Z dedykacją dla Keiry
Wchodzę do luksusowego lokalu. Dostrzegam bardzo znajomy wystrój wnętrz. To wszystko od razu przypomina mi o mojej przyjaciółce Tracy. Kelnerki w skąpych bieliznach, które chodzą i oferują cholernie drogiego szampana. Tak, to ona. Wróciła jak co roku na Manhattan.
- Kieliszek szampana? - Słyszę głos młodej kobiety. Patrzę na nią. Odziana w czarną skąpą bieliznę prezentuje się niesamowicie. Ta Tracy ma talent do ukazywania kobiecego piękna.
- Z chęcią. - Mówię i biorę jeden ze srebrnej tacy. Kobieta uśmiecha się lekko w moją stronę i znika w tłumie.
Przybliżam kieliszek z szampanem do swoich warg i upijam łyk. Rozglądam się dookoła siebie. Dużo osobistości, nieznanych osób oraz mnóstwo paparazzi. Idealne miejsce na powrót do dawnego stylu życia.
- Violetta, Violetta Castillo. - Słyszę, jak ktoś mnie woła. Odwracam się. Mężczyzna ubrany w czarny smoking podchodzi do mnie z aparatem w ręce. Uśmiecham się lekko w stronę obiektywu, kiedy kieruje go na mnie. I błysk. Flesz. Tak, to jest to za czym tak bardzo tęskniłam.
- Dziękuję. - Mówi z uśmiechem i odchodzi.
Dopijam szybko zawartość kieliszka i odkładam ją na srebrną tacę, którą trzyma kelner. Rozglądam się. Moją uwagę skupia na sobie szatyn stojący tyłem. Ma na sobie czarną marynarkę i spodnie w tym samym kolorze. Hmm... Mam wrażenie, że go znam i widziałam jakoś niedawno. Pytanie kim jest ten tajemniczy mężczyzna.
Kiedy odwraca się bokiem w moją stronę poznaję go. To ten cholernie pokręcony dziennikarz, z którym miałam do czynienia ostatnio. Niestety Annie nic nie znalazła w internecie na temat niejakiego Noah'a Blanca. Ciekawa postać. Porozmawiam sobie z nim i wygarnę mu wszystko, co myślę na jego temat.
Obserwuję go uważnie. Noah rozmawia z jakimś mężczyzną. Po chwili dostrzegam jego twarz. León Verdas. Jak zawsze. Czy on musi mi wchodzić w drogę? Boże. Pieprzony gnojek.
León uśmiecha się nagle lekko w jego stronę i przytakuje. Bierze coś od niego. Rozpoznaję dyktafon, za pomocą którego ten cały "wybitny dziennikarz" robił ze mną wywiad. Teraz to już mam pewność, że Verdas zlecił to zadanie. Oj, oberwie mu się, już ja tego dopilnuję.
León nagle spogląda w moją stronę, jednak na szczęście nie zauważa mnie. Jego wzrok skupia się na kimś innym... Zupełnie innym. Uśmiecha się szeroko na widok tej osoby i klepie Noah'a po ramieniu, po czym omija go. Mój wzrok podąża za nim. Dostrzegam, jak podchodzi do jakiejś szatynki i całuje ją w policzek. Zaraz, zaraz.. Ta tkanina, ten fason to wszystko.. Alexander McQueen. Sukienki jego projektu zakłada tylko jedna kobieta, na temat której udało mi się co nieco ostatnio dowiedzieć. Elizabeth Husley...
Szatynka jak na zawołanie odwraca się w moją stronę, dzięki czemu mój wzrok skupia się na jej biuście. Boże, czy ona to specjalnie robi? M a s a k r a. Przywołuje ręką Noah'a, który do nich podchodzi. Zaraz, zaraz... To oni razem ze sobą współpracowali? Stworzyli takie trio? Niby po co?
W mojej głowie gromadzi się coraz więcej pytań, niestety odpowiedzi brak. Korci mnie wręcz do tego, aby tam podejść do tej całej trójki i wygarnąć im wszystko... A szczególnie Verdasowi. Palant do sześcianu.
Elizabeth uśmiecha się w stronę Noah'a, który wskazuje na Leóna. Verdas wyjmuje z kieszeni szary dyktafon, co sprawia, że kobieta momentalnie się uśmiecha. Nie wiem czemu, ale czuję się oszukana i zdradzona... W sumie nic mnie już nie zaskoczy w postępowaniu Verdasa. To idiota z wielkim ego. Cieszę się, że pomiędzy nami wszystko jest już skończone.
Przypominam sobie nagle o różnych zdjęciach z moim udziałem, które znajdują się na jego laptopie. Muszę to jakoś usunąć, pytanie tylko jak? Mam się tam zakraść? Albo może powinnam powierzyć to zadanie zaufanej osobie? Nie. To raczej zły pomysł. Nie wiem, jakie treści znajdują się na jego laptopie. Nikt inny poza mną nie może tego zrobić.
Hmm.. Skoro ja mam to robić, powinnam mieć odpowiednie przebranie. Nie chciałabym, aby jakaś kamera zarejestrowała moją obecność. O nie.
Odwracam się do tyłu i w tym samym momencie na kogoś wpadam. Jaka ze mnie niezdara... Boże, wstyd mi za siebie.
- Przepraszam. - Mówię zawstydzona i podnoszę wzrok. Uśmiecham się szeroko na widok swojej przyjaciółki. Tracy. To Tracy.
- Ja raczej przepraszam za to, że dopiero teraz się widzimy. - Odpowiada i uśmiecha się szeroko, dzięki czemu ukazuje swoje śnieżnobiałe zęby.
- Przefarbowałaś się. - Zauważam. - Rok temu byłaś blondynką, a teraz co? Tracy jest brunetką.
- Zdecydowałam, że przyda mi się jakaś zmiana wyglądu. A co, źle wyglądam?
- Nie. - Zaprzeczam praktycznie od razu. - Wyglądasz niesamowicie.
- Dziękuję. - Ponownie się uśmiecha. - Ty również. Nie mogę się doczekać pokazu.
- Miło mi to słyszeć. Powinien się rozpocząć za jakiś kwadrans. Teraz aktualnie modelki mają ostatnie poprawki. Wiesz, nie chcę dopuścić do tego, aby chociaż jedna z nich wyszła nieprzygotowana na wybieg.
Przytakuję lekko i klepię ją po ramieniu. Wiem doskonale jakie to uczucie być projektantem - trzeba o wszystko dbać. Szczególnie przed pokazem mody jest prawdziwy horror. Często spotykam się z taką sytuacją tuż przed rozpoczęciem całego show, kiedy mam ochotę rzucić to wszystko gdzieś. Niestety nie mogę. Moja mama powierzyła mi Castillo Design i to ja muszę sprawować nad firmą władzę.
- Co tutaj robi Verdas? - Pytam nagle zaciekawionym głosem. Muszę wiedzieć jakim cudem został tutaj zaproszony wraz ze swoją świtą.
- Znam go z czasów Constance Billard.
- A ten gościu obok niego? - Zadaję pytanie z nadzieją. Może chociaż ona mi powie jak się nazywa ten świrnięty dziennikarz.
- Nie znam go. Pewnie przyszedł jako osoba towarzysząca.
