Z dedykacją dla Veronici Blanco
Następnego dnia budzę się dość wcześnie, bo aż o szóstej rano. Nie mam pojęcia co jest powodem tego. Podnoszę się do pozycji siedzącej, a następnie przeciągam. Kiedy spoglądam w stronę okna, uświadamiam sobie, że jest piękna pogoda. Słońce, niebo bez chmur... Chyba pójdę biegać. Tak, to jest najlepszy pomysł.
Szybko wstaję z łóżka i udaję się w stronę swojej garderoby, gdzie odnajduję swój strój sportowy do biegania. Uśmiecham się delikatnie, po czym biorę adidasy i wracam do sypialni, gdzie się przebieram. Kiedy jestem gotowa, wychodzę z pokoju i udaję się do łazienki.
Po wykonaniu porannych czynności, schodzę na dół po marmurowych schodach. Słyszę, jak w kuchni gotuje już coś Grace, nasza gospodyni, która pochodzi z Londynu. Uwielbiam ją, jest wspaniała. Postanawiam przywitać się z nią, jak wrócę.
Kiedy opuszczam apartament, wchodzę do windy, którą zjeżdżam na dół. Przez ten cały czas myślę o Leónie. Spodobał mi się strasznie, nie mogę zaprzeczyć. Nie dość tego, że inteligentny, mądry, przystojny, to jeszcze uwielbia sztukę, tak samo, jak ja. Mój ideał.
Wychodzę z windy. Za pomocą gumki do włosów związuje je w wysoki kucyk. Kieruję się w stronę wyjścia, mijając po drodze recepcję. Witam się z młodą blondynką, która odpowiada mi z uśmiechem.
Kiedy dochodzę do drzwi wyjściowych, otwiera mi je portier.
Kiedy dochodzę do drzwi wyjściowych, otwiera mi je portier.
- Dzień dobry, pani Castillo. - Słyszę.
- Dzień dobry. - Odpowiadam i wychodzę na zewnątrz. Od razu czuję się lepiej.
Mieszkam na Upper East Side, więc droga do Central Parku nie zajmuje mi dużo czasu. Biegnę, mijając po drodze Starbucks oraz moją ulubioną cukiernię. Obserwuję, jak Nowy Jork budzi się i wita kolejny słoneczny dzień.
Mieszkam na Upper East Side, więc droga do Central Parku nie zajmuje mi dużo czasu. Biegnę, mijając po drodze Starbucks oraz moją ulubioną cukiernię. Obserwuję, jak Nowy Jork budzi się i wita kolejny słoneczny dzień.
Biegnąc przez park uświadamiam sobie, że bardzo chciałabym się spotkać ponownie z Leónem. Niestety nie jest to możliwe. Nie mam nawet do niego numeru. Rozmawialiśmy wczoraj o sztuce, a potem tak jakoś wyszło, że się niestety rozstaliśmy.
Nagle potykam się o kogoś. Jestem przygotowana na nieprzyjemne spotkanie z chodnikiem, jednak o dziwo ląduje na czyimś torsie. Jest bardzo umięśniony. Czuję mięśnie przez błękitny podkoszulek.
- Przepraszam, bardzo przepraszam. - Mówię zakłopotana. To przeze mnie w końcu biedny mężczyzna leży na chodniku.
Szybko podnoszę się i dostrzegam to piękne cudo! Brawo, wywaliłam się na takiego przystojniaka.
Kiedy León podnosi się do góry, a następnie otrzepuje, spogląda na mnie.
- Nic się nie stało. - Odpowiada z delikatnym uśmiechem. - Niezłe spotkanie, co? W parku - spogląda na swój sportowy zegarek - przed siódmą rano. Co ty tu robisz?
- Obudziłam się dość wcześnie, więc postanowiłam pójść pobiegać. - Odpowiadam zgodnie z prawdą. - A ty? Myślałam, że León Verdas nie biega. - No to nieźle palnęłam. Idiotko, popatrz na niego, jak on jest wysportowany! Musi biegać!
- Lubię biegać. Nie zawsze mam czas, więc staram się wykorzystać każdą wolną chwilę.
