłabym tu nawet zamieszkać. Jest cicho, przyjemnie, spokojnie, tylko czterdzieści minut do Nowego Jorku, nie aż tak daleko. Na pewno jest to świetne miejsce na spędzenie wakacji. Tydzień, pięć dni, albo dwa można spędzić w Hamptons bardzo aktywnie. Pływanie w morzu, korty tenisowe, liczne parki, czy nawet pływanie łódką po jeziorze. W tym mieście jest wszystko.
Stajemy nagle przed drewnianymi drzwiami. Znajdujemy się na drugim piętrze. Jestem bardzo podekscytowana tym, co znajduje się za nimi. W sumie nie będę zdziwiona, już niczym. Ten dom jest cholernie duży, posiada nawet salkę do gier, w której po środku stoi stół do gry w bilarda.
- Otwórz. - Proszę go.
Czuję się, jak jakaś pięcioletnia dziewczynka, która zaraz wejdzie do swojego różowego królestwa.
Czuję się, jak jakaś pięcioletnia dziewczynka, która zaraz wejdzie do swojego różowego królestwa.
- To miejsce należy tylko do nas. - Mówi uwodzicielskim głosem Verdas. - Spędzimy tu wiele godzin. Nie mam na myśli tylko stosunku, mam na myśli również sen. - Otwiera drzwi.
Wchodzę do środka i dosłownie odbiera mi głos. Sypialnia jest niesamowita. Ogromne łóżko zostało okryte aksamitną kremową pościelą, która idealnie współgra z wystrojem wnętrz. Dostrzegam widok Atlantyku i uśmiecham się delikatnie. Już to sobie wyobrażam. On i ja rano, w łóżku leżymy i spoglądamy w stronę wyjścia na taras. Cudownie.
- Wspaniale. - Komentuję po dłuższej chwili.
- Wyobraź sobie lato. - Przymykam oczy i spełniam jego prośbę - Oboje budzimy się w swoich objęciach i słyszymy, jak fale obijają się o kamienie. Leżymy w łóżku, całujemy się, jemy śniadanie... Wszytko cokolwiek chcesz.
Uśmiecham się delikatnie i otwieram oczy, po czym spoglądam na niego.
- I tak pewnego dnia zrobimy kolejny krok do przodu. - Mruczy, po czym całuje mój policzek. - Potem jeszcze jeden. - Powtarza swój poprzedni ruch. - I jeszcze.
Uśmiecham się delikatnie i otwieram oczy, po czym spoglądam na niego.
- I tak pewnego dnia zrobimy kolejny krok do przodu. - Mruczy, po czym całuje mój policzek. - Potem jeszcze jeden. - Powtarza swój poprzedni ruch. - I jeszcze.
- Aż dojdziemy do ostatniego etapu. - Mówię, na co on przytakuje głową.
- Jesteś może głodna? - Zadaje mi pytanie troskliwym głosem.
- Wiesz co? Czytasz mi w myślach. - Odpowiadam z uroczym uśmiechem.
Wychodzimy z domu, trzymając się za ręce. Jest już troszkę zimniej, więc musiałam zmienić swój ubiór. Mam na sobie ciemne jeansy, do tego biały podkoszulek i czarną skórzaną kurtkę. Nie wiem dlaczego, ale León kazał mi się tak ubrać. Ciekawe co on kombinuje...
Słońce powoli zaczyna zachodzić, a my gdzieś idziemy. Szczerze mówiąc sądziłam, że spędzimy miły wieczór, grając w bilarda w domu, ale widocznie mój ukochany ma lepszy pomysł.
Wchodzimy o dziwo do garażu. W środku dostrzegam dwa czarne sportowe samochody, które są identyczne.
- Ładne. - Komentuję po chwili oglądania.
- Mercedes SLR McLaren. - Odpowiada. - Ale nie po to tutaj przyszliśmy. - Spoglądam na niego zaciekawionym wzrokiem, jednak on ignoruje to.
Dopiero teraz zauważam, jak w drugiej ręce trzyma mały pilot. Przyciska biały okrągły guzik i drzwi zaczynają się otwierać. W środku dostrzegam stojący czarny motor, a tuż obok niego dwa kaski.
- Chyba sobie jaja robisz. - Mówię po chwili, kiedy dociera do mnie co będziemy robić. - Motor to najniebezpieczniejszy pojazd, jaki istnieje! Nie wsiądę na to wybacz mi, ale chciałabym dożyć chociaż do trzydziestki.
- Kotku, to jest bezpieczne. - Odpowiada León i chowa srebrny pilot w kieszeni swojej czarnej skórzanej kurtki. - Uwielbiam jazdę na motorach. To mój sposób na radzenie sobie ze stresem. Zawsze jeżdżę, kiedy mam zły humor, albo jestem wściekły.
- A teraz? - Pytam i spoglądam mu głęboko w te szmaragdowe oczy.
- Chcę wybrać się z tobą na przejażdżkę. - Odpowiada z uwodzicielskim uśmiechem.
Puszcza moją rękę. Podchodzi do motoru bierze do ręki granatowy kask, następnie wraca do mnie.
Puszcza moją rękę. Podchodzi do motoru bierze do ręki granatowy kask, następnie wraca do mnie.
- Będziesz w tym bezpieczniejsza. - Mówi, po czym zakłada mi na głowę kask. Wymuszam na swojej twarzy delikatny uśmiech, chociaż tak naprawdę czuję się w nim okropnie. - Wyglądasz w nim wspaniale.
- Egh, nienawidzę kasków. - Cicho wzdycham. - Ale dla ciebie zrobię wszystko.
- Nie przesadzaj, wyglądasz w nim wspaniale. - Odpowiada i zakłada na siebie drugi, również w tym samym odcieniu. - A teraz chodź tu do mnie. - Mruczy i przyciąga mnie za rękę do siebie. - Ja będę z przodu, a ty z tyłu. Twoje piękne rączki muszą obejmować mnie, więc mam nadzieję, że to zrobisz.
- Masz nie jechać powyżej stu kilometrów na godzinę. - Grożę mu palcem. Szatyn uśmiecha się uwodzicielsko.
- Zaufaj mi. - Szepcze swoim seksownym głosem. - Wszystko będzie dobrze.
No to jedziemy...
No to jedziemy...
Leżymy na olbrzymim łóżku, patrząc na siebie. Szmaragdowe oczy w piwne. Po naszej szalonej przejażdżce po Hamptons oraz jego okolicach, wzięliśmy wspólnie gorącą kąpiel. Tradycyjnie nie mogło się obejść bez pieszczot, namiętnych pocałunków, czy rozmów na przeróżne tematy.
