Z dedykacją dla Maybe no?
- Aua. - Jęczę cicho z bólu, kiedy upadam na materac.
Przymykam oczy i tłumię w sobie to nieprzyjemne uczucie. Otwieram je po chwili, kiedy dochodzę do siebie. Dostrzegam stojącego przede mną mojego chłopaka, który spogląda na mnie, podpierając się rękami o kolana.
- Wszystko okej? - Pyta swoim aksamitnym głosem i wyciąga prawą rękę w moją stronę, którą chwytam bez chwili wahania. Stoję na dwóch nogach i cicho wzdycham.
- Przepraszam. - Mówi, gładząc mnie po plecach. - Nie chciałem.
- W porządku. - Odpowiadam krótko i uśmiecham się delikatnie. - Nadal tylko nie rozumiem po co ten cały cyrk.
- Przypominam ci, że mój starszy brat ma problemy psychiczne i może w każdej chwili się do ciebie zbliżyć i zrobić ci coś złego. Musisz wiedzieć, jak się obronić, kiedy w pobliżu nie będzie nikogo. - Powtarza swoje słowa wypowiedziane wcześniej po raz trzeci. - Ochrona wszędzie nie może z tobą chodzić.
- W porządku. - Mruczę cicho. To proste. Kocha mnie i troszczy się o moje bezpieczeństwo. - Cieszę się, że jeszcze mam prywatność w toalecie.
- To się za niedługo zmieni. Od poniedziałku zaczyna pracę Olivia. Powinna ci się spodobać.
- Ogh, dzięki. - Burczę niezadowolona i krzyżuję ręce na piersiach. - O prywatności w kiblu mogę już zapomnieć.
- Wybacz mi, troszczę się o ciebie. Muszę wiedzieć, czy pomimo mojej nieobecności obok, wszystko jest w porządku.
- Okej, rozumiem to. - Oznajmiam po chwili. - Troszczysz się o mnie, co jest na prawdę słodkie.
Dostrzegam pojawiający się uśmiech na jego twarzy. Mężczyzna przeczesuje włosy prawą ręką i robi krok w moją stronę.
- Panno Castillo, czy próbuje pani ze mną filtrować? - Zadaje mi pytanie.
- Ależ oczywiście, że tak. - Odpowiadam mu z Uśmiecham. - Zawsze i wszędzie.
- Rozumiem to dwuznacznie. Nawet tu i teraz? - Kiwam twierdząco głową. - Dobra, wracajmy do treningu, to jest teraz najważniejsze. - Jego uśmiech momentalnie znika z twarzy. - Musisz pamiętać o nogach, to przez nie popełniasz błędy.
- Pokażesz mi jeszcze raz? - Proszę go swoim uroczym głosem. Szatyn obdarza mnie swoim uśmiechem, po czym spełnia moją prośbę.
- Teraz ty. - Mówi po skończeniu. - Pamiętaj o prawej nodze.
Sama nie wiem tak naprawdę, dlaczego zgodziłam się na to wszystko. Owszem, Verdas jest niebezpieczny i to bardzo, ale czy aż tak, abym nie mogła dać sobie z nim rady?
Momentalnie przed moimi oczami staje obraz z pościgu. Wtedy, kiedy to się zatrzymałam i León do mnie podszedł, wręcz przycisnął swoim ciałem do mojego ukochanego Audi. Byłam bezbronna. Nie wiedziałam, co miałam robić. Płakać, Krzyczeć, błagać o pomoc, czy może nic totalnie nie robić? Cholera... Chyba Jamie ma rację. To wszystko być może uratuje mi kiedyś życie.
Spoglądam na stół przepełniony jedzeniem i cicho wzdycham. Mamy zjeść kolacje z jakąś osobą, jednak nie wiem, kim okaże się tym ten tajemniczy ktoś. Próbowałam wyciągnąć cokolwiek od moich rodziców, oraz Grace, jednak nic z tego. Dowiesz się w swoim czasie.
Niezadowolona tym całym knuciem, przewracam oczami, kiedy do pomieszczenia wchodzi moja mama. Kobieta zajmuje obok mnie miejsce na sofie i obdarza mnie swoim delikatnym uśmiechem.
- Zaprosiliście mojego chłopaka na kolacje, ale robicie z tego wielką tajemnicę, tak? - Próbuję jakoś wydobyć z niej prawdę.
- Kochanie, zobaczysz.. Ta osoba powinna się zjawić w ciągu paru minut. - Odpowiada. - Co to za mina? Masz się uśmiechać.
- Miałam spędzić romantyczny wieczór z moim chłopakiem, a ty to wszystko przesunęłaś z powodu jakiejś kolacji.
- Narzekasz... Zobaczysz, będzie dobrze.
- Ta. - Mruczę pod nosem i wstaję z sofy.
- Dobry wieczór. - Słyszymy nagle podniecony głos Grace.
Spoglądam na swoją mamę, która podchodzi do mnie z uśmiechem.
- Chyba przyszedł już nasz gość. - Mówi ciszej i popycha mnie w stronę korytarza.
- Świetnie. Chcę już mieć to za sobą. Szybciej się zacznie, szybciej skończy i będę miała jeszcze szansę na to, aby spotkać się z moim chłopakiem. - Chowam telefon do kieszeni w mojej spódnicy. - No już, już.. - Burczę niezadowolona i wchodzę do korytarza.
Robi mi się słabo na widok naszego gościa. Znowu mam nieprzyjemność stanąć twarzą w twarz z Leónem Verdasem, którego chcę się pozbyć ze swojego życia raz na zawsze.
