Przeczytaj info pod rozdziałem ;)
Z dedykacją dla Claire
Postanawiam nie wstawać z łóżka. Nie chcę go obudzić, więc leżę grzecznie i cieszę się tą naszą wspólną chwilą.
- Dzień dobry, kotku. - Słyszę jego uwodzicielski głos. Uśmiecham się i odwracam do niego.
- Dzień dobry. - Odpowiadam.
Wyciągam prawą rękę w jego stronę i głaszczę go po policzku. Uwielbiam tą jego skórę.
- Śniadanie do łóżka? - Pyta po chwili ciszy.
- Z chęcią. - Odpowiadam. - A masz coś konkretnego na myśli?
- Takie tam jedno danie. - Mruczy i przybliża się do mnie, po czym całuje dość długo i namiętnie.
- Potem. - Mówię po oderwaniu. - Może wieczorem.
- Trzymam cię za słowo. - Tym razem składa na moich ustach delikatny pocałunek. - Chodź, pójdziemy się umyć.
Stoję przed lustrem ubrana w śliwkową sukienkę od Chanel. Na nogach mam czarne szpilki Christiana Louboutina. Moje włosy spięłam w szybkiego koka. Nie powiem, całość prezentuje się znakomicie.
Wychodzę z garderoby i zaczynam szukać swojego chłopaka. Odnajduję szatyna w jego gabinecie. Siedzi za biurkiem w rozpiętej białej koszuli i robi coś w swoim laptopie. Cholera, gdybym mogła, to chciałabym mieć taki widok codziennie.
Opieram się prawym ramieniem o framugę i stoję w tej pozycji, dopóki Verdas mnie nie zauważa. Nie trwa to długo, po chwili spogląda na mnie i się uśmiecha.
- Wyglądasz wspaniale. - Mówi.
- Dziękuję, ty też. - Odpowiadam lekko speszona.
- Chodź tutaj do mnie. - Słyszę.
Odpycha się od biurka i klepie swoje uda, które zakrywają jego beżowe spodnie. Uśmiecham się delikatnie i podchodzę do niego. Siadam mu na kolanach i spoglądam na niego.
- Nawet nie wiesz, jak bez ciebie cierpiałem. - Słyszę. W sercu robi mi się cieplej. Oh, mój Leóś. - Nie pozwolę ci odejść, nigdy. Jesteś dla mnie wszystkim.
- Cichutko. - Szepczę. - Już dobrze, wszystko dobrze.
Przytulam się do niego i siedzimy przez dłuższą chwilę w tej pozycji. On, głaszcze mnie co jakiś czas po plecach, a ja opieram głowę o jego umięśniony tors i zachwycam się wspaniałym zapachem perfum od Chanel.
- Śniadanie do łóżka? - Pyta po chwili ciszy.
- Z chęcią. - Odpowiadam. - A masz coś konkretnego na myśli?
- Takie tam jedno danie. - Mruczy i przybliża się do mnie, po czym całuje dość długo i namiętnie.
- Potem. - Mówię po oderwaniu. - Może wieczorem.
- Trzymam cię za słowo. - Tym razem składa na moich ustach delikatny pocałunek. - Chodź, pójdziemy się umyć.
Stoję przed lustrem ubrana w śliwkową sukienkę od Chanel. Na nogach mam czarne szpilki Christiana Louboutina. Moje włosy spięłam w szybkiego koka. Nie powiem, całość prezentuje się znakomicie.
Wychodzę z garderoby i zaczynam szukać swojego chłopaka. Odnajduję szatyna w jego gabinecie. Siedzi za biurkiem w rozpiętej białej koszuli i robi coś w swoim laptopie. Cholera, gdybym mogła, to chciałabym mieć taki widok codziennie.
Opieram się prawym ramieniem o framugę i stoję w tej pozycji, dopóki Verdas mnie nie zauważa. Nie trwa to długo, po chwili spogląda na mnie i się uśmiecha.
- Wyglądasz wspaniale. - Mówi.
- Dziękuję, ty też. - Odpowiadam lekko speszona.
- Chodź tutaj do mnie. - Słyszę.
Odpycha się od biurka i klepie swoje uda, które zakrywają jego beżowe spodnie. Uśmiecham się delikatnie i podchodzę do niego. Siadam mu na kolanach i spoglądam na niego.
- Nawet nie wiesz, jak bez ciebie cierpiałem. - Słyszę. W sercu robi mi się cieplej. Oh, mój Leóś. - Nie pozwolę ci odejść, nigdy. Jesteś dla mnie wszystkim.
- Cichutko. - Szepczę. - Już dobrze, wszystko dobrze.
Przytulam się do niego i siedzimy przez dłuższą chwilę w tej pozycji. On, głaszcze mnie co jakiś czas po plecach, a ja opieram głowę o jego umięśniony tors i zachwycam się wspaniałym zapachem perfum od Chanel.
Po upływie kilku minut, moja prawa ręka rozpoczyna wędrówkę. Gładzi jego tors.
- A więc uczyłeś się w Constance Billard. - Zaczynam mówić. - To ciekawe, jakoś nie widziałam cię w starszych rocznikach.
- Ja za to doskonale Cię pamiętam, twój pierwszy dzień. - Podnoszę głowę i spoglądam na niego zaciekawiona. Szatyn patrzy na mnie swoimi szmaragdami. - Mimo tego, że miałaś na sobie szkolny mundurek, i tak wyglądałaś zupełnie inaczej. Twoje włosy były wyprostowane i trochę dłuższe. Miałaś pomarańczową opaskę, a w prawej ręce czarną torebkę. Już od tamtej pory byłem tobą oczarowany. - Jego prawa ręka przejeżdża po moim policzku. - Niestety dla mnie to był akurat ostatni rok, byłem skupiony na rozmowach do Harwardu.
- Mój tata studiował na Harwardzie. - Komentuję.
- Wiem kotku, wiem. - Mówi i całuje mnie w policzek. - Potem minęły chyba dwa lata i się znowu spotkaliśmy. Znaczy to chyba byłaś ty. Rozmawiałem z kobietą, która wyglądała prawie identycznie.
- Opisz sytuację. - Mruczę. - Może uda mi się jakos powrócić pamięcią do tego momentu.
- To było w barze. Podeszłaś do mojego przyjaciela i wpiłaś się w jego usta.
- Ach, tak. Szkolenie małej J na bycie królową Constance Billard. - Przypominam sobie dokładnie ten moment. - To, że akurat wybrałam twojego przyjaciela okazało się być przypadkiem.