- Opowiedz mi o tym, jak dostałeś się na Harward. - Przerywam panującą ciszę w pomieszczeniu.
Dostrzegam, jak na jego twarzy pojawia się ten dobrze mi znany łobuzerski uśmiech. Od razu przypomina mi się moja tapeta w telefonie, na której widnieje On. Najprzystojniejszy mężczyzna, uśmiechający się łobuzersko w stronę obiektywu. Boże....
- A więc moja maleńka chce wiedzieć, jak dostałem się na Harward? - Mruczy.
Boże przestań, zaraz zwariuję.
- No okej.
Obejmuje mnie prawy ramieniem. Moja głowa tym razem spoczywa na jego umięśnionym torsie. - Był piękny i słoneczny dzień. Pamiętam, że bardzo się denerwowałem, w końcu to Harward, a nie byle jaka uczelnia. Rozmowę ze mną przeprowadzała dość młoda kobieta. Blondynka o niebieskich oczach. Chyba miała na imię Natalia. Szczupła, nawet wpadła mi w oko.
Świetnie. Liczę na to, że opisze mi przebieg rozmowy, tym czasem on pamięta tylko to? Kobietę, która przeprowadzała z nim rozmowę kwalifikacyjną?
- Dalej. - Mruczę. - Nie musisz mi opisywać jej wyglądu.
- Wiem, że była oczarowana moim wyglądem oraz osobowością. - Kontynuuje. - Próbowała coś tam ze mną flirtować, jednak ja za bardzo nie dawałem jej szans. Pamiętam, że na zadane mi pytanie, dlaczego chcę tam studiować, odpowiedziałem krótko. Bo jestem León Verdas. - Cicho się śmieję, słysząc tą odpowiedź. - Dostałem się bez problemu. A jak było z tobą, maleńka?
- Długa i pokręcona historia. - Mówię od razu. - Nie chcesz wiedzieć.
- Chcę, chcę. Wiem, że byłaś niegrzeczną dziewczynką. Chciałbym wiedzieć, jak bardzo.
Wywracam oczami i cicho wzdycham. Wiem, że muszę mu o tym wszystkim opowiedzieć. No cóż.
- Opowiedz mi o tym, jak dostałeś się na Harward. - Przerywam panującą ciszę w pomieszczeniu.
Dostrzegam, jak na jego twarzy pojawia się ten dobrze mi znany łobuzerski uśmiech. Od razu przypomina mi się moja tapeta w telefonie, na której widnieje On. Najprzystojniejszy mężczyzna, uśmiechający się łobuzersko w stronę obiektywu. Boże....
- A więc moja maleńka chce wiedzieć, jak dostałem się na Harward? - Mruczy.
Boże przestań, zaraz zwariuję.
- No okej.
Obejmuje mnie prawy ramieniem. Moja głowa tym razem spoczywa na jego umięśnionym torsie. - Był piękny i słoneczny dzień. Pamiętam, że bardzo się denerwowałem, w końcu to Harward, a nie byle jaka uczelnia. Rozmowę ze mną przeprowadzała dość młoda kobieta. Blondynka o niebieskich oczach. Chyba miała na imię Natalia. Szczupła, nawet wpadła mi w oko.
Świetnie. Liczę na to, że opisze mi przebieg rozmowy, tym czasem on pamięta tylko to? Kobietę, która przeprowadzała z nim rozmowę kwalifikacyjną?
- Dalej. - Mruczę. - Nie musisz mi opisywać jej wyglądu.
- Wiem, że była oczarowana moim wyglądem oraz osobowością. - Kontynuuje. - Próbowała coś tam ze mną flirtować, jednak ja za bardzo nie dawałem jej szans. Pamiętam, że na zadane mi pytanie, dlaczego chcę tam studiować, odpowiedziałem krótko. Bo jestem León Verdas. - Cicho się śmieję, słysząc tą odpowiedź. - Dostałem się bez problemu. A jak było z tobą, maleńka?
- Długa i pokręcona historia. - Mówię od razu. - Nie chcesz wiedzieć.
- Chcę, chcę. Wiem, że byłaś niegrzeczną dziewczynką. Chciałbym wiedzieć, jak bardzo.
Wywracam oczami i cicho wzdycham. Wiem, że muszę mu o tym wszystkim opowiedzieć. No cóż.
- Dziękuję, że zaczekałaś. - Mówi do mnie mężczyzna mający przeprowadzić ze mną rozmowę kwalifikacyjną do Yale, wchodząc do zimnej niebieskiej poczekalni biura rekrutacyjnego uniwersytetu.
Boże, spodnie tego gościa są zbyt opięte na tyłku... Nie! Przestań o tym teraz myśleć! Najważniejszy jest Yale, a nie źle dobrane spodnie tego gościa!
- Żaden problem. - Odpowiadam z delikatnym uśmiechem.
Wchodzimy do jednego z wolnych biur, w którym mam zostać przepytana przez starszego mężczyznę. Szczerze? Na samą myśl o tym drżę. Mam nadzieję, że nie stres nie wygra ze mną i będę odpowiadać ze spokojem.
Wysoki opalony mężczyzna z siwiejącymi skroniami i błyszczącymi zielonymi oczami zajmuje miejsce na przeciwko mnie. Otwiera szybko zeszyt i bierze do ręki długopis, po czym spogląda na mnie.
Muszę się załatwić. Kurde, nie dało się wcześniej? Teraz nie mogę urwać się z rozmowy, muszę dotrwać do samego końca. Dasz radę, dasz radę.
Zakładam nogę za nogę i częściowo dzięki temu hamuję swoją potrzebę. Mam nadzieję, że wytrzymam w takiej pozie do końca.
- No to proszę mi coś o sobie opowiedzieć. - Słyszę nagle pierwsze pytanie.
Mężczyzna uśmiecha się przyjemnie w moją stronę swoimi zielonymi oczami. Hmm... Spodnie opięte na tyłku, zielone ocz... Przestań!
- Hmm... - Zaczynam.
Czy ja przygotowałam z Dakotą odpowiedź na takie pytanie? Chyba raczej nie, jest zbyt ogólnikowe.
Opowiedz mi o sobie. Pytanie tylko od czego zacząć?
Nerwowo zaczynam obracać swoim pierścionkiem na palcu z rubinem. Myśl Violka, myśl! Kurde, ale na prawdę chce mi się sikać, plus jeszcze te jego opięte na tyłku spodnie i zielone oczy... Kurde! Przestań! Skup się!