No oczywiście. Dzięki. Nadal nie wiem kim on jest, co stanowi dla mnie dość duży problem. Obiecuję, że zaraz coś mnie trafi i im wszystkim wygarnę.
- A ta kobieta ze sztucznym biustem? - Pytam nagle i zdaję sobie sprawę, jak to wszystko musi brzmieć. Czy ja jestem zazdrosna? O nie! Nie jestem!
- Widzę, że ktoś tutaj szaleje za seksownym milionerem. - Mruczy mi do ucha. - Elizabeth to dobra znajoma mojej mamy, zawsze ją zapraszam na pokaz.
- Ach. - Wyduszam z siebie i cicho wzdycham. Muszę coś wykombinować, pytanie tylko co?
- Dobra, muszę iść na zaplecze. Potem jeszcze porozmawiamy, Castillo. Szykuj się na wielogodzinne ploteczki.
- Jestem zawsze na nie przygotowana. - Odpowiadam z uśmiechem.
- A ta kobieta ze sztucznym biustem? - Pytam nagle i zdaję sobie sprawę, jak to wszystko musi brzmieć. Czy ja jestem zazdrosna? O nie! Nie jestem!
- Widzę, że ktoś tutaj szaleje za seksownym milionerem. - Mruczy mi do ucha. - Elizabeth to dobra znajoma mojej mamy, zawsze ją zapraszam na pokaz.
- Ach. - Wyduszam z siebie i cicho wzdycham. Muszę coś wykombinować, pytanie tylko co?
- Dobra, muszę iść na zaplecze. Potem jeszcze porozmawiamy, Castillo. Szykuj się na wielogodzinne ploteczki.
- Jestem zawsze na nie przygotowana. - Odpowiadam z uśmiechem.
Kiedy pokaz się kończy momentalnie wszyscy zaczynają bić brawa. Nieźle. Tracy jak zawsze zaprezentowała swój talent na najwyższym poziomie, z czego jestem bardzo dumna.
Nie wiem jakim cudem udało mi się uniknąć nieprzyjemnego spotkania z Verdasem. Szczerze? Nie chcę z nim rozmawiać i cieszę się z tego, że nie muszę. Niech sobie spędza czas z tą bandycką dwójką. Nie mam zamiaru się w to mieszać.
Kończę sączyć trzeci kieliszek szampana. Nie wiem czemu, ale mam dzisiaj na niego niepohamowaną ochotę. Jest wyjątkowo dobry, a ja mam wyjątkowo spieprzony humor przez trójkę popieprzonych gnomów.
- Wow Castillo, to żeś się odwaliła. - Mówi nagle do mnie Dominguez, który nie wiadomo jakim cudem staje nagle przede mną. Jak on się tutaj dostał? Nie widziałam go wcześniej.
- Cześć. - Uśmiecham się w stronę bruneta i całuję go w policzek. - Nie widziałam cię wcześniej. Kiedy przyjechałeś?
- Niedawno. Miałem pewien incydent po drodze, nie ważne. - Wzdycha cicho i przeczesuje prawą ręką włosy. Dopiero teraz dostrzegam, że są w lekkim seksownym nieładzie. Hmm.. Co on takiego robił? Egh, z resztą to nie moja sprawa, tylko jego. Przyjaźnimy się i nic więcej poza tym.
- Hej, czy to nie jest Verdas?
Nawet nie spoglądam w tamtą stronę. Nie mam ochoty ani nawet przyjemności na niego patrzeć. Popieprzony gnom do sześcianu. Tak czy siak jest piękny... Piękny drań.
Kończę sączyć trzeci kieliszek szampana. Nie wiem czemu, ale mam dzisiaj na niego niepohamowaną ochotę. Jest wyjątkowo dobry, a ja mam wyjątkowo spieprzony humor przez trójkę popieprzonych gnomów.
- Wow Castillo, to żeś się odwaliła. - Mówi nagle do mnie Dominguez, który nie wiadomo jakim cudem staje nagle przede mną. Jak on się tutaj dostał? Nie widziałam go wcześniej.
- Cześć. - Uśmiecham się w stronę bruneta i całuję go w policzek. - Nie widziałam cię wcześniej. Kiedy przyjechałeś?
- Niedawno. Miałem pewien incydent po drodze, nie ważne. - Wzdycha cicho i przeczesuje prawą ręką włosy. Dopiero teraz dostrzegam, że są w lekkim seksownym nieładzie. Hmm.. Co on takiego robił? Egh, z resztą to nie moja sprawa, tylko jego. Przyjaźnimy się i nic więcej poza tym.
- Hej, czy to nie jest Verdas?
Nawet nie spoglądam w tamtą stronę. Nie mam ochoty ani nawet przyjemności na niego patrzeć. Popieprzony gnom do sześcianu. Tak czy siak jest piękny... Piękny drań.
- Tak. Razem ze swoją plastikową koleżanką i jakimś innym debilem.
- Chodźmy do nich się przywitać.
- Co? Nie. - Praktycznie od razu protestuję. Nie będę rozmawiać z tą jaszczurką, mowy nie ma!
- Oj, nie spinaj się. To, że ze sobą zerwaliście nie oznacza, że nie możecie rozmawiać na różnych imprezach. Musicie pokazywać to mass mediom, że pomimo tego jest okej.
- Kiedy ty nawet nie wiesz, co on wyprawia.
Brunet macha ręką i splata nasze dłonie razem. Spoglądam na niego i marszczę brwi. Boże, Dominguez, nie mam zamiaru rozmawiać z nim. Dlaczego mnie nie rozumiesz?
Wpadam w pewnej chwili na plan. Skoro León przyszedł tutaj z tą ździrą i wzbudza we mnie zazdrość, dlaczego ja miałabym tego nie robić z Dominguezem? Egh, chociaż nie.. Jamie. Nie byłby zadowolony tym wszystkim, gdybym mu powiedziała o swoim planie. O Boże, tego właśnie nienawidzę w związkach - zobowiązania do wierności. Chyba nigdy nie będę mieć męża, nie potrafiłabym być wobec niego wierna. Owszem, chciałabym pewnego dnia założyć rodzinę, ale martwię się, że po jakiś dziesięciu latach znudził by mi się mój mąż, no i co wtedy?
Castillo, znajdź sobie na początku męża, a potem się zamartwiaj swoją porąbaną logiką. - Mówi mi moja podświadomość. Jak zawsze ma rację.
- Dam ci sto dolarów, jak przez najbliższe dziesięć minut będziesz udawać, że ze sobą kręcimy. - Mówię do bruneta.
- Kręcimy? - Pyta dla pewności. - Przecież masz chłopaka.
- Zero pocałunków. - Uprzedzam go. - Lekki flirt, rozumiesz?
- No okej. - Wzdycha.
Zaczynamy przepychać się przez tłum w stronę palanta Verdasa i jego spółki. Nasze dłonie nadal są splecione razem. To miłe uczucie. Miło jest ponownie poczuć dotyk splecionych dłoni Domingueza z moimi. Czasami nawet tęsknię za tym wszystkim co nas łączyło. Jestem bardzo mu wdzięczna za nasze wszystkie wspólne chwile, które razem spędziliśmy. Brunet na zawsze pozostanie moją pierwszą prawdziwą miłością.