- Szkoda, że nie wpiłaś się w moje usta. Było by bardzo fajnie. A teraz zmieńmy temat. - Prosi mnie, na co ja przytakuję głową.
- Ćwiczysz? - Zadaję pytanie zaciekawiona. Chcę wiedzieć, czy oprócz biegania chodzi jeszcze na siłownie. W końcu coś musi robić, aby mieć tak niesamowicie umięśnione ciało.
- Mam osobistego trenera i trzy razy w tygodniu treningi. - Odpowiada. - Czasami, jak znajdę czas rano, idę biegać.
- Jeżeli chcesz, to możesz iść pobiegać. Spotkamy się potem.
- Nie chcę biegać. - Mruczy mi do ucha. - Chcę spędzić z tobą miło czas. - Uśmiecham się delikatnie do niego.
- W takim razie jestem za.
- A więc uczyłeś się w Constance Billard. - Zaczynam mówić. - To ciekawe, jakoś nie widziałam cię w starszych rocznikach.
- Ja za to doskonale Cię pamiętam, twój pierwszy dzień. - Podnoszę głowę i spoglądam na niego zaciekawiona. Szatyn patrzy na mnie swoimi szmaragdami. - Mimo tego, że miałaś na sobie szkolny mundurek, i tak wyglądałaś zupełnie inaczej. Twoje włosy były wyprostowane i trochę dłuższe. Miałaś pomarańczową opaskę, a w prawej ręce czarną torebkę. Już od tamtej pory byłem tobą oczarowany. - Jego prawa ręka przejeżdża po moim policzku. - Niestety dla mnie to był akurat ostatni rok, byłem skupiony na rozmowach do Harwardu.
- Mój tata studiował na Harwardzie. - Komentuję.
- Wiem kotku, wiem. - Mówi i całuje mnie w policzek. - Potem minęły chyba dwa lata i się znowu spotkaliśmy. Znaczy to chyba byłaś ty. Rozmawiałem z kobietą, która wyglądała prawie identycznie.
- Opisz sytuację. - Mruczę. - Może uda mi się jakos powrócić pamięcią do tego momentu.
- To było w barze. Podeszłaś do mojego przyjaciela i wpiłaś się w jego usta.
- Ach, tak. Szkolenie małej J na bycie królową Constance Billard. - Przypominam sobie dokładnie ten moment. - To, że akurat wybrałam twojego przyjaciela okazało się być przypadkiem.
- Szkoda, że nie wpiłaś się w moje usta. Było by bardzo fajnie. A teraz zmieńmy temat. - Prosi mnie, na co ja przytakuję głową.
- Ćwiczysz? - Zadaję pytanie zaciekawiona. Chcę wiedzieć, czy oprócz biegania chodzi jeszcze na siłownie. W końcu coś musi robić, aby mieć tak niesamowicie umięśnione ciało.
- Mam osobistego trenera i trzy razy w tygodniu treningi. - Odpowiada. - Czasami, jak znajdę czas rano, idę biegać.
- Jeżeli chcesz, to możesz iść pobiegać. Spotkamy się potem.
- Nie chcę biegać. - Mruczy mi do ucha. - Chcę spędzić z tobą miło czas. - Uśmiecham się delikatnie do niego.
- W takim razie jestem za.
Przechadzam się po Piątej Alei i cieszę się dość ciepłą pogodą w dniu dzisiejszym. Zima zbliża się do Nowego Jorku dużymi krokami, jednak dzisiaj w piątek Słońce postanowiło wyjrzeć zza chmur i rozjaśnić szarą panoramę.
Mój granatowy płaszcz od Chanel, sięgający mi do kolan, idealnie nadaje się na dzisiejszy dzień. Jest mi w nim ciepło i przyjemnie, tak jak powinno być.
Zmierzam w stronę Verdas Company, gdzie umówiłam się z Leónem. Miał dzisiaj parę rozmów, więc niestety musiał pojechać do firmy. Wolny czas postanowiłam spędzić w dość przyjemny sposób. Odwiedziłam moją mamę w firmę. Rzuciłam przy okazji okiem na jej przyszłą kolekcję, która aktualnie jest w fazie projektowania.
Po drodze mijam jeden, z ważniejszych butików znajdujących się na Piątej Alei. W Angeles Castillo zawsze roi się od klientek, które z wielkim zamiłowaniem przymierzają i kupują ubrania mojej mamy. Nic dziwnego. Oprócz wspaniałych obrotów w ciągu dnia, mnóstwo kobiet zamawia odzież przez internet. Najczęściej zamówienia pochodzą z Francji, Włoch, Anglii, czy nawet Argentyny. W najbliższym czasie moja mama ma w planach otwarcie kolejnego butiku. Gdzie? Sama chciałabym się dowiedzieć.
Spoglądam na zegarek. Mam jeszcze pięć minut i do przebycia dwieście metrów. To dobrze, nie chcę się spóźnić na spotkanie z Nim. León dużo dla mnie znaczy. Oboje idealnie pasujemy do siebie.
Czuję czyjś dotyk na moim granatowym płaszczu. Odwracam głowę do tyłu. Na widok Wayna wywracam oczami i spoglądam na niego poważniejszym wzrokiem. Dobra, Penelóp tutaj nie ma, czyli mam... Kłopoty i to poważne.
Christian jak zwykle wygląda wspaniale. Ma na sobie rozpiętą czarną kurtkę, która odsłania jego biały podkoszulek. Całość idealnie dopełniają ciemne jeansy wraz z czarnymi butami.
- Christian. - Mówię z wymuszonym uśmiechem. Jest on ostatnią osobą, z którą chciałabym się widzieć.
- Moja sprytna, jak zwykle piękna Violetta. - Odpowiada i uśmiecha się uwodzicielsko.
- Masz dwie minuty, śpieszę się.
- Wiem, że chcesz się ode mnie odciąć. Niby dlaczego? Nie pamiętasz, jak uwielbiałaś nasze wszystkie wspólne wieczory?
- Nie podobało mi się to. I wiesz co? Skończ już z tym. Zmieniłam się, nie jestem tą samą Violettą Castillo, którą kiedyś byłam.
- Wiem, że się zmieniłaś. Zależy mi tylko na spotkaniu. Może być nawet kawa, na serio.
- Egh Wayne, nie mam czasu na barwienie się w przedszkole. Znajdź kogoś innego do torturowania. A teraz żegnam, nie chce mi się z Tobą gadać. - Mówię i wyszarpuję swoją rękę z jego uścisku.
