piątek, 31 października 2014

Rozdział 10: Bodegas Artadi - El Pison

     
Z dedykacją dla Marceli (ps. Mam nadzieję, że szybko odwiesisz bloga ;* )



       Następnego dnia czas mija mi nieubłaganie szybko. Bardzo się denerwuję. Nie mam pojęcia, gdzie mnie zabiera, ani co planuje. Wiem tylko to, że muszę się mu jakoś odwdzięczyć za ten wspaniały, diamentowy naszyjnik oraz kremową sukienkę od Valentino. Jeżeli tego właśnie oczekuje ode mnie - spotkań, to nie mam nic przeciwko. Mogę w końcu spędzić parę miłych godzin z idealnym mężczyzną.


piątek, 24 października 2014

Rozdział 9: Kłamię?

      Z dedykacją dla Gabson Verdas




      Leżę w łóżku i spoglądam na wiszącego nade mną Verdasa. Oboje uśmiechamy się do siebie.
- Wspaniały poranek razem ze wspaniałą kobietą. - Mruczy, po czym przybliża się do mnie i całuje namiętnie.
- Miałam Ci zrobić kawę. - Przypominam mu po oderwaniu.
- Wolę Ciebie od niej. - Odpowiada uwodzicielskim głosem i ponownie składa na moich ustach gorący pocałunek.
      Drzwi, które nagle otwierają się, przerywają mój piękny i kolejny sen erotyczny związany z Verdasem. Egh, co ja z nim mam? Dlaczego codziennie od naszego ostatniego spotkania, śni mi się coś takiego? Chociaż w sumie chciałabym dotrwać chociaż raz do końca, niestety jak zawsze ktoś musi mi przeszkodzić.


piątek, 17 października 2014

Rozdział 8: Tempo ,,Verdas''


Z dedykacją dla Impossible Lve



      Ubrana w śliczną śliwkową sukienkę od Proenzi Schouler, wysiadam z czarnej limuzyny. Na dzisiejszą imprezę urodzinową Ludmiły postanowiłam zrobić się na bóstwo. Moje włosy sięgające mi do ramion, zostały spięte w luźnego koka. Postanowiłam zrobić sobie delikatniejszy makijaż, który podkreśla czerwona szminka. Moje nogi przyozdabiają śliczne czarne szpilki. Jimmy Choo postarał się i to bardzo.


wtorek, 14 października 2014

Rozdział 7: To koniec gry

     Z dedykacją dla Blair



      Budzę się nagle. Otwieram oczy i podnoszę do pozycji siedzącej. Czuję lekki ból głowy. Cholerny kac.
- Nareszcie się obudziłaś. - Słyszę głos Verdasa. Spoglądam na niego. Siedzi w fotelu na przeciwko mojego łóżka. W lewej ręce trzyma szklankę z wodą, którą co jakiś czas popija. 
- Wspaniale, wyjdziesz stąd? - Pytam z nadzieją. Nie chcę go tu teraz widzieć. - Muszę się przebrać, poza tym zaraz mam gości. 
       Szatyn odkłada na komodę szklankę z wodą. Podchodzi do mojego łóżka, na którym w dalszym ciągu siedzę i przeczesuje prawą ręką włosy. Czuję, jak moje serce zaczyna szybciej bić. Och, dlaczego ty musisz być kobieciarzem, dlaczego? Jesteś moim ideałem, ósmym cudem świata.


piątek, 10 października 2014

Rozdział 6: Lóen


Z dedykacją dla Katariny Verdas



      Nadszedł w końcu długo wyczekiwany dzień. Święto Dziękczynienia. Obiad w gronie rodziny oraz znajomych to coś na co zawsze długo wyczekuję. W tym roku dołączą do nas znajomi moich rodziców. Jestem ciekawa kto to będzie.
      Udało mi się bez Verdasa przetrwać równy tydzień. Tak. Tyle minęło od naszej ostatniej rozmowy przez telefon. Szczerze mówiąc zapomniałam już prawie o nim. Czasami w moim umyśle pojawiają się wspomnienia z naszego spotkania w barze. Niestety dość często miewam erotyczne sny z nim w głównej roli. Czy ze mną jest wszystko w porządku? Może powinnam pójść do jakiegoś psychologa, albo coś w tym stylu? Nie wiem już sama, jestem zdezorientowana.

piątek, 3 października 2014

Rozdział 5: Mała J

Z dedykacją dla Juli Verdas




       Budzę się we wspaniałym nastroju. Podnoszę się do pozycji siedzącej i przeciągam. Biorę do ręki swój telefon i spoglądam na wyświetlacz. Jest po ósmej. Zapowiada się kolejny wspaniały dzień na Upper East Side.
       Odkładam telefon i wstaję z łóżka. Narzucam na siebie szlafrok i podchodzę do lustra. Przyglądam się swojemu odbiciu. Po chwili stwierdzam, że wyglądam dobrze, jak zwykle. 
       Wychodzę z sypialni i idę do łazienki, gdzie wykonuję poranne czynności. Po tym wszystkim wracam do swojego pokoju, wybieram ubrania, które na siebie zakładam i schodzę na dół.


ARCHIWUM

Obserwatorzy