piątek, 10 października 2014

Rozdział 6: Lóen


Z dedykacją dla Katariny Verdas



      Nadszedł w końcu długo wyczekiwany dzień. Święto Dziękczynienia. Obiad w gronie rodziny oraz znajomych to coś na co zawsze długo wyczekuję. W tym roku dołączą do nas znajomi moich rodziców. Jestem ciekawa kto to będzie.
      Udało mi się bez Verdasa przetrwać równy tydzień. Tak. Tyle minęło od naszej ostatniej rozmowy przez telefon. Szczerze mówiąc zapomniałam już prawie o nim. Czasami w moim umyśle pojawiają się wspomnienia z naszego spotkania w barze. Niestety dość często miewam erotyczne sny z nim w głównej roli. Czy ze mną jest wszystko w porządku? Może powinnam pójść do jakiegoś psychologa, albo coś w tym stylu? Nie wiem już sama, jestem zdezorientowana.


       Schodzę na dół po schodach, gdzie czeka już na mnie Ludmiła. Wita mnie z uśmiechem i wchodzimy do windy, którą zjeżdżamy na dół. Kiedy opuszczamy wieżowiec, kierujemy się w stronę najlepszej cukierni na Manhattanie. 
- Jak się czujesz? - Pyta mnie troskliwym głosem Ferro. 
- Dobrze. - Odpowiadam i poprawiam swoją kurtkę. - Nie musisz się aż tak o mnie martwić. 
- Muszę. - Obejmuje mnie prawą ręką. - Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. 
- Świetnie. Twoja najlepsza przyjaciółka odpowiada, że dobrze się czuje. - Cicho wzdycham. - Co mamy kupić? 
- Jakieś ciasto. - Przypomina mi. - Mojej mamie nie chce się piec. 
- Moja ma dwie lewe ręce do tego. Na szczęście mamy Grace. 
       Blondynka uśmiecha się i opuszcza ramię. Dostrzegam po chwili, jak jej uśmiech staje się jeszcze szerszy. Ciekawe o czym teraz myśli, może jakiś facet?
- Mów. - Nakazuję jej. 
- A nie, nic... - Macha ręką i odwraca wzrok w drugą stronę. 
- Ludmiło Lodovico Ferro, odpowiedz mi. - Mój ton brzmi groźniej. Blondynka cicho wzdycha i spogląda na mnie. 
- Przypomniała mi się druga klasa liceum, jak obie byłyśmy zakochane w Zack'u. No wiesz, ten przystojny ratownik. 
- Przystojny ratownik jest jak kleenex*. Użyj raz, a potem wyrzuć. - Odpowiadam, na co ona zaczyna się śmiać. - No co? Mówię prawdę. 
- Samą prawdę. - Poprawia mnie. 


- Muszę jeszcze zaliczyć jeden sklep. - Mówi do mnie blondynka. 
- Ogh, nie chce mi się już dalej iść. - Marudzę, jak jakieś małe dziecko. Założyłam dzisiaj przez przypadek za małe szpilki mojej mamy i dzięki temu mam obolałe nogi. Jedyna rzecz o której marzę, to jak najszybszy powrót do domu. 
- Idź do tej kawiarni. - Blondynka wskazuje na lokal. - Ja szybko kupie co trzeba i wrócę tutaj, dobrze? - Przytakuję lekko. 
- Jakby co, to dzwoń.
- Dobrze. W takim razie idę. - Odwraca się do mnie plecami i kieruje w stronę kolejnego sklepu. 
       Mam dylemat. Iść do kawiarni, czy może baru? Nie no, zdecydowanie wygrywa druga opcja. Mam ochotę na rundkę Martini. Lu i tak się nie dowie, więc czemu miałabym nie skorzystać z tej kuszącej okazji? 
      Wchodzę do baru. Od razu wzrok wszystkich facetów kieruje się na mnie, ale ja nie przejmuję się tym. Blondynowi siedzącemu pod oknem posyłam delikatny uśmiech, po czym zaczynam kierować się przed siebie. To luksusowy bar na Manhattanie i na szczęście Verdas nie jest jego właścicielem. Mogę być spokojna o to, że go tu nie spotkam. 
      Siadam na jednym z krzeseł barowych i zamawiam Martini. Krzywię się delikatnie i ściągam szpilki mamy. Czuję ulgę. Sama już nie wiem, jakim cudem założyłam dzisiaj o numer mniejsze buty, nigdy mi się to jeszcze nie zdarzyło. 
      Powracam myślami na Ziemię, kiedy barman kładzie przede mną kieliszek z Martini. Uśmiecham się do niego delikatnie w ramach podziękowania, następnie upijam łyk i zaczynam się relaksować. Tak, tego mi właśnie brakowało. 