Na mój widok szatyn uśmiecha się delikatnie i dostrzegam w jego oczach błysk. Przerażona tym, co roi się w tej jego chorej głowie, przełykam ślinę dość głośno i spoglądam na swoją mamę groźnym wzrokiem. Jestem krótko mówiąc wkurwiona!
- Witaj, León. - Z szerokim uśmiechem wita go mój tata, a zaraz po nim moja mama.
Szatyn uśmiecha się w ich stronę, po czym całuje moją mamę w zewnętrzną część dłoni. Fu mamo, na serio?! Nie mogę w to uwierzyć, kiedy widzę, jak delikatne rumieńce pojawiają się a jej twarzy. Boże, co tu się dzieje.. Rodzina wariatów.
- Chodźmy już wszyscy do stołu. - Proponuje nagle mój tata.
- Dobrze, zaraz dołączę. Muszę tylko szybko odpisać na SMS-a mojej pracownicy i zaraz przyjdę.
- W takim razie czekamy w jadalni. - Podsumowuje mój tata. Kładzie rękę na talii mojej mamy i oboje znikają.
Przystępuję z nogi na nogę, denerwując się coraz bardziej tym, jak na mnie patrzy. Pomimo tego, że stoi ode mnie oddalony o parę metrów, czuję to napięcie pomiędzy nami. To takie dziwne...
Szatyn robi krok w moją stronę sprawiając, że moje serce od razu momentalnie szybciej zaczyna bić.
Dobra Castillo, jakby co, to umiesz skopać mu tyłek. W końcu Jamie cię nauczył. - Mówi mi moja podświadomość. Nie mogę się bać, przecież nic mi takiego nie zrobi.
- Witaj, maleńka. - Mówi, kiedy staje na przeciwko mnie, a ja zahipnotyzowana jego urokiem, stoję w miejscu, jak jakaś totalna idiotka. - Znowu się widzimy, nie?
- Nie wiem, dlaczego cię tu zaprosili, nie obchodzi mnie to. Dla mnie nie istniejesz.
- Uwielbiam to, kiedy panna Castillo pokazuje swoje pazurki. Stara się wtedy udowodnić to, jaka jest niezwykle dzielna i nie do pokonania.
- Świetnie. - Syczę i gryzę się w język.
- Kochanie, powinnaś mi dziękować za to, że zgodziłem się wystąpić w tej sesji zdjęciowej. Przez mój wizerunek zarobisz miliony. - Krzyżuję ręce na piersiach i spoglądam na niego poważniejszym wzrokiem.
- Czego do jasnej cholery tutaj szukasz?
- Maleńka, nie złość się. Chcę być blisko ciebie, to wszystko.
- Świetnie, zaraz zwymiotuję. - Mruczę ciszej i omijam go, po czym wchodzę do jadalni.
Spoglądam na stół przepełniony jedzeniem i cicho wzdycham. Mamy zjeść kolacje z jakąś osobą, jednak nie wiem, kim okaże się tym ten tajemniczy ktoś. Próbowałam wyciągnąć cokolwiek od moich rodziców, oraz Grace, jednak nic z tego. Dowiesz się w swoim czasie.
Niezadowolona tym całym knuciem, przewracam oczami, kiedy do pomieszczenia wchodzi moja mama. Kobieta zajmuje obok mnie miejsce na sofie i obdarza mnie swoim delikatnym uśmiechem.
- Zaprosiliście mojego chłopaka na kolacje, ale robicie z tego wielką tajemnicę, tak? - Próbuję jakoś wydobyć z niej prawdę.
- Kochanie, zobaczysz.. Ta osoba powinna się zjawić w ciągu paru minut. - Odpowiada. - Co to za mina? Masz się uśmiechać.
- Miałam spędzić romantyczny wieczór z moim chłopakiem, a ty to wszystko przesunęłaś z powodu jakiejś kolacji.
- Narzekasz... Zobaczysz, będzie dobrze.
- Ta. - Mruczę pod nosem i wstaję z sofy.
- Dobry wieczór. - Słyszymy nagle podniecony głos Grace.
Spoglądam na swoją mamę, która podchodzi do mnie z uśmiechem.
- Chyba przyszedł już nasz gość. - Mówi ciszej i popycha mnie w stronę korytarza.
- Świetnie. Chcę już mieć to za sobą. Szybciej się zacznie, szybciej skończy i będę miała jeszcze szansę na to, aby spotkać się z moim chłopakiem. - Chowam telefon do kieszeni w mojej spódnicy. - No już, już.. - Burczę niezadowolona i wchodzę do korytarza.
Robi mi się słabo na widok naszego gościa. Znowu mam nieprzyjemność stanąć twarzą w twarz z Leónem Verdasem, którego chcę się pozbyć ze swojego życia raz na zawsze.
Na mój widok szatyn uśmiecha się delikatnie i dostrzegam w jego oczach błysk. Przerażona tym, co roi się w tej jego chorej głowie, przełykam ślinę dość głośno i spoglądam na swoją mamę groźnym wzrokiem. Jestem krótko mówiąc wkurwiona!
- Witaj, León. - Z szerokim uśmiechem wita go mój tata, a zaraz po nim moja mama.
Szatyn uśmiecha się w ich stronę, po czym całuje moją mamę w zewnętrzną część dłoni. Fu mamo, na serio?! Nie mogę w to uwierzyć, kiedy widzę, jak delikatne rumieńce pojawiają się a jej twarzy. Boże, co tu się dzieje.. Rodzina wariatów.
- Chodźmy już wszyscy do stołu. - Proponuje nagle mój tata.
- Dobrze, zaraz dołączę. Muszę tylko szybko odpisać na SMS-a mojej pracownicy i zaraz przyjdę.