- Cześć. - Odzywa się nagle Diego, kiedy stajemy na przeciwko trójki bandyckiej. Przerywają rozmowę i spoglądają na nas. Tajemniczy dziennikarz znika momentalnie w tłumie.
- Violetta? Co ty tutaj robisz? - Zadaje mi pytanie Verdas. W jego oczach widzę przerażenie a zarazem zdziwienie. Boże, jak ten mężczyzna mnie wkurza!
- Nie rób scen, przecież to pokaz Tracy. - Odpowiadam pewnym głosem. Ha, ja też mu potrafię skopać tyłek, tylko muszę wiedzieć jak i kiedy to uczynić.
Spoglądam na Elizabeth i uśmiecham się kpiąco w jej kierunku.
- Hej, jestem Violetta Castillo, a to Diego Dominguez. León na pewno ci dużo opowiadał na nasz temat. - Odzywam się.
- O, miło mi. - Odpowiada z uśmiechem i wyciąga rękę w stronę bruneta. Diego odpowiada jej uściskiem dłoni. - A teraz przepraszamy was bardzo, ale musimy się przywitać jeszcze z pozostałymi. - Jej błękitne oczy ponownie spoglądają na mnie. - Violetta, zajmij się lepiej swoim towarzyszem. Nie chcesz chyba, aby ci go również odebrała.
- Ej, przesadziłaś. - Komentuje Verdas.
- Chodźmy. - Dodaje szatynka i chwilę później oboje znikają w tłumie.
Zaciskam momentalnie dłonie w pięści. Jestem wściekła na niego za wszystko. Jestem wściekła na niego za to, że mnie wtedy zdradził, za to, że wynajął tego"dziennikarza", który przeprowadził ze mną ten cholerny wywiad, jestem wściekła również za to, że zadaje się z tą syksą, która nie ma po prostu za grosz szacunku do innych!
"Nie chcesz chyba, abym ci go również odebrała." - Słucham? Czyżby to ona stała za tym wszystkim? Seksowna pani z Londynu, która w paraduje praktycznie przez cały czas w sukienkach od Aleksandra McQueen'a? Boże, jak ja jej po prostu.... Nie trawię!
- Auć. - Mówi nagle Dominguez. Dopiero wtedy przypominam sobie, że nadal trzymam go za rękę. momentalnie poluźniam uścisk dłoni i spoglądam na niego.
- Wszystko okej? Przepraszam. - Odzywam się troskliwym głosem.
- Nie, w porządku. Chyba mi jej nie złamałaś. - Śmieję się cicho i ogląda uważnie swoją prawą dłoń, którą jeszcze parę sekund wcześniej mocno ściskałam. - Okropna jest ta ta... Laska.
Nie komentuję, tylko wyciągam ze swojej czarnej kopertówki telefon i wybieram szybko numer do Grace.
- Co? Co ty robisz? - Pyta mnie brunet.
Czekam parę sygnałów, aż kobieta odbierze. Po chwili słyszę jej głos:
- Tak panno Castillo? Coś się stało?
- Nie, spokojnie. Mam prośbę. Przygotuj mi czarną bluzę z kapturem, czarne rękawiczki, czarne spodnie, czarne buty koniecznie na płaskiej podeszwie oraz czarne okulary. Aha, jeszcze komplet wsuwek wraz z kluczem znajdującym się w moim pokoju w niebieskiej szkatułce.
- Rozumiem, wszystko przygotuję.
- Dziękuję. - Mówię i rozłączam się, po czym chowam telefon do kopertówki.
- Co ty kombinujesz? Dlaczego mam wrażenie, że wykombinowałaś coś?
- Bo to prawda. Coś wykombinowałam. - Odpowiadam, po czym spoglądam na Verdasa.
Wstrzymuję oddech, kiedy znajduję się w ciemnym pomieszczeniu. Muszę zachować spokój. Wdech, wydech, wdech i wydech. Dam radę, to w końcu nic trudnego. Nie zakradam się do czyjegoś mieszkania po raz pierwszy, robiłam już to parę razy, więc mam jakieś doświadczenie w tej dziedzinie.
Otwieram cicho drzwi prowadzące do gabinetu Verdasa i chwilę później wchodzę do środka. Zdejmuję kaptur z głowy i wzdycham. Kiedy byliśmy razem spędzaliśmy tutaj chwile w tym pomieszczeniu. Uwielbiałam siedzieć na jego biurku i obserwować z uwagą, jak mój były pracował. To mnie wręcz... Podniecało. Tak. Podniecało.
Podchodzę do biurka i siadam wygodnie w fotelu. MacBook Pro już na mnie czeka. Jak to dobrze, że pomyślałam o rękawiczkach, nie zostawię odcisków palców, gdyby nie daj Boże ktoś mnie nakrył. A nie powinien. Jestem sama w jego apartamencie, Verdas zapewne zabawia się z panią sztuczne cycki i dobrze. Niech nie wraca przez najbliższą godzinę.
Włączam laptop. Hmm.. Hasło. No tak, powinnam była przewidzieć to. Jakie on może mieć hasło? Wpisuję na początku coś banalnego i oczywistego - kombinację cyfr od 1 do 8. Bingo. Wiem, że hasło ma osiem liter albo cyfr i nie jest to rosnąca kolejność. Emm... Coś czuję, że spędzę tutaj dość dużo czasu na zgadywaniu hasła. Na pewno nie będzie to jakiś szyfr - Verdas nie zna żadnej metody kodowania wiadomości, więc raczej odpada. Okej, okej... O, już wiem. Wpisuję słowo składające się z ośmiu liter - Mercedes. Verdas ma przecież samochód z tej marki, może to będzie stanowiło klucz? Nie, Mercedes odpada. W takim razie może Victoria? Victoria Secret - przecież każdy mężczyzna uwielbia to. No i dupa, nic z tego.
Wzdycham cicho i przygryzam dolną wargę, kiedy następne piętnaście minut spędzam na rozszyfrowaniu klucza. Zdaję sobie sprawę z tego, że czas ucieka i w każdej chwili ten palant może tutaj przyjść. Presja coraz bardziej rośnie.
- Hah, bingo. - Mruczę do siebie, kiedy po wpisaniu swojego imienia widzę pulpit. Dlaczego nie pomyślałam o tym od razu? Przecież to było takie.. Oczywiste. Boże, chyba sama godzina źle na mnie wpływa - jest druga w nocy, a ja ślęczę tutaj i próbuję wydobyć jakiekolwiek informacje z komputera mojego byłego.
Uważnie po kolei przeglądam każdy folder starając się odnaleźć cokolwiek na mój temat. Verdas Company, Umowy, Projekty, Inwestycje w 2016, CV pracowników, PENDRIVE TOSHIBA i wiele innych katalogów. Otwieram ten ostatni, który przykuwa moją uwagę. Pudło. Znowu jakieś papiery i dokumenty.. Egh, gdzie do jasnej cholery są moje zdjęcia? O czym mówił Jamie? Błagam, mam nadzieję, że ten folder nie jest w jego posiadaniu... Inaczej się zabiję, na prawdę.