- Nie chcesz się ze mną spotkać? W takim razie zrobię coś innego, Castillo. - Krzyczy za mną, jednak ja ignoruję go.
W szybkim tempie dochodzę do Verdas Company. Przed budynkiem dostrzegam limuzynę Leóna. Podchodzę do maski znajdującej się z przodu i siadam na niej. Macham Arthurowi, który początkowo spogląda na mnie zdziwionym wzrokiem, jednak po chwili rozluźnia się i odpowiada mi uśmiechem. Patrzę na zegarek i orientuję się, że jest już siedemnasta, czyli zaraz spotkam się z Nim.
Jak na zawołanie wychodzi nagle z budynku. Ubrany w swoją beżową marynarkę, spodnie w tym samym kolorze, białą lnianą koszulę, bordowy krawat, podchodzi do mnie z uśmiechem. Odpowiadam mu tym samym i zakładam nogę za nogę.
- Hej. - Mruczy, kiedy stoi na przeciwko mnie. - Specjalnie siedzisz w tej pozycji, aby mnie jeszcze bardziej nakręcić? - Pyta z uwodzicielskim uśmiechem.
W odpowiedzi wywracam oczami. Przyciągam go bliżej do siebie i składam na jego ustach namiętny pocałunek, który trwa dość długo. Po oderwaniu, spoglądamy na siebie i uśmiechamy się delikatnie.
- Chodź. - Mówi i wyciąga prawą rękę w moją stronę, którą ujmuję.
Zeskakuję z maski samochodu. Podchodzimy do drzwi znajdujących się z tyłu samochodu. Verdas otwiera je i wpuszcza jako pierwszą do środka. Po chwili zajmuje miejsce tuż obok mnie.
- Głodna? - Pyta troskliwym głosem.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - Odpowiadam zgodnie z prawdą.
- W takim razie jedziemy. - Uśmiecha się delikatnie i obejmuje mnie ramieniem.
Nigdy nie sądziłam, że będę leżeć na kanapie razem z Leónem Verdasem i obściskiwać się. Jego pocałunki są takie słodkie, a zarazem bardzo namiętnie. Kocham go jak cholera. Wiem, że on czuje to samo do mnie, tylko póki co z nieznajomych mi przyczyn nie chce wyznać prawdy. Trudno, poczekam. Jestem w stanie zrobić dla niego wszystko.
Zamieniamy się miejscami tak, że to teraz ja jestem na górze. Uśmiecham się do niego i ponownie składam na jego ustach namiętny pocałunek. Zniszczyłam jego wspaniale ułożoną fryzurę, tak samo, jak on moją. Jednak nie przeszkadza to nam.
Odrywam się nagle od niego i głaszczę go po policzku. Ponownie zachwycam się jego wspaniałą skórą.
- Jak miałam jedenaście lat, chciałam zostać MD. - Mówię, podczas spoglądania mu głęboko w oczy.
- MD? Miejscową Dupą? - Żartuje Verdas. Wywracam oczami i delikatnie uderzam go w lewe ramię.
- Nie, wariacie. Masażystką Dyplomowaną. - Odpowiadam i lewą rękę wkładam pod jego szary podkoszulek, rozpoczynając tym sposobem wędrówkę po umięśnionym torsie. - Ale przeszło mi to. Teraz marzę o tym, aby przejąć Castillo Desing.
- Uda ci się... Pewnego dnia.
- Mam nadzieję. - Mruczę i ponownie całuję go. - Chodź, pooglądamy film.
- Jaki film? - Pyta zdziwiony. - To miał być nasz wieczór.
- I jest. - Delikatnie trącam go w nos.
- Kiedy ty będziesz się zachwycać niby jakimiś przystojniakami, ja mam siedzieć obok ciebie i udawać, że wszystko jest super. - Burczy zazdrosny.
- Okej, w takim razie obejrzymy coś innego. Bajkę dla dzieci?
- Nie. - Odpowiada krótko. - Wolę robić coś innego.
- Mógłby pan Verdas bardziej sprecyzować swoje pytanie? - Uśmiecham się delikatnie.
Mężczyzna zamienia się ze mną miejscami, teraz on jest na górze. Przymykam oczy i czekam na jego pocałunek, jednak nie otrzymuję go. Zdezorientowana spoglądam na niego i widzę, jak wstaje z sofy.
- Dokąd idziesz? - Pytam.
- Zaraz wracam, kotek. - Odpowiada, przeczesując wcześniej swoje włosy prawą ręką.
Nic nie mówię, tylko grzecznie leżę sobie na sofie i czekam na jego powrót. Rozciągam się wygodniej i zaczynam myśleć o tym wszystkim. Cudowny bal absolwentów, brak Christiana Wayna na głowie, ponowny związek z Leónem.. Czy może być jeszcze lepiej?
- Już jestem. - Jego głos przywraca mnie do rzeczywistości. Spoglądam na niego i dostrzegam, jak w prawej ręce trzyma aparat fotograficzny. Serio? On tak na poważnie?
Zaciekawiona podpieram się na łokciach i obserwuję go uważnie, kiedy włącza Nikona D750 i ustawia coś. Na jego twarzy pojawia się lubieżny uśmiech. Co on kombinuje?
- Widzę, że pan Verdas będzie się bawić w paparazzi. - Komentuję.
- Mam zamiar robić ci zdjęcia, które potem wywołam. Powieszę je na ścianach w swojej sypialni, aby patrzeć na ciebie, kiedy będę zasypiać. - Wyjaśnia. - Także zachowuj się normalnie. Luz.
- Nie wiedziałam, że mój chłopak ma taki profesjonalny sprzęt.
- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz, kochanie. - Odpowiada tajemniczo i kieruje na mnie obiektyw. - A teraz uśmiechnij się. Chcę widzieć swoją piękną Violettę.
Wracam do domu i podziwiam tym razem pochmurną panoramę Nowego Jorku. Myślami powracam do wczorajszego wieczoru, który spędziłam ze swoim cudownym chłopakiem. Bawiliśmy się razem wspaniale, podczas wspólnego gotowania kolacji. Nie wspomnę już o karmieniu się nawzajem. Mieliśmy tyle frajdy przy tym. Niby mamy ponad dwadzieścia lat, jednak wczoraj poczułam się, jakby była dziesięcioletnią dziewczyną, która miło spędza czas ze swoim najlepszym przyjacielem.
Skręcam w swoją ulicę. Do przejścia mam jeszcze kilkaset metrów. Dostrzegam coś co mnie bardzo niepokoi. O mój Boże. Czy to ona?