      Czuję się tak jakoś... Inaczej? Nie wypiłam jednego Martini, tylko więcej, o wiele więcej. Miałam dużo spraw do przemyślenia, a jedna rundka nie wystarczyła. 
     Krzyki Ludmiły doprowadzają mnie do szału. Jeju, przecież nic takiego złego nie zrobiłam, tylko wypiłam z jakieś siedem Martini. 
- Jak mogłaś się upić w Święto Dziękczynienia? - Słyszę jej głos. 
- Oj tam od razu upić. - Odpowiadam i chwieję się na nogach. - Ja pływam. 
- Pływasz? Cholera, Castillo! Ty jesteś pijana. Chodź, musimy jak najszybciej wrócić do domu. 
- Domek. - Klaszczę w ręce z uśmiechem. 
- Tak, domek. - Wywraca oczami Ferro. - Gdzie jest twoja torebka? - Wzruszam ramionami i wskazuję na lokal, w którym byłam jakieś dwie minuty temu. - Nie ruszaj się stąd. Idę po torebkę i zaraz wracam. - Przytakuję głową. 
     Kiedy blondynka znika, nie mogę się powstrzymać. Wchodzę na ulicę i idę po środku niej. To jest takie... Fajne. Nie sądziłam, że łażenie po środku da mi tyle radości. Chyba częściej powinnam robić coś takiego. 
     W pewnej chwili czuję na swojej talii czyjeś ręce. O, to pewnie Ludmiła i jest na mnie wściekła, że nie posłuchałam jej. 
     Kiedy odwracam się do tyłu, wiem, że moje myśli były błędne. Obejmuje mnie jakiś mężczyzna... Nawet przystojny. 
- Cholera, Violetta. - Syczy na mnie. - Co ty tu wyrabiasz? - Ciągnie mnie za rękę w stronę chodnika. Dzięki temu ruch na ulicy wraca do normy. 
- Chce tańczyć. - Burczę i kieruję się ponownie w stronę drogi. Niestety w ostatnim momencie łapie mnie znowu ten gościu. Mam ochotę z jednej strony kopnąć go w kroczę, ale z drugiej nie chce widzieć jego bólu. W końcu nie zasłużył na to. 
- Violetta Veronica Castillo! - Krzyczy na mnie blondynka. Jej, zaraz uszy mi pękną. - Co ty sobie do cholery jasnej myślisz?! Wracamy, jak najszybciej do domu. - Oznajmia i podchodzi do drogi, po czym łapie taksówkę. 
      Spoglądam na mężczyznę. Ładne ciacho. Pewnie niestety tak, jak reszta... Zajęty. 
- Chodź. - Syczy do mnie blondynka i odciąga od szatyna. 
      Kiedy podchodzę do taksówki, spoglądam na niego ponownie. Nie wiem, czy go znam, czy też nie... Może tak? 
- Pa. - Mówię z uśmiechem i macham w jego stronę. 
- Ogh, Castillo. - Syczy blondynka i wpycha mnie do środka żółtej taksówki. - Ten facet jest zły. Zapamiętaj sobie, bardzo zły. 
- Gdzie mam zawieść panie? - Słyszymy głos taksówkarza. 


      Siedzę w salonie na sofie. Dookoła mnie krąży Grace, mama, tata i Ludmiła. Wszyscy robią mi kazanie, że napiłam się Martini. Nich sami pójdą i spróbują. Cholera, mam ochotę na jeszcze jedną rundkę i kolejną..
- Dobra, to ja do siebie wracam. - Oznajmia nagle blondynka. - Muszę się doprowadzić do ładu. W końcu mam jeszcze tylko dwie godziny. 
- Dziękujemy Ludmiło za to, że przywiozłaś Violettę tutaj do domu. - Odpowiada moja mama i kładzie swoją rękę na prawym ramieniu. 
- Niestety nie miałam wpływu na to, że wróciła tutaj w takim stanie. Miała wejść do kawiarni, a nie do baru i się upić Martini. 
- Spokojnie, Ludmiła. Wracaj do domu, my się zajmiemy Violettą. Jak przyjdziesz z rodziną, powinna już być w odpowiednim stanie. 
- Mam taką nadzieję. - Spogląda na mnie. - Masz nie broić. - Grozi mi palcem, po czym kieruje się w stronę wyjścia wraz z moimi rodzicami. 
- Przyda się pani kąpiel. - Słyszę głos Grace, która następnie znika. 
      Przez następne minuty siedzę sama w salonie na sofie. Mam ochotę wyjść stąd, wrócić na ulice i zacząć tańczyć po środku i krzyczeć. To o wiele lepsze niż siedzenie w czterech ścianach i patrzenie na wszystkich dookoła. 
- Chciałem po prostu sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. - Słyszę znajomy męski głos.                   Spoglądam w stronę wyjścia i dostrzegam tego szatyna, który wbiegł razem ze mną na ulicę. Przebrał się. Nie ma na sobie białego podkoszulka, tylko lnianą koszulę w tym samym kolorze. Dostrzegam również jego szary krawat. Marynarka w tym samym kolorze zastąpiła czarną skórzaną kurtkę, a jeansy spodnie w ciemniejszym odcieniu. 
      Już wiem, kto to jest. Lóen przyszedł. Fajnie go widzieć, takiego pięknego, seksownego i zadbanego. 
- Hej, Lóen. - Mówię z uśmiechem do niego, kiedy zjawia się w salonie i macham w jego stronę. 
- León. - Poprawia mnie mężczyzna. - I hej. 
- Coś do picia? - Proponuje mu mój tata. 
- Martini. - Odpowiadam. 
- Nie, ty już dzisiaj za dużo wypiłaś. - Karci mnie i spogląda ponownie na szatyna. - A więc? 
- Wystarczy woda. Moi rodzice tak jak już wcześniej wspomniałem, zjawią się później. 
- Jasne, nie ma sprawy. A teraz muszę was zostawić. Zaraz wracam. - Odpowiada mój tata i znika. 
      Odwracam wzrok w drugą stronę. Spoglądam na jadalnię, gdzie znajduje się nasza służba i zajmuje się przygotowaniem stołu. Pewnie będzie tak, jak zawsze dużo jedzenia i wspaniała atmosfera. 
     Szatyn siada obok mnie na sofie. Swój wzrok przenoszę na niego. Przymykam po chwili oczy i czuję wspaniałą woń tych męskich perfum od Chanel. 
- Nieźle nabroiłaś dzisiaj. - Komentuje. - Nie wiem co by było, gdybym nie przechodził obok. 
- Rycerz na białym koniu. - Odpowiadam z uśmiechem. 
- Tak, twój rycerz. - Wyciąga rękę i odgarnia kosmyk moich włosów za ucho. - Rycerz teraz zrobi wszystko, aby być obok Ciebie. 
- Książę. 
- A ty moja księżniczka. 
      Kiedy do salonu wraca mój tata wraz z Grace, wspaniała atmosfera mija. To uczucie również. 
- Proszę. - Mówi mój tata i podaje szklankę z wodą szatynowi. Mężczyzna bierze ją. 
      Podchodzi do mnie Grace, która staje obok. 
- Wanna jest już pełna. - Mówi. Delikatnie się uśmiecham i wstaje z sofy. Niestety, chwieję się na nogach, więc łapie mnie Grace i prowadzi w stronę łazienki, znajdującej się piętro wyżej. 


     Kiedy jestem już umyta, Grace prowadzi mnie do sypialni, gdzie karze mi położyć się na łóżku. Wykonuję jej prośbę. Kobieta podaje mi szklankę wody i jakąś tabletkę. 
- To powinno pani pomóc. - Oznajmia. 
     Zdezorientowana wzruszam lekko ramionami i połykam tabletkę i popijam łykiem wody. 
- Chcę tańczyć. - Marudzę. 
- Nie dzisiaj. 
- Chce dzisiaj. - Upieram się. 
- Dzisiaj siedzi pani w domu. - Odpowiada i zostawia mnie samą w sypialni. 
     Siedzę na łóżku i czuję, jak moja energia powoli spada. Jedyne o czym teraz marzę to sen. Tak. To właśnie to jest potrzebne mi do szczęścia. 
     Drzwi nagle się otwierają. Spoglądam w ich stronę i widzę Leóna, który wchodzi do środka. Zamyka za sobą drzwi i podchodzi do mojego łóżka, następnie na nim siada. Oboje się do siebie nie odzywamy, tylko spoglądamy w oczy. Nie mogę się powstrzymać, cholera. 
- Pragnę Cię. - Szepczę po chwili i przybliżam się do niego. 
- Wiem, kotku. - Odpowiada równie cicho i gładzi mnie po plecach. Jego dotyk mnie uspokaja i koi. Uwielbiam go, jak Martini. - Ale jesteś pijana. Ja też pragnę, aby pewnego dnia się z Tobą pokochać. - Całuje mnie w policzek. Moje serce zaczyna szybciej bić. - Nie dzisiaj. Kiedyś na pewno, możesz być tego pewna. 
     Nagle zabiera swoją rękę z moich pleców. Spoglądam na niego zasmucona. Dobrze mi było właśnie tak. 
    Szatyn bierze do ręki kołdrę, którą mnie przykrywa. 
- Teraz śpij. Godzinka snu Ci nie zaszkodzi. Leki zaczną działać. - Szepcze i obejmuje mnie ramieniem. Odruchowo wtulam się w jego umięśniony tors, który znajduje się pod białą lnianą koszulą. 
- Nie odchodź ode mnie. Chcę się obudzić w twoich objęciach. 
- Śpij. - Odpowiada krótko Verdas. 
     Przymykam oczy i odpływam w jego ramionach. 



* kleenex - firma produkująca chusteczki higieniczne


Na dobry początek dłuższego weekendu, przychodzę do was z nowym rozdziałem, tym razem szóstym. A co w nim? Mamy dopiero początek Święta Dziękczynienia (prawie pokrywa się z USA xD), a więc tak, jak myślicie, w następnym będzie kontynuacja. 
Postanowiłam zrobić pijaną Violcię, a niech ma za swoje xD Pewnie ciekawi was, jak będzie się zachowywać tuż po przebudzeniu, kiedy dojdzie do siebie i ujrzy obok Verdasa? Nie zdradzę, co się będzie dziać, sami się o tym przekonacie ;P
Cieszę się, że przypadła wam wersja starej Violetty do gustu, albowiem od czasu do czasu będzie się ona pojawiać xD Nie będę mówić dokładnie kiedy, ale musicie być przygotowani na jakieś wspomnienia, albo cięty język naszej młodej Castillo xD W późniejszych rozdziałach poznacie prawdziwe oblicze Violetty. 
Leóś się nie podda, będzie walczyć o swoją kobietę (zobaczycie jak), więc możecie być spokojni o to xD Oczywiście będą pojawiać się problemy pomiędzy nim o Violettą, ale w końcu o to chodzi, nie? ;)

Dobra, strasznie się rozpisałam dzisiaj xD


Rozdział 7 = Odpowiednia ilość komentarzy

Czekam na wasze opinie, 
xAdusiax

48 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wspaniały!
      Viola pijana :P
      Jaki to słodkie; Leoś ratuje Violę ^^
      Ciekawe co będzie na tej kolacji z okazji Święta Dziękczynienia ;)

      Czak z niecierpliwością na kolejny rozdział
      Ada Verdas

      Usuń
  2. świetny ♥
    Violetta się najebała xDD
    pewnie nic nie będzie pamiętać ;pp
    no super jest no! ;D
    Zapraszam do mnie, czekam na nexta :)
    Całusyy ;**
    Nati

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Powracam ♥
      I szczerze... Jestem w siódmym niebie! A może nawet wyżej? ^^
      Po pierwsze... Szok! Totalne zaskoczenie!
      Dedykacja dla mnie?! Nadal nie mogę w to uwierzyć ♥
      Dla mnie to naprawdę wielki zaszczyt i wyróżnienie dostać dedykację od osoby tak wspaniałej jak Ty ♥
      Jest mi naprawdę niezmiernie miło ^^ Dziękuję ;*
      Co do rozdziału... Po raz kolejny się nie rozczarowałam, a wręcz przeciwnie ♥
      Jestem zachwycona sposobem w jaki jest napisany *O*
      I pozytywnie zaskoczona treścią ♥
      Ty już wiesz, że mnie zła wersja Violki bardzo przypadła do gustu, więc jestem mega happy ^^
      Ludmiła taka dobra przyjaciółka ^^
      No i Verdas - rycerz na białym koniu ♥
      Jak może tak sytuację wykorzystywać?! ;3
      Ale mimo to ich scenki takie słodkie i wspaniałe ♥
      Ciekawe jak zareaguje Violka, gdy się obudzi? ^^
      Czyżby się szykowała wściekłość i "nagła" zmiana nastawienia do Verdasa? ^^
      Pomysły masz nieziemskie ♥
      Samo zachowanie Violki na kacu i jej odpały były świetne ^^
      Nie wspominając o całej reszcie ;*
      Uwielbiam Twoje opowiadanie, blogi i Ciebie ♥
      Masz naprawdę wielki talent i piszesz cudownie ^^
      Ma nadzieję, że kiedyś może nawiążemy kontakt na priv (GG?) ;*
      Życzę weny i czasu ;*
      Buziaki ♥
      Katarina

      Usuń
    2. P.S. Dzięki za odpowiedź pod poprzednim rozdziałem ;* Jeżeli naprawdę na niczym się nie wzorujesz, to zazdroszczę ;* Twoje pomysły są naprawdę genialne ♥ Zazdro ;*

      Usuń
    3. Katarina, Ada ma niektóre pomysły z plotkary, jak z małą J i z tym ratownikiem, reszta jest jej pomysłem (bodajże) XD

      Usuń
    4. Plotkarę skończyłam oglądać parę lat temu, więc niektóre postacie (np. mała J) są inspirowane tym serialem ;)
      Jeżeli chodzi o ratownika, to akurat mój pomysł, ale okej xD

      Usuń
  4. Co wszyscy maja z tym......Zajete!! To juz jest nudne i przereklamowane. Co do rozdzialu jest cudny . Pijana Violka ..no..no ale sie zaczyna.. Czekam na nastepny
    Pozdrowienia
    Jula

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aloha c: (nie śmieszne)
      Rozdział, świetny. Nigdy nie spodziewałam się, że w którymś opowiadaniu będzie ŚD xDD
      Strasznie szybko zapomniała o Leónie ;o
      Violcia się upiła.. Niech ktoś się przyzna, że nie tylko mi tak bardzo spodobał się ten wątek!
      Jeszcze Verdas - rycerz na białym koniu xD (przepraszam, wyobraziłam sobie tego faceta na koniu z reklamy Old Spice :(( xDD)
      "Któregoś dnia się pokochamy" - czy to groźba ;oo xDD

      V taka zaciągaczka do łóżka (bez sensu, i'm sorry) zobaczymy jak będzie działać na trzeźwo! xD

      Reasumując rozdział genialny. Fabuła fantastyczna i mogę Ci szczerze pogratulować pomysłu :*

      Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :* Ciekawi mnie reakcja V na L w jej łóżku ;D *ja bym nie narzekała :(*

      Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili do siebie :)
      Marcela :*

      Usuń
  6. Kiedy ja tu ostatnio komentowałam? ;o
    Nie pamiętam, ciul z tym.
    Ważne, że rozdział jest genialny. <33
    Violka, gdy się upije jest swoim przeciwieństwem, najwyraźniej. ;p
    Leoś bohater ^^ :D
    Czekam na 7 ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu, czemu ty piszesz takie świetne rozdziały? ;c <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Mamy księcia i księżniczkę.
    Bosko. :)
    Niech Viola sobie słodko śpi. Musi zebrać siły, żeby ochrzanić Leóna za bycie z Nią w łóżku. xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny rozdział ! Z ciekawością czekam na ciąg dalszy :D Pijana Violcia górą ! ♥ POZDRAWIAM ! Agata :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Boski !
    Przeczytałam wcześniej na telefonie, ale koma chciałam napisać na laptopie, a więc jestem :) Rozdział wyszedł Ci jak zawsze cudowny ;) Viola pijana xD Mamy przykład co może zrobić z nami alkohol haha :D Leon zabrał ją z ulicy. W takie święto się opiła. Rodzina Leona na kolacji u Vilu będzie :) Leon troszczy się o nią *-* Nie mogła się powstrzymać i chciała się z nim przespać ! I tu mamy dowód, że Leon jest porządny bo drugi typek to by się od razu z nią przespał, a on nie, on poczeka aż ona wytrzeźwieje :D Ciekawe jak się będzie o nią starał :) No i jeszcze ciekawi mnie jak zareaguje Violetta jak się obudzi w Jego objęciach mam nadzieję, że nie naskoczy na niego ;) Chyba, że Leon sobie pójdzie jak ona uśnie. Tyle pytań, a żadnej odpowiedzi :( Czekam na następny ;*
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem!
    Heee Violka pijana, no niezle...
    I pragnęła Leosia a jak wiecie pijany prawdę powie <3
    Leoś taki nonszalancki, no ubóstwiam Go takiego *-*
    Ciekawa jestem co zrobi Viola jak Go zobaczy w swoim łożku ahaha :D
    Chyba ze go już nie będzie ;/
    Ale mam nadzieje ze będzie :)
    Osobiście wole wrażliwa nieśmiała i delikatna Violette ale taka wersja tez mi odpowiada :D
    Nie ma to jak iść na zakupy i sie nawalić XDD CAŁA VIOLKA
    Chce już następny rozdział!
    Dlatego ludzie, komentujemy bo nasza Adusia jest wymagająca :-)
    Czekam na nexta kochana! ;*
    Do zobaczenia przy następnym rozdziale ❤️

    I tak przy okazji zapraszam do mnie
    Leonetta-el-amor.blogspot.com
    Przydałaby sie Twoja opinia ^^
    Pozdrawiam i życzę dużo weny papa 😘

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zwykle fantastic! I jak zwykle (czyli norma) czekam na nexta ze zniecierpliwieniem a najbardziej nie mg się doczekać reakcji Vilu na Verdasa w jej łóżku(o ile on tam jeszcze będzie ^.^)
    Pozdrawiam, Martina :*