Okej, muszę improwizować. Biorę głęboki wdech i zaczynam mówić:
- Jestem z Nowego Jorku, dokładniej Manhattan, Upper East Side. Nie mam rodzeństwa. Mam bardzo kochających mnie rodziców.
Przerywam nagle, aby zaczerpnąć powietrza. Dopiero teraz dochodzi do mnie to, że mój wzrok skupiony jest na jego butach. To wręcz niedopuszczalne! Powinnam nawiązać z nim kontakt wzrokowy! Muszę zrobić na nim jak najlepsze wrażenie.
Przerywam nagle, aby zaczerpnąć powietrza. Dopiero teraz dochodzi do mnie to, że mój wzrok skupiony jest na jego butach. To wręcz niedopuszczalne! Powinnam nawiązać z nim kontakt wzrokowy! Muszę zrobić na nim jak najlepsze wrażenie.
- Rozumiem. - Odpowiada i coś szybko zapisuje w notatniku.
- Co pan tam pisze? - Zadaję pytanie ciekawa i nachylam się, aby coś zobaczyć.
- Drobne notatki. - Szybko zakrywa je ręką. - Powiedz mi, dlaczego jesteś zainteresowana Yale?
Okej, jestem przygotowana do odpowiedzi na to pytanie.
- To proste. Chcę tego, co najlepsze. Jestem najlepsza i zasługuję na to, co najlepsze. - Mówię pewnym głosem. Po chwili jednak zdaję sobie sprawę z tego, że nie zabrzmiało to zbyt dobrze. Cholera.. - Moja mama studiowała na Yale. Chcę pójść w jej ślady. - Dopowiadam szybko.
- Doprawdy? - Dopytuje się i coś szybko notuje w swoim notatniku.
Spoglądam na niego uważnie. Dopiero teraz dostrzegam, że kiedy Jason pisze, błyszczą się jego złote ozdobione monogramem spinki do mankietów.
- Możesz mi w takim razie opowiedzieć o książce, którą ostatnio czytałaś? - Pyta i spogląda na mnie.
Momentalnie w mojej głowie pojawia się pustka. Kurde, książka? Czytam ich mnóstwo, jednak teraz za grosz nie mogę sobie przypomnieć tej ostatniej. Kubuś Puchatek? Biblia? Ludzie, na prawdę nic nie pamiętam! Mój mózg kategorycznie odmawia mi posłuszeństwa, co nie jest zalecane w czasie rozmów wstępnych do college'u.
- Ostatnio nie mogłam zbyt wiele czytać. - Zaczynam mówić po chwili, aby jakoś ta rozmowa w dalszym ciągu miała sens. - Wszystko jest nie tak. Ukradłam spodnie od pidżamy. Dla mojego chłopaka. - Cholera, po co ja to mówię?! Gdyby Dakota tutaj ze mną była, od razu zaczęła by na mnie krzyczeć. - A Christian mi nawet nie podziękował.
- Christian?
Jason porusza się niezręcznie w swoim fotelu. Kurde, jestem totalną debilką. Tracę Yale na własne życzenie.
Wyciągam szybko chusteczkę higieniczną z pudełka na jego biurku i głośno wydmuchuję nos. Boże, co się ze mną dzieje?
- Myślałam, żeby z tym wszystkim skończyć. Na prawdę to rozważałam, mówię poważnie. Ale staram się być dzielna i dalej to ciągnąć.
Jason nagle przestaje pisać. Jego wzrok skupia się na widoku za oknem. Podążam w jego ślad i dostrzegam nagle chłopaka przebiegającego w bluzie z logo Yale.
- A co ze sportami? - Słyszę kolejne pytanie.
Momentalnie odwracam wzrok i spoglądam na niego. Eee yyy... Sporty?
Wzruszam ramionami. Poruszył najgorszy temat, jaki mógł.
- Gram w tenisa w sumie od czwartego roku życia. Ale w tej chwili jakoś sport nie odgrywa dla mnie dość ważnej roli. To wszystko jest takie trudne.
Jason nakłada nasadkę na swój długopis i chowa go do kieszeni koszuli. Od razu mi się przypomina ten jego opięte na tyłku spodnie... Kurczę.
- Masz może jakieś do mnie pytania? - Słyszę jego głos.
Uśmiecham się delikatnie. Przesuwam się z fotelem do przodu i wyciągam rękę, aby dotknąć kolana mężczyzny. Boże, chciałam to zrobić odkąd tutaj się znalazłam.
- Jeżeli obiecasz mi, że zostanę przyjęta wcześniej, przyrzekam, że będę najlepszym studentem, jaki kiedykolwiek studiował na Yale. - Mówię.
Kurde, zabiję Christiana za to nasze wczorajsze picie! Przez to dzisiaj nie jestem sobą. Plącze mi się język, zachowuję się jak jakaś idiotka i nie trzymam się ściśle wyznaczonego planu przez Dakotę. Żegnaj Yale, witaj miejscowy college'u!
Jason nie odpowiada. Ponownie wyciąga ze swojej kieszeni długopis, a następnie coś zapisuje w notatniku i podkreśla dwa razy. Kurde, podwójna linia może oznaczać wiele. Albo coś dobrego dla mnie, albo coś okropnego.
- Zobaczę, co da się zrobić. - Mówi i wstaje z krzesła.
Szybko zapina guzik w swojej marynarce i wyciąga rękę w moją stronę, którą od razu ujmuję. Boże ta skóra jest taka miękka jak na mężczyznę w takim wieku. Mogłabym ją pieścić całymi dniami.
- Dziękuję za rozmowę. - Energicznie potrząsam ręką z delikatnym uśmiechem. - Powodzenia.
- Do zobaczenia przyszłą jesienią. - Odpowiadam.
I tak wiem, że moje marzenia dotyczące Yale legły w gruzach. Ale muszę to zrobić, zanim na zawsze opuszczę mury tej uczelni.
Biorę do ręki swoją torebkę i podchodzę do Jasona. Wspinam się na palce i całuję go w policzek.
- Dziękuję. - Mówię i szybko wychodzę z jego gabinetu.
Żegnaj Yale, żegnajcie marzenia.
- Doprawdy? - Dopytuje się i coś szybko notuje w swoim notatniku.
Spoglądam na niego uważnie. Dopiero teraz dostrzegam, że kiedy Jason pisze, błyszczą się jego złote ozdobione monogramem spinki do mankietów.
