- Zawieź mnie do Verdas Company. - Wyprzedzam pytanie Toma. Mężczyzna uśmiecha się i przytakuje, po czym zaczyna jechać.
Droga nie trwa zbyt długo. Już po paru minutach samochód zatrzymuje się pod wysokim wieżowcem. Dostrzegam napis Verdas Company. A więc to tu.
- Dzięki. - Mówię do kierowcy i wysiadam z limuzyny. Poprawiam swój ubiór i wchodzę do środka luksusowego budynku.
Tak, jak się spodziewałam, w środku panuje bogaty wystrój wnętrz. Czego innego można było oczekiwać? W końcu to firma Verdasów, milionerów znanych na całym świecie. Znane nazwisko, znana firma... wszystko musi iść ze sobą w parze.
Tak, jak się spodziewałam, w środku panuje bogaty wystrój wnętrz. Czego innego można było oczekiwać? W końcu to firma Verdasów, milionerów znanych na całym świecie. Znane nazwisko, znana firma... wszystko musi iść ze sobą w parze.
Widzę jakieś pieprzone barierki. Kurde, jeżeli marzy mi się dostanie do środka, muszę mieć specjalny identyfikator, który posiadają tylko pracownicy.
Mija mnie mnóstwo różnych kobiet ubranych w eleganckie stroje, oraz mężczyzn, prezentujących się niezwykle seksownie oraz pociągająco w garniturach. Nie no.. Verdas wygląda o wiele lepiej. On jest stworzony do tego, aby nosić garnitury, krawaty, białe lniane koszule....
Mija mnie mnóstwo różnych kobiet ubranych w eleganckie stroje, oraz mężczyzn, prezentujących się niezwykle seksownie oraz pociągająco w garniturach. Nie no.. Verdas wygląda o wiele lepiej. On jest stworzony do tego, aby nosić garnitury, krawaty, białe lniane koszule....
Nie, skończ! Przestań o nim myśleć! Wykorzystał cię, a ty nadal go kochasz?! - Krzyczy na mnie moja podświadomość. Jak zwykle ma rację. Muszę przestać o nim myśleć i raz na zawsze dać sobie spokój.
Delikatnie przygryzam dolną wargę i zastanawiam się, jak by tu przejść przez szklaną przeszkodę. Po chwili wpadam na genialny pomysł.
Uśmiecham się uroczo i podchodzę do szatyna, który przegląda coś na swoim iPhonie. Ma na sobie granatową marynarkę, spodnie w tym samym kolorze, białą lnianą koszulę i kolorystycznie pasujący do tego krawat. Poprawiam loki i dotykam go z lewe ramię. Mężczyzna podnosi wzrok i patrzy na mnie swoimi błękitnymi oczami.
Uśmiecham się uroczo i podchodzę do szatyna, który przegląda coś na swoim iPhonie. Ma na sobie granatową marynarkę, spodnie w tym samym kolorze, białą lnianą koszulę i kolorystycznie pasujący do tego krawat. Poprawiam loki i dotykam go z lewe ramię. Mężczyzna podnosi wzrok i patrzy na mnie swoimi błękitnymi oczami.
Nawet przystojny. - Mówi mi moja podświadomość.
- Coś się stało? - Zadaje mi pytanie swoim przyjemnym głosem.
- Emm, hej... - Postanawiam zacząć jakoś normalnie tą rozmowę. - Mam prośbę. Pożyczysz mi na dosłownie piętnaście minut swój identyfikator? Chodzi o to, że muszę twojemu szefowi zrobić niezły łomot, a niestety nie pracuję tu, więc nie mam możliwości, jak przejść przez szklane barierki. - Pokazuję prawą ręką na przeszkodę.
Mężczyzna uśmiecha się delikatnie i chowa telefon do kieszeni.
- A co będę z tego miał? - Pyta mnie uwodzicielskim głosem.
Spoglądam jeszcze raz na jego włosy ułożone na żelu i oglądam go uważnie od stop do głów.
Dostrzegam, jak z kieszeni jego marynarki wystaje plakietka, na której pisze Jamie. Uśmiecham się i spoglądam ponownie w jego błękitne oczy. Robię krok w jego stronę.
Spoglądam jeszcze raz na jego włosy ułożone na żelu i oglądam go uważnie od stop do głów.
Dostrzegam, jak z kieszeni jego marynarki wystaje plakietka, na której pisze Jamie. Uśmiecham się i spoglądam ponownie w jego błękitne oczy. Robię krok w jego stronę.
- No, Jamie. - Mówię uroczym głosem. Zawsze facet mi wtedy ulega, zawsze. - Jesteś taki przystojny, może coś tam wykombinujemy. - Mówię i puszczam do niego oczko. Wiem, że brzmi to dwuznacznie i szatyn mógł to odebrać w zupełnie innym kontekście, ale jakoś muszę zdobyć od niego ten identyfikator.
