wtorek, 24 listopada 2015

Hej?

     Nie wiem, jak mam nawet zacząć tego posta, ale wydaje mi się, że powinnam Was przeprosić. A więc przepraszam. Przepraszam za to, że przez tak długi czas się nie odzywałam, ale musicie mnie zrozumieć - liceum, masa nauki, ogromne wymagania nauczycieli (szczególnie moich). Każdą wolną chwilę spędzam tak na prawdę na odpoczynku, bo głównie to siedzę całymi dniami nad książkami i się uczę, albo rozwiązuję ponad 100 przykładów z matmy z dnia na dzień... 
     Zdaję sobie sprawę z tego, że zachowałam się okropnie, ponieważ tak nagle odeszłam sobie bez słowa, ani nawet pożegnania, ale musiałam to zrobić. Zablokowałam dodawanie komentarzy, ponieważ denerwowały mnie  pytania pojawiające się non stop: ,,kiedy next?". Nie potrafiłam na nie odpowiedzieć i szczerze? Do dnia dzisiejszego nadal nie. Wiem, że się zawiedliście na mnie (ja na sobie również), ale obiecałam sobie, że teraz nauka będzie dla mnie najważniejsza i to nią powinnam się najwięcej zajmować. Są pewnie osoby, które to zrozumieją, a które mniej. No cóż, zdaję sobie z tego sprawę...
     Podsumowując. Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz was przepraszam za to olewanie przez ten dłuższy czas. Wiem, że pewnie duża część Was odwróciła się ode mnie, ale może chociaż pięć osób tutaj zostało i wyczekuje na jakiekogokolwiek posta? Nie wiem, zobaczymy. 
       Specjalnie dla was spróbuję coś napisać (uprzedzam, że nie pojawi się to w ciągu najbliższych tygodni, ponieważ mam mnóstwo nauki i różnych testów). Może rozdział pojawi się w przerwie świątecznej? Nie wiem. Nie mogę Was na sto procent zapewnić. Możecie po prostu mieć pewność, że jestem i nie zapomniałam o tym miejscu i o Was...
     Dziękuję tym, co przeczytali do końca i mnie zrozumieli. I jeszcze raz PRZEPRASZAM.

sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 41: Zmiana?

   

     Przez następne minuty spoglądam na Leona zszokowana. Próbuję jakoś zrozumieć to, co do mnie powiedział. ,,Jestem twoją jedyną szansą na przeżycie" - co to miało znaczyć? To jakiś żart, albo groźba? Sama nie wiem, jak powinnam odebrać te słowa... Przerażają mnie.
- Słucham? - Wyduszam z siebie. Tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. Muszę to wszystko jakoś przetrawić. 
- Nie ważne, zapomnij. I tak już ci powiedziałem zbyt dużo. - Odpowiada Leon wcześniej wzdychając. 
     Nie mogę pozwolić na to, abym nie poznała prawdy w trakcie dzisiejszej kolacji. Mam już dość tych wszystkich sekretów i tego, co się dzieje na Manhattanie, odkąd tutaj wróciłam. To wszystko jest takie ciężkie. Gdybym wiedziała, co mnie tutaj czeka, z pewnością zostałabym w Paryżu i tam zamieszkała.


czwartek, 23 lipca 2015

40: Zaufaj mi





Dwa dni później...

     Szmaragdowe oczy spoglądają na piwne. Piwne na szmaragdowe. Szmaragdowe na niebieskie. Niebieskie na piwne i szmaragdowe. Tak wyglądają pierwsze sekundy terapii. Sama nie wierzę, że tutaj jestem, no ale cóż. Nic już na to nie poradzę. Jak mus to mus.
     Nie mogłam uwierzyć w to, kiedy dwa dni temu wieczorem otrzymałam telefon od Jamiego. Poinformował mnie, że Leon umówił się na wizytę z psychologiem. Na reszcie, po tylu moich prośbach wysłuchał mnie. Postanowił wziąć spieprzone życie w swoje ręce i umówić się ze specjalistą. To dobrze. Pytanie tylko w jakim celu zostałam poproszona o przyjście tutaj? 
     Profesor Tanner to mężczyzna na moje oko przed pięćdziesiątką. Powoli siwiejące brunatne włosy, zmarszczki na czole utrzymują mnie w tym przekonaniu. Jeszcze ten ubiór jak dla powoli starzejącego się dziadziusia. No cóż. Miejmy nadzieję, że pomoże Leonowi jakoś wyjść z tego jednego wielkiego gówna. Z tego co wiem, jest najlepszym psychologiem na całym Manhattanie, cieszy się świetną opinią u innych.