- Możesz mi w takim razie opowiedzieć o książce, którą ostatnio czytałaś? - Pyta i spogląda na mnie.
Momentalnie w mojej głowie pojawia się pustka. Kurde, książka? Czytam ich mnóstwo, jednak teraz za grosz nie mogę sobie przypomnieć tej ostatniej. Kubuś Puchatek? Biblia? Ludzie, na prawdę nic nie pamiętam! Mój mózg kategorycznie odmawia mi posłuszeństwa, co nie jest zalecane w czasie rozmów wstępnych do college'u.
- Ostatnio nie mogłam zbyt wiele czytać. - Zaczynam mówić po chwili, aby jakoś ta rozmowa w dalszym ciągu miała sens. - Wszystko jest nie tak. Ukradłam spodnie od pidżamy. Dla mojego chłopaka. - Cholera, po co ja to mówię?! Gdyby Dakota tutaj ze mną była, od razu zaczęła by na mnie krzyczeć. - A Christian mi nawet nie podziękował.
- Christian?
Jason porusza się niezręcznie w swoim fotelu. Kurde, jestem totalną debilką. Tracę Yale na własne życzenie.
Wyciągam szybko chusteczkę higieniczną z pudełka na jego biurku i głośno wydmuchuję nos. Boże, co się ze mną dzieje?
- Myślałam, żeby z tym wszystkim skończyć. Na prawdę to rozważałam, mówię poważnie. Ale staram się być dzielna i dalej to ciągnąć.
Jason nagle przestaje pisać. Jego wzrok skupia się na widoku za oknem. Podążam w jego ślad i dostrzegam nagle chłopaka przebiegającego w bluzie z logo Yale.
- A co ze sportami? - Słyszę kolejne pytanie.
Momentalnie odwracam wzrok i spoglądam na niego. Eee yyy... Sporty?
Wzruszam ramionami. Poruszył najgorszy temat, jaki mógł.
- Gram w tenisa w sumie od czwartego roku życia. Ale w tej chwili jakoś sport nie odgrywa dla mnie dość ważnej roli. To wszystko jest takie trudne.
Jason nakłada nasadkę na swój długopis i chowa go do kieszeni koszuli. Od razu mi się przypomina ten jego opięte na tyłku spodnie... Kurczę.
- Masz może jakieś do mnie pytania? - Słyszę jego głos.
Uśmiecham się delikatnie. Przesuwam się z fotelem do przodu i wyciągam rękę, aby dotknąć kolana mężczyzny. Boże, chciałam to zrobić odkąd tutaj się znalazłam.
- Jeżeli obiecasz mi, że zostanę przyjęta wcześniej, przyrzekam, że będę najlepszym studentem, jaki kiedykolwiek studiował na Yale. - Mówię.
Kurde, zabiję Christiana za to nasze wczorajsze picie! Przez to dzisiaj nie jestem sobą. Plącze mi się język, zachowuję się jak jakaś idiotka i nie trzymam się ściśle wyznaczonego planu przez Dakotę. Żegnaj Yale, witaj miejscowy college'u!
Jason nie odpowiada. Ponownie wyciąga ze swojej kieszeni długopis, a następnie coś zapisuje w notatniku i podkreśla dwa razy. Kurde, podwójna linia może oznaczać wiele. Albo coś dobrego dla mnie, albo coś okropnego.
- Zobaczę, co da się zrobić. - Mówi i wstaje z krzesła.
Szybko zapina guzik w swojej marynarce i wyciąga rękę w moją stronę, którą od razu ujmuję. Boże ta skóra jest taka miękka jak na mężczyznę w takim wieku. Mogłabym ją pieścić całymi dniami.
- Dziękuję za rozmowę. - Energicznie potrząsam ręką z delikatnym uśmiechem. - Powodzenia.
- Do zobaczenia przyszłą jesienią. - Odpowiadam.
I tak wiem, że moje marzenia dotyczące Yale legły w gruzach. Ale muszę to zrobić, zanim na zawsze opuszczę mury tej uczelni.
Biorę do ręki swoją torebkę i podchodzę do Jasona. Wspinam się na palce i całuję go w policzek.
- Dziękuję. - Mówię i szybko wychodzę z jego gabinetu.
Żegnaj Yale, żegnajcie marzenia.
- I to wszystko. - Robię krótkie podsumowanie i spoglądam na niego. - Taka była moja droga na Yale.
- Przyjęli cię? - Zadaje mi pytanie z uśmiechem.
- Za pierwszym razem nie, lecz za drugim tak. Moi rodzice wyjaśnili sprawę, że podczas rozmowy nie byłam sobą. Otrzymałam drugą szansę i ponowną rozmowę kwalifikacyjną. Byłam przygotowana i dostałam się.
- Bardzo dobrze, gratuluję.
Uśmiecham się delikatnie i swój wzrok skupiam na suficie. W sumie jestem ciekawa, jakim ojcem byłby León. Wiem, że to jeszcze za wcześnie, stanowczo za wcześnie, ale tak jakoś teraz przyszło mi to na myśl. Na pewno byłby dobry. Jego dzieci miały by wszystko o czym tylko pomarzą. Najlepsze zabawki, ubranka.. Żyły by w raju.
Myślami powracam do początku naszej znajomości, kiedy to wszystko było zupełnie inne. Z jednej strony odpychałam go od siebie, a z drugiej pragnęłam, aby był przy mnie i walczył. Doskonale pamiętam również to, marzyłam o nim dniami i nocami i płakałam po utracie. León, jako jedyny ma na mnie taki wpływ. Po rozstaniu z Christianem na drugi dzień byłam szczęśliwą singielką, jednak po zerwaniu z Verdasem moje serce krwawiło.
Uśmiecham się delikatnie i swój wzrok skupiam na suficie. W sumie jestem ciekawa, jakim ojcem byłby León. Wiem, że to jeszcze za wcześnie, stanowczo za wcześnie, ale tak jakoś teraz przyszło mi to na myśl. Na pewno byłby dobry. Jego dzieci miały by wszystko o czym tylko pomarzą. Najlepsze zabawki, ubranka.. Żyły by w raju.
Myślami powracam do początku naszej znajomości, kiedy to wszystko było zupełnie inne. Z jednej strony odpychałam go od siebie, a z drugiej pragnęłam, aby był przy mnie i walczył. Doskonale pamiętam również to, marzyłam o nim dniami i nocami i płakałam po utracie. León, jako jedyny ma na mnie taki wpływ. Po rozstaniu z Christianem na drugi dzień byłam szczęśliwą singielką, jednak po zerwaniu z Verdasem moje serce krwawiło.