Otwieram następny folder o nazwie Inne i już wiem, że to jest to, czego szukałam. W sumie ponad sto plików w formacie .jpg ... O cholercia... Ile tego jest?!
Wyjmuję z kieszeni swój pendrive i kopiuję całą zawartość na niego. Nie mam teraz czasu, aby oglądać to wszystko, zrobię to w domu na spokojnie.
Czas przenoszenia: 5 minut. No chyba sobie wszyscy ze mnie jaja robicie! Mam tak długo czekać, aby przeniosło ponad sto zdjęć? Nie, nie i jeszcze raz nie. Wiem jednak, że muszę to zrobić tak czy siak. Nie chcę, aby miał te zdjęcia na swoim laptopie, które potem nie wiadomo w jakim celu by je wykorzystywał. Nie pozostaje mi w takim razie nic innego niż czekanie.
Kolejne minuty mijają, a wraz z nimi czas przenoszenia folderu na mój Pendrive. Tylko sekundy dzielą mnie od końca. 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1 i 0. Wszystko się udało. Teraz tylko muszę usunąć folder z tego komputera, co wiąże się z kolejnym czekaniem.
Dwie minuty. Dosłownie tyle to zajmuje. Uśmiecham się lekko do siebie i opróżniam kosz. Jednak mój szczęśliwy nastrój nie trwa zbyt długo, albowiem słyszę na korytarzu czyjeś kroki. O ja pierdzielę, mam problemy. Co jeżeli to León?!
Wysuwam szybko swojego Pendrive'a i chowam go do kieszeni swoich spodni. Zakładam kaptur na głowę i wyłączam latarkę. Modlę się o to w głębi duszy, aby tutaj nie wchodził. On nie może mnie zobaczyć tutaj w takim stanie.
Zaczynam się nerwowo rozglądać po pomieszczeniu. No i gdzie ja mam się do jasnej ciasnej schować?! Za bardzo nie mam gdzie. Za firanką nie, przez okno nie wyskoczę, bo to ostatnie piętro, za drzwiami również nie... Zarąbiście.
- Tak, postaram się to załatwić. - Słyszę jego głos tuż przed drzwiami do jego gabinetu. Momentalnie się chowam pod jego biurkiem i nasłuchuję się dalszej części rozmowy. Proszę, nie wchodź tutaj.
Przymykam oczy i kulę się jeszcze bardziej, kiedy słyszę, jak otwiera drzwi do swojego gabinetu. Super, wpadłam.
Ha! Witam was ponownie po ponad miesięcznej przerwie! Przyznam szczerze, że potrzebowałam tego, dobrze mi to zrobiło. Nabrałam jakieś chęci do pisania.. Niektórych powinno to ucieszyć xD
Mamy kolejny rozdzialik, a w nim V na imprezie u Tracy i ostatni dość ciekawy (według mnie) wątek z zakradnięciem się V do apartamentu L :DD Jak myślicie, L ją nakryje, że była w jego gabinecie i szperała w jego laptopie? Oj zobaczycie xD
Informuję z góry, że rozdziały nie będą pojawiać się regularnie. Muszę ponownie wejść w ten tryb, więc mam nadzieję, że mnie zrozumiecie ;*
Jak tam po Eurowizji? Ja jestem zadowolona, że wygrała Szwecja, chociaż dość dużą sympatią darzę piosenkę z Estonii <33
Zadowoleni 37? Mam nadzieję xD
- Chodźmy do nich się przywitać.
- Co? Nie. - Praktycznie od razu protestuję. Nie będę rozmawiać z tą jaszczurką, mowy nie ma!
- Oj, nie spinaj się. To, że ze sobą zerwaliście nie oznacza, że nie możecie rozmawiać na różnych imprezach. Musicie pokazywać to mass mediom, że pomimo tego jest okej.
- Kiedy ty nawet nie wiesz, co on wyprawia.
Brunet macha ręką i splata nasze dłonie razem. Spoglądam na niego i marszczę brwi. Boże, Dominguez, nie mam zamiaru rozmawiać z nim. Dlaczego mnie nie rozumiesz?
Wpadam w pewnej chwili na plan. Skoro León przyszedł tutaj z tą ździrą i wzbudza we mnie zazdrość, dlaczego ja miałabym tego nie robić z Dominguezem? Egh, chociaż nie.. Jamie. Nie byłby zadowolony tym wszystkim, gdybym mu powiedziała o swoim planie. O Boże, tego właśnie nienawidzę w związkach - zobowiązania do wierności. Chyba nigdy nie będę mieć męża, nie potrafiłabym być wobec niego wierna. Owszem, chciałabym pewnego dnia założyć rodzinę, ale martwię się, że po jakiś dziesięciu latach znudził by mi się mój mąż, no i co wtedy?
Castillo, znajdź sobie na początku męża, a potem się zamartwiaj swoją porąbaną logiką. - Mówi mi moja podświadomość. Jak zawsze ma rację.
- Dam ci sto dolarów, jak przez najbliższe dziesięć minut będziesz udawać, że ze sobą kręcimy. - Mówię do bruneta.
- Kręcimy? - Pyta dla pewności. - Przecież masz chłopaka.
- Zero pocałunków. - Uprzedzam go. - Lekki flirt, rozumiesz?
- No okej. - Wzdycha.
Zaczynamy przepychać się przez tłum w stronę palanta Verdasa i jego spółki. Nasze dłonie nadal są splecione razem. To miłe uczucie. Miło jest ponownie poczuć dotyk splecionych dłoni Domingueza z moimi. Czasami nawet tęsknię za tym wszystkim co nas łączyło. Jestem bardzo mu wdzięczna za nasze wszystkie wspólne chwile, które razem spędziliśmy. Brunet na zawsze pozostanie moją pierwszą prawdziwą miłością.
- Cześć. - Odzywa się nagle Diego, kiedy stajemy na przeciwko trójki bandyckiej. Przerywają rozmowę i spoglądają na nas. Tajemniczy dziennikarz znika momentalnie w tłumie.
- Violetta? Co ty tutaj robisz? - Zadaje mi pytanie Verdas. W jego oczach widzę przerażenie a zarazem zdziwienie. Boże, jak ten mężczyzna mnie wkurza!
- Nie rób scen, przecież to pokaz Tracy. - Odpowiadam pewnym głosem. Ha, ja też mu potrafię skopać tyłek, tylko muszę wiedzieć jak i kiedy to uczynić.
Spoglądam na Elizabeth i uśmiecham się kpiąco w jej kierunku.
- Hej, jestem Violetta Castillo, a to Diego Dominguez. León na pewno ci dużo opowiadał na nasz temat. - Odzywam się.
- O, miło mi. - Odpowiada z uśmiechem i wyciąga rękę w stronę bruneta. Diego odpowiada jej uściskiem dłoni. - A teraz przepraszamy was bardzo, ale musimy się przywitać jeszcze z pozostałymi. - Jej błękitne oczy ponownie spoglądają na mnie. - Violetta, zajmij się lepiej swoim towarzyszem. Nie chcesz chyba, aby ci go również odebrała.
- Ej, przesadziłaś. - Komentuje Verdas.
- Chodźmy. - Dodaje szatynka i chwilę później oboje znikają w tłumie.