O cholera jasna, jest źle... Bardzo źle... - Mówi mi moja podświadomość.
Na jej widok zamieram. Szybko do niej podbiegam i ratuję ją przed upadkiem na chodnik. Boże, nie widziałam jej w takim stanie, odkąd wróciła na Manhattan w wieku dziewiętnastu lat. Gdyby zobaczyli ją teraz rodzice, miałaby szlaban do końca swojego życia.
Chwieje się na nogach, włosy ma w nieładzie, rozpięty beżowy płaszcz, pod którym ma szarą sukienkę... Nie poznaję jej. Cholera, kto mógł jej coś takiego zrobić? Gdzie ona podziewała się?
Witam was w przyjemny piąteczek. Nareszcie 19 grudnia = ostatni dzień szkoły w tym roku kalendarzowym. Szczerze? Nie mogłam się doczekać, odliczałam dni. Na szczęście jest już po wszystkim i do szkoły wracam dopiero 7 stycznia ^^
Dzisiaj Jorge ma urodziny.. Jaram się tym <33
Co do rozdziału.. Mam nadzieję, że się wam spodoba xD Mamy trochę więcej Leónetty (tak miało właśnie być), niech się nacieszą sobą. W końcu jednak rozstali się i zasługują na to, aby być happy, no nie? xD
Uwielbiam takiego tajemniczego L, a wy? <33
Pewnie jesteście ciekawi kim jest ta tajemnicza osoba, którą nasza V zobaczyła na samym końcu rozdziału. Może ktoś zgadnie? xD
Dobra miśki z racji tej, że zbliżają się Święta (jeszcze parę dni ^^ ), chciałabym wam złożyć życzenia. A więc: Zdrowych, wesołych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego Roku! Niezłej imprezki w Sylwestra (to się liczy, nie? xD) oraz spełnienia waszych marzeń! Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie i wytrzymacie z moimi bazgrołami, które czytacie co piątek xD
A teraz dość ważne info!
Z racji tej, że wyjeżdżam w poniedziałek na Święta, następny rozdział raczej nie pojawi się w piątek. Przewiduję, że dodam go jakoś po powrocie (sobota, niedziela albo poniedziałek za tydzień), więc uważajcie! xD
A! No i zapomniałam o czymś na sam koniec... Mam dla was pewną niespodziankę, o której dowiecie się dopiero... 24 grudnia xD Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni ^^
Mój granatowy płaszcz od Chanel, sięgający mi do kolan, idealnie nadaje się na dzisiejszy dzień. Jest mi w nim ciepło i przyjemnie, tak jak powinno być.
Zmierzam w stronę Verdas Company, gdzie umówiłam się z Leónem. Miał dzisiaj parę rozmów, więc niestety musiał pojechać do firmy. Wolny czas postanowiłam spędzić w dość przyjemny sposób. Odwiedziłam moją mamę w firmę. Rzuciłam przy okazji okiem na jej przyszłą kolekcję, która aktualnie jest w fazie projektowania.
Po drodze mijam jeden, z ważniejszych butików znajdujących się na Piątej Alei. W Angeles Castillo zawsze roi się od klientek, które z wielkim zamiłowaniem przymierzają i kupują ubrania mojej mamy. Nic dziwnego. Oprócz wspaniałych obrotów w ciągu dnia, mnóstwo kobiet zamawia odzież przez internet. Najczęściej zamówienia pochodzą z Francji, Włoch, Anglii, czy nawet Argentyny. W najbliższym czasie moja mama ma w planach otwarcie kolejnego butiku. Gdzie? Sama chciałabym się dowiedzieć.
Spoglądam na zegarek. Mam jeszcze pięć minut i do przebycia dwieście metrów. To dobrze, nie chcę się spóźnić na spotkanie z Nim. León dużo dla mnie znaczy. Oboje idealnie pasujemy do siebie.
Czuję czyjś dotyk na moim granatowym płaszczu. Odwracam głowę do tyłu. Na widok Wayna wywracam oczami i spoglądam na niego poważniejszym wzrokiem. Dobra, Penelóp tutaj nie ma, czyli mam... Kłopoty i to poważne.
Christian jak zwykle wygląda wspaniale. Ma na sobie rozpiętą czarną kurtkę, która odsłania jego biały podkoszulek. Całość idealnie dopełniają ciemne jeansy wraz z czarnymi butami.
- Christian. - Mówię z wymuszonym uśmiechem. Jest on ostatnią osobą, z którą chciałabym się widzieć.
- Moja sprytna, jak zwykle piękna Violetta. - Odpowiada i uśmiecha się uwodzicielsko.
- Masz dwie minuty, śpieszę się.
- Wiem, że chcesz się ode mnie odciąć. Niby dlaczego? Nie pamiętasz, jak uwielbiałaś nasze wszystkie wspólne wieczory?
- Nie podobało mi się to. I wiesz co? Skończ już z tym. Zmieniłam się, nie jestem tą samą Violettą Castillo, którą kiedyś byłam.
- Wiem, że się zmieniłaś. Zależy mi tylko na spotkaniu. Może być nawet kawa, na serio.
- Egh Wayne, nie mam czasu na barwienie się w przedszkole. Znajdź kogoś innego do torturowania. A teraz żegnam, nie chce mi się z Tobą gadać. - Mówię i wyszarpuję swoją rękę z jego uścisku.
- Nie chcesz się ze mną spotkać? W takim razie zrobię coś innego, Castillo. - Krzyczy za mną, jednak ja ignoruję go.
W szybkim tempie dochodzę do Verdas Company. Przed budynkiem dostrzegam limuzynę Leóna. Podchodzę do maski znajdującej się z przodu i siadam na niej. Macham Arthurowi, który początkowo spogląda na mnie zdziwionym wzrokiem, jednak po chwili rozluźnia się i odpowiada mi uśmiechem. Patrzę na zegarek i orientuję się, że jest już siedemnasta, czyli zaraz spotkam się z Nim.
Jak na zawołanie wychodzi nagle z budynku. Ubrany w swoją beżową marynarkę, spodnie w tym samym kolorze, białą lnianą koszulę, bordowy krawat, podchodzi do mnie z uśmiechem. Odpowiadam mu tym samym i zakładam nogę za nogę.
- Hej. - Mruczy, kiedy stoi na przeciwko mnie. - Specjalnie siedzisz w tej pozycji, aby mnie jeszcze bardziej nakręcić? - Pyta z uwodzicielskim uśmiechem.