- Wiesz, jestem bardzo ciekawy, co planujesz zrobić mojemu braciszkowi. - Patrzę na niego zdziwiona. To Verdas ma brata? - Jamie Verdas. - Mówi i wyciąga prawą rękę w moją stronę, którą ściskam.
- Violetta Castillo. - Odpowiadam zdziwiona i poprawiam swoją torebkę. - Nie wiedziałam, że León ma brata. Nic mi o tym nie wspominał.
- Nie przepadamy za sobą. - Mówi i uśmiecha się uwodzicielsko. Dopiero teraz dostrzegam to, że jest podobny do swojego taty, Matthewa. Oboje mają ten sam uśmiech. - Ja też się nie chwalę, że mam starszego brata. On prowadzi biznes w Stanach, a ja na całym świecie.
- Ciekawe. - Komentuję krótko.
- A co do identyfikatoru, to pojedziemy razem na górę. Wyprzedzam twoje pytanie, nie pracuję tutaj. Po prostu postanowiłem odwiedzić Leóna, a dzięki tej plakietce mogę wejść do środka.
- No Jamie, wspaniale. - Odpowiadam z uśmiechem.
- Ty jesteś wspaniała. - Komplementuje mnie, na co ja odpowiadam mu rumieńcem.
Ach tak, ten urok Verdasów.
Ach tak, ten urok Verdasów.
Kiedy powracam do rzeczywistości, oboje zaczynamy kierować się w stronę szklanych bramek. Po drodze zatrzymuje nas, a raczej mnie, czarnoskóry mężczyzna.
- Jest ze mną. - Mówi Jamie, dzięki czemu ochroniarz mnie po chwili przepuszcza.
Przechodzimy przez przeszkodę bez problemu, a następnie kierujemy się w stronę windy, do której następnie wchodzimy.
Nie jesteśmy sami. W środku znajdują się cztery kobiety ubrane elegancko, które z wielkim pożądaniem spoglądają na brata Leóna. Szepczą coś sobie na ucho, przegryzają wargi i starają się zrobić na nim wrażenie. On jednak zupełnie ignoruje ich wzrok. Patrzy tylko na mnie.
Na dwunastym piętrze zostajemy sami w windzie i jedziemy do góry. Pomiędzy nami panuje krępująca cisza, którą w pewnym momencie postanawia przerwać szatyn.
Nie jesteśmy sami. W środku znajdują się cztery kobiety ubrane elegancko, które z wielkim pożądaniem spoglądają na brata Leóna. Szepczą coś sobie na ucho, przegryzają wargi i starają się zrobić na nim wrażenie. On jednak zupełnie ignoruje ich wzrok. Patrzy tylko na mnie.
Na dwunastym piętrze zostajemy sami w windzie i jedziemy do góry. Pomiędzy nami panuje krępująca cisza, którą w pewnym momencie postanawia przerwać szatyn.
- Jesteś jego dziewczyną? - Pyta zaciekawiony. Spoglądam na niego i kiwam przecząco głową. - Powiedziałaś, że chcesz mu zrobić niezły łomot... Co miałaś na myśli?
- Po prostu wkurzył mnie. - Odpowiadam zgodnie z prawdą. - I chcę się teraz odegrać.
- Pozwól, że Ci pomogę. - Jego ton głosu staje się uwodzicielski. - Zawiążemy pakt i zniszczymy diabła razem. - Uśmiecham się delikatnie.
- Mimo tego, że ta propozycja jest kusząca i to bardzo, muszę odmówić. Wolę działać sama, niż z kimś.
- Przemyśl to. - Szepcze i przeczesuje prawą ręką włosy. To chyba ich taki specjalny tik, czy co? Oboje wyglądają wtedy cholernie podniecająco oraz seksownie.
Przyznam teraz jednak szczerze, że León jest bardziej atrakcyjniejszy. Jego oczy niczym szmaragdy działają na mnie niczym magnesy, które do siebie przyciągają. Jest bardziej umięśniony w porównaniu z Jamiem, chociaż kto wie... Może pod tą koszulą skrywa się prawdziwy cud?
Przyznam teraz jednak szczerze, że León jest bardziej atrakcyjniejszy. Jego oczy niczym szmaragdy działają na mnie niczym magnesy, które do siebie przyciągają. Jest bardziej umięśniony w porównaniu z Jamiem, chociaż kto wie... Może pod tą koszulą skrywa się prawdziwy cud?
Dobra, skończ! - Karci mnie moja podświadomość.