- Mówiłeś, że nie bawisz się w romanse. - Cytuję jego słowa, które kiedyś do mnie powiedział.
Szatyn spogląda na mnie, wcześniej cicho wzdychając.
Szatyn spogląda na mnie, wcześniej cicho wzdychając.
- Bo nie bawię.
Przekręcam lekko głowę na bok i się uśmiecham.
- Tak było do czasu, kiedy poznałem ciebie. Odmieniłaś mnie. Wcześniej liczyły się dla mnie tylko dziwki.
Przekręcam lekko głowę na bok i się uśmiecham.
- Tak było do czasu, kiedy poznałem ciebie. Odmieniłaś mnie. Wcześniej liczyły się dla mnie tylko dziwki.
A więc dziwki...
- Codziennie inna... Czasem nawet potrafiłem zaliczyć dwie.
Dwie? Dziennie? Ludzie...
- Ale...
To jednak trzy?
- To wszystko się zmieniło, odkąd poznałem ciebie. Wtedy tak na prawdę zrozumiałem co to znaczy kogoś kochać.
Ujmuje moją twarz w swoje ręce i przybliża jeszcze bardziej do siebie, przez cały czas spoglądając mi w oczy. Przymykam po chwili powieki i czekam na złączenie naszych warg, jednak nie doczekuję się. Zdziwiona otwieram oczy i spoglądam na swojego chłopaka.
- Oddałbym całą swoją fortunę, aby nadrobić stracony czas. - Szepcze. - Całą. Cały swój dobytek, wszystko... Tylko żebyś była ze mną.
- Jestem z tobą i nigdzie się nie wybieram. Przy tobie jest mi najlepiej. - Mówię zgodnie z prawdą.
- Dla ciebie specjalnie przeleciałbym tą zasraną odległość pomiędzy Nowym Jorkiem a Signapurem.
- To dziewiętnaście godzin lotu. - Szepczę.
- To nic. Mam to gdzieś. - Składa na moich wargach szybki pocałunek. - Idziemy spać?
- Idziemy. - Mruczę, wtulając się wcześniej w jego umięśniony tors. - Dobranoc.
- Dobranoc, kochanie.
Witam was wszystkich w kolejny piąteczek. Szczerze? Mam dość, jestem wykończona. Pilnie potrzebuję wakacji, kto za? xD
Zazdro dla osób, które już dzisiaj rozpoczynają ferie (np. ludzie z dolnośląskiego albo mazowieckiego), nie chciałby się ktoś zamienić? :DDD
Dobra, przejdę do konkretów.
Leónetta w Hamptons. Nie miałam zamiaru wysyłać ich na (załóżmy) Hawaje, bo to nie miało by sensu. W opowiadaniu jest sobota, a w niedzielę wieczorkiem muszą wrócić na Manhattan, więc wypad w jakieś luksusowe zakątki naszego Świata nie miałby sensu.
Poza tym dom Hamptons odegra później dość ważną rolę w opowiadaniu. Nie zdradzę wam za ile, kiedyś się dowiecie podczas czytania, co tam dla was zaplanowałam xD
Chciałam dzisiaj zamieścić wątek z uczelniami, na których studiowała nasza Leónetta. Poznaliśmy z dwóch zdaniach rozmowę kwalifikacyjną Leóna oraz (w postaci wspomnienia) Violetty. Castillo nie była sobą = skutek związku z Christianem
Egh, byle do 13 lutego, to przecież tak szybko zleci -.-
Dobra, kończę tą notkę xD
Czekam na wasze opinie,
- Idziemy. - Mruczę, wtulając się wcześniej w jego umięśniony tors. - Dobranoc.
- Dobranoc, kochanie.
Witam was wszystkich w kolejny piąteczek. Szczerze? Mam dość, jestem wykończona. Pilnie potrzebuję wakacji, kto za? xD
Zazdro dla osób, które już dzisiaj rozpoczynają ferie (np. ludzie z dolnośląskiego albo mazowieckiego), nie chciałby się ktoś zamienić? :DDD
Dobra, przejdę do konkretów.
Leónetta w Hamptons. Nie miałam zamiaru wysyłać ich na (załóżmy) Hawaje, bo to nie miało by sensu. W opowiadaniu jest sobota, a w niedzielę wieczorkiem muszą wrócić na Manhattan, więc wypad w jakieś luksusowe zakątki naszego Świata nie miałby sensu.
Poza tym dom Hamptons odegra później dość ważną rolę w opowiadaniu. Nie zdradzę wam za ile, kiedyś się dowiecie podczas czytania, co tam dla was zaplanowałam xD
Chciałam dzisiaj zamieścić wątek z uczelniami, na których studiowała nasza Leónetta. Poznaliśmy z dwóch zdaniach rozmowę kwalifikacyjną Leóna oraz (w postaci wspomnienia) Violetty. Castillo nie była sobą = skutek związku z Christianem
Egh, byle do 13 lutego, to przecież tak szybko zleci -.-
Dobra, kończę tą notkę xD
Czekam na wasze opinie,
Rozdział 23 = Odpowiednia ilość komentarzy (min 50)
xAdusiax
Zajęte,
OdpowiedzUsuńChristian Grey, prezes Grey Enterprises Holdings Inc.
You're my inspiration.
UsuńYou're my sunshine.
You're my Anastasia Grey.
She's mine.
Nie wiem co powiedzieć. Ada... zaskoczyłaś mnie. Sadziłam, że w Hamptons wylądują nieco później!
Jak zwykle Natalia, nie pomyślała o tej opcji.
Motor. Um... wiedziałam o jego zamiłowaniu do tego sprzętu od dawna. Pozdrawiania z dnia w którym mi to napisałaś! ^^
Leoś taki BAD BOY. ^^
Dziweczki, na dziweczki, szatyn się wybierał. Raz jedna, a raz nawet i dwie. Kurde, jakie on bierze witaminy?
Nie, to Braveran robi swoje, hihi!
NATALIA, BLONDYNKA, NIEBIESKIE OCZY
Skąd taki pomysł? Oczywiście! Znasz taką jedną z Wrocławia. XD
Typowe niemieckie dziecko ze mnie! ^^
Czuję się wyróżniona. Byłam laską z Harwardu.