W odpowiedzi wywracam oczami. Przyciągam go bliżej do siebie i składam na jego ustach namiętny pocałunek, który trwa dość długo. Po oderwaniu, spoglądamy na siebie i uśmiechamy się delikatnie.
- Chodź. - Mówi i wyciąga prawą rękę w moją stronę, którą ujmuję.
Zeskakuję z maski samochodu. Podchodzimy do drzwi znajdujących się z tyłu samochodu. Verdas otwiera je i wpuszcza jako pierwszą do środka. Po chwili zajmuje miejsce tuż obok mnie.
- Głodna? - Pyta troskliwym głosem.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - Odpowiadam zgodnie z prawdą.
- W takim razie jedziemy. - Uśmiecha się delikatnie i obejmuje mnie ramieniem.
Nigdy nie sądziłam, że będę leżeć na kanapie razem z Leónem Verdasem i obściskiwać się. Jego pocałunki są takie słodkie, a zarazem bardzo namiętnie. Kocham go jak cholera. Wiem, że on czuje to samo do mnie, tylko póki co z nieznajomych mi przyczyn nie chce wyznać prawdy. Trudno, poczekam. Jestem w stanie zrobić dla niego wszystko.
Zamieniamy się miejscami tak, że to teraz ja jestem na górze. Uśmiecham się do niego i ponownie składam na jego ustach namiętny pocałunek. Zniszczyłam jego wspaniale ułożoną fryzurę, tak samo, jak on moją. Jednak nie przeszkadza to nam.
Odrywam się nagle od niego i głaszczę go po policzku. Ponownie zachwycam się jego wspaniałą skórą.
- Jak miałam jedenaście lat, chciałam zostać MD. - Mówię, podczas spoglądania mu głęboko w oczy.
- MD? Miejscową Dupą? - Żartuje Verdas. Wywracam oczami i delikatnie uderzam go w lewe ramię.
- Nie, wariacie. Masażystką Dyplomowaną. - Odpowiadam i lewą rękę wkładam pod jego szary podkoszulek, rozpoczynając tym sposobem wędrówkę po umięśnionym torsie. - Ale przeszło mi to. Teraz marzę o tym, aby przejąć Castillo Desing.
- Uda ci się... Pewnego dnia.
- Mam nadzieję. - Mruczę i ponownie całuję go. - Chodź, pooglądamy film.
- Jaki film? - Pyta zdziwiony. - To miał być nasz wieczór.
- I jest. - Delikatnie trącam go w nos.
- Kiedy ty będziesz się zachwycać niby jakimiś przystojniakami, ja mam siedzieć obok ciebie i udawać, że wszystko jest super. - Burczy zazdrosny.
- Okej, w takim razie obejrzymy coś innego. Bajkę dla dzieci?
- Nie. - Odpowiada krótko. - Wolę robić coś innego.
- Mógłby pan Verdas bardziej sprecyzować swoje pytanie? - Uśmiecham się delikatnie.
Mężczyzna zamienia się ze mną miejscami, teraz on jest na górze. Przymykam oczy i czekam na jego pocałunek, jednak nie otrzymuję go. Zdezorientowana spoglądam na niego i widzę, jak wstaje z sofy.
- Dokąd idziesz? - Pytam.
- Zaraz wracam, kotek. - Odpowiada, przeczesując wcześniej swoje włosy prawą ręką.
Nic nie mówię, tylko grzecznie leżę sobie na sofie i czekam na jego powrót. Rozciągam się wygodniej i zaczynam myśleć o tym wszystkim. Cudowny bal absolwentów, brak Christiana Wayna na głowie, ponowny związek z Leónem.. Czy może być jeszcze lepiej?
- Już jestem. - Jego głos przywraca mnie do rzeczywistości. Spoglądam na niego i dostrzegam, jak w prawej ręce trzyma aparat fotograficzny. Serio? On tak na poważnie?
Zaciekawiona podpieram się na łokciach i obserwuję go uważnie, kiedy włącza Nikona D750 i ustawia coś. Na jego twarzy pojawia się lubieżny uśmiech. Co on kombinuje?
- Widzę, że pan Verdas będzie się bawić w paparazzi. - Komentuję.
- Mam zamiar robić ci zdjęcia, które potem wywołam. Powieszę je na ścianach w swojej sypialni, aby patrzeć na ciebie, kiedy będę zasypiać. - Wyjaśnia. - Także zachowuj się normalnie. Luz.
- Nie wiedziałam, że mój chłopak ma taki profesjonalny sprzęt.
- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz, kochanie. - Odpowiada tajemniczo i kieruje na mnie obiektyw. - A teraz uśmiechnij się. Chcę widzieć swoją piękną Violettę.
Wracam do domu i podziwiam tym razem pochmurną panoramę Nowego Jorku. Myślami powracam do wczorajszego wieczoru, który spędziłam ze swoim cudownym chłopakiem. Bawiliśmy się razem wspaniale, podczas wspólnego gotowania kolacji. Nie wspomnę już o karmieniu się nawzajem. Mieliśmy tyle frajdy przy tym. Niby mamy ponad dwadzieścia lat, jednak wczoraj poczułam się, jakby była dziesięcioletnią dziewczyną, która miło spędza czas ze swoim najlepszym przyjacielem.
Skręcam w swoją ulicę. Do przejścia mam jeszcze kilkaset metrów. Dostrzegam coś co mnie bardzo niepokoi. O mój Boże. Czy to ona?
O cholera jasna, jest źle... Bardzo źle... - Mówi mi moja podświadomość.
Na jej widok zamieram. Szybko do niej podbiegam i ratuję ją przed upadkiem na chodnik. Boże, nie widziałam jej w takim stanie, odkąd wróciła na Manhattan w wieku dziewiętnastu lat. Gdyby zobaczyli ją teraz rodzice, miałaby szlaban do końca swojego życia.
Chwieje się na nogach, włosy ma w nieładzie, rozpięty beżowy płaszcz, pod którym ma szarą sukienkę... Nie poznaję jej. Cholera, kto mógł jej coś takiego zrobić? Gdzie ona podziewała się?