Zaciskam momentalnie dłonie w pięści. Jestem wściekła na niego za wszystko. Jestem wściekła na niego za to, że mnie wtedy zdradził, za to, że wynajął tego"dziennikarza", który przeprowadził ze mną ten cholerny wywiad, jestem wściekła również za to, że zadaje się z tą syksą, która nie ma po prostu za grosz szacunku do innych!
"Nie chcesz chyba, abym ci go również odebrała." - Słucham? Czyżby to ona stała za tym wszystkim? Seksowna pani z Londynu, która w paraduje praktycznie przez cały czas w sukienkach od Aleksandra McQueen'a? Boże, jak ja jej po prostu.... Nie trawię!
- Auć. - Mówi nagle Dominguez. Dopiero wtedy przypominam sobie, że nadal trzymam go za rękę. momentalnie poluźniam uścisk dłoni i spoglądam na niego.
- Wszystko okej? Przepraszam. - Odzywam się troskliwym głosem.
- Nie, w porządku. Chyba mi jej nie złamałaś. - Śmieję się cicho i ogląda uważnie swoją prawą dłoń, którą jeszcze parę sekund wcześniej mocno ściskałam. - Okropna jest ta ta... Laska.
Nie komentuję, tylko wyciągam ze swojej czarnej kopertówki telefon i wybieram szybko numer do Grace.
- Co? Co ty robisz? - Pyta mnie brunet.
Czekam parę sygnałów, aż kobieta odbierze. Po chwili słyszę jej głos:
- Tak panno Castillo? Coś się stało?
- Nie, spokojnie. Mam prośbę. Przygotuj mi czarną bluzę z kapturem, czarne rękawiczki, czarne spodnie, czarne buty koniecznie na płaskiej podeszwie oraz czarne okulary. Aha, jeszcze komplet wsuwek wraz z kluczem znajdującym się w moim pokoju w niebieskiej szkatułce.
- Rozumiem, wszystko przygotuję.
- Dziękuję. - Mówię i rozłączam się, po czym chowam telefon do kopertówki.
- Co ty kombinujesz? Dlaczego mam wrażenie, że wykombinowałaś coś?
- Bo to prawda. Coś wykombinowałam. - Odpowiadam, po czym spoglądam na Verdasa.
Wstrzymuję oddech, kiedy znajduję się w ciemnym pomieszczeniu. Muszę zachować spokój. Wdech, wydech, wdech i wydech. Dam radę, to w końcu nic trudnego. Nie zakradam się do czyjegoś mieszkania po raz pierwszy, robiłam już to parę razy, więc mam jakieś doświadczenie w tej dziedzinie.
Otwieram cicho drzwi prowadzące do gabinetu Verdasa i chwilę później wchodzę do środka. Zdejmuję kaptur z głowy i wzdycham. Kiedy byliśmy razem spędzaliśmy tutaj chwile w tym pomieszczeniu. Uwielbiałam siedzieć na jego biurku i obserwować z uwagą, jak mój były pracował. To mnie wręcz... Podniecało. Tak. Podniecało.
Podchodzę do biurka i siadam wygodnie w fotelu. MacBook Pro już na mnie czeka. Jak to dobrze, że pomyślałam o rękawiczkach, nie zostawię odcisków palców, gdyby nie daj Boże ktoś mnie nakrył. A nie powinien. Jestem sama w jego apartamencie, Verdas zapewne zabawia się z panią sztuczne cycki i dobrze. Niech nie wraca przez najbliższą godzinę.
Włączam laptop. Hmm.. Hasło. No tak, powinnam była przewidzieć to. Jakie on może mieć hasło? Wpisuję na początku coś banalnego i oczywistego - kombinację cyfr od 1 do 8. Bingo. Wiem, że hasło ma osiem liter albo cyfr i nie jest to rosnąca kolejność. Emm... Coś czuję, że spędzę tutaj dość dużo czasu na zgadywaniu hasła. Na pewno nie będzie to jakiś szyfr - Verdas nie zna żadnej metody kodowania wiadomości, więc raczej odpada. Okej, okej... O, już wiem. Wpisuję słowo składające się z ośmiu liter - Mercedes. Verdas ma przecież samochód z tej marki, może to będzie stanowiło klucz? Nie, Mercedes odpada. W takim razie może Victoria? Victoria Secret - przecież każdy mężczyzna uwielbia to. No i dupa, nic z tego.
Wzdycham cicho i przygryzam dolną wargę, kiedy następne piętnaście minut spędzam na rozszyfrowaniu klucza. Zdaję sobie sprawę z tego, że czas ucieka i w każdej chwili ten palant może tutaj przyjść. Presja coraz bardziej rośnie.
- Hah, bingo. - Mruczę do siebie, kiedy po wpisaniu swojego imienia widzę pulpit. Dlaczego nie pomyślałam o tym od razu? Przecież to było takie.. Oczywiste. Boże, chyba sama godzina źle na mnie wpływa - jest druga w nocy, a ja ślęczę tutaj i próbuję wydobyć jakiekolwiek informacje z komputera mojego byłego.
Uważnie po kolei przeglądam każdy folder starając się odnaleźć cokolwiek na mój temat. Verdas Company, Umowy, Projekty, Inwestycje w 2016, CV pracowników, PENDRIVE TOSHIBA i wiele innych katalogów. Otwieram ten ostatni, który przykuwa moją uwagę. Pudło. Znowu jakieś papiery i dokumenty.. Egh, gdzie do jasnej cholery są moje zdjęcia? O czym mówił Jamie? Błagam, mam nadzieję, że ten folder nie jest w jego posiadaniu... Inaczej się zabiję, na prawdę.
Otwieram następny folder o nazwie Inne i już wiem, że to jest to, czego szukałam. W sumie ponad sto plików w formacie .jpg ... O cholercia... Ile tego jest?!
Wyjmuję z kieszeni swój pendrive i kopiuję całą zawartość na niego. Nie mam teraz czasu, aby oglądać to wszystko, zrobię to w domu na spokojnie.
Czas przenoszenia: 5 minut. No chyba sobie wszyscy ze mnie jaja robicie! Mam tak długo czekać, aby przeniosło ponad sto zdjęć? Nie, nie i jeszcze raz nie. Wiem jednak, że muszę to zrobić tak czy siak. Nie chcę, aby miał te zdjęcia na swoim laptopie, które potem nie wiadomo w jakim celu by je wykorzystywał. Nie pozostaje mi w takim razie nic innego niż czekanie.
Kolejne minuty mijają, a wraz z nimi czas przenoszenia folderu na mój Pendrive. Tylko sekundy dzielą mnie od końca. 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1 i 0. Wszystko się udało. Teraz tylko muszę usunąć folder z tego komputera, co wiąże się z kolejnym czekaniem.
Dwie minuty. Dosłownie tyle to zajmuje. Uśmiecham się lekko do siebie i opróżniam kosz. Jednak mój szczęśliwy nastrój nie trwa zbyt długo, albowiem słyszę na korytarzu czyjeś kroki. O ja pierdzielę, mam problemy. Co jeżeli to León?!
Wysuwam szybko swojego Pendrive'a i chowam go do kieszeni swoich spodni. Zakładam kaptur na głowę i wyłączam latarkę. Modlę się o to w głębi duszy, aby tutaj nie wchodził. On nie może mnie zobaczyć tutaj w takim stanie.