Wysiadamy na ostatnim piętrze. Dostrzegam duży napis Verdas Company. Szerokim uśmiechem wita nas urocza, młoda brunetka, ubrana w szary uniform. Jej oczy mają barwę bursztynu. Włosy ma spięte w koka.
- Annabeth. - Mówi z uśmiechem Jamie do kobiety, która wstaje z fotelu. - Pracujesz tu całymi dniami i nocami. Twój szef to diabeł. Jak on może wykorzystywać tak piękną kobietę?
Ciekawe, czy zaliczył ją Verdas. - Zaczyna zastanawiać się moja podświadomość.
- Panie Jamie, miło pana widzieć. - Odpowiada zarumieniona i spogląda na mnie. - A pani do kogo?
- Do Leóna. - Odpowiada brunet za mnie. - To będzie szybka wymiana słów. Wiesz... Takie szczere wyznanie prawdy.
- No dobrze. - Szybko coś wpisuje w swojego iMaca i spogląda na mnie. - Proszę usiąść tam w holu. - Wskazuje na miejsce, w którym stoją dwie białe skórzane sofy. - Jak pan Verdas będzie gotowy, poinformuję wtedy panią o tym.
Dziękuję jej delikatnym uśmiechem.
Dziękuję jej delikatnym uśmiechem.
- Słuchaj, muszę załatwić parę spraw. - Mówi do mnie nagle Jamie. - Posiedzisz tutaj sama? Dołączę do was potem.
- Jasne, nie ma sprawy. - Odpowiadam. - Dzięki jeszcze raz za wszystko, jestem twoją dłużniczką.
- Kiedyś mi odwdzięczysz się. - Mówi, po czym znika z mojego pola widzenia.
Podchodzę do białej sofy, na której wygodnie się rozsiadam i zaczynam obserwować widok za oknem. Przepiękna panorama Nowego Jorku z siedemdziesiątego siódmego piętra wygląda bajecznie. Widzę słynną Piątą Aleję, Empire State Bulding oraz inne nowojorskie śmietanki. Widok z wieżowca, w którym znajduje się główna siedziba Castillo Design również posiada aż wywołuje duże wrażenie.
Spoglądam na zegar wiszący na ścianie, jest równo trzynasta, a więc pora lunchu. Czyżby Verdas go nie jadł? Albo może wyszedł i aktualnie nie ma go w swoim biurze? Nie wiem, nie umiem udzielić odpowiedzi na te pytania.
- Panno Castillo. - Przywraca mnie do rzeczywistości głos Annabeth, która pojawiła się nagle po mojej prawej stronie. Spoglądam na nią pytającym wzrokiem. - Pan Verdas jest już wolny. - Mówi, a ja wstaję z sofy. Szybko zdejmuję płaszcz z siebie i poprawiam granatową sukienkę, która idealnie podkreśla moje atuty. Widzę po brunetce, że podoba jej się moja sukienka. - Proszę za mną.
Idąc posłusznie za młodą kobietą, rozglądam się uważnie po luksusowym wnętrzu. Przyznam szczerze, wieżowiec mojej mamy tak samo, jak i wnętrze zostało wykonane prawie w identycznym stylu.
Dochodzimy do dużych mahoniowych drzwi. Dostrzegam z boku plakietkę z napisem: León Verdas, prezes i zarządca Verdas Company.
Dochodzimy do dużych mahoniowych drzwi. Dostrzegam z boku plakietkę z napisem: León Verdas, prezes i zarządca Verdas Company.
- Pan Verdas jest w środku. - Mówi i uśmiecha się delikatnie. Biorę głęboki wdech i chwytam za klamkę, dzięki której powoli otwieram drzwi.
Uderza mnie ten jego zapach. Moje ukochane perfumy Chanel, które tak uwielbiam. Wchodzę do środka, moje serce zaczyna szybciej bić. Zamykam cicho za sobą drzwi i rozglądam się uważnie po pomieszczeniu. Jestem pod wrażeniem, widząc główne miejsce dowodzenia Leóna Verdasa.
Okna sięgające od podłogi do sufitu dają doskonały widok na nowojorską panoramę Manhattanu. Ściany zostały utrzymane w odcieniach bieli. Na jednej z nich dostrzegam kilka płaskich ekranów, na których są włączone wiadomości ekonomiczne. Ach, No tak. New York Stock Exchange, Dow Jones Industrial Average, hossa, bessa, General Electric Co., International Business Machines Corporation i temu podobne rzeczy.
Dostrzegam duże biurko. Stojące przed nim dwa białe skórzane fotele zachęcają wręcz do tego, aby na nich usiąść. Powierzchnia tego pomieszczenia jest tak ogromna i wspaniale urządzona.
Robię krok do przodu i zaczynam coraz bardziej się denerwować.