Witam was w przyjemny piąteczek. Nareszcie 19 grudnia = ostatni dzień szkoły w tym roku kalendarzowym. Szczerze? Nie mogłam się doczekać, odliczałam dni. Na szczęście jest już po wszystkim i do szkoły wracam dopiero 7 stycznia ^^
Dzisiaj Jorge ma urodziny.. Jaram się tym <33
Co do rozdziału.. Mam nadzieję, że się wam spodoba xD Mamy trochę więcej Leónetty (tak miało właśnie być), niech się nacieszą sobą. W końcu jednak rozstali się i zasługują na to, aby być happy, no nie? xD
Uwielbiam takiego tajemniczego L, a wy? <33
Pewnie jesteście ciekawi kim jest ta tajemnicza osoba, którą nasza V zobaczyła na samym końcu rozdziału. Może ktoś zgadnie? xD
Dobra miśki z racji tej, że zbliżają się Święta (jeszcze parę dni ^^ ), chciałabym wam złożyć życzenia. A więc: Zdrowych, wesołych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego Roku! Niezłej imprezki w Sylwestra (to się liczy, nie? xD) oraz spełnienia waszych marzeń! Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie i wytrzymacie z moimi bazgrołami, które czytacie co piątek xD
A teraz dość ważne info!
Z racji tej, że wyjeżdżam w poniedziałek na Święta, następny rozdział raczej nie pojawi się w piątek. Przewiduję, że dodam go jakoś po powrocie (sobota, niedziela albo poniedziałek za tydzień), więc uważajcie! xD
A! No i zapomniałam o czymś na sam koniec... Mam dla was pewną niespodziankę, o której dowiecie się dopiero... 24 grudnia xD Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni ^^
Czekam na wasze opinie,
Rozdział 18 = Odpowiednia ilość komentarzy (min 50)
xAdusiax
Zajęte, Blair
OdpowiedzUsuńZacznę od skarcenia Cię za POMYLENIE mnie z koleżanką. JESTEM BLONDYNKĄ, a nie rudą, MAM NIEBIESKIE OCZY, nie piwne! :D
UsuńFragmencik o MD, który mi przesłałaś jest! ♥ Boże, kocham!
Verdas w koszuli. Jezus, chciałabym zobaczyć Jorge jako 30-letniego businessmana i to now! XD
Christian, och, Christian. Tak, Natalia wyobraża sobie, że to nie W ale Grey. Awww... ♥ 15 luty, kino okupowane przez pary, a ja między nimi ^^
Wgl, to ja zamiast czytać Wayne (dalej kojarzę z tym gościem co nagrał piosenkę z Twoją ulubioną piosenkarką) wyobrażam sobie Christiana Grey'a. Weź wyślij mnie na terapię, ja chyba szlaję przez tą historię. xD
Leon fotograf ;> Niech zrobi jej nagie zdjęcia, a później wiesz na tapetce. ^^ Takie marzenia.
CD (ten skrót kojarzy mi się z "Wallbanger" - tak czytałam po inglisz, innego pdf nie ma :( - Caroline Dolna już wiesz dlaczego coś podobnego ostatnio napisałam xD) właścicielką Violetta. Ciekawości mnie zżera co do przejęcia. ;> Może nie poradzi sobie na stanowisku, a może odbije jej i... wiesz będzie wyglądać jak Versace po operacjach plastycznych. Nie powiem, ciekawie byłoby.
Kup mi taki laptop jak ma Verdas, oczywiście pod choinkę. *oczy*
Złożę Ci życzenia a'la mój kolega z klasy: Dużej dupy, dużych cycków, zajebistego chłopaka, no i zarąbistego prezentu. Co najważniejsze najlepszych ocen, ale tylko z w-f'u!
20 grudnia już jutro ♥
24 rudnia, ciekawe co to za niespodzianka! Hym, no nie wiem! A nie sorry, już pamiętam. ;*
Rybka pozdrawia.
P.S. - Nie odpisywałam na czacie tak szybko, bo to pisałam. :D
Zajebisty ! <3 Kocham takie cuda *.* Wesołych świąt Ci życzę i bogatego ,,gwiazdora'' :* Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńJak zawsze.
Czekam na next!
Nixet
Zajęte!
OdpowiedzUsuńSuper! Po prostu jestem 5!
UsuńAle rozdział świetny! Nie mam pojęcia kto był na ulicy.
Kocham tajemniczego Leona. Dziś Jorge ma 23 lat.
Super!
Pozdrawiam
Alice ♡
Wrócę
OdpowiedzUsuńNo i wracam ! <3 Tak wyczekiwałam tego rozdziału! <3 Wiedziałam, że będzie genialny ^.^ Normalnie Wróżbita Maciej hahah ;33
UsuńOjojoj, Leoś tajemniczy Werci pasuje <33 Taki seksiak <3 Violetta , aż się oprzeć nie mogła hahah <33 No wymarzony rozdział <3 Leonetta happy :3 I to mi pasuje ^.^ <33 Jaram się omom *.* Wayne może spadać hahaha <3 Od Leósia ładniej nje będzie wyglądać! <3
Violcia go kochaaa (LeónaXD) <3 Wspólna noc! ^.^ Zayebiście no ! <3
Ale Veerdas doyebał z tą Miejską Dupą hahhaah XDDDDDD
Btw.! Dziękujemy za życzenia! Tobie również życzę wesołych, zdrowych i spokojnych świąt! <3 Żebyś dostała wymarzony prezencik ^.^ <3
Urodziny Jorgeee <33 *.* ♥♥ - Cudowny. <3
Nie zanudzam. Pozdrawiam serdecznie <3
Zawsze jak wracam że szkoły w piątek to czytam twoje rozdziały ;3
OdpowiedzUsuńMi też się podoba taki tajemniczy León, jakby mójchłopak ukrywał kilka informacji o sobie to by mnie jeszcze bardziej na niego nakręcało :P
Mam wrażenie że o dziwo Wayne nic nie namiesza w opowiadaniu, ale nie mam pewności... może porwie Violke, a Verdas ją uratuje? :P
Mam wrażenie że ta dziewczyna to może być siostra Vilu, ale głowy nie dam xD
Ugghhh, dlaczego musisz wyjeżdżać? ;c piątek bez twojego opowiadania to nie piątek ;c xD
Ja ci jeszcze nie składam życzeń, bo złożę ci pod następnym rozdziałem (bo pojawi się do końca roku, prawda?!)
Ohh tak, tyle wolnego to coś świetnego! :P (ta... rymuje xD)
Czekam na nexta ;3
Całusyyy :**
Nati
Ekstra!!!
OdpowiedzUsuńCzy ta dziewczyna to Lu?Może Fran?
Życzę dużo zdrowia i szczęścia!!
Nie ma szkoły!!!
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Oh ! Od dziś rano znam twojego bloga, ale wiem jedno - tak szybko sie mnie nie pozbędziesz ! Jestem zakochana w twoich opowiadaniach!
OdpowiedzUsuńPrzez około 2 godziny ( oczywiście nie licząc przerw) przeczytałam wszystkie 17 rozdziałów.