- Och. - Z moich ust wydobywa się cichy jęk.
- A ty? - Pyta i przeczesuje swoje włosy prawą ręką. Spoglądam na niego pytającym wzrokiem. - A ty lubisz biegać?
- Lubię. Trzeba dbać w końcu jakoś o figurę. - Odpowiadam.
- Serio? - Uśmiecha się do mnie uwodzicielsko i robi krok w moją stronę. - Myślałem, że ty tylko wiesz.. Szpileczki i sukieneczki.
- No to coś Ci się pomyliło. - Oznajmiam i krzyżuję ręce na piersiach.
- Serio? Coś Ci wypadło. - Mruczy i zakłada kosmyk włosów za moje ucho, a ja odpowiadam mu rumieńcem. - Może pobiegamy razem?
- A ty? - Pyta i przeczesuje swoje włosy prawą ręką. Spoglądam na niego pytającym wzrokiem. - A ty lubisz biegać?
- Lubię. Trzeba dbać w końcu jakoś o figurę. - Odpowiadam.
- Serio? - Uśmiecha się do mnie uwodzicielsko i robi krok w moją stronę. - Myślałem, że ty tylko wiesz.. Szpileczki i sukieneczki.
- No to coś Ci się pomyliło. - Oznajmiam i krzyżuję ręce na piersiach.
- Serio? Coś Ci wypadło. - Mruczy i zakłada kosmyk włosów za moje ucho, a ja odpowiadam mu rumieńcem. - Może pobiegamy razem?
Czy ja dobrze słyszę? Proponuje mi, abym się do niego przyłączyła i razem biegała! Czy ja śnię? Albo może to skutki tego, że wypiłam wczoraj za dużo szampana? Eee yyy... Sama już do końca nie wiem. Jedno jest pewne. León Verdas, biznesmen oraz właściciel kilkudziesięciu hoteli oraz restauracji, który stoi teraz przede mną, proponuje mi, abym z nim pobiegała!
- Eee.. Jasne. - To tylko tyle, co jestem w stanie wydusić z siebie.
- No to świetnie. - Oznajmia i obdarza mnie swoim uwodzicielskim uśmiechem, a ja mam wrażenie, że zaraz upadnę na chodnik. - Sypiasz z kimś? - Zadaje mi nagle pytanie. Spoglądam na niego zdezorientowanych wzrokiem. Dlaczego się mnie o to pyta?
- A czemu się pytasz?
- Tak z ciekawości. - Odpowiada i prawą ręką przeczesuje włosy. - Proponuję pobiec tam. - Wskazuje ścieżkę znajdującą się po prawej stronie. Przytakuję lekko i zaczynamy biec w odpowiednim kierunku.
Godzinę później oboje zmęczeni oraz lekko spoceni, podbiegamy pod luksusowy wieżowiec, w którym znajduje się mój apartament. Jej, ile już ludzi jest. Nic dziwnego, w końcu godzina szczytu.
Kiedy mój oddech uspokaja się, spoglądam na szatyna. Spocona koszulka przylega do jego umięśnionego torsu, a włosy lekko opadły mu na czoło. Tak, czy siak wygląda cholernie seksownie i jest cholernie podniecający.
Moje serce ponownie przyspiesza swój rytm. Do jasnej cholery, chcę go dotknąć, jednak powstrzymuję się. Zaciskam dłonie w pięści i robię krok do tyłu.
- No to... - Zaczynam mówić.
- Było fajnie. - Komentuję. - Może kiedyś uda nam się to jeszcze powtórzyć.
Powtórzyć!
- Tak, też mam taką nadzieję.
- Dobrze biegasz. - Mówi, a ja po raz kolejny już dzisiaj odpowiadam mu rumieńcami.
- Dziękuję, ty też. - Bąkam po chwili. Zdaję sobie sprawę z tego, że jeżeli tak będę jeszcze z nim stać na ulicy, to zaraz się na niego rzucę, czego jednak bym nie chciała zrobić. - W takim razie cześć.
- Do zobaczenia. - Uśmiecha się i odbiega.