Uderza mnie ten jego zapach. Moje ukochane perfumy Chanel, które tak uwielbiam. Wchodzę do środka, moje serce zaczyna szybciej bić. Zamykam cicho za sobą drzwi i rozglądam się uważnie po pomieszczeniu. Jestem pod wrażeniem, widząc główne miejsce dowodzenia Leóna Verdasa.
Okna sięgające od podłogi do sufitu dają doskonały widok na nowojorską panoramę Manhattanu. Ściany zostały utrzymane w odcieniach bieli. Na jednej z nich dostrzegam kilka płaskich ekranów, na których są włączone wiadomości ekonomiczne. Ach, No tak. New York Stock Exchange, Dow Jones Industrial Average, hossa, bessa, General Electric Co., International Business Machines Corporation i temu podobne rzeczy.
Dostrzegam duże biurko. Stojące przed nim dwa białe skórzane fotele zachęcają wręcz do tego, aby na nich usiąść. Powierzchnia tego pomieszczenia jest tak ogromna i wspaniale urządzona.
Robię krok do przodu i zaczynam coraz bardziej się denerwować.
Widzę go. Stoi przede mną tyłem. Ubrany w moją ulubioną szarą marynarkę oraz spodnie do kompletu, podziwia widok za oknem. Oto prawdziwy León Verdas, mężczyzna, który ma nad wszystkim władzę.
Mam się odezwać pierwsza? Okej, chciałabym go nieźle walnąć, ale nie zrobię tego. Nie potrafię. Jestem w nim cholernie zakochana mimo tego wszystkiego, co wydarzyło się pomiędzy nami.
Odwraca się w moją stronę i mam wrażenie, że umieram. Czy można wyglądać jeszcze lepiej? Trzy odpięte od góry guziki sprawiają, że widzę fragment jego umięśnionego torsu, którego miałam przyjemność dotykać dwa tygodnie temu. Jego szary krawat spoczywa grzecznie na biurku, gdzie papiery są nierówno porozrzucane. Patrzy na mnie swoimi szmaragdami i dopiero teraz orientuję się, że to nie jest to samo spojrzenie, co kiedyś. Widzę w nich smutek, pustkę, cierpienie... Niby po mnie? Nie, to jest mało prawdopodobne.
Gestem ręki wskazuje mi na biały fotel stojący tuż przed biurkiem. To dziwne, że nic do mnie nie mówi. Boi się?
Wykonuję jego prośbę i siadam na wcześniej wyznaczonym miejscu. On zaś zajmuje miejsce tuż obok mnie co sprawia, że jest mi gorąco.
Wykonuję jego prośbę i siadam na wcześniej wyznaczonym miejscu. On zaś zajmuje miejsce tuż obok mnie co sprawia, że jest mi gorąco.
- Coś się stało? - Pyta mnie ochrypniętym głosem. - Dlaczego tu przyszłaś? Przecież powiedziałem ci, że jesteś wolna.
Och mój kochany, dlaczego tak pomiędzy nami jest? Czemu nie możemy być razem?
- Wiem co mi powiedziałeś. - Odpowiadam. - Wiem co powiedziałeś podczas naszego pierwszego spotkania, drugiego, trzeciego... Wiem, co powiedziałeś również na naszym ostatnim spotkaniu.
- Więc? - Pyta zdezorientowany. - Przyszłaś tu po co?
To nie jest już ten sam León. Zmienił się nie do poznania, Clarie miała rację. Ciepły i miły głos został zastąpiony zimnym, wręcz odpychającym od siebie. Jeszcze to jego spojrzenie. Przeze mnie tak cierpisz?
- Chcę cię poprosić, abyś nie wysyłał mi tego. - Odpowiadam i wyjmuję kajdanki oraz dwie płyty. Podaję mu obie rzeczy, które on uważnie ogląda przez chwilę.
- Kto ci to wysłał? - Pyta po chwili.
- No ty. - Odpowiadam. - Dlatego proszę cię, przestań. Nie mam ochoty się z Tobą kłócić, okej? Przespaliśmy się razem jakieś cztery razy, ale to nie znaczyło nic dla ciebie. Proszę cię, nie wysyłaj mi takich prezentów więcej.
- Kurwa, ale ja ci tego nie wysłałem! - Krzyczy i wstaje z krzesła. Podchodzi do kosza. Wrzuca do niego moje ,,prezenty".
- Ta, jasne... Weź nie kłam. Jeżeli myślisz, że i w tym mnie oszukasz, to mylisz się. - Spogląda na mnie zdenerwowany.
- Wymień mi chociaż jeden powód, dla którego miałbym to zrobić.
- Bo mnie nienawidzisz. - Mówię po chwili z gulą w gardle.