wtorek, 7 lipca 2015

39: Szach - Mat



- Leon. - Tylko tyle udaje mi się wydobyć z siebie po dłuższej chwili. Jestem przerażona! Byłam święcie przekonana, że to Jamie, a tutaj co? Niespodzianka. Bardzo nie miła z resztą.
     Momentalnie odsuwam się od niego. Boże, jest mi tak głupio, jakim cudem nie rozpoznałam Leona? Dobrze, że Jamie nie widział tej zaistniałej sytuacji. Mam nadzieję, że nie wparuje do mojego gabinetu w przeciągu paru następnych sekund. 
- Cześć. Miłe powitanie, nie? - Odpowiada z lekkim uśmiechem. Momentalnie zaciskam obie dłonie w pięści. Jakim cudem wszedł na teren mojej firmy? Przecież godzinami powtarzałam ochronie po ostatnim incydencie ze zdjęciami, aby nie wpuszczali Leóna tutaj! A oni co? Zrobili to! Ogh, przyrzekam, że jak tylko zobaczę tych dupków na własne oczy to ich wyleję. Od razu. 
- Co ty tutaj robisz? Co to za nachodzenie mnie w pracy?


czwartek, 25 czerwca 2015

38: Jamie

   


     Zazwyczaj kiedy zakradałam się do czyiś mieszkań nigdy nie zostałam przez nikogo nakryta. Byłam przekonana na 100%, że tak samo będzie i tym razem, jednak pomyliłam się... Niestety.  
     Dodatkowo nie wyłączyłam tego przeklętego MacBook'a! Leon na pewno się połapie, że ktoś tutaj był i to stosunkowo niedawno. Wezwie ochronę, a wtedy... Wtedy będzie po mnie. Wpakuję się w niezłe tarapaty.
- Posłuchaj, wkurza mnie już to wszystko powoli, ale nic na to nie poradzę. 
     Nadal rozmawia z kimś przez telefon. Jestem ciekawa co to za nocne pogaduchy i przede wszystkim z kim i na jaki temat... 
     Słyszę, jak otwiera drzwi, jednak nie wchodzi do środka. Przez jakiś czas stoi przed wejściem i kontynuuje swoją rozmowę: 
- Słuchaj, mi też nie jest łatwo, na prawdę. Postaw się w mojej sytuacji. 
     Co to za sytuacja? 
- Uwierz mi, gdybyś był na moim miejscu również poczułbyś to samo.


piątek, 5 czerwca 2015

37: Piękny drań

     Z dedykacją dla Keiry 


     Wchodzę do luksusowego lokalu. Dostrzegam bardzo znajomy wystrój wnętrz. To wszystko od razu przypomina mi o mojej przyjaciółce Tracy. Kelnerki w skąpych bieliznach, które chodzą i oferują cholernie drogiego szampana. Tak, to ona. Wróciła jak co roku na Manhattan.
- Kieliszek szampana? - Słyszę głos młodej kobiety. Patrzę na nią. Odziana w czarną skąpą bieliznę prezentuje się niesamowicie. Ta Tracy ma talent do ukazywania kobiecego piękna.
- Z chęcią. - Mówię i biorę jeden ze srebrnej tacy. Kobieta uśmiecha się lekko w moją stronę i znika w tłumie.
     Przybliżam kieliszek z szampanem do swoich warg i upijam łyk. Rozglądam się dookoła siebie. Dużo osobistości, nieznanych osób oraz mnóstwo paparazzi. Idealne miejsce na powrót do dawnego stylu życia.


ARCHIWUM

Obserwatorzy