Debilka, idiotka, głupia! Jak ja mogłam stracić taką okazje i nie zapisać jego numeru?! Tylko na czym? Moja pamięć do zapamiętywania numerów nie jest wspaniała. Owszem, w liceum i na studiach byłam mistrzynią w łamaniu haseł oraz szyfrów, jednak to zupełnie co innego.
Verdas ze mną biegał, Verdas mnie dotknął, Verdas spędził ze mną godzinę. Tylko o tym myślę, podczas jazdy windą do góry. Ah, ten piękny, przystojny i skryty mężczyzna... Zaraz zaraz.. Nie! Nie mogę się zakochać, nie to nie może być prawda! Ostatni raz, kiedy się zakochałam w jakimś nieznajomym, myślałam o nim dniami i nocami, nie mogłam nic zjeść, tylko on i ja. Tak nie może być ze mną i Verdasem. W końcu zobaczyłam go po raz drugi w swoim życiu i nie wiem, czy w ogóle kiedyś spojrzę w te jego piękne szmaragdowe oczy.
Nie!
Wychodzę z windy, po czym wchodzę do apartamentu. Od razu wita mnie z uśmiechem Grace, oraz podaje beżowy ręcznik, dzięki który ścieram pot z czoła, twarzy oraz ramion.
- Dzień dobry, panienko Castillo. - Mówi do mnie.
- Witaj, Grace. - Odpowiadam i oddaję jej ręcznik. - Skąd wiesz, że poszłam biegać?
- Słyszałam, jak pani wychodziła. - Lekko przytakuję. - Dzwoniła pani Angeles - uśmiecham się, kiedy słyszę imię swojej mamy - prosiła przekazać, że jej samolot powinien wylądować na JFK o 16:35.
- Dobrze, w takim razie odbiorę ją z lotniska. - Odpowiadam i prawą ręką sięgam w stronę gumki do włosów. Zdejmuję ją. Moje włosy opadają na spocone ramiona. - Mój tata pojechał już do pracy, tak? - Kobieta przytakuje.
- Nabiorę wody do wanny. Przyda się pani kąpiel relaksująca. - Oznajmia. Odwraca się i udaje się w stronę schodów.
Uwielbiam Grace. To wspaniała kobieta o złotym sercu. Pamiętam, jak często opiekowała się mną, kiedy rodzice byli zajęci pracą. Potrafiła dać mi tyle samo miłości oraz ciepła, tak samo, jak mama z tatą. Grace pracuje tu od dwudziestu trzech lat. Wszyscy uwielbiamy jej kuchnię. Gotuje nasze wspaniałe amerykańskie dania, jednak czasem potrafi nas również zaskoczyć angielską kuchnią.
- Proszę mnie w razie czego wołać. - Mówi do mnie Grace i znika.
Uśmiecham się do siebie i zaczynam zdejmować z siebie ubrania. Kiedy jestem nago, wchodzę do gorącej wanny i zaczynam się relaksować po dzisiejszym bieganiu.
Och Verdas, Verdas, Verdas. Dlaczego ty mnie tak bardzo prześladujesz w moim umyśle? Dlaczego jesteś taki wspaniały, taki idealny?
- Daj mi żyć spokojnie i wyjdź z mojej głowy. - Mówię sama do siebie z nadzieją, że jakoś to zadziała, ale niestety mylę się.
Zawsze podczas kąpieli mam przy sobie swojego IPhone'a. Często zdarza mi się, że dzwonię do Ludmiły, albo ona do mnie. To taki nasz stary zwyczaj jeszcze z czasów liceum.
Biorę do ręki telefon i szybko wybieram numer do blondynki. Ferro odbiera po paru sygnałach.
- Halo, Violetta? Co jest? - Słyszę jej lekko zdenerwowany głos.
- Lu, możesz do mnie wpaść za jakąś godzinę? - Pytam z nadzieją. - Potrzebuję Cię. Musisz mi z czymś pomóc.
- Jasne. Wiesz, że dla Ciebie wszystko zrobię. Będę za godzinę. - Mówi i się rozłącza.
Okej. Skoro ja sama nie potrafię zapomnieć o Verdasie, to mam nadzieję, że Ludmiła mi jakoś pomoże.