- W takim razie czekamy w jadalni. - Podsumowuje mój tata. Kładzie rękę na talii mojej mamy i oboje znikają.
Przystępuję z nogi na nogę, denerwując się coraz bardziej tym, jak na mnie patrzy. Pomimo tego, że stoi ode mnie oddalony o parę metrów, czuję to napięcie pomiędzy nami. To takie dziwne...
Szatyn robi krok w moją stronę sprawiając, że moje serce od razu momentalnie szybciej zaczyna bić.
Dobra Castillo, jakby co, to umiesz skopać mu tyłek. W końcu Jamie cię nauczył. - Mówi mi moja podświadomość. Nie mogę się bać, przecież nic mi takiego nie zrobi.
- Witaj, maleńka. - Mówi, kiedy staje na przeciwko mnie, a ja zahipnotyzowana jego urokiem, stoję w miejscu, jak jakaś totalna idiotka. - Znowu się widzimy, nie?
- Nie wiem, dlaczego cię tu zaprosili, nie obchodzi mnie to. Dla mnie nie istniejesz.
- Uwielbiam to, kiedy panna Castillo pokazuje swoje pazurki. Stara się wtedy udowodnić to, jaka jest niezwykle dzielna i nie do pokonania.
- Świetnie. - Syczę i gryzę się w język.
- Kochanie, powinnaś mi dziękować za to, że zgodziłem się wystąpić w tej sesji zdjęciowej. Przez mój wizerunek zarobisz miliony. - Krzyżuję ręce na piersiach i spoglądam na niego poważniejszym wzrokiem.
- Czego do jasnej cholery tutaj szukasz?
- Maleńka, nie złość się. Chcę być blisko ciebie, to wszystko.
- Świetnie, zaraz zwymiotuję. - Mruczę ciszej i omijam go, po czym wchodzę do jadalni.
Wzrok wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu, od razu wędruje w moim kierunku. Bez słowa zajmuję miejsce przy stole. Wiem, że to nie ładnie, ale mam to gdzieś.
- Siadajmy już do stołu. - Mówi mój tata do Leóna, który właśnie zjawia się w pomieszczeniu. Szatyn chowa telefon do kieszeni i uśmiecha się delikatnie. - León, wybieraj miejsce. - Wskazuje na krzesła.
Proszę, nie siadaj na przeciwko mnie, proszę... - Modli się moja podświadomość.
Jak na nieszczęście, Verdas zajmuje miejsce tuż na przeciwko mnie. Niezadowolona odwracam wzrok w drugą stronę i ignoruję jego spojrzenie.
Obok mnie miejsce zajmuje mój tata, zaś obok Verdasa moja mama. Wznosimy kieliszki do góry napełnione wytrawnym czerwonym winem i stukamy się nimi po kolei, po czym upijamy łyk.
Czuję na sobie wręcz palący wzrok Verdasa na sobie. Cholera... Przestań, bo zaraz normalnie zwariuje. Wiem, że robi to specjalnie, aby mnie jeszcze bardziej sprowokować, ale niech lepiej przestanie. Mam dosyć tego jego pajacowania.
- Jak tam sobie radzisz, León? - Pyta się moja mama. Spoglądam na nią, po czym przenoszę wzrok na szatyna.
- Dobrze, chociaż bywało lepiej. - Odpowiada i lewą ręką poluźnia krawat.
Denerwuje się, więc odwracam wzrok w drugą stronę. Spoglądam na mojego tatę, który z niepokojem patrzy na niego.
- Przykro nam z powodu tego, co ostatnio się wydarzyło. Mamy nadzieję, że to wszystko zakończy się w jak najbliższym czasie. - Mówi. - Pewnie bardzo się przejmujesz tym wszystkim.
- Mam najlepszego prawnika, jestem spokojny o rozwój wydarzeń. Jedno jest pewne, nie będę siedzieć. W grę wchodzi kwota odszkodowania, którą będę musiał zapłacić.
- Wiesz chociaż ile?
- W sumie pięćset tysięcy. - Mruczy niezbyt zadowolony. - To dość duża kwota, lecz dla mnie nie stanowi ona problemu. Zapłacę każdą sumę, aby to wszystko zakończyć.
Odezwać się, czy nie? Powinnam trzymać język za zębami, czy jednak zrobić mu na złość i zacząć komentować?
- A powiedz, kiedy to wszystko się stało? - Tym razem pytanie zadaje moja mama. Jestem ciekawa tego, co teraz odpowie. Od jakiego czasu je macał?
- Natalię i Ericę znam już dłuższy czas. Incydent miał miejsce, kiedy byłem jeszcze głupim, nastoletnim chłopcem, albowiem miałem osiemnaście lat. Nie wiem, dlaczego czekały aż tak długo z tym, sam się nad tym zastanawiam.
- Może nie były w stanie stawić czoła przeciwko Leónowi Verdasowi. - Mówię nagle. Nie mogę się przed tym powstrzymać. - W końcu nie każdy ma aż taką odwagę, aby wyznać drugiej osobie to, co o niej myśli. Prawda, León? - Wzrok moich rodziców skupia się na nim. Uśmiecham się chytrze do Verdasa, który stara się zachować dobrą minę do złej gry.
O nie kochanie, nie tym razem. - Mówi mi moja podświadomość.
- Nie... Nie rozumiem. - Odpowiada nagle i po raz kolejny poluźnia węzeł.