Pytanie, ile mam teraz lat? ^^
Ada... Violka miała zrobić to co proponowałam! (Chodzi mi o gostka z Yale) Byłoby zajebiście! :3
Co tam, wypaplała, że ukradła coś dla Szarego, nie Łajna. SZAREGO. ^^
Od dziś plejsy w GTA V, rozumiesz to? A to tylko dzięki... tum tum tum...
MAM FERIE, A TY NIE, HUEHUEHUE. ^^
Dolnośląskie pozdrawia Małopolskę. <3
So I love when you call unexpected
Cause I hate when the moment's expected
So I'ma care for you, you, you
I'ma care for you, you, you, you, yeah
CHRISTIAN GREY opcjonalnie NATH
Skąd ja znam ten cytat z przedostatniego akapitu ? *,*
UsuńCudowna piosenka ;*
Zajęte dla Sheili!
OdpowiedzUsuńHej, nie skomentowałam jeszcze numerku 21, a Ty jeszcze mi nie wpieprzyłaś? Ada, jesteś za dobra ;p
UsuńDługo wyczekiwana przeze mnie 22, jest ♥
Nie mogłam się doczekać ^^ Ryli xD
I jest wyjazd, SŁODKI wyjazd Leoniastego i jego dziewczyny, Violetty ^^
Jest uroczo i ma tak zostać ;p Po co kłótnie? ;( Jest super ;(
Ale czego się nie robi *wytrzymamy :D*
Hamptons? Ciekawie, nie powiem że nie ^^
I to jak blisko NY ^-^ Leoniasty może zabierać tam V co weekend. I będzie tak robił, prawda? :D
Wyjątkowe miejsce? Oświadczy jej się ;D
Albo zejdą się ze sobą, bo jakiejś wielkiej kłótni. Ale obstawiam wersję numer jeden ^^ Ewx3 kosmici i te sprawy ^^ (Pozostaję przy 1)
Ale Verdas miał panienek. Ale cóż się dziwić :D Taki maczo i wgl ^^
Co tam u Ludmiły? ;D
Będzie coś w następnym rozdziale? Nie szczególnie z Fede, jego może nie być. Luśka ♥
Violka taka niegrzeczna. Jak dostała się do Yale. Taka szalona ^^ Powinna się cieszyć, że ma tak wpływowych rodziców xD
Bardzo ślicznie dziękuję za zajęcie miejsca :*
Żona Chace jest wdzięczna ^^ (To ja ;_;)
A MAŁOPOLSKA (że tak odpowiem na komentarz wyżej) będzie pozdrawiać od 13 lutego. SZACH MAT!
Czekam na kolejny cudowny rozdział ♥
Nie mogę się doczekać ♥
I niech Lajon częściej wyznaje V uczucia, czy coś ^^ Bo czytałam przed chwilą a nie pamiętam, czy coś wspominał ;___;
Do następnego dzieła ♥
Pozdrawiam, trzymaj się ;*
Sheila :*
ZAJĘTE!
OdpowiedzUsuńWchodzę na bloggera. Pierw patrzę w nowości. Patrzę, widzę, Adusia dodała nowy rozdział. Piszczę. Potem czytam "Z dedykacją dla Levone". Jeszcze bardziej piszczę! Bardzo dziękuję! :) To zaszczyt. ^^
UsuńCo do rozdziału: Boski. Hampton? Jakaś nowość, jesteś oryginalna :D Jeszcze nikaj Hampton nie widziałam. Słodka Leónetta;p Przyznaję - nie lubię słodkiej, ale Tobie to wychodzi perfecto. Viola, taka niegrzeczna. Starszemu facetowie, rly? XD Haha, beka z tego fragmentu o spodniach :D
Haha, znowu jestem trzecia :* Ma się to wyczucie czasu xdd
Boże, ja tak uwielbiam Leóna *-* Vils może być, jakoś za nią nie przepadam;p Ale Leónette kocham, dlatego ją toleruję;p tj. żadna inna mi do Leosia nie pasuje :D
Dzisiaj krótko, muszę napisać trochę rozdziału + pouczyć się słówek na angol :D Mam miliard kartkówek w PONIEDZIAŁEK, od czegoś trzeba zacząć. .___.
Pozdrawiam,
Levone :*
Cieszcie się z ostatnich ,,słodkich'' chwili Leónetty xD Za jakiś czas się skończą xD
UsuńBuu xDDD
UsuńNie no, i tak nie lubię słodkiej Leónetty;p
Zajęte ^^
OdpowiedzUsuńCUDOOOOO!!! Viola i Leon spędzają miłe chwile ze sobą...i Leon planuje już ich wspolną przyszłość. Jak ja go uwielbiam! Violetta też już nawet myśli nad Leonem jak "Ojciec". Poprostu super jak by czytała prawdziwą książke! Czekam na next'a! Kiss
UsuńZajmuję!
OdpowiedzUsuńJulson z anonima ;x
Trumtrumtrum xd
UsuńZa to u góry wybacz, nie chciało mi się logować na konto tralalala ^^ Za dużo zachodu :P
Rozdział jak zwykle boski i pięknie napisany *-* Uwielbiam twój styl ♥
Dom? Verdas zaszalał. :D
Achh tyle tam słodkości, że mnie mdli xdd
Ehh.. Z tymi etapami to ja się trochę pogubiłam >.< To ile ich będzie? XD
Uno momento... Najpierw oni tam mówią, że będą razem przechodzić przez te wszystkie etapy, a potem ty mówić, że te słodkie chwile się skończą... Coś czuję, że baaaaardzooo długo będą pokonywać te etapy xd
Motorełek *u*
Uhuhuhuhu... Och Verdas, Verdas... xd Bardzo dużo zapamiętał z tego Harwardu... I to takie potrzebne rzeczy. xd
"Niegrzeczną dziewczynką" - co za opis. Ale po tych wspomnieniach zgodzę się z nim w 1000 procentach :D Kto normalny... a z resztą xd Zamurowało mnie. Dlaczego tamtemu się nie spodobało? XD Nie rozumiem dlaczego się nie dostała za pierwszym razem, na serio xD
Pfff to znaczy, że to wszystko sprawka rodziców. Pfff... Też bym tak chciała w przyszłości. Móc wszystko spieprzyć i dostać kolejną szansę... A tak nie będzie, pfff...
Och Leon ojciec *___________________________* Violkę cuś za bardzo poniosła wyobraźnia xd
Dziwki? Leon też nie był jakiś święty... ;p Dwie? Byś się wstydził!
I znowu te czułe słówka *o* Rzygam tęczą.