- No, a więc mów. - Oznajmia blondynka, po czym wstaje z mojego łóżka, podchodzi do drzwi, które zamyka. Kiedy ponownie siada obok mnie, uśmiecha się delikatnie.
- Okej, okej... A więc poznałam go wczoraj na gali podczas licytacji. Ukradł mi obraz. Wykorzystał dokładnie moment, jak ja stałam wpatrzona na niego... Potem poszłam oglądać te obrazy na górze. I kto zjawia się obok mnie? On! We własnej osobie.
- Widocznie spodobałaś mu się. - Komentuje Ferro.
- Dobra, on jest... - Zawieszam głos. - Mega przystojny. Te wspaniałe oczy, twarz, ciało... Wszystko.
- Czekaj, czekaj... Ciało? - Spoglądam na nią.
- Tak, ciało. Dzisiaj razem biegaliśmy, więc kątem oka zobaczyłam, jak jest dobrze zbudowany. - Wyjaśniam. - Lu, proszę Cię... Pomóż mi wybić go z głowy. On i ja to dwa różne światy. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek go spotkam, ale nawet jeśli, to jak będzie wyglądać nasze spotkanie.
- Violu... - Blondynka kładzie rękę na moim kolanie. - Pamiętasz, jakie byłyśmy w liceum? - Uśmiecham się na wspomnienie tamtych czasów. - Najpopularniejsze w szkole. Nie płakałyśmy po utracie jakiegoś tam chłopaka, bo obie doskonale wiedziałyśmy, że możemy mieć każdego innego. Pobaw się nim. - Spoglądam na nią zdziwiona. - Powróć do starej Violetty Castillo. Niech wie, że nie jesteś taka łatwa.
Chyba rozumiem, co przez to wszystko próbuje mi powiedzieć Ferro. Próba zgrywania mojej dawnej wersji zawsze wychodzi mi dobrze, więc czemu nie? Jeżeli mu zależy na tym, aby między nami do czegoś doszło, niech się postara.
- Masz rację. - Mówię po chwili. - Niech León Verdas wie o tym, że te słodkie oczka i rumieńce na twarzy to już przeszłość.
- Czekaj. - Głos Ludmiły zmienia się na poważniejszy. Od razu zabiera rękę z mojego kolana. - León Verdas? Ten przystojny biznesmen?
- Tak, Lu. Ten przystojny biznesmen, właściciel kilku hoteli oraz restauracji.
- No kochana... Nieźle trafiłaś. - Uśmiecham się. - Też chciałabym zobaczyć Verdasa starającego się zaimponować kobiecie.
- Teraz będziemy miały okazję. - Odpowiadam i upijam łyk wody. - Opowiedz mi coś o tym swoim brunecie. Wczoraj nie odrywałaś od niego wzroku.
Droga na JFK nie zajmuje nam zbyt dużo czasu. Nic dziwnego, w końcu od Upper East Side jest tylko 17 mil.
Przez większość drogi obserwuję widoki znajdujące się za szybą. Podziwiam i zachwycam się po raz kolejny przepięknym Nowym Jorkiem mimo tego, że mieszkam tu od urodzenia. Jeszcze ta dzisiejsza pogoda sprawia, że na mojej twarzy prawie przez cały czas widnieje delikatny uśmiech.
Swój wzrok przenoszę po chwili na Toma, naszego kierowcę, który wiezie nas na JFK. Jest bardzo skupiony na drodze. Spoglądam na tatę. Siedzi obok mnie i obserwuje również widok za oknem. W prawej ręce trzyma swojego IPhone'a i od czasu do czasu na niego spogląda. Widzę po nim, że się czymś denerwuje. Czyżby powrotem mamy do domu? Wątpię. Ostatnio dość dużo pracuje, pewnie o to chodzi.
- Tato. - Mówię po chwili. Brunet przenosi wzrok na mnie. - Cieszysz się, że mama wraca do domu, tak? - Na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech. To oczywiste przecież, idiotka ze mnie.