- Chodzi o to, że nie każdy jest w stanie stawić tobie czoła, León. Te kobiety pewnie przez lata przeżywały to, co im zrobiłeś. Co za kretyn w końcu obmacuje swoje pracownice? Tylko ty. I tak nie pójdziesz siedzieć, bo masz za dużo forsy, najlepszego prawnika i najbardziej wpływowych znajomych w Stanach. Praktycznie każdy twój przeciwnik jest bez szans. Dokładnie tak samo było podczas rewolucji francuskiej. Niby trzy grupy społeczne, jednak wynik głosowania zawsze był w stosunku 2:1. Tak jest i teraz.
Czuję na swoim kolanie ucisk ręki swojego taty. Mam się uspokoić, widocznie za dużo powiedziałam. Jestem nawet zadowolona. Miałam okazje wypowiedzieć się na temat i to zrobiłam.
- Najważniejsze jest to León, abyś pamiętał, że zawsze możesz na nas liczyć. - Mówi mój tata.
Serio? Przecież ma swoją własną rodzinę, nie potrzebuje jeszcze nas.
- Dziękuję. - Odpowiada po chwili niezwykle zrelaksowany oraz uspokojony.
Po zjedzonej kolacji, wszyscy przechodzimy do salonu, gdzie siadamy na sofach. Jak na złość miejsce obok mnie zajmuje Verdas. Cicho wzdycham i wywracam oczami. Robi to specjalnie, aby mnie jeszcze bardziej wyprowadzić z równowagi.
- Nie martw się, Leónie. Wszystko będzie dobrze. Możesz liczyć na nas wszystkich. Zawsze. - Oznajmia moja mama. - Nawet na Violettę.
Spoglądam na nią swoim wściekłem wzrokiem. Dlaczego ona musi podejmować za mnie decyzje? Czy to tak trudno pojąć, że pomiędzy mną a Leónem wszystko zostało skończone na zawsze?
- No co? - Pyta zdezorientowana.
- Możesz nie odpowiadać za mnie? Byłabym wdzięczna. - Odpowiadam wściekła i cicho wzdycham. - Sama potrafię wyrazić swoją opinię na dany temat i nie potrzebuję adwokata.
- Niech León wie, że może uzyskać wsparcie od nas. To bardzo ważne.
- Świetnie. - Mówię z udawanym uśmiechem. Spoglądam na Verdasa, którego wzrok momentalnie wędruje na mnie. - Niech León wie, że zawsze mu pomożemy. Na przyjaciół powinno się polegać w trudnych sytuacjach.
- Dokładnie Violu. - Komentuje mój tata, który przenosi wzrok na swoją żonę. - Możemy chwilkę porozmawiać? Pilna sprawa.
- Tak, jasne. Zaraz do was wrócimy.
Oboje wstają z sofy i momentalnie opuszczają salon, dzięki czemu zostawiają mnie z tym palantem. Nawet się do mnie nie odzywaj. Milcz! Niestety jednak Pan szalony zadek nigdy nie słucha:
- Czytałaś ostatnio gazety? - Pyta.
To takie dziwne. Jakąś godzinę temu zachowywał się względem mnie jak jakiś chory psychicznie człowiek a teraz? Normalna przyjacielska pogawędka?
- Nie. - Odpowiadam praktycznie od razu bez spoglądania na niego. - A co? Coś się stało?
- Nic. Po prostu prasa rozpisuje się na temat twojego powrotu. - Mruczy ciszej, a ja spoglądam na niego.
W sumie to ma rację. Odkąd wróciłam na Manhattan nie pojawiłam się na żadnej imprezie. Nikt nic nie wie o mnie, tylko jakieś tam paparazzi gnębiące mnie na ulicach. Czas to zmienić. Powinnam pojawić się na najbliższej imprezie, którą organizuje Tracy. To będzie doskonały powrót na swoje miejsce.
- Spokojnie. Królowa Manhattanu wróci na swoje miejsce. W wielkim stylu. - Odpowiadam tajemniczym głosem. Czas zacząć poszukiwania odpowiedniej kreacji na ten wyjątkowy wieczór.
Piątek 10 kwietnia.. Obiecałam no i jest xD
Może trochę słaby, ale tak jakoś planowałam, aby był xD
Mówiłam, że Leósiek nie odpuści... Jego psychiczna wersja będzie jeszcze przez jakiś czas gnębić Fiolkę
Rozdział pojawia się dopiero teraz.. Przepraszam, że może trochę późno, ale wczoraj na WF doznałam nieprzyjemnej kontuzji.. Od wczoraj oficjalnie nienawidzę koszykówki (przepraszam, jeżeli uraziłam fanów tej dyscypliny ;)) )
Fiolka powróci.. Czy uda się to jej?
- Dokładnie Violu. - Komentuje mój tata, który przenosi wzrok na swoją żonę. - Możemy chwilkę porozmawiać? Pilna sprawa.
- Tak, jasne. Zaraz do was wrócimy.
Oboje wstają z sofy i momentalnie opuszczają salon, dzięki czemu zostawiają mnie z tym palantem. Nawet się do mnie nie odzywaj. Milcz! Niestety jednak Pan szalony zadek nigdy nie słucha:
- Czytałaś ostatnio gazety? - Pyta.
To takie dziwne. Jakąś godzinę temu zachowywał się względem mnie jak jakiś chory psychicznie człowiek a teraz? Normalna przyjacielska pogawędka?
- Nie. - Odpowiadam praktycznie od razu bez spoglądania na niego. - A co? Coś się stało?
- Nic. Po prostu prasa rozpisuje się na temat twojego powrotu. - Mruczy ciszej, a ja spoglądam na niego.
W sumie to ma rację. Odkąd wróciłam na Manhattan nie pojawiłam się na żadnej imprezie. Nikt nic nie wie o mnie, tylko jakieś tam paparazzi gnębiące mnie na ulicach. Czas to zmienić. Powinnam pojawić się na najbliższej imprezie, którą organizuje Tracy. To będzie doskonały powrót na swoje miejsce.