- Na Boga, kto ci coś takiego powiedział?! - Podnosi głos. Nie wytrzymuję i wstaję z krzesła.
- A co?! Co niby co mnie czujesz?! Wykorzystałeś mnie, jak jakąś dziwkę, kiedy dobrze wiedziałeś, że cię kocham! - Krzyczę. - Nie potrafisz się przyznać do własnych uczuć. - Robię krok w jego stronę. - Spójrz na mnie i mi powiedz szczerze, co do mnie czujesz.
Widzę, jak jego źrenice się powiększają. Boje się go, na prawdę. Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.
Widzę, jak jego źrenice się powiększają. Boje się go, na prawdę. Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.
- Już Ci mówiłem. - Odpowiada po chwili. - Jesteś wolna.
- Lepiej już mieć złamany nos, niż złamane serce. - Mówię ciszej. Prawą ręką ścieram łzy i szybko wychodzę z gabinetu, zanim coś jeszcze doda.
Moją drzemkę przerywa nagle pukanie do drzwi. Otwieram oczy i podnoszę się do pozycji siedzącej.
- Proszę. - Mówię zaspanym głosem.
Drzwi otwierają się. Do środka wchodzi Grace, a w jej rękach widzę kolejne, tym razem czarne pudełko. Kobieta sprawnym krokiem podchodzi do mojego łóżka i kładzie na nim rzecz. Nic do mnie nie mówi, po czym znika.
Przełykam głośno ślinę. Boję się tego, co tam może być w środku. Cała drżę na myśl o tym, co ten popieprzony facet znowu sobie wymyślił.
Biorę głęboki wdech. Dam radę, w końcu to tylko jakieś pieprzone rzeczy, nie muszę się aż tak bardzo tym przejmować. Postanawiam jednak zaryzykować i otwieram pudełko.
W środku czeka na mnie butelka mojego ulubionego szampana, oraz jeden kieliszek. Krug Clos D'Ambonnay.. Mmm, kocham ten smak.
Biorę do ręki karteczkę, którą czytam.
Biorę do ręki karteczkę, którą czytam.
Mam nadzieję, że prezenty Ci się podobały. Wracam do miasta.
C.
Serce mi szybciej zaczyna bić. Jak mogłam być tak cholernie głupia i oskarżyć o to Verdasa? Mój biedny siedzi pewnie teraz załamany i cierpi przez to, że tak go potraktowałam.
Ponownie czytam krótką wiadomość. Zaczynam analizować w głowie kim może być nadawca. Po chwili już doskonale wiem. Ten zapach należy tylko do niego.
- Christian. - Mówię do siebie i drżę na myśl, że wraca do mojego miasta.
Ha! xD
Praktycznie większość z was była przekonana, że tajemniczym nadawcom jest Verdas, a tu co tym czasem? Małe zaskoczenie xD Christian jest bohaterem, którego planowałam wprowadzić od samego początku, jednak nie wiedziałam dokładnie gdzie. Jak możecie się domyślić, naszą Violettę łączyła z nim kiedyś relacja intymna. Czy jego powrót do NY spowoduje, że powróci stara wersja Violetty Castillo?
Spokojnie, Leónetta będzie za jakiś czas xD Na razie chcę, abyście się zapoznali z naszym nowym bohaterem, a potem kto wie.. Może jakaś intryga ze strony Castillo?
Rozdział 14 nie wiem czemu, ale praktycznie od samego początku należy do jednego z moich ulubionych. Mam nadzieję, że wam się spodoba xD
Kto widział Kosogłosa? AAAA, ten film jest cuudowny <33 Peeta <333
Czekam na wasze opinie,
Ha! xD
Praktycznie większość z was była przekonana, że tajemniczym nadawcom jest Verdas, a tu co tym czasem? Małe zaskoczenie xD Christian jest bohaterem, którego planowałam wprowadzić od samego początku, jednak nie wiedziałam dokładnie gdzie. Jak możecie się domyślić, naszą Violettę łączyła z nim kiedyś relacja intymna. Czy jego powrót do NY spowoduje, że powróci stara wersja Violetty Castillo?
Spokojnie, Leónetta będzie za jakiś czas xD Na razie chcę, abyście się zapoznali z naszym nowym bohaterem, a potem kto wie.. Może jakaś intryga ze strony Castillo?
Rozdział 14 nie wiem czemu, ale praktycznie od samego początku należy do jednego z moich ulubionych. Mam nadzieję, że wam się spodoba xD
Kto widział Kosogłosa? AAAA, ten film jest cuudowny <33 Peeta <333
Czekam na wasze opinie,
Rozdział 15 = Odpowiednia ilość komentarzy
xAdusiax
Zajęte, Blair
OdpowiedzUsuńZajmuje ^^
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle fantastyczny *-*
UsuńVerdas co się z tobą stało ?:o
Jamie, rrr ;3 Nowy, będzie na dłużej ?
Christian, czyżby nowe problemy Violetty ? Już widzę zazdrość Verdasa *O*
Nie mogę się doczekać ★
Kosogłos ❤ Jeszcze nie byłam ale mam w planach jechać :D
Suzy ;*
3 supcio :*
OdpowiedzUsuńjak zwykle świetny <3333
OdpowiedzUsuńzaskoczyłaś :D myślałam, że to Leoś XDD
a tu Christian ciekawe co będzie się działo...
może León będzie zazdrosny i porwie ją :DDD
moja bujna wyobraźnia :>>
nic dodać nic ująć.
GENIALNY! <3
czekam na next! :3
Zajmuję !! <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie wiem, co powiedzieć..
UsuńNaprawdę, nie wiem, nie potrafię ubrać w słowa tego, co myślę o tym rozdziale.
Nie ma słów, by go opisać..
Rozdział.. nic dodać, nic ująć <333
Jeju, najlepszy z najlepszych rozdziałów twojego autorstwa :oo *.* <333
Taki cudowny!! Masz tyle pomysłów, co chwila czymś zaskakujesz, a to prezenty, a to możliwość ciąży, a to zamieszanie z Verdasem, a tu teraz Chrystian.. <333
Jedno z najwspanialszych opowiadań, z jakimi kiedykolwiek miałam styczność <333 Masz tak ogromny talent, tyle wspaniałych pomysłów, że trudno to opisać *.*
Zazdroszczę ci jak cholera ! ! <333
Jestem ciekawa, ile niespodzianek masz jeszcze dla nas *.*
A co do samego rozdziału..
Widzę, że Viola użyła swojego uroku osobistego, by dostać się do Leosia :) Sprytnie się jej udało :D
A tu kolejna niespodzianka, brat Verdasa :O
Widzę, że starała się być spokojna, ale nikt by nie usiedział w spokoju :)
No i to, na co chyba wszyscy czekaliśmy, czyli odkrycie kto jest nadawcą prezentów *.*
Tylko znowu nasuwa się następny nawał pytań?
Kim był Chrystian?
Dlaczego tak bardzo boi się go Viola?
Co ich łączyło i czy bez niego kiedyś była taka, jaka była?
Byli parą, a może tylko sypiali ze sobą?
Czemu ty musisz tak cholernie dobrze pisać i trzymać nas w napięciu ? :> Serca nie masz XD
Ale to i lepiej może, bo przynajmniej na okrągło coś się dzieje, jakiś nowy wątek dochodzi *.*
Kocham ten blog i to opowiadanie <33
Z tych wszystkich emocji, zapomniałam kompletnie, że ten najwspanialszy, najcudowniejszy, najlepszy rozdział jest dedykowany mojej osobie <33 Jejku, dziękuję!!! Nie wiem, czym sobie zasłużyłam na to, ale dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję :****
Swoim rozdziałem i dedykacją tylko poprawiłaś mój humor, jeszcze raz dziękuję kochana <3 !
Czekam na next z taką niecierpliwością, z jaką nigdy nie oczekiwałam, ale sądzę, że jeszcze niejednym nas zaskoczysz *.*
Trzymaj się ciepło kochana :*
Pozdrawiam, Katie :)
P.S Mam takie pytanko, ile rozdziałów planujesz napisać do tego opowiadania? :* Tak z ciekawości pytam, chyba, że jest to jakaś tajemnica :>
Stara Violetta? Nie . .. Taka jaka jest teraz jest najlepsza. Cudowne...brak slow. Czekam jak sie potoczy dalsza akcja.
OdpowiedzUsuńWielkie pozdrowienia
Jula
Boski. Czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze czekam na next :)
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nexta
OdpowiedzUsuńZajmuję
OdpowiedzUsuńKtóż to jest Christian?
UsuńJej były?
Leon kocha nadal Vilu ; 3
Te prezenciki
Nie zdradzę, kim jest Christian, sama przekonasz się w 15 rozdziale (który nie wiem, kiedy się pojawi, albowiem nie chce wam się komentować, a mi w związku z tym dodawać rozdziału xD)
UsuńNIESAMOWITY!!! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next!! :O
genialny
OdpowiedzUsuńO
OdpowiedzUsuńJA
CIĘ XD
To nie Verdas? xD
Kurde xDDD
Nie wiem czy czegoś nie doczytałam, ale najpierw pisze że Jamie z Vilu wjeżdża windą na dwunaste piętro, a potem że Violetta ogląda widok z siedemdziesiątego siódmego bodaj. xD
Czekam na nexta ;33
Całusyy ;**
Nati.