Chyba rozumiem, co przez to wszystko próbuje mi powiedzieć Ferro. Próba zgrywania mojej dawnej wersji zawsze wychodzi mi dobrze, więc czemu nie? Jeżeli mu zależy na tym, aby między nami do czegoś doszło, niech się postara.
- Masz rację. - Mówię po chwili. - Niech León Verdas wie o tym, że te słodkie oczka i rumieńce na twarzy to już przeszłość.
- Czekaj. - Głos Ludmiły zmienia się na poważniejszy. Od razu zabiera rękę z mojego kolana. - León Verdas? Ten przystojny biznesmen?
- Tak, Lu. Ten przystojny biznesmen, właściciel kilku hoteli oraz restauracji.
- No kochana... Nieźle trafiłaś. - Uśmiecham się. - Też chciałabym zobaczyć Verdasa starającego się zaimponować kobiecie.
- Teraz będziemy miały okazję. - Odpowiadam i upijam łyk wody. - Opowiedz mi coś o tym swoim brunecie. Wczoraj nie odrywałaś od niego wzroku.
Droga na JFK nie zajmuje nam zbyt dużo czasu. Nic dziwnego, w końcu od Upper East Side jest tylko 17 mil.
Przez większość drogi obserwuję widoki znajdujące się za szybą. Podziwiam i zachwycam się po raz kolejny przepięknym Nowym Jorkiem mimo tego, że mieszkam tu od urodzenia. Jeszcze ta dzisiejsza pogoda sprawia, że na mojej twarzy prawie przez cały czas widnieje delikatny uśmiech.
Swój wzrok przenoszę po chwili na Toma, naszego kierowcę, który wiezie nas na JFK. Jest bardzo skupiony na drodze. Spoglądam na tatę. Siedzi obok mnie i obserwuje również widok za oknem. W prawej ręce trzyma swojego IPhone'a i od czasu do czasu na niego spogląda. Widzę po nim, że się czymś denerwuje. Czyżby powrotem mamy do domu? Wątpię. Ostatnio dość dużo pracuje, pewnie o to chodzi.
- Tato. - Mówię po chwili. Brunet przenosi wzrok na mnie. - Cieszysz się, że mama wraca do domu, tak? - Na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech. To oczywiste przecież, idiotka ze mnie.
- Oczywiście. - Odpowiada. - Ten tydzień bez niej był trochę... ciężki. - Przytakuję lekko.
- Widzę, że się czymś denerwujesz. - Postanawiam zmienić temat. - Wszystko okej?
- Tak kochanie, wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Oznajmia i chowa telefon do kieszeni swojej marynarki. - Ostatnio więcej pracuję, to wszystko. Po prostu szykuję się do podpisania umowy. Przed tym zawsze wszystko musi być dopięte oraz zrobione na ostatni guzik. - Wyjaśnia. Uśmiecham się do niego delikatnie. - Jesteś taka śliczna.. Tak samo, jak twoja mama.
- Jeszcze chwilę, jeszcze chwilę. - Mówię i odwracam wzrok w drugą stronę.
Wjeżdżamy do dzielnicy Queens, południowo - wschodniej części Nowego Jorku, gdzie mieści się lotnisko. Kierujemy się przez Grand Central Pkwy. Uśmiecham się szerzej, po odczytaniu z tablicy informacyjnej, że pozostało nam jeszcze tylko 4,3 mil. W dość szybkim tempie wjeżdżamy na I-678 S, którą kierujemy się już do portu lotniczego. W oddali powoli zaczynam dostrzegać napis John F. Kennedy International Airport.
- Widzę, że się czymś denerwujesz. - Postanawiam zmienić temat. - Wszystko okej?
- Tak kochanie, wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Oznajmia i chowa telefon do kieszeni swojej marynarki. - Ostatnio więcej pracuję, to wszystko. Po prostu szykuję się do podpisania umowy. Przed tym zawsze wszystko musi być dopięte oraz zrobione na ostatni guzik. - Wyjaśnia. Uśmiecham się do niego delikatnie. - Jesteś taka śliczna.. Tak samo, jak twoja mama.
- Jeszcze chwilę, jeszcze chwilę. - Mówię i odwracam wzrok w drugą stronę.