- Spokojnie. Królowa Manhattanu wróci na swoje miejsce. W wielkim stylu. - Odpowiadam tajemniczym głosem. Czas zacząć poszukiwania odpowiedniej kreacji na ten wyjątkowy wieczór.
Piątek 10 kwietnia.. Obiecałam no i jest xD
Może trochę słaby, ale tak jakoś planowałam, aby był xD
Mówiłam, że Leósiek nie odpuści... Jego psychiczna wersja będzie jeszcze przez jakiś czas gnębić Fiolkę
Rozdział pojawia się dopiero teraz.. Przepraszam, że może trochę późno, ale wczoraj na WF doznałam nieprzyjemnej kontuzji.. Od wczoraj oficjalnie nienawidzę koszykówki (przepraszam, jeżeli uraziłam fanów tej dyscypliny ;)) )
Fiolka powróci.. Czy uda się to jej?
Rozdział 35 = min. 50 komentarzy
xAdusiax
Zajęte,
OdpowiedzUsuńChristian Grey, prezes Grey Enterprises Holdings Inc.
Sheila
OdpowiedzUsuńWracam od razu po przeczytaniu! Bo znowu zapomnę. Ja to już mam jakiś dar. -.- Ale jak pamiętać o komentarzach, jak w szkole jest tryliard testów, próbne egzaminy, no normalnie katorga. -.- Jak wcześniej się nie spieszyli, tak teraz nabrali takiego tępa, że po egzaminach na każdej lekcji będziemy układać kostki Happy Cube -.-
UsuńA ja jak zwykle zaczynam komentarz nie na temat. ♥ No ja to mam dar od Boga. ^^ Mam nadzieję, że nie jesteś zła za te bzdety. :(
Przechodząc do tego, co powinnam. ;
Rozdział, jak zwykle, peeereeełkaaa! ♥
Ale co się dziwić? 8) Jedno z moich ulubionych opowiadań!
Oooo w dusze! Nawet podoba mi się, że Vilu jest z bratem Leoniastego! Co jest dziwne. 8)) Ale prawdziwe!
Skoro tak często trenuje, mam wrażenie, że jej się to przyda. :( Verdas, ty dupku! :(( Zrobi jej krzywdę? :( Ale w sumie, jakby zrobił, to raczej już by do niego nie wróciła, nie? Chyba że opowiadanie DO KTÓREGO JESZCZE BARDZO DUŻO CZASU, skończy się nieszczęśliwie. :( Nie zrobisz nam tego, prawda? :(
Rodzice Violetty zapraszają Leóna na kolację. 8) No pięknie. Ale działo się, działo! I teraz jestem w sumie trochę rozkojarzona. V, z jednej strony tak się przed nim broni, nic do niego nie czuje, jest dla niej zerem, ale z nim rozmawia i te sprawy. ^^
Mam nadzieję, że Verdas za niedługo ogarnie tyłek i zobaczy, jak wiele rzeczy spieprzył. A może za tym wszystkim, jego zachowaniem, coś się kryje? Tyle możliwości, a odpowiedź znasz tylko ty. :(
V wraca jako królowa Manhattanu. Ciekawe, ciekawe. Ale potrzebny też król. :( Zagrajmy w wisielca; _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Ktoś zgadnie? 8)) Podpowiem: ona go kocha i wgl i będą dzieci. :(
Już za niedługo rozdział 35. ^^ Co z tego, że dzisiaj był 34.
Ciekawe co tam się wydarzy. Będzie ta impreza, tak? Mam nadzieję że Leoniasty też się na niej pojawi. ^^
Będzie się dziaaaaaaaaało!
I współczuję z powodu kontuzji. :( I uwierz mi, ja też nienawidzę koszykówki. Wczoraj - jak co czwartek - byliśmy na hali i w nią graliśmy. Tak dostałam w głowę, ze do teraz mnie boli. -.- +Mam wybitego palca. -.- Suuuuper. <3333333 -.-
Czekam na perełkę #35. ^^ Miłego weekendu. :* Zdrowiej!
Zapraszam; http://you-are-my-light-in-the-dark-leonetta.blogspot.com/
Sheila. :*
Rosalie
OdpowiedzUsuńOczywiście, że genialny.
UsuńAle teraz jestem tak w tyle, że pewnie i tak już tutaj mało zrobi ten komentarz.
Lecę dalej :3
Rosalie
Wika Blanco
OdpowiedzUsuńCiao kochana :*
UsuńNic ci nie jest ? Kontuzja ?
Jejku współczuję nienawidzę tego typu w-f gdzie ktoś coś sobie zrobi to takie dziwne i nieprzyjemne ;/
W każdym razie życzę zdrówka :*
Żebyś wyzdrowiała :-)
Powiedz mi czy tyy też widziałaś to nagranie gdzie Jorge mówi (na koncercie w Łodzi) K.O.C.H.A.M C.I.Ę
Szoks na 100 % ....
On to powiedział po polsku jeju :*
Inni też mówili :* pięknie to brzmiało xD
Przepraszam zbaczam z tematu,wybacz Adi :*
Dziękuję sloneczko że mi zajęłaś miejsce dziękuję skarbie <3
Cieszę się niezmiernie że pamiętałaś,jesteś wspaniała ^...^
Niesmowita *___*
I proszę żebyś dalej zajmowała
Dziękuję ".." *,,*
Może przejdę teraz do kolejnego fenomenalnego dzieła :*
Rozdział istna perełka,niesamowity ^__^
Jak zawsze xD
Jak można tak świetnie pisać ?
Słońce masz niezmierny i niesamowity talent ! :*
A w nim Jameletta (wymyśliłam jakoś tak)
Nie mogę się jakoś przywyczaić do tej paryy
Czuję się dziwnie xD :pp
Bo moją ulubioną i najukochańszą parą jest zdecydowanie #Leonetta#
Ale co byś nie wymyśliła to i tak wszystko jest świetne więc nawet nie ma co mówić *___*
Bo ty wszystko piszesz niesamowicie
I wiesz o tym mam nadzieję <3
Dzis więcej Lajonetty :*
Aaa no kocham cie normalnie !
Ty wiesz jak rozweslić nawet i nudny dzień -.-
Genialnie ¡B
Lajon nie daję za wygraną i chce być dalej z Fiolką ...
Szkoda mi go :-(
Bo przez ich rozstanie on zgłupiał
Ej Adi to jak to jest
On kłamie czy prawdę mówi ?
Bo Jamie powiedział że to niedawno a on mówi że jak miał 18 lat xD
Aj nww Eh #__#
Nasz biedny Leoś
A ty rusz Fiolka się i pomóż mu proszę cię ja wiem że ty dobra jesteś noo #plose# *.*
I tak z nim bedziesz więc nie zaprzeczaj ja to wiem
Przewiduję przeszłość xD Hah xD
Żartuje :*
Widziałam dziś sędzie Wesołowską może to dlatego mam dobry humor
Ale mam też wspaniały humor bo dodałaś po długich 8 dniach rozdział
I dlatego jestem szczęśliwa :*
Kolejnaa impreza gdzie będzie Viola i znowu spotka Lajona pewnie :+
Czekam z niecierpliwością na dalszą część akcji :*
Chciałabym napisać choć raz dobry komentarz bo pewnie idealne to one nie są :/
Ale starałam się i mam nadzieje że cię on zmotywuje :*
Jeszcze raz ZDRÓWKA :*
I pamiętaj o mnie :*
Przesyłam gorące buziaki i pozdrawiam wspaniałą i utalentowaną Adii :*
Kocham <3
Blanco :*
Moje
OdpowiedzUsuńTeż nie cierpię kosza -,-. Jedynym plusem tej dyscypliny jest to, że mamy drużyny dziewczyny+chłopaki a oni nam nie dają piłek xD. Więc spacerkiem po boisku i czekamy na zmianę 8).
UsuńŻyczę powrotu do zdrowia!
Czyli Jamie tak się zauroczył Castillo, że teraz ją uczy samoobrony. Już sobie wyobrażam jak Fjolka skopie Lajonowi jajka B).
Tak, prywatność w kiblu nie zostanie zachowana. Pani Olivia w "komorze" obok i nasłuchujemy każdego dźwięku. A jak Verdas wejdzie szybem wentylacyjem? To co? A jak jej wejdzie do pokoju w nocy i prawie udusi poduszką? (Było coś takiego w "Ojcu Mateuszu") xD.
Czyżby rodzice Violetty ubustwiali psychicznego Verdasa i rozumieli jego problemy? Bo jak narazie to chcą pomóc zboczeńcowi z Manhattanu -,-. Kurde, to takie interesujące kiedy zaczàł męczyć pracownice.
Czyli jej rodzice chcą, aby była Lajonetta! Chcą skazać córkę na towarzystwo w postaci Leona Podrywacza Zboczeńca Psychola Verdasa? Tak, idealny pomysł. Niech spadają na drzewo.
Ej, ale czemu oni za nią odpowiadają? To niekulturalne. A może ona chce mu powiedzieć coś ważnego, typu "Spadaj na drzewo" lub z przekleństwami? Eh, rodzice Castillo są nietypowi. Normalny ojciec by już z kosą po mieście latał w poszukiwaniu tego, który zrobił jej córce krzywdę, a mama by pocieszała dobrym filmem, herbatką i ciastkami xD.
Pozdrawiam i zdrowia :*
Wspaniały. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńBoski<333
OdpowiedzUsuńCzekam na next:D
Justi
Superowy rozdział! JAK ZAWSZE! xD
OdpowiedzUsuńmoje
OdpowiedzUsuńDobry wieczór ! Zaraz będę z powrotem :D
OdpowiedzUsuńJestem późno,ale lepiej teraz niż wcale :/
UsuńDoskonale cię rozumiem z tą kontuzją,
Ja,mimo iż nie ćwiczyłam,zarobiłam w głowę piłką od ręcznej od jakiegoś debila!
Sportowiec od siedmiu boleści kuwa!
Skończyło się na pogotowiu :/ Przez to wszystko rozdziały u mnie też się spóźniają...
Rozdział:
Jak zwykle świetnie dopracowany,nie mogłam się oderwać.
Chce mi się beczeć jak czuję,żę to już koniec posta.
Siedzieć w kącie w szafie pod starymi wieszakami.
Bez Leoneśki nie wytrzymam dłużej!
Nosi mnie jak kota z pęcherzem kurde!
Czy ten León naprawdę ma jakieś zaburzenia,czy tylko tak udaje?
Teraz wydawał się być normalny,jednak kiedyś była mowa Jamie o tych zdjęciach w jego biurze.
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
Nie chcę,żeby naprawdę ogłupiał.
No cóż,pozostaje mi,i nie tylko mi czekać do następnego <3
Zdrówka życzę!!!