Czekam na następny ;x
Julson
Zajmuję <333
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Zajmuję :*
OdpowiedzUsuńCudowny.Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńZajmuje!
OdpowiedzUsuńKatie Verdas
Nie będę tu rozpisywać się o rzeczach nieistotnych :>
UsuńOd razu przejdziemy do rzeczy :)
Rozdział fantastyczny ♥
I mamy już drugi, jeśli dobrze liczę, rozdział poświęcony w całości słodkiej Leonettcie ♥. Jest tak pięknie, cudownie, po co to psuć?
Nie może tak zostać? Nie, bo to nie bajka, tylko życie, które nie może być usłane różami. Ale proszę, niech się za długo nie sprzeczają ^-^
Leoś w końcu zabrał Vilu na urlop, co prawda krótki,
ale jednak zawsze okazja, by spędzić razem czas.
Co chwilę poznajemy nowe oblicz Leosia *.*
Najpierw taki z niego Bad Boy. Motor, przejażdżka.
No, z takiej strony jeszcze go nie znałam ^-^
Potem razem rozmawiają. Leon taki kochany, te jego słowa o tym,
że oddałby wszystko dla Violetty. Coraz bardziej go kocham ♥.
Które coś spieprzy, że się rozstaną? I przede wszystkim, dlaczego?
Czyżby Wayne powrócił, a jakaś eks Leona dała o sobie znać?
Czekam na 23 cudeńko :*
Całuję,
Katie :)
Taaak, byle do 13 lutego ! ;P (Piątek 13, hyhy xd)
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam że ta baba miała na imię Natalia, to się zaczęłam śmiać, nie wiem czemu xd
Moje imię takie popularne xdd
Czekam na nexta ;33
Całusyy ;**
Nati
Wrócę ;***
OdpowiedzUsuń/KellyV\
Jestem :)
UsuńKocham ten rozdział (jak zresztą wszystkie <333)
Leoś romantyk zabiera Vilu do(?) Hamptons <33 I te pokoje :D
Violetta tak po prostu wlazła na ren motocykl?! SZOK! xD
Tylko mi teraz tutaj nie gadaj, że jakaś Natalia się tutaj pojawi i będzie podrywała Verdas'a co?!! No chyba nie... Prawda? No.
I te wspominki :) Vilu zła xD Cóż się dziwić... To Christian...
Dzisiaj krótko - brak weny ;p
Czekam na next :D
/KellyV\
Cudny ;**
OdpowiedzUsuńCudowny genialny, dużo by tutaj wypisywać! *O*
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, jak zawsze z resztą.
Ja jeszcze tylko dwa tygodnie do szkoły *.*
Najlepsze i tak jest to że nie będziemy mieć już żadnych sprawdzianów kartkówek itp. bo przygotowania do projektu :D
Tyle wygrać xD
A teraz jeśli chodzi o rozdział, jak przeczytałam "czarny motor" zaczęłam normalnie świrować :D Faza na motocykle chyba powróciła :D
Tak bardzo chciała bym być na miejscu Violki :D
Czekam na next :D
Hanna
Supcio!!
OdpowiedzUsuńMega rozdział!
Hamptons!!
Boże!Byle do 13 lutego!!
Serio,nie chce się ktoś zamienić?
Dlaczego małopolska musi mieć ferie na końcu?
Wakacje ferie i inne wolne złączmy razem i wolne!!Tylko,żeby jeszcze były też w dniach,w których mają być!
Kto chce się uczyć w domu?
Życzę dużo weny i czekam na nexta!!<3
boski
OdpowiedzUsuńOoo ! Jaki cudowny ! *,*
OdpowiedzUsuńJa właśnie rozpoczynam ferie ! To co zamiana ? ;)
A co do rozdziału - tak. Hawaje to oklepany temat ;/ ale Adusia ma takie pomysły i dała coś ... lepszego :D
Ogólnie nie mam słów by opisać ci czuje po tym rozdziale ! ;0
To twoja wina ! xd
Kończę. Idę umierać z zachwytu ! ^^
PS zapraszam do mnie ;http://bemyhero-leonetta.blogspot.com ;)
Fantastyczny, ale to już wiesz kochana!
OdpowiedzUsuńHampton, coś to kojarzę.
Leoś, kochanie jesteś przesłodki<333.
Vilu, takiej historii się nie spodziewałam.
Ja też chce ferie!!!
Czekam na next słońce<3!
xxAlex
Suuper !!! ♥♥
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńZajmuje
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:)
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńPrzybyłam aby przeczytać rozdział ^^ To ja dawna Veronica Blanco (tak dobra xD) postanowiłam zmienić nazwę aby nie mylili mnie z tamtą dziewczyną. Mniejsza o to.
Rozdział jak zawsze wspaniały :) Leonetta jak na razie szczęśliwa. Wszystko ładnie, ślicznie, pięknie :D Czego chcieć więcej? O Leoś z taką łatwością dostał się do Harvardu, a Violka przez Christiana musiała podejść do rozmowy drugi raz. No, ale dobrze, że się w końcu dostała ;) Domek w Hamptons tak romantycznie hehe. Przejażdżka motorem i to wszystko i Viola rozmyślała jakim byłby ojcem ;3 Dom odegra dużą rolę w opowiadaniu, już się chyba boję xD Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Wrócę ;*
OdpowiedzUsuńNo po prostu nic dodać nic ując idealny Xd haha nie no Leonku nie ładnie tak dwie w dniu zaliczać xd haha no to co by tu jeszcze pozdrawiam i życzę miłego xd
OdpowiedzUsuńCiekawy :)
OdpowiedzUsuńSzczerze to nie wiem co napisać :/
Współczuję, że tak późno masz ferie ja już za tydzień ^^
Czekam na next!
#Aries
Omg! Na końcu szarym praktycznie ja! XD
OdpowiedzUsuńNie udało się zająć z tel więc piszę teraz.
Rozdział Odjazdowy <333 *------------* :*
Leonetta kochanaaa <33 Lajonnn *............* Łał dostał się aww *.*
Tak już jego urok działa ;p Violcia niegrzeczna ^-^ Lolololo ^-^
Nie wolno Ada rozdzielać leonetty nie wolno! Nołp. Nie ma opcji. Najmniejszej.
Cudowny domek Hamptons Słodko ;333
Ja pierdziele mój ulubiony wątek to ten z motocyklem! *------* !