Wjeżdżamy do dzielnicy Queens, południowo - wschodniej części Nowego Jorku, gdzie mieści się lotnisko. Kierujemy się przez Grand Central Pkwy. Uśmiecham się szerzej, po odczytaniu z tablicy informacyjnej, że pozostało nam jeszcze tylko 4,3 mil. W dość szybkim tempie wjeżdżamy na I-678 S, którą kierujemy się już do portu lotniczego. W oddali powoli zaczynam dostrzegać napis John F. Kennedy International Airport.
Tak się prezentuje rozdział pierwszy. Na początku będzie troszkę mniej scen z Verdasem, ale obiecuję wam, że stopniowo będzie się to zmieniać ;)
Jak myślicie, uda się Violettcie ukrywać swoje uczucia względem Leóna? Podpowiem wam. Będzie miała z tym małe problemy.
Wątek z Federico pojawi się później. Od razu zaznaczam, że Ludmiła nie poznała go na gali, tylko innego faceta ;)
Czekam na wasze opinie,
xAdusiax
Rozdział 2 = minimum 35 komentarzy
Zajęte dla Blair
OdpowiedzUsuńAhhhh,super ! <333333
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a
Zajmuję <3
OdpowiedzUsuńWrócę ;*
OdpowiedzUsuńWięc wróciłam ;)
UsuńPrzepraszam, że tak późno, ale dziś miałam cały dzień zaganiany xD Dziękuję Ci bardzo za dedykację <3 Rozdział jak zawsze fantastyczny :) Viola myśli cały czas o Leonie czyżby miłość od pierwszego spojrzenia? Hehe mam nadzieję, że on też tak ma. Jakie spotkanie, upadła na niego :D Później sobie biegali i ona poszła do apartamentu. Lu jaki pomysł jej podsunęła, ale mam nadzieję, że wszystko się tam dobrze ułoży hehe ;* Czekam na kolejny boski rozdział !
Kocham Cię <333
Cudo !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next !! ~ Julka ♥
O ja Cię!
OdpowiedzUsuńTak na niego czekałam! ;DD
Co chwile odświeżałam bloggera, żeby był nowy rozdział!
Opłaciło się ;3
A więc tak...
Violka się jednak zakochała? ^^
Zaciekawiasz mnie ;x
Czekam na next!
Pozdrawiam! <3
Andżelika ~ ;*
Super tylko ze wypadaloby bys zakonczyla tamta historie np ciaza czy czyms takim
OdpowiedzUsuńSpokojnie, epilog pojawi się (don't worry ;) )
UsuńNa razie nie mam na niego jakiegoś dobrego pomysłu.
Jak czytałam ten rozdział to się zastanawiałam, czy ty może nie mieszkasz w Nowym Jorku, bo tak dokładnie wszystko opisujesz, że masakra. XD
OdpowiedzUsuńCóż mogę mówić, po prostu czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
Uwielbiam twojego bloga. <3
Pozdrawiam,
MrsJacksonSparrow<3
super rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuńboski
OdpowiedzUsuńJestem Twoją wielką fanką , upodobał mi się strasznie Twój styl pisania .. Leon czy on musi być taki męski ? Wielbię go , nie dziwie się Violii ,że tuż po pierwszym spotkaniu się w nim zakochała i niewątpliwe jest tez to ,że ciężko będzie jej to ukryć ! Czekam na dalsze losy . Pozdrawiam Aga
OdpowiedzUsuńRozdział piękny a czemu nie piszesz na blogu od nienawiści do miłości ?
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział. Viola spada na Leona, biegają razem. Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ! Jestem mega ciekawa w jakich okolicznościach się spotkają i jak się Viola zachowa i w konsekwencji Leon :D :D :D :D jajajajajajajaj umieram z niecierpliwości XD POZDRAWIAM ! ♥ Agata
OdpowiedzUsuńPS. Super pomysł na historię ♥ !
Cudowny rozdział !! ♥♥
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;*
Cudowny rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńTa historia tak bardzo mi się spodobała że masakra <3
Masz talent dziewczyno, sama chciałabym taki mieć :)
Uuu... Robi się ciekawie. Napalona Vilu :D
Nie mogę się doczekać, aż Verdas zacznie podrywać naszą Violkę ^^
Ehh.. Do następnego rozdziału, mam nadzieję ze szybko się pojawi xD
Pozdrawiam, Hope :*
Kochana - GENIALNY !
OdpowiedzUsuńStrasznie ciekawi mnie co zamierza zrobić Violka :/
Nieźle się dziewczyna zabujała ^-^
Oby drugi rozdział pojawił się niedługo :P
Czekam :D
Vera
Super
OdpowiedzUsuńGenialny Rozdział ! Czekam na next !
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńViola już zakochana
Ciekawe na kogo patrzyła Ludmi
Czekam na kolejny
Awww *o*
OdpowiedzUsuńGenialny ;33
Ooo Violcia zakochana :3
Ciekawe kogo poznała Lu na gali :o
Może Marco .? ;D
Hmm.... Albo... Diego.? :D
Noo nieee wieeem.! ;(
Umieram z ciekawości :D
Czekam na next.! ;3
Super czekam na next :)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3 Zresztą wszystko co piszesz jest cudowne *.* Bardzo ciekawy pomysł na opowiadanie - taki oryginalny xd Powiem ,a raczej napisze tak - jak na pierwszy rozdział - w którym zwykle nie ma żadnej ciekawej akcji, tutaj, u ciebie akcja jest - co mi się bardzo podoba :) Robi się interesująco :D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie kogo poznała Lu na gali ^^
Napalona Violka :3 Nie wzięła od niego numeru :<<
Czekam na rozdział numer 2 :)
Pozdrawiam.
Blake, Sylvia Verdas :**
P.S - Zapraszam :) http://odcierpieniadomilosci-leonetta.blogspot.com/
Super zapraszam do mnie;-)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na next.;... Rozdział- Awwww :* No po prostu brak mi słów(a w moim przypadku to się nigdy nie zdarza ;) )Ale może go opisze jako nieziemski. Piszesz genialnie a najbardziej podoba mi się że to można odczytać a nie jak niektórzy piszą niezrozumiale z błędami ort. czego ja nie lubię. Ty tak nie piszesz i mi się to podoba :D Masz u mnie plus. Jesteś niesamowita i tak piszesz dlatego to ciebie zapytam czy powinnam założyć bloga. Wymyśliłam to na poczekaniu i mi się nawet podoba ale to do ciebie pytanie. Tutaj masz fragment taki mały P.S. Ja nie mam bloga więc to po prostu to opowiadanie to mój taki wymysł
OdpowiedzUsuń"...Violeta pędziła przez las, wiedziała że w ciąży jest ok 10 razy wolniejsza od porywacza ale musiała uciekać inaczej by się źle z nią stało. Nagle potyka się i upada, porywacz ją dogania, ona wie że to koniec że już się nie wykakaraska i nawet Leon jej nie uratuje. Lecz niestety sama się w to wpakowała i musi ponieść konsekwencie swych czynów..."
Czekam na odp.
Pozdro, Marti :*
Dlaczego się mnie pytasz o zdanie? Załóż bloga, spróbuj. Ja też się nad tym zastanawiałam PARĘ MIESIĘCY. Postanowiłam zaryzykować i oto jestem ;)
UsuńA co do fragmentu, zaciekawiłaś mnie i to bardzo. Jestem ciekawa kto jest tym porywaczem, oraz o co chodzi :)
Ps. Jeżeli założysz bloga to daj mi znać xd
xAdusiax
Bardzo dziękuje! Spróbuję jeszcze jutro wszystko załatwić ale nic nie obiecuję :). Twoja opinia wiele dla mnie znaczy
UsuńMarti :*
+ Na pewno dam ci znać jak założe bloga
Cudo !
