czwartek, 23 lipca 2015

40: Zaufaj mi





Dwa dni później...

     Szmaragdowe oczy spoglądają na piwne. Piwne na szmaragdowe. Szmaragdowe na niebieskie. Niebieskie na piwne i szmaragdowe. Tak wyglądają pierwsze sekundy terapii. Sama nie wierzę, że tutaj jestem, no ale cóż. Nic już na to nie poradzę. Jak mus to mus.
     Nie mogłam uwierzyć w to, kiedy dwa dni temu wieczorem otrzymałam telefon od Jamiego. Poinformował mnie, że Leon umówił się na wizytę z psychologiem. Na reszcie, po tylu moich prośbach wysłuchał mnie. Postanowił wziąć spieprzone życie w swoje ręce i umówić się ze specjalistą. To dobrze. Pytanie tylko w jakim celu zostałam poproszona o przyjście tutaj? 
     Profesor Tanner to mężczyzna na moje oko przed pięćdziesiątką. Powoli siwiejące brunatne włosy, zmarszczki na czole utrzymują mnie w tym przekonaniu. Jeszcze ten ubiór jak dla powoli starzejącego się dziadziusia. No cóż. Miejmy nadzieję, że pomoże Leonowi jakoś wyjść z tego jednego wielkiego gówna. Z tego co wiem, jest najlepszym psychologiem na całym Manhattanie, cieszy się świetną opinią u innych.


wtorek, 7 lipca 2015

39: Szach - Mat



- Leon. - Tylko tyle udaje mi się wydobyć z siebie po dłuższej chwili. Jestem przerażona! Byłam święcie przekonana, że to Jamie, a tutaj co? Niespodzianka. Bardzo nie miła z resztą.
     Momentalnie odsuwam się od niego. Boże, jest mi tak głupio, jakim cudem nie rozpoznałam Leona? Dobrze, że Jamie nie widział tej zaistniałej sytuacji. Mam nadzieję, że nie wparuje do mojego gabinetu w przeciągu paru następnych sekund. 
- Cześć. Miłe powitanie, nie? - Odpowiada z lekkim uśmiechem. Momentalnie zaciskam obie dłonie w pięści. Jakim cudem wszedł na teren mojej firmy? Przecież godzinami powtarzałam ochronie po ostatnim incydencie ze zdjęciami, aby nie wpuszczali Leóna tutaj! A oni co? Zrobili to! Ogh, przyrzekam, że jak tylko zobaczę tych dupków na własne oczy to ich wyleję. Od razu. 
- Co ty tutaj robisz? Co to za nachodzenie mnie w pracy?


ARCHIWUM

Obserwatorzy