Zaczynam się nerwowo rozglądać po pomieszczeniu. No i gdzie ja mam się do jasnej ciasnej schować?! Za bardzo nie mam gdzie. Za firanką nie, przez okno nie wyskoczę, bo to ostatnie piętro, za drzwiami również nie... Zarąbiście.
- Tak, postaram się to załatwić. - Słyszę jego głos tuż przed drzwiami do jego gabinetu. Momentalnie się chowam pod jego biurkiem i nasłuchuję się dalszej części rozmowy. Proszę, nie wchodź tutaj.
Przymykam oczy i kulę się jeszcze bardziej, kiedy słyszę, jak otwiera drzwi do swojego gabinetu. Super, wpadłam.
Ha! Witam was ponownie po ponad miesięcznej przerwie! Przyznam szczerze, że potrzebowałam tego, dobrze mi to zrobiło. Nabrałam jakieś chęci do pisania.. Niektórych powinno to ucieszyć xD
Mamy kolejny rozdzialik, a w nim V na imprezie u Tracy i ostatni dość ciekawy (według mnie) wątek z zakradnięciem się V do apartamentu L :DD Jak myślicie, L ją nakryje, że była w jego gabinecie i szperała w jego laptopie? Oj zobaczycie xD
Informuję z góry, że rozdziały nie będą pojawiać się regularnie. Muszę ponownie wejść w ten tryb, więc mam nadzieję, że mnie zrozumiecie ;*
Jak tam po Eurowizji? Ja jestem zadowolona, że wygrała Szwecja, chociaż dość dużą sympatią darzę piosenkę z Estonii <33
Zadowoleni 37? Mam nadzieję xD
Rozdział 38 = kim. 50 komentarzy
xAdusiax
Zajęte,
OdpowiedzUsuńChristian Grey, prezes Grey Enterprises Holdings Inc.
Sheila
OdpowiedzUsuńRosalie
OdpowiedzUsuńWika Blanco
OdpowiedzUsuńBoże O.o
UsuńDlaczego ja tu jestem tak późno ? ?
Chryste co się ze mną działo
Witaj kochaniutka :^^
Tak naprawdę to byłam tu już 7 czerwca
Niestety cholerna szkoła i brak czasu nie dali mi wyboru
Koniec roku jest okropny (wiem to dziwnie brzmi)
Cały czas poprawianie ocen i w ogóle
To jest chore , a trzeba się było uczuć systematycznie - to mi mama cały czas powtarza a ja się wkurzam , jednak po chwili orientuje że ma rację :D
Przepraszam cię że wracam dopiero dziś . Przepraszam
Wybacz mi słonko -.-
Sprawiłaś nam taką ogromną niespodziankę i radość
Cieszę się jak małe dziecko z myślą że praktycznie co tydzień znów będą pojawiać się twoje cudeńka
Brakowało mi ich cholernie brakowało *__*
Tęskniłam za tymi emocjami , Leonettą w twoim pięknym wykonaniu i wszystkim
Jak się człowiek uzależni to tak już pozostaje szczerze powiedziawszy
Właśnie ja się uzależniłam od twojego bloga
Strasznie rozpoczałam jak go zawieszałaś ;/
Wiesz czasami się przydaje taka przerwa , nabranie sił , powrót weny
Nie wyobrażasz sobie jak się jaram tym , że powróciła ci ona
Jest bardzo i to bardzo przydatna
Miałaś zero chęci (szkoła itd wiesz o co chodzi )
Ale nareszcie upragnione wakacje za którymi marzyłam od września
Jestem w nowej szkole i dalej się przyzwyczaić nie mogłam
Teraz już tylko z górki bo 2 miesiące bez nauki :D
Jestem w niebie hahahaha XDD
Nie tylko ja pewnie ;c
Chciałabym też się wypowiedzieć w sprawie tamtej dziewczyny
Zazdrości dziecko nadzwyczajniei zazdrości
Nie może się pogodzić że ty piszesz tak wspaniale i już
Trochę mi jej żal bo sama się pogrąża :^
Wszyscy będą stać za tobą murek bp wiedzą że prawda jest zupełnie inna
Ja wiem , Olivie , ty że masz talent do tego pisania
Dlatego niech skończy ona tą paplaninę bo jest śmieszna
Aż sama się uśmiałam :P
To mój p
Głupi fon kurde no !!!
UsuńZajebe go normalnie
To moje poczucie humoru
Jejku nie wiem co powiedzieć
Ada zajęła mi miejsce i co najważniejsze pamiętała
Dziękuję rybko dziękuję <3333
Mam taki zaciesz na twarzy .
Sama nw co to : rumieńce czy może coś innego
Pewnie zauważyłaś , że zmieniłam nazwę
Ale jestem *Wika * jestem Wiką tak jakby co
Dlatego chciałam poprosić o dalsze zajmowanie
Następnym razem wcześnie wrócę
Gdy się to spełni to nazwij mnie jak tylko chcesz
Rozdział Diament Jak Zawsze
Od pradawnych czasów pisałaś perełki ?
A teraz ? BRYLANCIKI
Jak się ma ten dar to wszystko się da zrobić
Królowa Manhattanu powróciła w wielkim stylu :D
Eh ten Verdas on zawsze musi ją wkurzać
Pojawił się Dieguś i chciała wzbudzić zazdrość w Lelosiu
Udawała że są parą (no ciekawie)
Violetta się wkradła do jego apartamentu aby skasować zdjęcia
No prawie by się udało a tu nagle on
Końcówka taką ciekawa woowowowo
Będą dzikie seksy ? Pff wiem marzenia
Ale fajnie by było
Jakby wróciła para i no dużo rzeczy
Wiem , czekać , czekam z niecierpliwością
To życzę dużo weny
Gracias por todo za miejsce
Pamiętaj że jesteś niesamowita Ado
Do nexta kochanie :^
Sorki za błędy
Buziaki ;*
Kocham <333
*Wika * Maggie
Moje!
OdpowiedzUsuńMoje
OdpowiedzUsuńMoje
OdpowiedzUsuńMoje ;*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam notkę najpierw i mam spoiler :c
Ja chciałam żeby wygrała Rosja (uwielbiam tą piosenkę) ale z wyników jestem zadowolona ;)
Ja może nie będę się wypowiadać na temat tej piosenki... Poprzez ostatnie wydarzenia, które dzieją się na Ukrainie mam jej serdecznie dość.. Piosenka inspirowana Disney'em tak samo, jak sukienka xD
UsuńZ tym się zgodzę ;)
UsuńI z Disney'em i z sukienką i z Ukrainą ;p
Ale co poradzę, że urzekła mnie właśnie Disney'em? Przypomniało mi się dzieciństwo xd
Mimo tego uważam, że Szwecja zasłużyła na wygraną ^^
Idę czytać ;*
Moje :*
OdpowiedzUsuńADA WRÓCIŁA! NARESZCIE! Wiesz, jak ja czekałam? Co tydzień, w piątek wchodziłam na Bloggera z nadzieją, że wstawiłaś rozdział! I dzisiaj sobie wchodzę, z nudów oczywiście i patrzę: 37: Piękny drań xAdusiax o Nowa historia Leonetty. Jezu, jak to był pisk! Ale wracając do komentowania twojego kolejnego cudeńka. No, cudny rozdział. Tylko czemu Jamie nie poszedł z Fiolką na imprezę Tracy? Są razem, więc powinni się razem pokazywać, no! A Elizabeth nie powinna kręcić się przy Leonie, Leon do Fiolki należy. I jeszcze te jej wkurwiające teksty. Ugh… Nieznośna baba! Niech się odpierdzieli od Leona! Violka i Diego, uhu. Wzbudzamy zazdrość, hyhy! Violka włamuje się do apartamentu Verdaska. Kobieta – włamywacz. I czy Verdas ją nakryje? No, mam nadzieję, że tak!