Jak wspaniale! Violka nie bój się...Liczy się pasja! :3
Czekam na next i pozdrawiam ;*
Zajebisty ;*** <3
OdpowiedzUsuńCudo :*
OdpowiedzUsuńZajmuję (nie wiem po co xD)
OdpowiedzUsuńJuliaa
Ada xD
UsuńCzyli to koniec z Leonettą? ;c Hmm... W sumie to bardzo dobrze xD Przecież chyba ciągle nie będzie kolorowo i w ogóle? Ja w ogóle nie znoszę takich opowiadań gdzie ciągle tylko Leonetta Forever! Nikt ich nie rozdzieli!
O Matko... -,- Chociaż też nie lubię takich opowiadań, że Leon zdradza Violettę, płacz, stękanie zębami itp.
Ale Twoje opowiadanie jest w sam raz i jest tak super, że nie mogę ^^
Czyli wspólny weekend okazał się być dobrym pomysłem... xD Viola boi się motorów? XD Szczerze ja też xD
Ale dziś była beka xD Ada też grasz w GTA V? Jeśli tak to jest zajebiste, nie? XD Gliny mnie chyba 8 razy złapały XDD I nie wiedziałam jak strzelać. A kiedy już się domyśliłam to zastrzeliłam gościa, który szedł chodnikiem xDDDDDDD
Ja pierdziele XDD
Dobra, co do opowiadania
CUDNY, ŚWIETNY, PRZEWSPANIAŁY, KOCHANY, ROMANTYCZNY i... Nie wiem co jeszcze. Lovciam Twoje opowiadanie!!! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;**
I przepraszam, że taki króciutki komik, ale musiałam się rozprawić z kolegą xDDDDDDD
Pozdrowionka z podłogi ;***
Kocham
Juliaa ;*
Świetny!
OdpowiedzUsuńMrw. Duffy
O mój Boże ! Jaki wspaniały i kochany rozdział <3
OdpowiedzUsuńLeonetta, mhh oby jej było więcej, choć
wiem ze planujesz na dłużysz czas rozdzielić te dwójkę ! :c :c
Jak tak możesz :C !! haha :)
Hamptons, chciałabym zobaczyć ten dom *.* !
Jej, Verdas i motor ? Nie spodziewałam sie !
Fajnie, fajnie :D !!
Jaa mam ferie za 2 tygodnie ! :D heeeehe :p
Mi tez by sie przydały wakacje :cc +30 na dworze i wgl !!
Nawet nie chce mi sie myśleć ile jeszcze do tych wakacji zostało ... :c
Okii, ja koncze :) do następnego ♥
Super ;3
OdpowiedzUsuńssssssssssssuper
OdpowiedzUsuńNie wiem po co to publikujesz? Okej, rozumiem pojechała po was, skrytykowała, wyraziła swoje zdanie. Z tego co mi wiadome jest to jak najbardziej dozwolone, dopóki nie wyzywa Ciebie ani nie nalega do hejtowania, czego nie zauważyłam w jej wypowiedzi. Dobrze wiesz ile osób Cie czyta i że są to osoby dość uległe na wasze zdanie. Zrobiłaś to celowo aby ją pogrążyć. Czytałaś co wasze ,,fanki'' tam wypisują? Takie świństwa, że aż nie mogłam na to patrzeć. Ile osób jej wypowiedź przeczytało? 50? 100? i co z tego? Na Twoim blogu nic sie nie zmieniło, a Ci co chcą czytać to co piszą zostaną i będą to kontynuować. Mój komentarz nie ma na celu obrażenia Ciebie czy hejtowania czy czego tam sobie wymyślisz. Nie znam tej dziewczyny, która tak napisała, ale uważam, że mogłaś napisać do niej na priv czy gdzieś i wyjaśnić to, a nie robić celową szopkę. 120 komentarzy z czego połowa to groźby karalne. Nie wykorzystuj tego, że tyle osób jest za Tobą, wam to nic nie zrobiło, był to pyłek na waszej bluzce, a masa hejterskich kom u niej na 100% była nieprzyjemna i bolesna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
wow!
OdpowiedzUsuń-Lenka:)
rewelacyjny <33
OdpowiedzUsuńnie komentowałam poprzednich za co przepraszam, ale czytałam i są fantastyczne :**
Leonetta słodko :)))
rozpływam się :DD
też bym nie wsiadła na motor XDDD
ale przy nim była bezpieczna *.*
ta rozmowa V na uczelni boskie :DDDDD
oj ten Christian :33
upił ją, a potem ona była wzięta za psychiczną xdd
ja już wiem, że jak ich rozdzielisz to na długo, więc teraz się muszę nacieszyć :>>>
L przyznał się, że miał tyle panienek :OO
w sumie to nie spodziewałam się, że AŻ tyle :D
ale teraz jest TYLKO V i niech tak zostanie :33
czekam z niecierpliwością na next! :**
PS: Też zaczynam ferie 13 lutego... Chyba prędzej umrę niż doczekam tego dnia -,- Masakra jakaś... (stwierdzam zgon, nie żyję)
Claire.
Wrócę ♥
OdpowiedzUsuńWitaj ;*
UsuńNa samym wstępie, wybacz mi proszę za mój beznadziejny komentarz ;* Wstyd go zostawiać, ale wiem, że moja wena na coś dłuższego szybko nie powróci. Dodatkowo dochodzi czas, który jest ostatnio moim wrogiem. Okej, ale nie zajmujmy się mną ;)
To jest niesamowite! ♥ Twój talent jest niesamowity, wszystko to co nam tutaj ukazujesz jest genialne ;*
Kiedy pojawia się nowy rozdział, na moich ustach zawsze pojawia się uśmiech ;) To przyjemność czytać coś tak wspaniałego ♥
Leonetta! <3
Czekam z niecierpliwością na dalsze wydarzenia ;*
Pozdrawiam,
Rachel ;*
Czekam na next
OdpowiedzUsuńWspaniale! Chociaż, jest trochę nudno. :-\ Czekam na rozstanir Leonetty, a potem na ich cudowny i słodki powrót do siebie. Przydało by się jeszcze trochę więcej Fedemili, ale to tylko takie małe marzenia. Tak czy inaczej, uważam, że piszesz świetnie i nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńA
Dodaj jakies scenki erotyczne, swetnie piszess * kocham twoje opowiadania :)
OdpowiedzUsuńViolka V *.*
http://violettaaa.opki.pinger.pl/m/22873013
OdpowiedzUsuńczy poznajesz to?
Super :*
OdpowiedzUsuńextra :* Zapraszam do siebie. Dopiero zaczynam :/ http://leonettaforeverlovestory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń