wtorek, 14 października 2014

Rozdział 7: To koniec gry

     Z dedykacją dla Blair



      Budzę się nagle. Otwieram oczy i podnoszę do pozycji siedzącej. Czuję lekki ból głowy. Cholerny kac.
- Nareszcie się obudziłaś. - Słyszę głos Verdasa. Spoglądam na niego. Siedzi w fotelu na przeciwko mojego łóżka. W lewej ręce trzyma szklankę z wodą, którą co jakiś czas popija. 
- Wspaniale, wyjdziesz stąd? - Pytam z nadzieją. Nie chcę go tu teraz widzieć. - Muszę się przebrać, poza tym zaraz mam gości. 
       Szatyn odkłada na komodę szklankę z wodą. Podchodzi do mojego łóżka, na którym w dalszym ciągu siedzę i przeczesuje prawą ręką włosy. Czuję, jak moje serce zaczyna szybciej bić. Och, dlaczego ty musisz być kobieciarzem, dlaczego? Jesteś moim ideałem, ósmym cudem świata.




       Dobra Violetta, zachowaj zimną krew, zapomnij o nim, olewaj go. To jest klucz do zwycięstwa. 
- Wskazać Ci drzwi wyjściowe? - Pytam poważniejszym głosem. - Wyjdź stąd. Mam gości za parę minut i muszę doprowadzić się do porządku, a twoja obecność tu i teraz mi przeszkadza. 
       Szatyn nie odpowiada. Wstaję z sofy i kładę ręce na jego umięśnionych ramionach, które znajdują się pod piękną szarą marynarką oraz białą lnianą koszulą. Mam ochotę go rozebrać, ale nie mogę tego zrobić, nie mogę. 
- Rozumiem, to taka gra wstępna. - Szepcze szatyn. Delikatnie się uśmiecham i kręcę przecząco głową. 
- Wiesz, jaka będzie gra wstępna? - Zadaję mu pytanie i zaczynam delikatnie popychać w stronę drzwi. 
- Jaka, kotku? - Nazwał mnie kotkiem... Zaraz nie wytrzymam i go pocału... Nie! Nie, nie i jeszcze raz nie! 
- Taka, że jej nie będzie. - Syczę i wypycham go z pokoju. Zamykam szybko drzwi i oddycham z ulgą. Muszę się uspokoić po tym wszystkim. 


      Schodzę na dół po schodach, ubrana w złotą sukienkę, sięgającą do moich kolan. Czuję się już znacznie lepiej. 
      Wśród tłumu znajdującego się na dole, dostrzegam rodzinę Ferro, Domingez, oraz Verdasa wraz z zapewne swoimi rodzicami. Nie sądziłam, że będzie nas aż tak dużo. W sumie dwanaście osób, to całkiem sporo. 
      Podchodzi do mnie Ludmiła. W szarej sukience wygląda niesamowicie. Blond włosy zostały ułożone w tradycyjne loki, które idealnie podkreślają jej urodę. 
      Uśmiecham się delikatnie. 
- Dzięki za wszystko dzisiaj. - Mówię pierwsza. - Jestem Ci bardzo wdzięczna. 
- Lepiej wyglądasz. - Ocenia mój wygląd. - Przepiękna sukienka. Pamiętasz o mojej imprezie? - Przytakuję.
- Ty również wyglądasz niesamowicie. - Odpowiadam jej zgodnie z prawdą. - A co do imprezy, to oczywiście, że pamiętam. W końcu to najważniejszy dzień w całym roku. 
- Powiedzmy sobie prawdę, obie wyglądacie wspaniale. - Oznajmia Diego, który staje obok nas. Obie uśmiechamy się do niego. 
- W porównaniu z Verdasem, to nic. - Macha ręką Ferro. 
- Zmieńmy temat. - Proszę. Rozmowa teraz o nim to niedobry pomysł.
       Podczas pogawędki na temat tegorocznego Święta Dziękczynienia, czuję na sobie wzrok Verdasa. Ogh, czy on może przestać? To takie... Rozpraszające i krępujące. Mam nadzieję, że przy stole nie będzie siedzieć obok mnie, ani na przeciw. Nie zniosłabym tego.
       Spoglądam na Ludmiłę i Diego. Świetnie się dogadują w swoim towarzystwie. Kto by pomyślał, że po paru latach nienawiści i walki uda im się zaprzyjaźnić? Przyznam szczerze... Niekiedy myślałam, że oboje się pozabijają. 
- Pójdę się napić wody. - Przerywam im rozmowę. Oboje spoglądają na mnie i przytakują lekko, po czym kontynuują.
       Odchodzę od nich i kieruję się w stronę kuchni. Po drodze łapie mnie Grace, która patrzy surowym wzrokiem. 
- Chcę się napić wody. - Mówię. Brunetka przytakuje lekko i przepuszcza mnie do pomieszczenia. 
        Podchodzę do kuchennego blatu, na którym stoi dzban napełniony wodą. Biorę do ręki szklankę i wlewam wodę. Następnie upijam łyk i opuszczam pomieszczenie. 
        Kiedy ponownie znajduje się w salonie, czuję w pewnym momencie, że ktoś łapie mnie za łokieć. Odwracam się do tyłu i dostrzegam Leóna. 
- Chciałbym, abyś poznała moich rodziców. - Mówi i tym sposobem odpowiada na pytanie, które nie zdążyłam jeszcze zadać. 
        Jego rodziców, na serio? Przecież ja i León nie jesteśmy parą, nawet przyjaciółmi... No, ale skoro ma zamiar przedstawić mnie to nie mam innego wyjścia. 
- Violetto, poznaj moich rodziców. - Mówi szatyn. - Matthew i Clarie Verdas. - Wskazuje prawą ręką na nich. Dostrzegam dość duże podobieństwo pomiędzy jego mamą a Leónem. 
       Przepiękna blondynka o szmaragdowych oczach, obdarza mnie swoim cudownym uśmiechem. Jak na moje oko wydaje mi się, że ma około czterdziestu pięciu lat. Mimo tego wieku, prezentuje się niezwykle w złotej sukience, obszytej czarną koronką. W obu rękach trzyma kieliszek z szampanem, który popija co jakiś czas. 
- León nam dużo mówił o Tobie, Violetto. - Komentuje kobieta. Czuję, jak delikatnie się rumienię. 
- Miło mi państwa poznać. - Odpowiadam z uśmiechem. 
- To ja się cieszę, że nareszcie możemy poznać kobietę, o której mój syn ostatnio często mówi. - Odpowiada pan Verdas. Spoglądam na Leóna. Co im do jasnej cholery o mnie powiedział? 
- Tato. - Karci go León. - Wystarczy. Przestań.
- Tak czy siak Violetto, bardzo cieszymy się z tego, że w końcu możemy Ciebie poznać. - Odpowiadam delikatnym uśmiechem. 


         Niestety obok mnie po prawej stronie siedzi León. Egh, dlaczego ja muszę mieć takiego pecha? Okej, z jednej strony cieszę się, jak cholera, że ten ósmy cud świata siedzi obok mnie, ale z drugiej strony, jak sobie przypomnę słowa Ludmiły na temat jej kuzynki, to mam ochotę go zabić. 
         Nie udzielam się w dyskusji. Od czasu do czasu jedynie przytakuję głową i to tyle. Jestem zajęta jedzeniem wspaniałego pieczonego indyka, wykonanego przez Grace, oraz popijaniem wody.
- Więc Violetto, kiedy miałabyś przejąć firmę? - Do rzeczywistości przywołuje mnie głos mamy Leóna. Odkładam szklankę na bok i spoglądam na nią. 
- Ustaliłam razem z moją mamą, że na początku odbędzie się pokaz mody, podczas którego będę miała szanse zaprezentować swoje proje.. - Przerywa mi nagle. 
- Dużo projektujesz? - Przytakuję lekko głową. - Ta sukienka jest wspaniała. 
- Dziękuję. - Odpowiadam z uroczym uśmiechem. - Ale to nie jest mój projekt. Kupiłam ją, jak byłam jakieś dwa miesiące temu w Paryżu, razem z moją przyjaciółką. - Wskazuję na Ludmiłę, która przytakuje z uśmiechem. 
- Tak czy siak, Violetta zawsze pomaga mi w przygotowaniach do pokazu. - Mówi moja mama. - Współpracujemy razem. 
- Angeles, jesteś wspaniałą projektantką. Na pewno Violetta odziedziczyła po Tobie talent. 
       Mam ochotę przewrócić oczami, ale powstrzymuję się. 


       Rodzina Ferro oraz Dominguez opuściła nasz dom już jakieś trzydzieści minut temu. Niestety Verdasowie póki co chyba nie zamierzają stąd wyjść.
       Siedzę w salonie na sofie i słucham rozmowę mojego taty oraz Leóna i pana Verdasa, na temat jakiejś nowej umowy. W kuchni razem z Clarie plotkuje moja mama. Świetnie, każdy ma z kim rozmawiać, tylko nie ja. Znowu sama.
        Niezadowolona wstaję z sofy i poprawiam swoją sukienkę. Od razu czuję na sobie wzrok Verdasa, który podczas dzisiejszego obiadu bardzo często mi się przyglądał.
- Kochanie, gdzie idziesz? - Zadaje mi pytanie mój tata.
- Eee yy.. - Poprawiam nerwowo swoje włosy i uśmiecham się delikatnie. - Do pokoju. Wiesz, nie chcę wam przeszkadzać, w końcu macie jakieś ważne tematy do obgadania, a ja tutaj tak siedzę sama, jak palec... - Próbuję się wymigać, chociaż dobrze wiem, że nic z tego nie wyjdzie.
- Nie przesadzaj. - Oznajmia tata Leóna z uśmiechem. Podchodzi do mnie i obejmuje w ramionach, a następnie prowadzi do ich ,,miejsca obrad'' - Rozmawiamy na ciekawe tematy.
- Przepraszam, ale moja głowa nie należy do biznesu. - Upieram się.
- To prawda. - Popiera mnie mój tata. - Chociaż od małego dziecka umiałaś się targować i to bardzo dobrze. - Spoglądam wściekła na niego. 
       ,,Dzięki za pomoc.'' - Mówi mi moja podświadomość.
       Zajmuję miejsce obok Verdasa na sofie. Czuję tą wspaniałą woń tych męskich perfum, które uwielbiam. Chyba sobie kupie takie same, aby przypominały mi o nim.
- Sądzę, że podpisując tą umowę, można całkiem nieźle zarobić. - Odzywa się nagle. Dostrzegam jego przepiękne mankiety na tej śnieżnobiałej lnianej koszuli. Czuję, jak moje serce zaczyna szybciej bić. - Warto to podpisać. - Kontynuuje, a ja nadal nie potrafię oderwać wzroku od niego.
- German, mój syn ma rację. - Popiera go po chwili pan Verdas. - Dobrze przy tym zarobisz.
      Szmaragdowe oczy, umięśniony tors, szary krawat, te usta, włosy, ręce.. Nie!
      Szybko wstaję z sofy. Nie mogę tu siedzieć, on źle na mnie wpływa. Czuję na sobie wzrok wszystkich, oraz jego. Mój oddech jest szybki.
- Wszystko okej? - Zadaje mi pytanie mój tata, na co przytakuję lekko głową. 
- Po prostu przypomniało mi się coś... Nie ważne. - Macham lekko ręką. - Pójdę już do siebie.
- León, odprowadź Violettę do pokoju. - Prosi go jego tata.
      No nie! Ja tu chcę od niego uciec, a jego ojciec jeszcze mu karze, żeby odprowadził mnie do pokoju, no bez jaj!
- Nie, nie trzeba. - Zatrzymuję go ręką. - Sama sobie dam radę. Poza tym nie chcę sprawiać żadnego problemu.
- To sprawi mi przyjemność. - Odpowiada León tym swoim pięknym uwodzicielskim głosem.
- Widać, że się wspaniale dogadujecie. - Komentuje mój tata i wskazuje na naszą dwójkę.
- Tato.. Skończ. - Od razu odpowiadam poważniejszym głosem.


        Kiedy odrywam się od mamy Leóna, udaję się wraz z nim w stronę mojego pokoju. Wychodzimy po schodach do góry. W ciszy przemierzamy korytarz, na końcu którego znajduje się cel naszej wyprawy.
       W pewnym momencie albo coś dzieje się złego ze mną i mam już zwidy, albo to wszystko jest prawdą, szatyn przyciska mnie do ściany. Nie jestem w stanie nic zrobić, jest za silny. Kiedy jego usta całują moje, jestem tym zaskoczona. To uczucie jest wspaniałe. Nigdy nie sądziłam, że jego wargi spotkają się z moimi. Zaczynam z nim współpracować, nie potrafię postąpić inaczej.
        Odrywamy się od siebie, kiedy brakuje nam tchu. Nic nie mówimy, tylko spoglądamy sobie głęboko w oczy. Dlaczego on to zrobił? Czyżby naprawdę coś do mnie czuł, czy to tylko wstęp do zaliczenia mnie?
       ,,Całowałaś się z Verdasem, masz powód do radości.'' - Mówi mi moja podświadomość. Ja jednak nie wiem, czy powinnam się cieszyć. Muszę to wszystko sobie poukładać w głowie, te ostatnie wydarzenia.
- Jesteś cholernie seksowna. - Mówi pierwszy i przerywa krępującą ciszę panującą pomiędzy nami. - Zbyt seksowna.
- Jeżeli liczysz na to, że mnie zaliczysz i rzucisz, to się mylisz. - Odpowiadam poważniejszym tonem i krzyżuję ręce na piersiach. Ha, jak chcę, to potrafię być poważna i to nawet przy Verdasie.
- Nie wiem co Ci się ostatnio stało, ale mam inne zamiary wobec Ciebie.
- Serio? Ja też mam inne zamiary względem Leóna Verdasa. - Na chwilkę zawieszam głos. - To koniec gry. Możesz odejść.
- Gra skończy się wtedy, kiedy ja o tym powiem. To dopiero początek. - Mruczy i przeczesuje prawą ręką włosy. - Dobranoc, śpij dobrze. Już nie mogę się doczekać, kiedy to powtórzymy. - Dodaje i odchodzi, a ja stoję przez jakiś czas na korytarzu, jak idiotka.




Macie kolejny rozdział i przy okazji pierwszy pocałunek naszej Leonetty.
Zadowoleni? Mam nadzieję, że tak i to bardzo xD

Dzisiaj nie rozpisuję się..

Jeżeli do piątku będzie odpowiednia ilość kom = next 17.10 

Czekam na wasze opinie,
xAdusiax

42 komentarze:

  1. Super~ kolorowa 222

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny.
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Super..!
    Ogólnie rozdział był świetny, bo taki rodzinny dzień ^^. No i oczywiście pocałunek Leonetty <3 taki brutalny i bezpośredni xD
    Podobała mi się ta gra wstępna.... xD
    Powodzenia w pisaniu i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super,czekam na next!!!
    OLA xoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny !
    O Viola się obudziła i co Leon sobie nadal z nią siedział, ale na fotelu. Wygoniła go haha xD Ile ludzi na tej kolacji :) O i Leon przedstawił ją swoim rodzicom ;) O no proszę bardzo rodzice go trochę zawstydzili mówiąc, że cały czas o niej mówi *-* Odprowadził ją do pokoju i pocałowali się ;3 Czekam na kolejny rozdział ;*
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Dostałam palpitacji serca jak czytałam fragment o pocałunku Leóna i Violetty! Ajajaj! CUDO! Jestem ciekawa jaką "grę" szykuje nasz kochany i intrygujący León :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no, jest coraz ciekawiej! :D
    Już nie mogę się doczekać kolejnych 'level'i gry'. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeny :) nie wiem co napisać XD rozdział fajny ,ale czuje się zmieszana ! Leon jest taki tajemniczy ! Czekam na nowy rozdział z niecierpliwością :D POZDRAWIAM ! Agata :*

    OdpowiedzUsuń
  9. O bosz xD
    Leoś <33
    Ciekawe co z tej gry wyniknie ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo :****
    Leon i Violetta pocałunek <3
    Leon :D Rozdział, aż nie mam słów opisać, cudowny, po porostu cudowny i już czekam na next <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
    Cudo cudo cudo i jeszcze raz cudo *-*
    Viola i Leos sie pocalowali ahahah ahaha ahaha ^^
    Tak sie ciesze! <3
    Leos sie tak latwo nie podda o niee
    nie moge z Violi, kiedy ona nie moze wytrzymac w jednym pomieszczeniu z Verdasem hahah :D
    Hmmm pan seksiak szykuje jakas gre jestem ciekawa jaka...
    Lu i Diego... Czyzby cos sie szykowalo? No w sumie nawet fajna para by byla
    czekam na następny kochana :)
    pozdrawiam i zyczę weny
    zapraszam tez do mnie zaczelam dopiero pisac
    leonetta-el-amor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. O Chryste to cudeńko... O boż już nie mogę się doczekać rozmowy z KK prywatny twitcam aaaaa...

    OdpowiedzUsuń
  13. Super!!!!
    Leon mnie rozwala!!!!
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  14. Super, Świetnie, Idealnie masz talent do pisania <3 czekam na next i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  15. super :) i czekam na next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Hehe cudo :D
    Leon mnie rozwala, no jest boski.
    Myśli Violki też są świetne. Coś typu " Kurde, ale on jest seksowny! Zaraz nie wytrymam! " Hehe i po co walczysz ?
    Pocałunek boski *o* Dziękuję ci za niego :D

    Twoja, Mystery :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział genialny <3
    Mr... moja Leonetta :3

    OdpowiedzUsuń
  18. Ekstra rozdział z resztą jak wszystkie!

    ~Maya Blanco

    OdpowiedzUsuń
  19. Idealny i Taki... uroczy.
    Pierwszy pocałunek Leonetty Awww Awww
    Jestem troche zawiedzione że nie doszło do niczego ale kiedyś to nadrobisz :)
    Pozdrawiam, Martina :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudo !!!
    Czekam na next !! ~ Julka ♥

    OdpowiedzUsuń
  21. Super blog <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny odcinek! Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  23. Biski poprostu świetny <3 nie mige sie rozpisywac wiec pa i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Ble ble ble ! 0.0
    Cudo ! ^^
    Wszystko tak szybko się toczy ... ;)
    Mam nadzieje ze tak już zostanie = Leon i Violetta. ;)
    Czekam na next ! *,*

    OdpowiedzUsuń
  25. możesz dziś? 16.10 ? plisss ! świetnie piszesz /Mechi :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozdział boski!
    czekam na next'a i życzę weny. Przy okazji zapraszam do siebie:
    http://leonetta-nikt-nas-nie-rozumie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. jak zwykle rozdział zajefajny tylko ta Viola czekam na więcej ichh i jak byś miała czas zapraszam cię do mnie na nowego bloga http://leonettanieigrajzmiloscia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Genialny ^^
    E dobra niee wiem, co jeszcze powiedzieć :D
    Pocałunek Leonetty aaa <3
    Lecę na 8 :D

    Gabela

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

ARCHIWUM

Obserwatorzy