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwwww!!! To jest BOSKIE!!! <3 Świetnie piszesz! Serio! :)))
OdpowiedzUsuńhttp://amor-grande-todo.blogspot.com/
Najlepszy rozdzial!! Jestem ciekawa czy sie jeszcze spotkqja i w jakiej sytuacji. Mam nadzieje ze Leon sie postara zdobyc Viole;-)
OdpowiedzUsuńMożecie mnie zakopać żywcem ! *,*
OdpowiedzUsuńCudooooooo ! ^ ^
Co jeszcze mogę powiedzieć ? A , fajnie, że wybierasz taką narrację jak w Igrzyskach Śmierci ! ;))
Kocham i tak dalej ! ^^
P S Zapraszam do mnie : Amormimundo.blogspot.com ;)
Super!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!!
Vilu zakochana!!!
Kogo Lu poznała?
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle fantastyczny!
OdpowiedzUsuńBardzo dużo się dzieje, a fabuła jest bardzo wciągająca *-*
Ciekawi mnie, kto zacznie kogo pierwszy zdobywać ;D
Robi się coraz bardziej ciekawie ;D
Czekam na następny rozdział, niecierpliwie! :)
Wręcz nie mogę się doczekać ;D
Pozdrawiam :*
Zapraszam do Siebie <3
x
Świetnie. Oj Violka wpadła po uszy naprawdę zakochana :-) bosko po prostu tyle moge powiedzieć ;-)
OdpowiedzUsuńBoski ♥
OdpowiedzUsuńJuż ponad 35 kom ^^ Mój dokładnie to 38 ♥
Czekam na next <3
Pzdr, Liv ;***
Rozdział cudowny <333
OdpowiedzUsuńVioletta będzie miała problemy z ukrywaniem uczuć, tak? ^^
Verdas lubi biegać :3 To teraz codziennie rano mogą się spotykać.
I ten jego tekst "Sypiasz z kimś?" Jesteś genialna ♥
Jestem ciekawa co on kombinuje. Czyżby był kobieciarzem?
Violcia nie daj mu się. Lu ma rację. Musi się postarać.
Ty nie jesteś pierwszą lepszą :D
Piszesz wspaniale *.* Oddaj mi trochę talentu.
Przeczytałam dopiero prolog i pierwszy rozdział,
a już wiem, że pokocham to opowiadanie ♥
Czekam na rozdział 2 ;**
boski! Piękny! Kocham blog! I mam prośbe... Wpadniesz http://tajna-historia.blogspot.com dopiero zaczynam i przyda mi się ocena kogoś tak ambitnego i doświadczonego jak ty:***
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam , że bardzo ciekawi mnie ta historia :)
Viola zauroczona/zakochana w Leonie , jestem bardzo ciekawa czy plan się powiedzie :)
Czekam cierpliwie na kolejne rozdziały ! Udanego tygodnia :)
Buziaki :***
Jeju!
OdpowiedzUsuńTo jest genialne, boskie i dużo by tutaj wymieniać. Bardzo mi się podoba, jak zawsze z resztą. Piszesz cudownie!
Już nie mogę się doczekać nexta!
Duśka
The Best Kocham , Kocham Kocham Kocham Kocham Kocham Kocham i w ogule Piękny Taki Awwwwwwww :* Kiedy next nie mogę się doczekać piękny rozdział i Leon i Violetta i Lu i nie mam słów <3 <3 poproszę o odp Ja też pisze ale mi nie idzie chciała bym mieć taki wielki talent jak Ty <3 i dodawaj szybko next k Karolina <3 :* Kc
OdpowiedzUsuńOddawaj talent <3 Kc
OdpowiedzUsuńWspaniale, cudownie, fantastycznie
OdpowiedzUsuńTo nowe opowiadanie jest bardzo wciągające i chyba potrzebujesz nim pozostałe
Chociaż one też są cudowne
Bardzo chciałabym mieć taki talent do pisania
Czekam na drugi rozdział
Genialny jak zawsze *-* Ten tekst 'Sypiasz z kimś?" mnie rozwalił <3 Leoś, Leoś, Leoś ty tylko o jednym, zboku ty ;*** czekam na next :)
OdpowiedzUsuńCudowny <33
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że zaskoczyłaś mnie tym że to nie frederico był na gali Już mogę się doczekać Violi grającej przed Leonem
Weny życzę i czekam na next :*