Zajmuję!
OdpowiedzUsuńBtw. Ja wiedziałam, że to nie Leon! (Musiałam się pochwalić xd)
To by było zbyt łatwe! xd Za dużo kryminałów itd. się naoglądałam xp
Ali (Fallen)
Rozdział super.
OdpowiedzUsuńOd razu wiedziałam, że to nie Leon.
Ciekawi mnie to dlaczego Leon powiedział do Violi, że jest wolna i że tylko się nią zabawil (w 13 rzdl), teraz tylko oboje cierpią.
Hm...kolejny Verdas i jeszcze ten Christian, co on ma zamiar zrobić?
Czekam na next!
#Aries
Wrócę <3
OdpowiedzUsuńPopieram Cię Kosogłos Awww <3 Zajebisty film . Byłam z BFF i normalnie CUDOWNY <33 ! Widziałam 2 razy hyhy ^.^
UsuńMoże zacznę pisać na temat? O tak. Byłoby to odpowiednie...
Rozdział Rewelacyjny *.* <3
Tylko ten Christian! Tak zdupy XD
A ja byłam przekonana, że Verdas przysyłał V. Te prezenciki ^.^ A tu jednak zaskoczenie ^^ <3
Zachowanie L. Mnie dobija...Dlaczemu tak powiedział V? ;( Smuteg.
Christian tylko spróbuj coś zacząć kombinować to po ryju dostaniesz :D . Life is brutal. :D
Mam nadzieję, że nie wróci stara Castillo... ;-;
Looo! :D Dopiero mi się przypomniało,że miałam skomentowaćxD
Really? Intymna relacja ich łączyła? Why??!
Czy on zgwałcił V, że ona się go boi teraz :OO !
Jak ty wgl wymyślasz tak cudowne i oryginalne opowiadanie? ^.^
Secretos... ;pp
Ja chcieć next!! :D Ciekawe czy Leoś bd zazdrosny :D Hyhy ^.^
Już nie mogę się doczekać Leonetty <33
Czekam na next i pozdrawiam :*
Werkaa
<3
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Super
OdpowiedzUsuńTaka podróba "50 twarzy Greya" tylko w wersji Leonesss xd
OdpowiedzUsuńBrakuje ci tylko nazwiska " Grey " a tak to Anastasję i Christiana mamy -,- To nie hejt to stwierdzenie moich przypuszczeń więc proszę o wyrozumiałość ! :-)
Jak zwykle z anonimka... Egh.
UsuńMoże coś wyjaśnię:
1) Osobiście NIE czytałam 50TG i jakoś NIE zamierzam (to nie literatura dla mnie). Widziałam tylko 2 zwiastuny i to wszystko, więc do końca nie wiem, jaka jest fabuła książki/trylogii.
2) Bohater będzie mieć na Imię Christian, jednak to nie będzie Christian Grey, tylko zupełnie ktoś inny. Jego styl zachowania, ubierania, sposobu spędzania czasu... Będzie ZUPEŁNIE inny, niż Grey'a. Zobaczysz to w następnym rozdziale i sama/sam się przekonasz, że nie słusznie mnie oskarżyłeś/aś o to.
To wszystko? Czy jest jeszcze coś, czego nie rozumiesz i twierdzisz, że kopiuję Grey'a?
Kosogłos <3 cudowny
OdpowiedzUsuńTo samo rozdział
Czekam na rozwój wydarzeń ;*
Zarombisty rozdział!!
OdpowiedzUsuńChristian mmmm jestem go ciekawa.
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Cudowny!
OdpowiedzUsuńNo, no Violetta pojechała do jego firmy :) Z tym bratem to mnie zaskoczyłaś nie spodziewałam się, ale to było pozytywne zaskoczenie :D Musi być także przystojny, a ta akcje jak szepnęła mu do ucha, a on, że jest bratem Leona xD O no przecież on za nią tęskni no! Czemu nic jej powie? Szkoda, że znowu powiedział, że jest wolna i może iść ;( Z tymi prezentami nie byłam do końca przekonana, no bo po co on by miał to robić jak on coś na prawdę do niej czuje? Jakiś Christian, kto to ten idiota? Mam nadzieję, że będzie dobrze :) Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Boooski <3*-* Czekam na next :-*
OdpowiedzUsuńZamuje! ;*
OdpowiedzUsuńi jestem ^^
Usuńo God!
Ta historia jest taka cudowna, tak cudownie napisana, przez cudowna dziewczynę! *.*
Leoś ^^
Ty przystojniaku ^^
Kto to będzie ten Christian?