UsuńCzekam na next i cieszę się, że wróciłaś
Love,
Cat ♥
Moje :**
OdpowiedzUsuńRozdział Wspaniały :)
UsuńBardzo cieszę się że masz pełno weny i odpoczęłaś teraz i robię sobie wakacje :)
Chciałabym ogłosić że na czas nieokreślony robie sobie wakacje ale oczywiscie będe od czasu do czasu komentować a czytać na pewno :)
Kocham Rossy dawna Tini Blanco :**
Zajęte !
OdpowiedzUsuńWreszcie rozdział! *__*
OdpowiedzUsuńI to taki cudowny *__*
Ha! Wiedziałam ze ten dziennikarz to od Leona...
Verdas to psychol...
I ta durna plastikowa baba... -,-
Diego jest fajny :))
Lubie go w tym opowiadaniu ;)
W sumie to mogłaby być Diegletta :D
Jakoś Leon mnie denerwuje ;-;
I ta cala mała J, pani plastikowy biust, fałszywy dziennikarz i kilka innych osób ;;;
Jimie czy jak tam nazywa się brat Verdasa też jest dziwny XD
Wajlet sie zakrada XD
A tu Leon ja znajdzie ! XD
A może jest głupi i nie znajdzie? :)
Mam nadzieje, ze w tym folderze nie ma jakichś okropnych rzeczy :((
Nie rob z Leona jeszcze większego psychopaty... :(
Czekam ;))
Ja!!!
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
MOJE!!!!
OdpowiedzUsuńJutro wrócę, na pewno!;c
UsuńSorka, nauka;//
UsuńBARDZO DZIĘKUJĘ ZA DEDYCZKA ❤
Uśmiech ciągle widnieje na mojej twarzyczce ❤
Eh, eh. Dziś krótko, bo jem obiad xd
Mam nadzieję, że nie nakryje Vils. Albo nakryje i ją uderzy o.o Ale León jest psychiczny, po nim można się spodziewać dosłownie wszystkiego. ;)
Dobra, kończę:*
Kei C;
Super. :* Cieszę się że wróciłaś. ;)
OdpowiedzUsuńNanana, moje.
OdpowiedzUsuńWrócę jeszcze dzisiaj :*
Moje !
OdpowiedzUsuńNareszcie wróciłaś!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to tęskniłam za twoim blogiem, twoją historią, twoją nową Leonettą <3
ROZDZIAŁ CUDOWNY ♥♥
Czekam na next'a ;3
Besos ;**
CHLOE!
OdpowiedzUsuńjejej! teraz na pewno wrócę!
OdpowiedzUsuńBosz, wrócę ♥
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńJak ja się ciesze że wruciaś
OdpowiedzUsuńRozdział cudo
Kocham i czekam na next❤
O jak miło, księżniczka Ada w końcu nabrała chęci do pisania!
OdpowiedzUsuńAh, jesteśmy tak wdzięczni, że raczyłaś się pojawić!
Po ponad miesięcznej przerwie, no comment.
Kapryśna Adusia oczywiście nie ma chęci ;(
Oh jak mi przykro bejbs.
(ironia) :D
Kiedyś czytałam tego bloga, ale już nawet nie zaglądam tu.
Po co skoro nie ma rozdziałów?
Po co skoro rozdziały są beznadziejne?
Widać tą różnicę Ada.
Bardzo zmienił się twój styl pisania.
Czy na lepsze?
No nie wiem.
Inaczej bym to ujęła, że tak powiem.
Widać że piszesz z przymusu.
Nie chce ci się, ale zbierasz w sobie resztki chęci by pisać ten cholerny rozdział.
Kurwa to widać!
Nie chcesz zamykać bloga, bo straciłabyś to poczucie, że ktoś cię docenia.
I nie kłam że robisz to dla nas, to zbyt pospolita wymówka.
Ogarnij się dziewczyno.
Te rozdziały kiedyś czytało się z zapałem, a teraz?
Z PRZYMUSU!
ty piszesz z przymusu a oni komentują z przymusu -.-
No extra kurwa...
Nie na tym to polega i ty doskonale o tym wiesz.
Rozdziały na LMLYD...
Brak słów.
Dosłownie.
Nie będę tego komentować.
Natalia przynajmniej dodaje rozdziały co tydzień, regularnie i systematycznie.
Bądź taka jak ona, a nie pożałujesz.
Taka rada na przyszłość.
Mam nadzieję że stracisz te chęci do pisania na zawsze.
Bo to nie ma sensu.
Bynajmniej.
#MadeMyDay
#xAdusiaxOdejdźNaZawsze
#YOLO
Olcia12
Czy ta wypowiedź to jest kurwa jakiś żart?
UsuńBeznadziejne rozdziały, że niby Ada zmieniła swój pisania na gorszy? Wstaw swoje opowiadania (jeśli piszesz) to pośmiejemy się z nich razem:)
Gdzie ona pisze z przymusu? Nie pisze. Po prostu Ada miała przerwę pewnie z powodu braku czasu, weny. Każdemu przecież jest potrzebna przerwa, no nie? Może wcześniej chwilowa straciła chęci, ale od tego czasu kiedy prowadzi bloga, bodajże półtora roku (?) to w zupełności normalne.
Ach. Ty pewnie na dodatek myślisz, że napisanie rozdziału zajmuje mało czasu. Mylisz się. Napisanie rozdziału zajmuje przeciętne około paru godzin. Poza tym do tego potrzebne jest dużo weny.
Czytając Twoją jakże mądrą wypowiedź mam wrażenie, jakby była ona pisana z zazdrości. Ups.
Rozumiem możesz wyrazić swoje zdanie, ale i tak nikt się z Tobą w tej kwestii nie zgadza. Więc po chuja pisałaś ten komentarz.
I życzenie komuś tego, że stracił chęci do pisania na zawsze? Żałosna jesteś.
Lepiej puknij się w tej swój pusty łeb i idź krytykować jakieś badziewne blogi z opowiadaniami, które w każdym zdania zawierają błąd ortograficzny i interpunkcyjny.
Bez pozdrowień,
Kylie.
Jak Ci się coś nie podoba tutaj, to odpowiedź jest prosta - nie wchodź i już ;)) nikogo nie trzymam tutaj na siłę, nawet Ciebie... Więc? Gdzie tkwi problem?
UsuńWidać, że gimba bo z anonima XD
UsuńGimbaza? Jestem pewna, że podstawówka, w końcu Olcia12 pisała test kompetencji ;))
UsuńKurde ... serio ?