Wspaniały czekam na next :*
OdpowiedzUsuńŚwietny ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuńZajęte
OdpowiedzUsuń/Julia A
Moje <3
OdpowiedzUsuńHaj, haj :D
UsuńTroszku późno wracam; no cóż, przapraszam xd W szkole mam taką zamułe ;-;
Rozdział boooski <3 I cudny i wspaniały ^^ I te wszystkie inne pozytywne przymiotniki ♥ xd
Oj no wiesz jaki xd
Ale ja nie lubię Jamieletty :C Nie, nie, nie, nie... Oni do sb nie pasują XD
Jezu, jak się nie mogę przyzwyczaić, że oni są razem ;-;
Jamie przesadza... Prędzej on coś zrobić Vilu, niż Verdas...
Serio, będzie ją uczył samoobrony? Jakie to... słodkie? ;-;
Kocha! Pff! Też mi coś...
Tak, wiem że Jamie jest spoko i nic takiego nie zrobił i wgl. się troszczy o Vilu, ale nigdy nie będę za Jamielettą... To tak jak z Tomasettą. NIe lubie tego i koniec xd
Rzygam tęczą na ich słodkie słowa, serio.
Na szczęście Jamie jest taki tępy i potrafi flirt przekształcić w jakieś uczenie się samoobrony :")
Strasznie Ci dziękuję, że nie opisywałaś zbytnio sceny z Jamiem i Violettą :D Na serio xd
Od razu wiedziałam! Od razu wiedziałam, że na tę kolację przyjdzie Leon!
Och gracias mamo Violetty że zaprosiłaś Leona <33 Boże, jak ja tej kobiecie jestem wdzięczna!
Ha, a Viola nadal czuje coś do Leona! Ha! To napięcie między nimi <3
Już mi się bardziej podobają te psychiczne gatki Leona, niż cokolwiek wypowiedzane ze słów Jamie'ego. Na serio.
Leon na swój sposób jest słodki <3 Choć ma troszku popsutą schizę xD Ale to nic XD
Ha! I Leon usiadł na przeciwko Vilu, skąd mogłam to wiedziec? xd
Violka i ten jej cięty język...
A rodzice Violi jeszcze współczują Leonowi :") O Boże xd
Zachowanie rodziców bardzo mi się podoba, bardzo :D
Natalia i Erica... Już ich nie lubię. Ale w sumie... Leon sam sobie zasłużył xD
Ej, czyżby Violka zaczynała sie godzi z Lajonem? ;> No, bo tak jakoś na to wygląda xd
Mamo Violi, odpowiadaj dalej za Fjolkę, pozwalam <3
Jak dobrze, że oni wyszli :D Lajonetta została sama ♥
Lajon czyta artykuły i Fjolce ;>>
Czekam na Lajonettę <3
I nie wiem co Ci się stało, ale wracaj do zdrowia <3
No to do następnego C:
Pozdrawiam ♥
Ja dzisiaj siedzę na necie, i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że dziś piątek i jest nowy rozdział. Jupi! ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału:
Wow! Ale od razu wiedziałam że to Leon będzie tym ,,gościem,,.
No bo kto inny jak nie Leon Verdas?
Ja chcę żeby Fiolka znów była z Lajonem. Życie jest takie niesprawiedliwe :(
No cóż....
Czekam na next.
Buziaki! ;3
/Julia
Wspaniały rozdział :D
OdpowiedzUsuńMoje
OdpowiedzUsuńJulia Blanco
OdpowiedzUsuńLalalalaj ♥ xd
OdpowiedzUsuńHej kochana !!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle Boski!!!
Dla mnie największym zaskoczeniem było to że Jamie tak troszczy się o Vilu że uczy ją jakiś chwytów do obrony
Nawet do toalety będzie miała ochronę heh
Tajemniczym gościem okazał się pan Leoniasty coś tak podejrzewałam .
Vilu wkurzona że nie mogła spędzić tego wieczoru z Jamiem tylko z jego bratem
Zaskoczona byłam że rodzice Vilu tak uwielbiają Leona
W końcu Leoś opowiedział jak to było z tym molestowaniem
Jej w końcu L i V normalnie rozmawiają bez żadnej kłótni
Vilu królowa Manhattanu
Czekam z niecierpliwością na Next!!
Mam pytanie czy jest możliwość abyś zajmowała mi miejsca ?
To do następnego Kochana :* !!
Prawie bym zapomniała
UsuńŻyczę ci szybkiego powrotu do zdrowia
To coś poważnego ?
Osobiście lubię koszykówkę ale też dużo raz przez tą grę miałam kontuzje
Zajmuję <3
OdpowiedzUsuńJestem!
UsuńPóźno... Wiem, wybacz za dużo nauki i ogólnie różnych spraw.
Rozdział jak zawsze świetny! <3
Hahah psychiczny Leon :D Ciekawa jestem jak długo będzie jeszcze gnębił Violkę :D
Violka wróci w wielkim stylu, nono już nie mogę się doczekać :D
Okey, kończę już ten beznadziejny komentarz :D
Czekam na 35 ^^
Queen
Hihi nasz Leon coraz bardziej się rozkręca
OdpowiedzUsuńah kocham ☺
OdpowiedzUsuńBoże ! 5392^#8-;@9#:-(!;'&';@(':#&#:@&-;#
OdpowiedzUsuńTo dla mnie ? !!!! ;*
Zaraz wracam ! ^^
super
OdpowiedzUsuńJezuu, nie chce się dodać tam odpowiedź do komentarza ;-;
OdpowiedzUsuńWybaczcie ale muszę ogarnąć neta ;C
Powracam w wielkim stylu ! ;D
A teraz Uwaga - podnieta !
Ada, Adusia, Adusieńka to serio dla mnie ?!
Zmieniłam nazwę, ale to nie ważne, bo to cudeńko na TYM cudownym blogu jest dedykowane tylko mi.
Nope foczki, nope - może innym razem B)
Co do rozdziału :
Nie nooo, Violetta spaliła u mnie ostatnią szansę ! Ona trenuje ... żeby bronić się przed Leónem ?!
Zabijcie mnie - teraz, now, at this moment PLEASE !
A ten Jamie - ughhhh - I hate you do much !
Ja nie wiem jak wy, ale czuję, że ten powrót Violetty zakończy się tak szybko jak i się szybko zaczął. Tadam ! Tyle mojego ' wypracowania '.
No te amo Ada ! I WIELKIE gracias za ten rozdział - chociaż i tak jak na początku zobaczyłam to, to o mały włos nie padłam trupem przed komputerem ! I nadal taki uśmiech błąka się po ustach - w sumie dla ciebie to nic wielkiego, ale dla mnie jest to jak wyrwanie z WIELKIEGO tłumu i zwrócenie się do mnie : Olivia, dziecko, zasłużyłaś na to !
Także masz i ciesz się ! Uszczęśliwiłaś już JEDNĄ osobę tak, że euforia uuuu ! Do Krakowa ( mieszkam nad morzem ) ;D
A co do tej twojej kontuzji - ooołć !
Ja jak grałam na WF w ręczną dwa razy dostałam w nos i dwa razy skończyłam z zakrwawionym nosem u pielęgniarki także rozumiem twój bół, a KOSZA nienawidzę ! Jakoś tak mam od zawsze ! ;D
Może wejdziesz i do mnie i ocenisz ? Było by miło ;3 ;*
bemyhero-leonetta.blogspot.com
Super !!!!
OdpowiedzUsuńboski
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńJesteś genialna po prostu ....
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńDziś się chyba nie rozpisze bo na telefonie jestem a nie lubię tak komentować także zaczynam :P
Jamie tak się o nią troszczy i uczy samoobrony ;3 Tylko szkoda że to przeciwko Leonowi :( Szkoda mi go ze tak się zmienił i ma te problemy ale jak wiem ze on tam w środku na prawdę kocha Viole tak bardzo bardzo ;)
Wiedziałam że tym gościem będzie Leon jakieś takie przeczucie xD
Rodzice Violi go wspierają a w rozmowie z nią stresowal się trochę i południa krawat ^^
Powiadasz ze taki Leon będzie jeszcze trochę? No to później pod jakąś tajemnicza przyczyną się zmieni ;D
Violetta szykuje się na imprezę czyżby tam też tak zupełnie przypadkiem miał zjawić się Leon? o.O
Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333
Super
OdpowiedzUsuńZajmuję.
OdpowiedzUsuńI wrócę od razu dzisiaj, żeby nie zapomnieć. Obiecuję.
Miejsce dla Rachel :D
OdpowiedzUsuńPostaram się wrócić dzisiaj :D
Wybacz, miałam wrócić tego samego dnia w którym zajęłam :D Nie udało się, ale wreszcie miałam chwilę, żeby przeczytać i skomentować :D Gdyby nie to wszystko co działo się w moim życiu, napewno byłaby wcześniej xD Okej, już się więcej nie tłumaczę ;)
UsuńFantastyczny rozdział! ♥
Jak czytam to boję się końca rozdziału. To jest tak genialne, że nie jestem w stanie się oderwać. Jak kończy się rozdział to dopada mnie smutek, że tak szybko go skończyłam :D
Violka trenuje, a dżemiego nie lubię xD Nie potrafię odgadnąć jego prawdziwych zamiarów. Tak szybko zabujał się w Castillo? :P
ha! Leon *.* Prześladowca czy nie, lubię go w każdym wydaniu :D
Czekam ♥
Pozdrawiam,
Rachel ;*
Super!!
OdpowiedzUsuńBomba rozdział!!
Jest mega!!
Jamie i Vilu,boże, ale on ją kocha!!!
Taki sweet związek!
León ciągle nie odpuszcza i ciągle jest psychiczny.
Może Vilu na tej imprezie pojawi się z Jamiem.
To byłby wielki powrót.
Już widzę te nagłówki gazet:
"Królowa Manhattanu powraca,była z Verdasem,a teraz umawia się z jego bratem"
"Violetta Castillo,ma słabość do Verdasów?Najpierw León,teraz Jamie"
"Gorący romans byłej dziewczyny Leona Verdasa, Violetty Castillo z Jamiem Verdasem,bratem bogatego biznesmena."
"Królowa Manhattanu podbija serce następnego Verdasa"
"Następny Verdas zakochany w Castillo"
Mogłabym pisać tak jeszcze chwilę,ale nie chcę mi się.(Ta rozbrajająca szczerość)
Rozdział niesamowity!!
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Komentujcie
OdpowiedzUsuńProszę was
:-((
A ja cię proszę żebyś dodawałą Rozdziały trochę wcześniej z datą a nie z komami
OdpowiedzUsuńGosia
Ludzie jak zajmujecie to wracajcie na te 10 minut i komentujcie. Kurde ... Ada się stara i w ogóle tez czas traci a wam szkoda 5 minut żeby dokończyć koma.
OdpowiedzUsuńNie jest to jakiś przymus no ale ... jednak głupio to wygląda.
Super tak jak inne❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńSweet rozdział po prostu cud ❤
UsuńVIKILOVE ❤ ❤ ❤
Nie dawno zaczęłam czytać twojego bloga, a już mi się podoba.Przeczytałam wszystkie rozdziały ❤
OdpowiedzUsuńgabimaciąg❤
Rozdzoal jak zwykle super ale mam takie pytanie czy Lajon i Fiolka w koncu beda raze?
OdpowiedzUsuńA co do tej koszkowki o gram juz 5 lat i mialam 2 palce zlamane i kostke skrecaną ale dalej koham ten sport :)