    OdpowiedzUsuń
  13. jak zwykle świetny rozdział :))
    mam nadzieję, że dodasz kolejny jak najszybciej :D
    nie mogę się doczekać reakcji Violetty XDD
    albo nakrzyczy albo pobije albo przytuli :PP
    czekam na next :)

    zapraszam do siebie :33

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne. ;D ona naprawdę uwielbia martini ;p co tu mogę więcej pisać Boski i tyle ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. *0* !
    To jedyne co mogę napisać ...
    GENIUS ;*
    Oj Vilu ! ; 0
    Tak się upić ? !
    ...
    Lubie to ;*
    Czekam na net ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Śliczności ,boski rozdział
    Violcia pijana oj niegrzeczna z niej dziewczynka
    Leoś ją ratuje ,no idealny książę dla tej księżniczki
    Czekam na nexcik

    OdpowiedzUsuń
  17. Ekstra!
    Pijana Violetta!!!
    Wyszło świetnie!!!
    Też się cieszę,że się cieszysz,że lubimy starą Vilu.
    Jestem zakręcona!!Ta,i odbija mi.
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  18. MEGA! Naprawdę! Wszystkie rozdziały mi się dobrze czytało, ale ten szczególnie :) Najlepszy moment i najzabawniejszy to zdecydowanie pijana Violetta i jej szalone wyzwania dla Lóen'a :D
    P.S- Lóen wygrał wszystko!

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziś znalazłam tego bloga i właśnie skończyłam czytać.
    Hehe uwielbiam ten rozdział <3
    Leonek poważnie jest taki zły jak mówi Lu? :/
    Powiedź, że nie! hehe
    Z niecierpliwością czekam na next ;)

    Zapraszam do mnie :* -> ncleonyvilu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny roz! Viola znowu taka zadziorna i pijana xd ;D Najlepszy rozdział EVER!! Kiedy mniej więcej przewidujesz next? ;P



    amor-grande-todo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Genialny rozdzial :-)
    Uwielbiam twoj blog , co do koncepcji całego opowiadania fabuła wciąga i to bardzo !
    Czekam na kolejne rozdziały :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. BOSKI masz WIELKI talent

    OdpowiedzUsuń
  23. Ta nasza Violu :D Piszesz w taki sposób ,że nie mogę już doczekać się nexta , i pragnę natychmiast następny :D ten ich dialog <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo przepraszam że reklamuję, ale założyłam bloga dosłownie 7 minut temu. Wejdziesz? Ocenisz? Proszę <3
    http://przegrana-violetta-wygrana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. świetny rozdział czekam na nexta. A ja zapraszam na swój nowy blog i porsze o komentarze pod rozdziałem
    http://www.vilu-i-leon-amor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozdział fantastyczny ^^
    Jeden z moich ulubionych tutaj ;D Na prawdę.
    Pijana Violetta. Nie powiem bardzo ciekawe ;D
    Tańczenie na środku ulicy xD Jesteś genialna ;D
    Leon jest taki słodki :3 Dobrze, że będzie walczył <3
    Mam nadzieję, że on z nią zostanie, nie wyjdzie po tym jak zaśnie.
    Liczę na to, ponieważ ciekawi mnie reakcja Violetty na obudzenie się w jego silnych ramionach ^^
    Czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetne ;) pijana violcia.nieźle xd

    OdpowiedzUsuń
  28. Spóźniona, ale jestem :D
    Nadrabiam zaległości, przez szkołę w ogóle nie mam czasu wchodzić na bloggera ;c
    No ale nic, rozdział cudowny! <3
    Boski, no genialny nie wiem co jeszcze mam powiedzieć, bardzo mi się podoba z resztą jak zawsze ^^
    Książę i księżniczka <3 jaak słodko ^^
    Lece na rozdział 7 :D

    Gabela

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

ARCHIWUM

Obserwatorzy