UsuńNawet anonim z hejtem był szybciej ode mnie.
Żal samej siebie.
Ada nie przejmuj się. Krytyka w tym komentarzu nawet nie jest na żadnych argumentach, bo poruszyła tylko temat tego, że nie dodajesz rozdziałów regularnie XD Jeśli liczyła na to, że żyjesz bloggerem to chyba się pomyliła :/ Każdy ma swoich znajomych, rodziny, szkołę itd. i tez potrzebuje odpoczynku.
Czasami brak słów ...
Ale czy ja się przejmuję? Nie xD
UsuńJa to wiem, Ty to wiesz, tylko ona tego nie wie xD
Biedna ... :/
UsuńKochana Olciu12 zapraszam na rozmowę uświadamiającą na np. Hangouts, bo FB Ci nie podam :)
Jestem w tym nadzwyczaj dobra ^^
Dlaczego zawyłam xDDDDDDDDDD
UsuńOlciu12, przecież nikt nie zmusza tu nikogo do czytania.
Bynajmniej przynajmniej, twoja wypowiedź w ogóle nie ma sensu. He.
Pisanie z przymusu? Skarbie, jest XXI wiek. Są lepsze zajęcia niż pisanie z przymusu, bo chce mi się paru komentarzy.
Przeanalizuj jeszcze raz blog Ady, a inny blog o tej parze. Wtedy możemy porozmawiać, zazdrośnico. ♥ Słoneczko przygrzało widzę.
#JaiMójZapłonPrzepraszam:(
To było...? OMG - cudowne! Vilu szpieg - super! <3
OdpowiedzUsuńOpłacało się czekać ;) Do następnego.
Jej! Wróciłas! Kocham tego bloga <33
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiscie boski :**
super super !
OdpowiedzUsuńDługo na to czekałam :)
Super ! Widzę że powracasz! Rozdzial mega
OdpowiedzUsuńExtra ! Fajnie że wróciłaś 😨😖😱😃😃😋😁😜😍😘😅😉😂😝😆😱😱😭😵😖😬😨😠😠
OdpowiedzUsuńWrócę ;*
OdpowiedzUsuńDawniej > > Amciaa ;3 < <
Kurde.. Nie mam weny.. Ale rozdział jest niesamowity *-* następnym razem będę z dłuższym komentarzem ._. Jezuuu dziękuję ze Wróciłas :* Bo bez ciebie było nudno. A zwłaszcza ze to mój ulubiony blog xD Dobra życzę weny i czekam na next. Będę w następnym obiecuje :*
UsuńSuper!!
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział!!
Supcio akcja.
I znowu ten "stary" plastik.
Co Verdas kombinuje.
Violetta,jesteś nienormalna,tylko 100?
Vilu,nawet ja zgadłam hasło wcześniej.
Oj!Chyba wpadłaś,ale może to Jamie.
Kto to wie?Tylko ty.
Nie mam ochoty pisać koma,bo mam lenia,bo z godzinę temu wróciłam z Kalwarii.
Jeszcze babcia się uparła,żeby posiedzieć u jej koleżanki z innymi jej koleżankami, które mieszkają w Krakowie,bo stamtąd była ta wycieczka.
Pamiątka z Kalwarii,którą można kupić na placu kościelnym?Kubek z Hanah Montany i wisiorek z FCB,moja kuzynka od razu sobie kupiła. o_O Nie rozumiem,co ona w tym widzi.Ona nawet nie zna się na piłce nożnej.
Ja nie lubię żadnej drużyny,bo nie interesuję się sportem.
Dobra,kończę przynudzać.
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Jejku w końcu. Tak długo na to czekałam, brakowało mi tego opowiadania i psychicznego Leona. Mam nadzieję że León nie złapie Violetty i uda jej się wymknąć z jej apartamentu.
OdpowiedzUsuńNaprawdę cieszę się że wróciłaś
Super
OdpowiedzUsuńEj, wgl sobie nie zajęłam i to może i lepiej,
OdpowiedzUsuńbo bym w końcu nie wróciła. Tak, pamięć
już szwankuje w wieku 15 lat ;3
Wkurzyła mnie ta Olcia i teraz nie mogę
się skupić na pisaniu komentarza.
Chciałabym z wielką chęcią poczytać jej
dzieła. Nie ważne, że np. nie ma bloga.
Ja w wieku 12 lat pisałam w Wordzie to
i jej się uda ;)
Hehehehehe, Vils bawi się w detektywa ?
Pierwsza akcja, a jej już nie wyszło XD
Już nie mogę się doczekać reakcji Leóna,
kiedy odkryje Violette w swoim gabinecie.
Huhu będzie ostro ;*
I LIKE IT.
I WANT MORE. MORE. MORE.
Mi się tak wydaje, że Leon to jest
pod jakąś hipnozą ! Serio, gdy widzi V
trochę się budzi, ale gdy tamta dziunia
go znowu omami to świata po za nią nie
widzi. Pooooodejrzane. ;/
To czekam na next i naprawdę współczuję
Olci12 toku myślenia. Najlepiej walnąć
z anonima, i że niby koksu XD
Ada wiesz jaka jesteś, jak piszesz, a
świadczy o tym 50 kom. pod każdą
perełką, więc DON"T WORRY, BE HAPPY !
Olivie xoxo
Super!
OdpowiedzUsuńCudny
OdpowiedzUsuńNareszcie.
OdpowiedzUsuńCUDOWNY *.* Czekam na next
Zapraszam viczka-sussy.blogspot.com
Jezuuu wzruszyłam się!! tak długo czekałam i jestes <3
OdpowiedzUsuńkiegy next?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj ;*
OdpowiedzUsuńBardzo się ciesze, że wróciłaś do pisania ;*
Warto było czekać, bo to opowiadanie jest rewelacyjne :D
Cudowny rozdział ♥
Dobry wieczór ^^
OdpowiedzUsuńPrzybywam taka spóźniona znowu, ale cóż :p
Rozdział podobał mi się jak zawsze ;)
Violetta na imprezie no i nie mogło zabraknąć oczywiście Leona xD
Mówiłam, że ten dziennikarz będzie kimś od Verdasa i miałam rację, można się było po nim tego spodziewać.
A z tym hasłem normalnie jakbyś mi w myślach czytała, albo ja tobie specjalnie sprawdzałam ile liter ma Violetta, a później ona to wpisała i się udało hahaha :D
Viola tak się zakrada i ciekawe czy ją przyłapie xd
Z jednej strony myślę, że tak, ale w sumie za chwilę może wyjść i tyle :)
No nic zobaczę w kolejnym rozdziale ;* Cieszę się, że chęci powróciły!
Kocham Cię <333
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej, zapraszam na mojego bloga: http://w-zyciu-chodzi-o-milosc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za reklamę, ale zaczynam od nowa :)
Cudo juz nie mogę doczekac sie nexta mam nadzieje ze juz nie długo będzie leonetta
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny bardzo niecierpliwie ;*
P. <3
Adaaa ! Kiedy coś będzie, bo mnie ciekawość zżera :D
OdpowiedzUsuńJutro! Obiecuję :DDD
UsuńReally ?! Och, umieram z ciekawości ! ♥
UsuńJa również ♥
UsuńDziękujemy kochana ! ♥