Nie dawno chcąc przeczytać 16 rozdział zobaczyłam ze jest już 17 ! Nawet nie wiesz jak mnie tym ucieszyłaś ! :D
Uwielbiam Leona! Jego tajemnicze zachowanie bardzo mi sie podoba <3 Nie wspominając o Violce, która jest jedna z najlepszych postaci w tym opowiadaniu. Ma charakterek dziewczyna, nie da sie zaprzeczyć.
MD ? Miejska Dupa xD ! hahahah <3
A co do tej dziewczyny wydaje mi sie ze to Penelope, W ja tak potraktował aby zrobić na przekór V ? Nie mam pojęcia dlaczego ja tak potraktował, ale to musiała być sprawka Waya !
Czekam na next !
Wiem, wiem Jorge ma dziś urodziny ! Kończy 23 lata ! :D
Przyznam sie ze pospamowalam mu trochę na TT :c haha :D
WZAJEMNIE (oczywiście chodzi mi tu o życzenia świąteczne ) ♥
Wiem, mało oryginalnie :c !
Nie mgoe sie doczekac niespodzianki.
A własnie, na koniec tego komentarza, chce cie prosić o to aby Diego pojawiał sie częściej ! :D Jeśli to nie jest problem !
Trzymaj sie ! Pa♥
Jorgee urodzinki . ŚLICZNY rozdział Leonetta aww :*
OdpowiedzUsuńcudowny
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
boże nie wierzę!!!
OdpowiedzUsuńzadedykowałaś mi rozdział!!
aaaaaaaa (...) :D
dziękuję <33333
rozdział fantastyczny :))
i dużo Leonetty :>>
co najważniejsze... szczęśliwej Leonetty :33
oby tak dalej XDD
ciekawe o co Waynowi chodzi o.o
powie coś Verdasowi?!
nie lepiej nie...
León, boże rozwaliłeś system *.*
Miejscowa Dupa XDDDD
tekst roku ;DD
ciekawe co to za dziewczyna?
Ludmiła? Francesca? Mała J? A może jeszcze jakaś inna kobieta?
tyle pytań...
a odpowiedzi jak zawsze w rozdzialikach <33
no i tak o to w tym roku koniec już ze school :D
cieszę się jak 5-letnie dziecko, które dostało lizaka XD
ale mniejsza z tym...
tylko będę tęskniła przez te 2 tygodnie za klasą :'(
5 stycznia muszę iść znowu do szkoły ://
za jakie grzechy?! -,-
Jorge <33
urodzinki^^
ciekawe jakie prezenty dostanie :D hmm...
23 latka :)
życzenia złożę przy następnym rozdziale, bo chyba dodasz do końca roku?
prawda?!
i ciekawe co to za niespodzianka?
czyżby jakiś OS?
a może +18? :DD (to nie na serio XDDD)
nie wiem... :(
zobaczymy! :D
jeszcze raz bardzo dziękuję za dedykację <333 :****
czekam na next! :>>
5? :D Mi idzemy dopiero 7 ^^
UsuńZajmuje
OdpowiedzUsuńAlone
Nie mam czasu na długu komentarz, bo dzisiaj Święta.
UsuńRozdział świetny.
Ta Miejscowa Dupa mnie rozwaliła ^^
Wesołych Świąt i fajnych prezentów. Dobrego barszczyku i miłej atmosfery.
CUDO jak zawsze przecież wiesz nie musze ci mówi porostu genialne ta histori wkręciła mnie na maksa Nie mogę doczekać się następnego :) <3 Ps Wesołych Świąt
OdpowiedzUsuńOwww...
OdpowiedzUsuńCudo!
Czyżby ta dziewczyna to...
Dobra, nieważne :P
Dzisiaj krótko :)
~KellyV
Czemu Ty tak genialnie piszesz? To nie fair :) genialny. Pozdrawaiam~Caroline
OdpowiedzUsuńSlodkie cudo...tobie tez wesolych, pogodnych, sniegowych Swiat spedzonych w gronie najblizszych. Szczesliwego Nowego Roku i weny na nowe rozdzialy
OdpowiedzUsuńJula
Pozdrowienia;)
Zajmuje ! ;*
OdpowiedzUsuńPrzybywam z kolejnym komentarzem dla Ciebie ;*
UsuńTakże, hm, co ja mogę tu sensownego napisać?
Rozdział rewelacyjny ♥
O takiej Leónettcie mogę czytać zawsze *.*. No może nie cały czas na okrągło, bo za którymś razem zwymiotowałabym tą ich słodkością, jednak po ich rozłące, taki rozdzialik jest doskonały. Teoretycznie cały skupiony jest na ich dwójce. Dawno nie było tyle o szczęśliwej Leónettcie. Wspólna noc, poranek i wieczór. Słodko^^
Christian Wayne. Znowu. Cały czas gdzieś przemyka przez te rozdziały. On tak prędko nie odpuści, prawda? Za wszelką cenę, chcę odzyskać Violette? A może chodzi mi o coś innego, co bezpośrednio dotyczy Castillo? Z tego, co pamiętam, pisałaś, że niekoniecznie namiesza między naszymi gołąbeczkami, ale cały czas koło V krąży. Może ma do niej jakąś sprawę? A może ja za dużo fantazjuje? ;D
Stawiam na małą J. Nikt inny aktualnie nie przychodzi mi do głowy. Chyba, że zrobisz nam niespodziankę i wprowadzisz nową postać do opowiadania. Jak tak teraz nad tym myślę, to byłoby to zbyt oczywiste, że to ona. Okaże się w następnym rozdziale.
Tobie również życzę zdrowych, spokojnych świąt Bożego Narodzenia w gronie rodzinnym, bogatego Mikołaja, pysznej kolacji wigilijnej i mnóstwo radości. Mam nadzieję, że wypoczniesz od szkoły i zrelaksujesz się. Oczywiście, dużo weny i pomysłów oraz abyś nadal tak wspaniale pisała ♥. Życzenia na nowy rok złożę później, jeszcze czas ;*
Całuję mocno :*:*
Katie :)
Super <3
OdpowiedzUsuńCzyżby Mała J? :)
Nie mogę się doczekać piątku *-*
Bardzo mi się rozdział podoba ;)
Co znów wymyśli Wayne? Tego nie wie nikt, no może ty ;)
Mmm. Verdas fotografem, chcę to zobaczyć *-* Hhaha, cały pokój obklejony zdjęciami Vils xd
Lubię to :D
`Pauline.