Jakiś jej były :c
będzie grubo :c
wiedziałam, ze to nie Leonek wysyła jej te prezenty xD ^^
przepraszam, że nie komentuję często :(
ale zawsze czytam! :)
czekam na kolejny genialny rozdział :*
Pozdrowienia i życzę weny! :)
Linney <33
Zajmuje
OdpowiedzUsuńKathie verdas
super
OdpowiedzUsuńJa oglądałam Kosogłosa :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten film ♥
Biedny Peeta ♥
Teraz trzeba rok czekać, na niestety już ostatnią część :(
A rozdział był cudowny ♥
Ja wcale nie sądziłam, że to Verdas wysyłał jej te prezenty.
Chyba xD Sama już nie wiem co myślałam.
Christian... Jak zobaczyłam tytuł rozdziału, to po prostu ♥
Myślałam, że oszaleję ;D
I szkoda mi Leosia, ja wiem, że on coś do niej czuje.
A zachowuje się tak tylko, bo się boi, że ona go odtrąci.
Uniknął odpowiedzi na pytanie "Jesteś wolna"
To tylko oznacza, że już nie będzie się za nią "uganiał"
A nie to, że jej nienawidzi.
Jeszcze raz rozdział CUDO *.*
Czekam na next :*
Jestem pod wielkim wrażeniem , z rozdziału na rozdział chce więcej i więcej ! Akcja sie rozwija czekam z niecierpliwością na to co bd dalej
OdpowiedzUsuńSorki że nie komentuje ale nie mam czasu...
OdpowiedzUsuńAle na ten rozdział znalazłam czas ;)
Jaki ten rozdział emocjonalny.
Leoś nie wie o co chodzi Vilu.
Jest bardzo przybity.
Kto to Christian?! I dlaczego wysyła do Violki takie dziwne prezenty?
Viola nie wierzy Verdasowi (na początku)
Ogl rozdział rozczulający
'Martina :*
+ Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu: http://leonetta-fantastica.blogspot.com/2014/11/hmmmmm-czyzby-zmiana-zdania-lba.html
*Z góry przepraszam że dopiero teraz xD*
OdpowiedzUsuńMiałam wczoraj targi (jakby to kogoś interesowało) i nie zajęłam sobie miejsca :(
I jestem tak daleko ;(
Ale mniejsza :D
Rozdział, jak zwykle, geniaaaaalny <3
To. Nie. Verdas! Sądziłam że to on! (Jak większość)
Leonek jakiś nerwowy :D (Ciekawe dlaczego xD)
Pewnie brakuje mu Violki ^-^
A ona powinna pokazać mu, co stracił!
A taką cizię się walczy, a nie ''jesteś wolna''! xD
Rozpłakała się przy nim, a On? Powinien za nią biec! xD
Dać buziaka, pogodzić się i wszystko byłoby dobrze ^-^
Christian. Nie powiem, ciekawi mnie kim był ten pan dla naszej V ^-^
Pierwsze co przyszło mi na myśl - to jej były. Mam nadzieję ze się mylę xD
Albo nie. Mógłby być jej byłym. Pokazywałaby się z nim na mieście, a pan Verdas byłby zazdrosny! :D Zacząłby w końcu walczyć xD
Nie wszystko kobiety zrobią :D (dziwnie to zabrzmiało, przepraszam xd)
Christian - uwielbiam to imię ^-^
I że tak odpowiem na anonima wyżej - bez przesady.
Ktoś chyba nie czytał 50tg.
Ada, jak sama wspomniała, nie czytała trylogii :D
Jedynym podobieństwem jest to - że Leon (Grey) odsuwa od siebie V.
Pomimo tego, nie widzę podobieństwa xdd (A czytam już tą trylogię 3 raz, soo)
Życzę powodzenia, dalszych sukcesów ;*
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
I tego, aż Verdas zacznie działać xD
Pozdrawiam,
udanego tygodnia :* (Pogoda - dramat xD)
Marcela :*
(Następnym razem bardziej się postaram; napiszę wcześniej, dłużej i będę bliżej, ha! :D)
Mam nadzieje ze Verdasz zacznie dzialac
OdpowiedzUsuńEeej co to ma być jakiś Christian . Moja intuicja podpowiada mi że skonfrontuje się z Verdasem . Fajnie by było gdyby Viola przyszła do Leonka go przeprosić i prosić o pomoc . Aha i czekam w końcu na jakieś pozytywne emocje pana V i niech nie przeklina bo ma za ładną buźkę .
OdpowiedzUsuńAsia :*
Dziekuje za to opowiadaie
OdpowiedzUsuńPEETA *_*
Super rozdział .CZEKAM NA NEXT <3
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga http://liveasifthisdaywouldbethelast.blogspot.com/
cudowne<3 zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://nie-zatrzymam-sie.blogspot.com/2014/11/prolog.html
Boski <3
OdpowiedzUsuń