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńWreszcie szczęśliwa Leonetta! ♥♥♥
Mam nadzieję, że nikt tego nie zepsuje.
Czyżby to nie Mała J na końcu rozdziału?
Haha pokój Leona w zdjęciach Violetty.
Czekam na next!
Super rozdział <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! ;3 Masz rację, niech Leónetta się sobą nacieszy. :)
OdpowiedzUsuńA tak nie w temacie. Przystojniak z tego Neal'a Caffrey'a(Matt Bomer). ;)
CUD :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńZajmuje;* zarombisty rozdział. MD-Miejska Dupa XD ta dziewczyna to Penlope? (Pewnie źle napisalam ) czekam na nexta;3
OdpowiedzUsuńRozdział boski. ..
OdpowiedzUsuńjutro moje urodziny:-D:-D
Oliwia
Jak zwykle cudowny
OdpowiedzUsuńTylko kto to jest?
Życzę weny i kończę bo jej nie mam na dłuższy kom
Ludmi:-)
jejku jak fajnie, że jest Leonetta <3 ja też kocham takiego tajemniczego L <333. Tylko zastanawiam się, dlaczego Leon wczeniej tak powiedział że "nigdy cię nie kochałem" albo było i nie przeczytałam, albo nie było :D Czekam na next i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTe amo <3
Rozdzial wspanialy czy ta dziewczyna byla mala J??? Ehh... Xadusiax mam prosbe czy poprosisz autorke bloga quierto-besarte-leonetta zeby dodala mnie do grona zaproszpnych bo ja myslalam ze ona nie dodaje dlugo rozdzialu i po prostu nie wchodzil teraz weszlam i co blog tylko dla zaproszonych takze prosze niech mnie doda a to moj gmail
OdpowiedzUsuńJulkadrewniak3@gmail.com
UsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńDziewczyno oddaj trochę talentu potrzebującym ;) Boże kocham czytać twoje rozdziały są takie wciągające, że masakra!
Wracając do tego co przeczytałam wyżej jest szczęśliwa Leonetta :D Zasłużyli bo w końcu znowu są razem. Mam nadzieję, że będzie tak długooo ;) Bo jak mi ktoś zniszczy ich to ja zniszczę tego kogoś. Wspominali sobie jak się pierwszy raz zobaczyli i w ogóle słodko ;3 Christian nie chce się odczepić :( Nadal będzie nachodził Violkę ;( To na końcu mnie ciekawi, kogo ona tam zobaczyła? Czekam na następny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Jesteś genialna!
OdpowiedzUsuńTwojego bloga znalazłam jakieś 2 tygodnie temu i tak się wciągnęłam, że przeczytałam wszystko od początku!
Takiego talentu to by się sama Collins nie powstydziła!
Jesteś
wielka!
Czekam
na
next!
Dodaj
jak
najszybciej
możesz,
bo
ja
tu
nie
wytrzymam!
-Lenka:)
Cudny rozdział *o*
OdpowiedzUsuńLeoś taki tajemniczy uwielbiam go takiego :3
wspólna noc Leonetty *-* mraśnie :3
Viola dowiaduje się coraz więcej o Leonku *-* :3
Jak db, że Leonetta jest razem oni są taką idealną parą *o*
A ten Christan niech się odczepi od Violki -_- czy to takie trudne, zrozumieć że on i Viola to przeszłość?! -.-
Leoś i tak zawsze bd lepiej wyglądać od Christian'a :3
Co ten Christian chce zrb?! ;o
Leon i ten jego tekst xD MD? Miejscowa Dupa? haha jebłam xD normalnie hit sezonu xDD
Aww... Leoś AŻ tak bardzo bd tęsknił za Violcią że jej fotki robi :3 *o*
Jak tak bardzo za nią tęskni to niech zaproponuje jej przeprowadzkę :3
Co to była za dziewczyna? Czyżby Ludmiła?! ;o Oby nie ;c
Wreszcie święta i PRZERWA !!! :D
Życze weny do dalszych opowiadań i rozdziałów ;3
nie bd rozdziału w piątek?! ;o
Co to za niiiespodzianka...? :3
już nmg się doczekać :3
czekam na nexta :3
Boski Leoś i Violetta sweet
OdpowiedzUsuńSuper :D JORGE Awwwwwwwww!!!!
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńNiespodzianka?
OdpowiedzUsuńCiekawe co dla nas przygotowałaś ^^
Ja też życzę Ci wesołych świąt,
zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń,
wydania książki, bo piszesz niesamowicie ♥
I oczywiście szampańskiego sylwestra ;*
Rozdział rewelacyjny ♥
Uwielbiam czytać o takiej Leonettcie.
Leoś mnie zadziwia.
Pomysł, by zrobić jej zdjęcia, jest genialny ;D
Ciekawe czy On rzeczywiście je sobie powiesi ^^
Ten ich wieczór był po prostu idealny ♥
A Christian,
szczerze to miałam cichą nadzieję,
że gdy Violetta czekała na Leosia,
siedząc sobie na masce limuzyny,
Wayne tam przyjdzie i pozna Verdasa.
Ale widocznie jeszcze na to nie pora ;D
Kim jest ta tajemnicza dziewczyna?
Do głowy przychodzi mi tylko mała J,
ale to niemożliwe... Chyba.
Dziewczyno zazdroszczę ci talentu ♥
Nie żartowałam z tą książką.
Czekam na kolejny rozdział :**
I niespodziankę ^^
Świetny!
OdpowiedzUsuńMrs. Duffy
Jak zwykle rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńTobie też życzę wesołych świat i tego wszystko co najlepsze :3
Nie wiem dlaczego ale mam jakieś przeczycie że tą osobą pod koniec rozdziału jest Mała J :D
Albo jakiś nowy bohater, Fran czy ktoś :D
Z niecierpliwością czekam na next ^^ <3
Dużo weny, czasu i chęci na pisanie rozdziałów ! <3 ;*
Ajj ! Cudeńko
OdpowiedzUsuńssssssssssssssuper
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńŚwietny <333
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Czekam na next
OdpowiedzUsuńCudny rozdział ! :*
OdpowiedzUsuńKocham bardzo <3 <3 <3
naprawdę świetny <3
OdpowiedzUsuńwesołych świąt :)
Cudowny ♥
OdpowiedzUsuńJesteś świetną blogerką.
Czekam na next!
Wesołych Świąt
Cudooo <3
OdpowiedzUsuńViola i Leoś razeem
Leośkowi się jakiejś sesji zachciało? xD
Ciekawe kto się ukazał Violettcie
Czekam na next :)